Bohaterowie poniższego wywiadu mogliby napisać doktorat o tym, jak spędzać wolny czas w otoczeniu niebanalnej muzyki, dobrego towarzystwa i niekonwencjonalnych przyjemności. Na całe szczęście tego nie robią, a zdobyte obserwacje i doświadczenia przekuwają na organizację jednych z najciekawszych cyklicznych imprez w kraju, które z kolei mają promować premiery serii niecodziennych wydawnictw. Niezależnie, pomysłowo i starannie. Najbliższa okazja do przekonania się o tym na własnej skórze będzie miała miejsce w nadchodzącą sobotę, 7 grudnia
Warszawiakom keep on searchin’ kojarzy się przede wszystkim z cyklem imprez. Pozostali mają przed oczami kolekcję miksów z tematycznie wyselekcjonowaną muzyką. Kto zainicjował projekt, a kto obecnie odpowiada za jego realizację? Z jakimi trudnościami musieliście się zmierzyć na początku?
Święty: Można powiedzieć, że ja jestem inicjatorem całego zajścia. Teraz wspólnie z Riskym oraz Wiktorem Rainka (uszanowanko) ciągniemy projekt do przodu. Chłopaki dołączyli do projektu dopiero przy drugiej premierze. Początki jak wiadomo bywają trudne – nieodpowiedni ludzie do współtworzenia takiego projektu czy problemy z kasą (duży ukłon dla mojej przyjaciółki Olgi, która pomogła sfinansować pierwszy mix – buziaki!).
Risky: Keep On Searchin’ to przede wszystkim projekt kolekcjonerski z limitowanym nakładem, który ma za zadanie skupić w sobie walory estetyczne (12 okładek tworzących całość) oraz dobrze wyselekcjonowaną muzykę (12 selektorów, mniej lub bardziej znanych i zróżnicowanych stylistycznie). Nie zamykamy się na konkretny gatunek muzyczny. Wręcz przeciwnie – jesteśmy otwarci na wszystko, co tylko przyjdzie do głowy dj’owi, który dla nas wydaje. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Staramy się, by każdy miks różnił się od kolejnego i był na swój sposób oryginalny i niepowtarzalny. Imprezy są tak naprawdę dopełnieniem i mają za zadanie promować to wydawnictwo. Należy jednak wiedzieć, że i na nich nie brakuje atrakcji specjalnych: eventów towarzyszących, koncertów, wystaw czy szeroko pojętych form sztuki. Projekt zainicjował Święty, tak więc większość pomysłów to jego działka. Ja dodałem przysłowiowe 5 groszy i za moją zasługą pozyskaliśmy kilku nowych patronów, zmieniliśmy trochę listę osób biorących udział w projekcie i razem to dalej ciągniemy. Pewne pomysły rodzą się na bieżąco i tak na prawdę każdy z nas ma jakiś swój wkład. Podstawowym problemem jak zawsze są pieniądze, pozyskanie nowego patrona czy sponsora, ale nad tym też pracujemy.
Jesteście na półmetku. Jakbyście podsumowali dotychczasowy przebieg zdarzeń? Czy można powiedzieć, że wokół keep on searchin’ wytworzył się specyficzny klimat i otaczają go kibicujący Wam stali słuchacze/bywalcy imprez?
Risky: Wszystko idzie zgodnie z założeniami, jedynie terminy trochę się przeciągnęły w czasie. Nie chcieliśmy robić nic na siłę i nic pochopnie, więc czas trwania projektu trochę się wydłużył. Planowo mieliśmy się zamknąć w 12 miesiącach, co jak widać się nie udało. Zetknąłem się z opiniami, że wydawanie miksów (w formie cd) w dzisiejszych czasach jest trochę poronionym pomysłem w dobie internetu i masie miksów do pobrania za free. Nasze argumenty i to, co nas wyróżnia, to fakt, że jest to seria zróżnicowana muzycznie okraszona formą graficzną, która na koniec zostanie przeniesiona na ścianę w formie graffiti/murala. Stąd mamy też wielu patronów ze środowiska graffiti. Nasz grafik także jest mocno zaangażowany w tę scenę i sam od wielu lat maluje – podobnie jak część DJ-i biorących udział w projekcie, m.in.: Blekot, Dejoe z Berlina czy ja. Co za tym idzie – na imprezach bywa wiele osób z tego kręgu, ale też wielu znajomych i po prostu ludzi zajaranych wartościową muzyką, nieskażoną komercyjnym sznytem. Nie chcieliśmy robić projektu dla mas, ale pokazać, że istnieje coś więcej niż tylko komercyjna papka podawana przez powszechne media.
O ile dobrze pamiętam, ideą keep on searchin’ była promocja niekoniecznie znanych bądź zapomnianych nagrań. Który mix-cd bądź kogo set na imprezie zaskoczył Was najbardziej?
Risky: Dokładnie tak. Projekt skupił 12 DJ-i, diggerów i pasjonatów, którzy podzielili się z nami swoimi ulubionymi kawałkami ze swojej kolekcji. Jest wiele starych i nieznanych jak i nowych kawałków. Większość z nich to fonograficzne perełki z zakurzonych regałów, w większości wydanych na płytach winylowych. Taki był zamysł projektu, dlatego tacy selektorzy zostali zaproszeni. Większość z nich także produkuje muzykę, a jak wiadomo sample czy też inspiracje najłatwiej znaleźć właśnie na starych, często zapomnianych winylach. Najbardziej do tej pory zaskoczył nas Zambon, współtwórca labelu The Very Polish Cut Outs. Jak wskazuje na to sama nazwa miksu „Kadiköy Blues” to głównie psyche-funk z lat 70-tych, który Maciej nabywał latami. Zdobył je również dzięki podróży do Turcji.
Kto poza Zambonem?
Risky: Każdy na swój sposób pozytywnie nas zaskoczył swoją selekcją i skillsami. Burn Reynolds z Souls Service nagrał funkowo-soulowy miks, skupiający gatunki, w których on i jego team najlepiej się odnajduje. Ja i Dook, jako miłośnicy disco i boogie, także w tych klimatach staraliśmy się ograniczyć. Dook wygrzebał mniej znane i raczej spokojne kawałki, ja zaś wiele imprezowych. Sonar Soul z U Know Me Records zrobił przelot przez swoje ulubione groovy, które ogólnie można by zaszufladkować w przedziale chill-out, easy listening. Blekot z Rap History Warsaw zaś Electro z lat 80-tych. Praktik, który kiedyś produkował i fascynował się hip-hopem nagrał miks w klimacie deep house i nu-disco. Przed nami premiera miksu Mr Krime’a. Czym nas zaskoczy? Zobaczymy, ale na pewno znakomitym skreczem podczas imprezy premierowej, która już 7.12 w klubie Sztuki & Sztuczki.
Osobiście jestem wielkim fanem tego typu wydawnictw, a na mojej półce można znaleźć większość z najważniejszych polskich mikstejpów ostatniej dekady. Podobnych mnie jest pewnie znacznie więcej. Odnoszę jednak wrażenie, że ten segment dopadł pewien zastój. Bez klepania się po plecach i zbędnej adoracji – jesteście obecnie jednymi z nielicznych, którzy dostarczają porządnie wydane sety z niekonwencjonalną i przemyślaną tracklistą (mikstejpy promocyjne w tekturowych opakowaniach wręczane przy okazji imprez to o wiele niższy pułap). Powiedźcie proszę tym, którzy dopiero teraz zapoznają się z Waszym projektem, gdzie można dostać poprzednie i przyszłe części miksów keep on searchin’?
Risky: Postawiliśmy na jakość – w końcu sami jesteśmy fanami dobrych wydawnictw. Chcemy zostawić po sobie coś więcej niż kolejny link w sieci. Poza organizowanymi przez nas imprezami, produkty KOS dostępne są także u naszych stałych patronów i w sklepach, które pomagają nam w dystrybucji, m.in. SideOne, Asfaltshop, Not4Toyz czy California Skateshop. Nakłady są limitowane, więc gdzieniegdzie niektóre z nich są na wyczerpaniu. Po krótkim rekonesansie, jaki właśnie przeprowadziłem, pełna lista wydawnictwa oraz gadżety (t-shirty, slip maty) dostępne są pod tym adresem.
Święty, kilka lat temu odkryłem dzięki Twojemu okazjonalnemu miksowi dla Mardi Gras numer, który z miejsca wtłoczył się na podium moich życiowych faworytów. Mowa o „Still Smokin” z płyty Sleepy’s Theme – „The Vinyl Room” (dzięki!). Czy Ty, jako inicjator i pomysłodawca, sam weźmiesz się za ogarnięcie jednego z kolejnych miksów? Muzyki z pogranicza jakich gatunków moglibyśmy się wówczas spodziewać?
Święty: Nooo, ten joint to mój osobisty AS, jeden z numerów jeden, także cieszę się, ze ktoś czuje to podobnie. Ja nie jestem DJ-em i sądzę, że nigdy za takiego nie będę się uważał. Moje skillsy to ich brak, a miks, o którym mówisz, został sklecony na kompie, w programie, w którym robię muzykę (co pochłania mnie zresztą bez reszty w ostatnim czasie). Kilkukrotnie miałem okazję puszczać kawałki na imprezach i nie ukrywam, że jest to bardzo fajna sprawa, ale przede mną dużo pracy. Jeśli kiedyś zrobię kolejny miks, będzie w bardzo podobnym klimacie do tego, o którym wspomniałeś. Na bank jednak nie nastąpi to szybko.
Płyty kolekcjonuje się z różnych powodów. Miłośnicy dobrej jakości brzmienia na pewno wskażą na lepszy i dokładniejszy odbiór. Poszukiwacze i szperacze mają najwięcej frajdy w polowaniu na trudno dostępne sztuki. Jak jest z Wami? Nawiązujecie osobistą relację z Waszym zbiorem? Z jakich pozycji jesteście najbardziej dumni?
Risky: Przede wszystkim nośnik winylowy przenosi najlepiej niskie tony, co idealnie sprawdza się w graniu imprez. Tłusty bas to podstawa! Co zabawniejsze – mimo dużego rozwoju technologicznego żaden inny nośnik nie przebił jeszcze pod tym względem płyty winylowej. Do tego zawsze ciekawa okładka w dużym rozmiarze i wymiar 12″ płyty to coś niepowtarzalnego i namacalnego. Coś, co można podziwiać jako formę estetyczną. Oczywiście, jak każdy szperacz musiałem kiedyś swą przygodę rozpocząć, a stało się to około 1996 roku. Od najmłodszych lat interesowała mnie muzyka niezależna. Pierwsze winyle jakie trafiały do mojej kolekcji to trip-hop z takich wytwórni jak Mo Wax, Ninja Tune czy Warp. DJ Krush, DJ Shadow czy Nightmares On Wax. Potem doszły takie labele jak Stones Throw i produkcje Madliba, Peanut Butter Wolfa, Kutmaster Kurta oraz uzupełnianie klasyków z lat 80. i 90.. Sugarhill, Profile i wielu innych. Przyszedł też czas, kiedy zaczęło mnie interesować skąd te wszystkie sample się wzięły? Do tej pory to namiętnie rozkminiam, tak więc część kolekcji zbieram pod tym kątem. Większość to disco i boogie bangery z rocznika 80-83 oraz edity, nu-disco, house, ale również wcześniejsze jak funk i soul oraz jazz we wszystkich jego odmianach. Jest wiele tytułów, których jestem szczęśliwym posiadaczem i ciężko by tu wymieniać ulubione płyty czy też wykonawców.
Święty: Przez nadmierną ilość przeprowadzek i hulańczy tryb życia kolekcja, którą niegdyś miałem, rozeszła się lub też po prostu została wyniesiona przez gości. Przez to wszystko długo miałem opory przed dalszym kolekcjonowaniem, dlatego na dzień dzisiejszy mój zbiór ogranicza się do płyt, w których brałem czynny udział. Póki co jednak moja kolekcja nie dorównuje tym, które widziałem u znajomych. Myślę, ze przyszedł ten moment, kiedy mogę wreszcie skupić się i na tym aspekcie. W każdym razie najbardziej zadowolony byłem z takiego packa, w którym było kilka LP i kilka 7″ od pana Fela Kuti. Real rare thing. Lecz to zamierzchłe czasy…
Pozostając w temacie muzycznych faworytów – wskażcie po jednym numerze, który chcielibyście usłyszeć:
a) po wylądowaniu na księżycu,
b) odbierając MVP NBA / puchar Champions League,
c) mając w łóżku najpiękniejszą kobietę świata.
Risky:
a) Dexter Wansel – „Life On Mars”
b) A Tribe Called Quest – „Can I Kick It”
c) The O’Jays – „Darlin’ Darlin’ Baby (Sweet Tender Love)”
Święty:
a) Jamiroquai – „Do You Know Where You’re Coming From?”
b) Onyx – „Slam”
c) D’angelo – „Feel Like Makin’ Love”
Komentarze