Wydarzenia

Recenzja: Lupe Fiasco Tetsuo & Youth

Data: 28 lutego 2015 Autor: Komentarzy:

10835043_10152373070447282_4218901103060204483_o

Lupe Fiasco

Tetsuo & Youth (2015)

Atlantic

Ostatnie kilka lat nie było dla mnie zdecydowanie okresem przyjaźni z muzyczną twórczością Lupe Fiasco. Raper z Chicago, który w 2006 roku wdarł się na scenę szlakiem przetartym przez Kanyego Westa, zauroczył nas wszystkich pełną wrażliwości, głębi i przekorności warstwą tekstową, ale także swoim liberalnym podejściem do mitycznej surowości brzmienia hiphopowego. O ile w przypadku tego pierwszego nigdy nie zawodził, to na LasersFood & Liqour II zagubił się w swoim wyczuciu granicy dobrego pop-rapowego smaku. Sympatii do niego nie sprzyjał również teatralny konflikt z wytwórnią Atlantic owocujący raczej niegodnymi kompromisami na rzecz wydawcy. Tetsuo & Youth, odwołując się do zawartego na płycie konceptu pór roku, to wiosna pełną gębą.

W największy niepokój wprawiały mnie myśli jak to wszystko będzie brzmieć. Uspokoił mnie już otwierający album ciepły i wysmakowany instrumental, a zaraz potem kolosalny podkład do „Mural”. Później nawet przez chwilę nie jest gorzej. Chociaż produkcja unika samplingu, nie brakuje tutaj rozmachu rodem z pierwszego Food & Liquor. Skonstruowane na współczesnych szkieletach podkłady (duża zasługa rozchwytywanego DJ’a Dahiego) ozdobione zostały świetnym organicznie brzmiącym basem, harmonijką, saksofonem (Terrace Martin!), trąbkami, wokalem niezawodnej Nikki Jean, a przede wszystkim instrumentami smyczkowymi. Te ostatnie nadają płycie barokowego charakteru, idealnie idącego w parze z tekstowymi ambicjami rapera.

Ambicje te, jak zwykle u pana Fiasco, są nieograniczone. Przyznam szczerze — nie mnie nawet po miesiącu słuchania płyty oceniać co do przekazania miał artysta, który wprawia o zawroty głowy nawet swoją docelową, angielskojęzyczną publiczność. Raper jak zwykle imponuje złożonymi grami słowem („Mural”), wielopoziomową narracją („Prisoner”, „Dots & Lines”), stosuje zaskakujące twisty („Adoration of the Magi”). Nawet jak koncepty jego utworów są bardziej klarowne, to wciąż nie można mu zarzucić braku pomysłowości. Ciekawiej się robi, kiedy zaczynamy dostrzegać większy obraz tworzony przez całość. Na płycie nie brakuje licznych elementów spajających całość treściowo, takich jak leitmotiv ulatniającej się młodzieńczej niewinności. Zwracam też uwagę na odniesienia do multikulturowej, religijnej symboliki, ale w tym przypadku interpretację (nadinterpretację również) pozostawiam zapaleńcom z rapgenius.com.

Mówiąc o spajaniu warto zaznaczyć jak ważną rolę pełni tutaj kompozycja. Podzielenie albumu na wspomniane pory roku nie jest tylko pustym środkiem stylistycznym, ale faktycznie pokrywa się z odczuwaniem poszczególnych piosenek jako letnie, jesienne czy zimowe. Każdy segment tworzy integralną całość, z której nic nie miałbym chęci wyrzucić, nawet wysmażonego w promieniach teksańskiego słońca dziewięciominutowego posse cutu z przekrojem umiarkowanie popularnych raperów. Chociaż album trwa prawie osiemdziesiąt minut i zawiera aż trzy ponad ośmiominutowe tracki, długość ta jest paradoksalnie nieodczuwalna.

Tetsuo & Youth to album, na który czekałem od wydanego w 2007 roku The Cool. Lupe Fiasco odpokutował za grzechy (szczególnie za ten ciężki z 2011 roku) i nagrał krążek na miarę swojego talentu. Raper doskonale zrozumiał, czemu część fanów mogła się od niego odwrócić, odrobił więc lekcje i sprawił im prawie idealną laurkę. Z zakamuflowanymi „pozdrowienami” dla Atlantic Records.

Komentarze

komentarzy