Nneka
My Fairy Tales (2015)
Mystic Production
W muzyce jest jak w miłości. Nie wystarczy zdobyć czyjegoś serca, chodzi o to, żeby zostać w tym sercu jak najdłużej. Nneka, świadomie bądź nie, zastosowała się do tej prawidłowości. Rozkochując nas w utworze „Heartbeat”, utorowała sobie drogę do naszej sympatii na kolejne lata. Jednak pochodzącą z Nigerii artystkę kochamy za coś więcej niż tylko dobrze skomponowane, zaaranżowane i zaśpiewane piosenki. Nneki nadal słuchamy i nadal kupujemy bilety na jej koncerty ponieważ pozostaje prawdziwa i wierna sobie oraz swoim korzeniom, czego dowodem jest wydany na początku marca album koncepcyjny My Fairy Tales.
Składające się z 9 utworów wydawnictwo można traktować jako księgę, zgodnie z okładką płyty, w której znajdziemy opowieści o miłości i intymności, a zaraz obok nich te o społeczeństwie, sytuacji politycznej w Delcie Nigru oraz trudach życia w Afryce. Utrzymana w klimacie afrykańskich rytmów i reggae płyta zbudowana jest na zasadzie kontrastu. Muzyczna atmosfera ciepła, wakacji, lekkości i bajkowej melodyjności zostaje skonfrontowana z treścią oscylującą wokół szarej, często brutalnej rzeczywistości, z niewielką szczyptą nadziei i miłości.
„Believe System”, jeden z najlepszych utworów na płycie, subtelnie zaśpiewany, zatopiony w atmosferze reggae i otoczony ciepłym brzmieniem basu otwiera ciąg muzycznych historii, z których drugą stanowi o wiele bardziej energetyczny „Babylon”. Czerpiący z Motown soulowy kawałek zawiera w sobie nutę egzotyki wymieszaną z funkową gitarą i organami Hammonda, zapraszając tym samym do odkrycia kolejnej strony tej muzycznej księgi, czyli „My Love, My Love”. Jako że był to jeden z singli promujących My Fairy Tales (drugi to „Book of Job”), trzeci utwór na krążku odznacza się melodią wpadającą w ucho i łatwym do zapamiętania tekstem, który publiczność będzie mogła głośno i pewnie odśpiewać podczas koncertów. Dalej natrafiamy na „Local Champion”, który określiłabym mianem soczystego reggae z, wreszcie, mocnym i wyrazistym wokalem Nneki. Niestety, wadą tego wydawnictwa jest zbyt cicho brzmiący głos artystki, na czym traci ekspresyjność całego krążka. Na szczególną uwagę zasługuje piosenka „Surprise”, ponieważ jak żaden inny utwór łączy w sobie to, co określa ten album jako całość — afrykańskie rytmy i reggae. Na płycie nie zabrakło również ska. Ten rootsowy klimat słyszymy w „Pray for You”. Płytę zamyka ubrana we współczesne brzmienia syntezatorów i odstająca nieco od reszty kompozycja „In Me”, która ma swoje miejsce, ale na pewno nie na tym krążku.
My Fairy Tales to kawał bardzo dobrej roboty pod względem przekazywanych treści oraz, czerpiących z wielu gatunków, walorów muzycznych. Jednak po przesłuchaniu tego wydawnictwa czuje się pewien niedosyt. Zbyt cichy wokal, często zbyt płasko brzmiąca perkusja sprawiają, że album brzmi za ładnie, brakuje mu konkretnego i soczystego brzmienia, iście rdzennego.
Jednym słowem — to była niezwykle wciągająca i absorbująca lektura, napisana z wyczuciem i klasą, której zabrakło tylko jednego — twardej okładki.
Komentarze