
Pochodzisz z wielodzietnej rodziny. Czy uważasz, że miało to jakiś wpływ na Twoją muzykę?
Moja rodzina ma zdecydowanie duży wpływ na muzykę, którą tworzę. Dorastaliśmy otoczeni muzyką kościoła mego taty. Na modlitwie było wezwanie diakona, apostolskie jęknięcie siostry w odpowiedzi, gruby, chłodny i łagodny ton mojego ojca, impertynencki, przejmujący, głośny ton matki (myślę, że jestem mieszanką obu), chór, organy, pianino, bęben, w połączeniu z naszymi inwencyjnymi wyobraźniami wystarczyło to, by rozniecić wpływ.
Skąd wziął się pomysł na Twój pseudonim?
Moje imię pochodzi od syna mojej matki chrzestnej. Jest afrykańskim imieniem, które pochodzi z Kongo i znaczy „najpiękniejszy”. Tak czule mnie nazwał, gdyż twierdził, że pasuje to do mojej osobowości.
Początki Twojej kariery to współpraca z Eryką Badu. Wiemy, że śpiewałaś z chórkach na Baduizmie i pomagałaś przy Mama’s Gun. Jak wspominasz ten okres? Czego nauczyłaś się od Badu?
Na zawsze będę wdzięczna za Erykah Badu. Ofiarowała mi świetny start w muzyczny świat. Bycie częścią czegoś tak przełomowego w tamtym czasie było niezwykłe. Kto mógł przewidzieć wagę jej magii, brzmienia, muzyki. Miała wpływ na brzmienie wielu. Erykah dała mi możliwość bycia częścią tego, o robieniu czego marzyłam i do tamtego momentu nie potrafiłam wyobrazić sobie drogi do wejścia w ten świat. Tamten okres był wyjątkowy. Spędzałyśmy dużo czasu razem będąc bardzo kreatywnymi. Ryzykowałyśmy w życiu, muzyce, w nas samych, cały czas utrzymując w muzyce ten „sznyt”. Nauczyłam się od niej bycia nieustraszoną, nawet jeśli jestem przerażona. Erykah dojrzała we mnie to, kim mogę się stać i za to jestem wdzięczna.
Czy przy okazji możesz opowiedzieć jak przebiegała z kolei współpraca z chłopakami ze Snarky Puppy i Keitem Youngiem?
Współpraca ze Snarky Puppy i Keite Young jest bardzo bliska memu serca. Jesteśmy połączeni teksańskimi korzeniami i wszyscy bardzo namiętnie zakochani w muzyce. Czas i przeznaczenie odegrały swoją rolę w stworzeniu świetnej okazji do wspólnej pracy. Jeśli chodzi o Snarky, to pracowali oni nad muzycznym projektem, dochód z którego miał być przeznaczony na program muzyczny dla dzieci. Sam cel był wart i bliski memu sercu, nawet zanim dowiedziałam się, że wezmę udział w projekcie. Chłopaki stworzyli funkową wersję mojej piosenki „Deep” na Family Dinner Volume 1. Czułam się zaszczycona śpiewając z nimi. Poza tym, że kocham muzykę, którą tworzą, uwielbiam również ich poczucie wspólnoty i niestrudzony wysiłek, który wkładają w spuściznę muzyczną, którą chcą po sobie pozostawić. Jeśli chodzi o Keite, czasami czujemy się jak rzut tą samą monetą. Kreatywnie, on wie w jaki sposób ja myślę, a czasami potrafię go nieźle wyczuć. Jesteśmy niczym muzyczne pokrewne dusze. Pierwszy raz mieliśmy okazję razem pracować nad piosenką „If we Were Alone”. To bardzo romantyczna, elegancka piosenka. Wiem, że stworzyliśmy coś, czego ludzie mogą posłuchać teraz i wrócić do tego później w życiu.
A czy są jacyś szczególni artyści z którymi chciałabyś nawiązać współpracę w przyszłości? Z kim marzy Ci się kolaboracja?
Ojej, kompletnie się zacięłam. Prawdę mówiąc, jestem otwarta na wszelkie kreatywne projekty z artystami/muzykami, którzy pasjonują się tym co robią.
Wydałaś 3 albumy niezależnie, przy 4. podjęłaś współpracę ze Stax Records. Jakie różnice dostrzegasz pomiędzy wydawaniem płyt niezależnie a przy pomocy wytwórni? Jakie daje to możliwości, jakie ograniczenia?
Szczerze mówiąc podpisanie kontraktu ze Stax dało mi pewne możliwości, takie jak szansa współpracy z Leon Sylvers III czy to, że moja piosenka jest puszczana w komercyjnym radio. Były też jednak pewne ograniczenia.
Pracujesz w tej branży od 1996 roku, wiele przez ten czas się zmieniło. Jak odnosisz się do rozwoju muzyki i obecnej sceny, chodzi głównie o swobodne mieszanie gatunków?
To co kocham w muzyce to fakt, że ciągle się zmienia. Tak wiele zmieniło się w technologii od czasu gdy zaczynałam. Istnieje tak wiele dostępnych rzeczy, które pozwalają poszerzyć to w jaki sposób muzyka się rozwija. Dostępne są teraz media społeczne, które ułatwiają dostęp do publiczności. Mimo wszelkich zmian, to czego ludzie zawsze wydają się chcieć, to dobra muzyka.
A serwisy społecznościowe? Dziś praktycznie artysta nie istnieje bez konta na Twitterze, Facebooku czy You Tubie.
To prawda. Portale społecznościowe stały się wspaniałym narzędziem dla wielu artystów i pomagają wzbudzić większą świadomość na temat tego co robimy. Obecnie ludzie mają wybór i mogą znaleźć jakikolwiek rodzaj muzyki, którego chcą słuchać. Do tego portale społecznościowe dają nam coś w rodzaju bardziej personalnej więzi z ludźmi.
Jak doszło do Twojej współpracy z Leonem Sylversem III?
Współpraca z Leon Sylvers III zdarzyła się za sprawą gościa z działu A&R mojej ówczesnej wytwórni (Artists and Repertoire – dział firmy fonograficznej – przyp. autora). Zorganizował nam spotkanie. Gdy go poznałam, miałam nadzieję, że będzie chciał ze mną pracować. Chodzi mi o to, że tak utalentowany producent jak on, ma prawo pracować z kim tylko sobie wybierze. Ucieszyłam się, że dojrzał we mnie coś, z czym chciał się połączyć i być kreatywnym.
Skąd pomysł na nazwę i okładkę Pink Elephant?
Tytuł Pink Elephant pochodzi z podejścia do powiedzenia „słoń w składzie porcelany” i od Różowego Słonia z filmu Disneya. Stwierdziłam, że to fajny tytuł.
Jak zareagowałaś na pierwszą nominację do nagród Grammy?
Gdy miały miejsce nominacje do Grammy, za wszelką cenę nie chciałam być w domu, bo nie chciałam czekać, żeby dowiedzieć się kto został nominowany, w razie gdybym ja nie była. Pamiętam, że tego wieczoru poszłam na siłownię i zadzwonił do mnie manager, żeby przekazać mi nowiny. Byłam szalenie szczęśliwa, że zostałam nominowana. Nawet, jeśli potrzebowałam odwrócenia od tego uwagi.
Wiemy także, że pracowałaś jako modelka, m.in. z Marciem Baptistem. Czego nauczyłaś się pozując do zdjęć? Czy nabyte umiejętności wykorzystałaś później np. przy kręceniu teledysków?
Pozowanie do zdjęć jest tylko kolejną formą artystycznej ekspresji. Robienie tego wydaje się wymagać tych samych umiejętności, co „występowanie”. W pewien sposób jest to odgrywanie roli, z tą różnicą, że próbujesz uchwycić emocję na kliszy.
Który artysta przykuł ostatnio Twoją uwagę i dlaczego?
Cóż, podczas gdy niezmiennie słucham wielkich takich jak Herbie Hancock, Nina Simone, Sarah Vaughn, ciągle też jestem otwarta na wszelkie rodzaje interesujących brzmień. Obecnie słucham Thundercata, The Internet i Freddiego Gibbsa. Zazwyczaj jestem strasznie chaotyczna, jeśli chodzi o to czego słucham. Artyści, którzy zazwyczaj zwracają moją uwagę wydają się być szczerzy i prawdziwi w tym co robią. Znaczy, że potrafię poczuć ich muzykę.
Twój ostatni album pochodzi z 2009 roku. Czy możemy spodziewać się 5 albumu? Jeśli tak, czy możesz zdradzić kilka szczegółów związanych z projektem?
Obecnie pracuję nad nowym albumem. Przewiduję, że wyjdzie jakoś w przyszłym roku. Co mogę Wam powiedzieć na jego temat to, że jest prawdopodobnie albumem, który powinien wyjść po Tunin’ Up and Cosignin’. Ten album jest czymś, co powstało dla tych, którzy naprawdę lubią słuchać muzyki. Mogę szczerze powiedzieć, że to właśnie o słuchaczu myślałam przez cały czas powstawania tej nowej muzyki.
Dziękujemy za rozmowę.
Komentarze