Wydarzenia

Recenzja: Dawn Richard Blackheart

Data: 15 lutego 2015 Autor: Komentarzy:

blackheart

Dawn Richard

Blackheart (2014)

Our Dawn Entertainment

Ponowne zjednoczenie grupy Danity Kane i jej rychły koniec ze skandalem w tle mógł zaszkodzić solowej karierze Dawn Richard. Ta jednak nieskruszona i zdeterminowana kontynuuje swoją trylogię Heart, częstując fanów drugą częścią historii o nazwie Blackheart. Jak zapowiedziała, to czarna era w muzycznym etapie jej życia. W porównaniu do miałkiego i chaotycznego DK3, to dzieło bardziej dojrzałe, wyszukane i nowoczesne. Jest ukłonem w stronę muzyki elektronicznej.

Album jest połączeniem nowoczesnych dźwięków syntezatorów z muzyką współczesnego R&B i hip-hopu. Wokalistka w perfekcyjny sposób łączy style, wprowadzając różnorodność brzmień. W otwierającym „Calypso” słychać mocne wpływy techno, by w kolejnym utworze „Blow” zaprezentować bardziej hip-hopową odsłonę, a na koniec przejść w organiczne brzmienie z elementami auto-tune’a w „Billie Jean”. Richard używa własnego głosu jako jednego z instrumentów. Manewruje nim w sposób wyszukany i świadomy. Wplata go w poszczególne dźwięki tworząc spójną i jednolitą całość. Miejscami barwa wokalu jest naturalna, a za chwilę przybiera elektroniczny charakter. O ile instrumentalne Goldenheart prezentowało eskapadę po miłosnych zakątkach, o tyle w Blackheart Dawn odsłania swoją złość i poszarpane nerwy, będące wyrazem frustracji w stosunku do skomplikowanej i bezwzględnej machiny, jaką jest przemysł muzyczny. Dynamika i zmienność wydawnictwa odzwierciedlają szeroki wachlarz negatywnych emocji. Każdy utwór należy wysłuchać od początku do końca, ponieważ często mylne wrażenie spokojnego początkowo kawałka, przekształca się we wzburzoną symfonię. Obok futurystycznego brzmienia, za które odpowiedzialny jest producent Drucki, warto wyróżnić nuty rodem z odległych afrykańskich plemion, nad którymi unosi się mgła R&B, okraszona tajemniczym wokalem artystki. Na uwagę zasługują również interludia stworzone na kształt pozostałych utworów, które opowiadają historię i łączą poszczególne części płyty.

Blackheart jest spójnym dziełem, w którym pod szerokim i barwnym parasolem dźwięków, schowana jest dojrzała i ekspresyjna warstwa liryczna. Dawn Richard eksperymentuje, podejmując się innowacyjnej elektronicznej produkcji, co sprawia że płyta jest wizjonerska i mniej komercyjna od poprzedniej. Niemniej jednak ścieżka, jaką podąża artystka, może okazać się zgubna. W tym przypadku próba wyznaczenia odważnych trendów zakończyła się przekroczeniem cienkiej linii pomiędzy wyrafinowaniem a dziwactwem.

 

Komentarze

komentarzy