Chciałam się zaskoczyć pozytywnie, chciałam dostać prezent od Lilu niwelujący wcześniejsze, komercyjne zło w postaci pierwszego singla „Kobiety”. Starałam się podejść do całości zupełnie obiektywnie. Z każdą kolejną piosenką jednak niesmak wzrastał.
Pierwsze pytanie które nasunęło mi się podczas słuchania brzmi : Jaka jest grupa docelowa tej płyty? Każdy wiek ma swoje prawa, nie chce oczywiście nikogo obrażać, ale zadaje mi się, że Lilu zyska najwięcej fanek w wieku 14-17 lat. Robię w tym momencie zwrot w tył i jestem pewna, że właśnie w tym czasie płyta trafiłaby do mnie idealnie. Młodzi gniewni, przekonani, że pozjadali wszystkie rozumy, słuchający polskiego, pseudohip-hopu. Ah to były czasy. A wszystko przez te teksty! Banalne, proste, nie oddające żadnych emocji. Blokowo-slangowa paplanina sprawia, że czuje się zdegustowana. Album „La” jest zdecydowanie pro kobiecy, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie feministyczny, wyjątkiem jest kawałek „Nasz zakątek” z Rahimem (raper i producent znany najbardziej ze składu Paktofonika).Gdyby było to śladowe mogłabym nawet dać za to plus, ale co za dużo to nie zdrowo niestety. Płyta zawiera 16 utworów, żaden szczególnie się nie wyróżnia. Horyzont stylowy jest bardzo rozległy, pojawia się energetyczne disco ,lekkie reggae („Kocham, Kocham, Kocham”), oraz znikome nawiązania soulu („Mruczanka”) jednak wszystko ostatecznie zamykam w konwencji popu. Niezwykle irytująca jest pojawiająca się w co 2 utworze zwana przeze mnie ‘syrena’ , komputerowo generowany dźwięk, który kojarzy mi się tylko i wyłącznie z „Yeah” Ushera. Duża ilość gości która miała podobno wspomóc Lilu dała radę. Wśród nich pojawiła się między innymi Marika („Rolex”) i raper Łona („Telefon”). Moją sympatię wzbudził utwór „Na brzegu świata” głównie przez pojawienie się sekcji smyczkowej. Lilu ma dobry głos, potrafi doskonale balansować między rapem a śpiewem, to jest fajne, ale nie wystarczające.
Podsumowując stwierdzam, ze płyta jest kiepska. Charakteru jej nie brakuje, jednak nie na taki charakter czekałam. Gdzie się podziała Lilu rymująca i śpiewająca do miłych, jazzowo – swingujących podkładów?
Komentarze