Wydarzenia

andrzej cała

Podsumowanie 2015: selekcja gości

sg
Redakcja Miski napisała już wszystko, co miała do napisania w sprawie dobiegającego końca muzycznego roku. Podsumowania 2015 nie byłyby jednak kompletne bez jednego elementu — opinii innych ludzi z branży. (więcej…)

„Beaty, Rymy, Życie” Spotkanie z autorami na 10-lecie wydania!

Screen Shot 12-12-15 at 03.27 PM

Już 10 lat minęło od wydania leksykonu „Beaty, Rymy, Życie” pod przewodnictwem Andrzeja Cały i Radka Miszczaka. Z tej okazji 18 grudnia we wrocławskiej Hecy odbędzie się impreza z osobami, które miały wkład w powstanie tej pozycji. Oprócz wspomnianej dwójki swoją obecnością zaszczycą Druh Sławek oraz Tymon. Serdecznie zachęcamy do udziały w tym spotkaniu, bo to jedna z niewielu okazji na której możecie spotkać tyle zasłużonych osób dla polskiego rapu. Mało tego, wszyscy wymienieni zagrają dla Was sety z wyselekcjonowanymi przez siebie utworami.

WYDARZENIE FB

Andrzej Cała & Soulbowl: Press Play #19

calak

fot. Michał Mazurek

Przed Wami kilka propozycji w ramach kolejnej odsłony naszych płytowych rekomendacji. Możecie je traktować jako antidotum na wszechobecne świąteczne dzwoneczki albo propozycje do nadrobienia w czasie urlopowo – feryjnym. (więcej…)

Selekcja gości 2014

goscie
Prezentujemy ostatnią część naszego podsumowania roku. Znacie nas, wiecie, że lubimy się dzielić swoimi opiniami, ale lubimy także pytać o zdanie zaprzyjaźnionych artystów, bo kto jak nie oni wiedzą najlepiej, ile pracy trzeba włożyć w to, by nagrać album roku? (więcej…)

Selekcja gości: najlepsze albumy (i nie tylko) 2012

Co roku na nasze półki trafiają płyty, które pokochaliśmy z całego serca i do których będziemy wracać przez następne dwadzieścia lat. Absolutne must-have 2012 lub jak kto woli must-listen 2012, listę przygotowaną przez redaktorów Miski poznacie już na dniach, ale zanim to nastąpi, zapraszamy do przeczytania artykułu w którym dyskusję na ten temat podjęli zaproszeni przez nas goście. Wyjątkowo w tym roku refleksjami podzieliły się z nami dwie zagraniczne piosenkarki, Andreya TrianaBetty Wright. Nie zabrakło też sporej reprezentacji polskiej sceny, od muzyków (Maceo Wyro, Spisek Jednego, Iza Kowalewska, Natalia Lubrano), przez dziennikarzy (Andrzej Cała, Radek Miszczak), do ludzi związanych bezpośrednio z branżą (Groh, Grabiszczy). Jakby tego było mało, Envee podsumował rok 2012 nie tylko ze względu na krążki, ale także piosenki, wydarzenia i miejsca. Wszystko co najlepsze poniżej:

Andreya Triana

(eksperymentalna artystka, pochodząca z Londynu; wydała w 2010 roku album Lost Where I Belong)

Cody Chesnutt  – Landing On A Hundred, Vibration Vineyard / One Little Indian (2012)

To jest definitywnie mój ulubiony album z 2012 roku. Cody ChesnuTT nie wydał nic w przeciągu ostatnich dziesięciu lat, dlatego byłam bardzo podekscytowana kiedy usłyszałam, że nowy album nadchodzi. Ta płyta była warta czekania, myślę, że jest pełna soulu, szczerości i prawdy. Naprawdę ten krążek wprawia mnie w dobry humor. Najlepsza piosenka z płyty to „What Kind of Cool (Will They Think of Next)”.

Betty Wright

(wokalistka R&B, która zdobyła sławę już w latach 70.; jej ostatni album Betty Wright: The Movie to niezwykła kolaboracja z zespołem The Roots)


Anthony Hamilton  – Back To Love, RCA (2011)

Eric Benét  – The One, Jordan House Records / EMI (2012)

Muszę powiedzieć, że jest to remis pomiędzy Hamiltonem i Benétem. Czuję jakby niemal wdarli się do kobiecego serca w sposób, w jaki dawni twórcy zwykli to robić. Dla mnie to działa. Jest dla mnie błogosławieństwem fakt, że przyjaźnię się z obydwoma i jestem z nich dumna! (Ta jedyna, Panie zmiłuj się, nazywam to modlitewną piosenką, byłem głupcem… – śpiewał Anthony).

Radek Miszczak/ Agencja Joytown

(redaktor prowadzący i współautor książek „Beaty, rymy, życie. Leksykon muzyki hip-hop” (2005) i „Dusza, rytm, ciało. Leksykon muzyki r&b i soul” (2008); polski promotor festiwali Hip Hop Kemp i Rock for People, prowadzący reaktywowanego bloga dobry.numer 2.0)

Big Boi  – Vicious Lies and Dangerous Rumors, Def Jam (2012)

Tę płytę mogę polecić każdemu, który z jakichś powodów przespał ostatnie 2-3 lata w muzyce i nie wie, co się obecnie tworzy, w jakim kierunku poszły i idą dalej czarne brzmienia. Bowiem obraz, jaki prezentuje Big Boi, jest jak najbardziej godny szerokiego rozprzestrzenienia (w 2012. tzw. share’owania) i należy sprawiać, by te brzmienia dotarły do jak największej ilości złaknionych wysokiej jakości osób. A dlaczego? Chociażby dlatego, iż zupełnie nie da się ich umieścić w żadnej z szufladek, podkreślając dobitnie, że ich era bezpowrotnie minęła. Można tu mówić o electropopie, można mówić o brudnym południu, można o klubowym r&b na syntezatorach, ale wszystko to nie ma większego sensu. Całość brzmi bowiem bardzo eklektycznie, ale przy tym kompletnie, nie od czapy, pokazując całe spektrum kapitalnych brzmień, jakie obecnie wypuszczają w świat patrzący w przyszłość muzycy. Po kim, jak po kim, ale po połowie OutKastu można się było spodziewać, iż podobnie jak w macierzystej formacji będzie dawał „coś więcej” i wskazywał kierunek na przyszłość. I jak miło stwierdzić, że spełnia pokładane oczekiwania, a nawet je przewyższa. Docenić należy, jak już wcześniej napisałem, perfekcyjnie zróżnicowaną i zbilansowaną warstwę muzyczną oraz kunszt gości (także z różnych bajek, ale w rewelacyjnych formach, by wspomnieć Bun B, Ludacrisa, Little Dragon, Phantogram i rezydentów z rodziny Dungeon – Sleepy Brown, Killer Mike). Rap Big Boi’a, jak zwykle, to nie popisy techniczne czy miliardy flow w jednym kawałku, ale trzyma wysoki poziom i odnajduje się na każdym z jakże zróżnicowanych bitów – i tych zaraźliwie wpadających w ucho („Mama Told Me”, „CPU”), i tych połamanych („Higher Res”), i bangerach („Gossip”), przy niemalże karykaturze pościelowego r&b („She Said OK”) czy zahaczającym o balladę, wzruszającym „Descending” (definitywnie ten numer powinien zamknąć album). Nie jestem pewien, czy próby śpiewu w blisko popowym „Tremendous Damage” to słuszny kierunek, ale nawet jeśli, to spokojnie można wybaczyć. W jak wielu wypadkach macie ochotę powtórzyć kawałek po jego pierwszym przesłuchaniu? I potem jeszcze raz? I jeszcze, i jeszcze… ? W przypadku kawałków z Vicious Lies and Dangerous Rumors miałem taką sytuację przynajmniej z połową numerów, a płytę skatowałem w ciągu jednego tygodnia niemalże do śmierci, a nie przejadła się do tej pory. Obstawiam ją jako instant classic.

Maceo Wyro

(Niewinny Czarodziej; gra, produkuje, remiksuje, pisze; organizuje muzyczne eventy; człowiek-orkiestra)

Frank Ocean  – channel ORANGE, Def Jam (2012)

Album którym zajarałem się jak dzieciak od pierwszego przesłuchania. Dopracowany w najmniejszym szczególe, a zarazem cudownie chaotyczny i chwilami wręcz naiwny. Frank Ocean zdecydowanie trafił na swój moment, którego być może nigdy już nie uda mu się powtórzyć, a jeśli tak, to na pewno nie w tak świeży sposób. Ta płyta ma wszystko, co powinien mieć kandydat na future classic, czyli charyzmę, energię i oryginalny pomysł. Nie wiem, czy to r’n’b, pop, czy new age fusion, ale szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi. channel ORANGE to mój absolutny hit lat, który zawsze będzie mi przypominał o tym, że 2012 był wyjątkowo udanym rokiem.

Iza Kowalewska

(wokalistka w zespole Muzykoterapia; ich ostatni album Piosenki Izy pochodzi z 2011 roku)

Philippe Jaroussky, Max Emmanuel Cencic, William Christie, Les Arts Florissants – Duetti Da Camera, EMI Music (2012)

Od początku roku mam totalną zakrętkę na super kontratenora Philippa Jarouskiego, kupiłam jego wszystkie płyty, wszystkie bez wyjątku rewelacyjne! Gra z najlepszymi muzykami klasycznymi, najlepszymi orkiestrami… ten młody człowiek osiągnął sukces jakiego pragną rzesze wokalistów na świecie! Ale nie o sukces tu chodzi, ale tylko o wyjątkowość Philippa! Koloratura godna Kathlyn Batle, skromność, ogromna charyzma sceniczna! Arie Vivaldiego w jego wykonaniu pod dyrekcją Spinozy istny majstersztyk, ogromnie mną wstrząsnęła ta płyta, otwierają się niebiosa gdy go słucham! Szok szok szok! Niesamowite przeżycie. Ale ja często się podniecam muzyką ponieważ ją kocham, a ona mi odwzajemnia np. takimi odkryciami jak Phlippe Jarousky.

Ment XXL

(1/2 kultowego rapowego składu Rasmentalism; dj)

Frank Ocean  – channel ORANGE, Def Jam (2012)

Z jednej i podstawowej przyczyny: tego albumu słuchałem w tym roku najwięcej mimo, że nie wyszedł w styczniu. Podoba mi się pod każdym względem i z ulgą słucham go nadal. Pomijając wszystkie kwestie otaczające promocję tej płyty – jest wyśmienita i jeśli mam postawić jakiś tytuł koło daty 2012, to zdecydowanie ten.

Natalia Lubrano

(wokalistka zespołu Miloopa, zasilająca także szeregi wytwórni Kayax; współpracowała m.in. ze Smolikiem)

Lianne la Havas  – Is Your Love Big Enough?, Warner Bros (2012)

Wobec panującej mody na „odłączenie od fejsbuka” cieszę się, iż nie dołączyłam do grona wolnych od „łańcucha zjadaczy czasu”. Pewnie dziwicie się dlaczego się tak cieszę? Otóż gdyby nie fejsbuk, nie dowiedziałabym się o istnieniu artystki Lianne La Havas, o której kilka miesięcy temu było głośno. Liczba jej filmów live jeszcze przed wydaniem płyty Is Your Love Big Enough? była imponująca. Co najlepsze, jej występy live uwiecznione na dziesiątkach materiałów stoją zawsze na wysokim poziomie. Miałam ostatnio okazję przekonać się na żywo w Berlinie, że Lianne La Havas to nie jest ściema, w przeciwieństwie do Lany del Rey, ta laska naprawdę śpiewa i nie jest to efekt mozolnej pracy w studio czy wykucia na pamięć patentów wokalnych. Kompozycje na Is Your Love Big Enough? to zbiór ładnych i zgrabnych piosenek, opartych często o niebanalne riffy gitarowe o zabarwieniu jazzowym (Lianne jest również gitarzystką). Teksty, jak sama Lianne twierdzi, pochodzą głównie z jej doświadczenia życiowego (ona ma tylko 23 lata!), ale bije z nich życiowa mądrość. Polecam album wszystkim, którzy szukają czegoś świeżego, naturalnego i nieskalanego jakąś dziwną modą na nadużywanie delay’a na wokalach. Pozdrawiam wszystkich!

Spisek Jednego

(1/3 składu Night Marks Electric Trio; producent, dj)

Cid Rim  – Micro Album, Lucky Me (2012)

Największe wrażenie w tym roku zrobił na mnie album Clemensa Bachera, znanego szerzej jako Cid Rim. To Wiedeńczyk, który chodził do jednej klasy z Dorianem Conceptem, a następnie wraz z nim oraz m.in. z The Cloniousem współtworzył zespół JSBL. Clemens Bacher jest przede wszystkim muzykiem oraz perkusistą, potem dopiero producentem. Dzięki temu Micro Album brzmi wyjątkowo na tle tegorocznych wydawnictw. Na płycie usłyszymy zabawy rytmem oraz fakturą dźwięku, perkusyjne przejścia, nieoczekiwane synkopy i akcenty. Tam gdzie powinno być „pod nóżkę” Cid Rim kładzie rytmiczne kłody. Nie z niewiedzy, ale z premedytacją, pod prąd. To trudna muzyka, która swoim pięknem i wielością warstw zaabsorbowała mnie na długie tygodnie. Dodajmy do tego, zamykający album, rewelacyjny remix Doriana Concepta, który stał się klasykiem już w momencie, kiedy świat usłyszał go w Essential Mix Rustiego na antenie BBC1. Ja usłyszałem go po raz pierwszy podczas RBMA Bass Camp. Żegnając wówczas Doriana, zapytałem tylko: kiedy to będzie wydane?. Na oficjalny release warto było czekać. Jest to album, który na pewno obroni się wpływowi czasu i za rok, dwa będzie brzmiał równie świeżo, co w sierpniu 2012.

Roux Spana

(założyciel składu Roux Spana Beat Trio; producent, dj)

Miles Bonny x B.Lewis  – Egg Black, self-released (2012)

Zdecydowanie mój top tego roku. Genialne piosenki, świetna produkcja. Miles, którego uważam za jednego z najciekawszych wokalistów soulowych ostatnich paru lat, połączył siły z B.Lewisem i ostatecznie stworzyli materiał bez skazy. Bonny ze swoim ciepłym głosem idealnie odnalazł się na przestrzennych produkcjach producenta z San Francisco. Idealne połączenie futurystycznych, neo-soulowych beatów z pełnym wyrazu i emocji głosem Milesa. Wracałem do tego materiału często i zapewne będę wracał dalej.

Andrzej Cała

(współautor książek: „Beaty, rymy, życie – leksykon muzyki Hip-Hop” (2005), „Dusza, rytm, ciało – leksykon R&B, Soul” (2008), dziennikarz muzyczny, kolekcjoner płyt)

The Floacist  – presents Floetry Re:birth, Shanachie Records (2012)

Tak naprawdę nie o sam kawałek („Say Yes”) chodzi, bo na płycie są lepsze, lecz właśnie o cały album. Dla mnie najbardziej pozytywna niespodzianka 2012 roku. Pierwsze solo Natalie Stewart nie wywołało we mnie żadnych emocji, ot przyzwoita, miła soulowa porcja zgrabnych numerów. Tegoroczne wydawnictwo porwało bez reszty. Raptem dziesięć kawałków, niespełna 40 minut muzyki, ale ileż przyjemności, ileż rozkoszy dla ucha…

Groh

(założyciel wytwórni JuNouMi Records, U Know Me, Funky Mamas and Papas Recordings; dj, promotor)

S3 – Supa Soul Sh*t, Melting Pot Music (2012)

Moją ulubioną płytą w tym roku jest Supa Soul Sh*t, czyli projekt wiedeńskiego producenta Brenka Sinatry oraz amerykańskiego piosenkarza i muzyka z polskimi korzeniami – Milesa Bonny. Płytę tę wybrałem z dwóch powodów. Po pierwsze, jestem wielkim fanem mieszkańca Kansas City, którego głos od dawna gości w moich słuchawkach, a album ten po raz kolejny udowadnia, że w XXI wieku można nagrywać soulowe perełki. Drugi powód, to możliwość usłyszenia owego materiału na żywo i to w dniu jego światowej premiery, co miało miejsce w październiku, w Warszawie. Magiczny był to koncert i mój podziw dla autorów S3 dzięki niemu tylko wzrósł. Szczerze polecam i zgadzam się z Milesem, który wspomniał niedawno, że przy tej płycie poczętych będzie wiele nowych żyć…

Grabiszczy

(były redaktor Ślizgu; szef wytwórni Tu Wolno Palić)

Ab-Soul  – Control System, Top Dawg Entertainment (2012)

Cześć, mam na imię Krzysztof i jestem kendrickoholikiem. W związku z tym wybór najlepszego krążka 2012 jest dla mnie formalnością. Ale że współuzależnionych braci w światku hip-hopowym jest na pęczki, to Good Kid, m.A.A.d. City i tak zapewne zbierze w sondzie Soulbowla mnóstwo głosów. Skorzystam więc z okazji i spropsuję tu jego kolegę z labelu Top Dawg Entertainment, Ab-Soula, i jego „Control System”. €œSaid I was the underdog, turns out I’m the secret weapon rapuje ten 25-latek w pierwszym numerze na płycie. No kurwa, raczej, Murzynie, że jesteś sekretną bronią labelu TDE i składu Black Hippy. A właściwie byłeś, bo po wydaniu Control System już nikt nie powinien patrzeć na ciebie jako na underdoga. Nie cierpię spiskowych teorii dziejów i związanego z nimi obłędu, co sugerowałby tytuł materiału. Ale Soul Brother #2, jak określa się członek TDE, sprzedaje swoje lęki w bardzo przystępny sposób. Zresztą postarał się nie przesadzać z epatowaniem nimi. Ba, stanowią one mniejszość na tym albumie. „Pinneal Gland” to na przykład odskocznia w stronę narkotyków z takim klimatem (brawo, Tae Beast!), że pewnie po wysłuchaniu niejeden zainspirowany eksperymentator zdecydował się oszukać swoją szyszynkę oksykontinem. Proszę, nie mów mojej mamie, że to nie marihuana…, ta… Z kolei „Book Of Soul” to do bólu szczera opowieść o życiu Ab-Soula. Co takiego ma do opowiadania młody Afroamerykanin zanurzony po uszy w hip-hopie, zapytasz. A na przykład to, jak przez przemiłą chorobę Stevensa-Johnsona (szperanie w Google tylko dla ludzi o mocnych nerwach) nie widział na oczy przez 2-3 miesiące albo jak jego wieloletnia miłość Alori Joh (tak, ta sama, którą można usłyszeć na dwóch innych numerach z tej płyty) popełniła samobójstwo. Why Lori? Why’d you have to take her from me? / Guess you needed your angel face for all of heaven to see. Pełna wzrucha. Styl Ab-Soula jest nie do podrobienia. To, co ten skubaniec wyprawia na takim „Track Two”, to jest maestria w okiełznywaniu flow. Swoim wysokim głosem, momentami brzmiącym paranoicznie, momentami cholernie charyzmatycznie, niszczy każdy podkład. Czy to twardy „Black Lip Bastard”, czy spokojne „Empathy”,gdzie raper sobie podśpiewuje (do czego prawdę mówiąc ma warunki zdecydowanie lepsze niż Kendrick Lemar), czy większość pozostałych opartych na klimatycznych klawiszach produkcji Ab-Soul błyszczy i przykuwa uwagę. Żeby nie było, że spuszczanko pełne i bezkrytyczne uprawiam, przyznać muszę, że są dłużyzny. „Mixed Emotions”, „Showin’ Love” i „Nothing’s Something” bez żalu bym wyrzucił. Ale szczerze mówiąc z każdym innym trackiem miałbym już problemy, a i do tych zdążyłem się już przywiązać . Zresztą to tylko 12 z 71 minut. Reszta zasługuje na pokłony. Niniejszym swoje biję i umieszczam Control System w ścisłej czołówce płyt rapowych 2012 roku.

Envee

(Niewinny Czarodziej; producent, dj; współpracował m.in. z Fiszem Emade, Smolikiem, Sistars)

zjawisko:
Moja Córcia
Nakamarra „Hiatus Kaiyote”
Hiatus Kaiyote / Session

Boiler Room

wydarzenie:
Bass Camp Warsaw (RBMA)

filmik:
Kilian Martin: Altered Route (muzyka: Patrick Watson „Adventures in Your Own Backyard”)

film:
Moonrise Kingdom

przeboje:
Gregory Porter „1960 What (Opolopo Kick & Bass Rerub)”
FETSUM „Waitin’ For You”
Danny Brown „Grown Up”
Jessie Ware „Running (Disclosure Remix)”
Major Lazer „Get Free”
This Must Be The Place

albumy/EP:
Jack White – Blunderbuss
Lianne la Havas – ls Your Love Big Enough?
Vijay Iyer Trio – Accelerando
EPROM – Metahuman
Frank_Ocean – channel ORANGE
Souljazz Orchestra – Solidarity
TNGHT – TNGHT EP
Visioneers – Hipology
Antibalas – Antibalas

koncerty:
Natu – Kozmic Blues (Tribute to Janis Joplin)
Maja Kleszcz & Incarnations

miejsce:
Warszawa

A jaki jest Twój ulubiony utwór Milesa Bonny’ego?

Zaledwie trzy dni dzielą nas od piątkowego koncertu Milesa Bonny’ego, Brenka Sinatry, Raashana Ahmada oraz polskiej grupy Hau_Mikael. Z opublikowanego ostatnio wywiadu mogliście się przekonać, że główny bohater wydarzenia to dość nietuzinkowy gość, który żyje muzyką na kilkunastu frontach oraz ma jeszcze sporo do zaprezentowania. Niech nie wydaje się Wam jednak, że nie jest doświadczonym graczem. Szereg solowych albumów, kilka płyt w duetach, setki luźnych produkcji oraz gościnne udziały w kilkudziesięciu projektach przełożyły się na dość obszerny zbiór. Z myślą o tych, którzy nie potrafią stworzyć własnej playlisty pt. Best of Miles Bonny, mamy prezent w postaci rankingu ulubionych utworów Milesa wyselekcjonowanych przez poszczególnych artystów/aktywistów muzycznych z Polski. Dopełnieniem zestawienia niech będzie wybór gościa specjalnego – Brenka Sinatry, z którym Miles tworzy kolektyw Supa Soul Shit.

Pomimo, iż poniższa lista jest konkretna, wydaje się być jednak niepełna. Wraz z organizatorami piątkowego wydarzenia (Junoumi Crew) przygotowaliśmy konkurs, w którym możecie zgarnąć dwie pojedyncze wejściówki na piątkowy koncert. Jak już wspominałem, Miles zbudował przez lata dość potężną dyskografie, z częscią której nie raz mogliście mieć styczność na łamach Miski. Wasze zadanie będzie zatem identyczne jak w przypadku naszych gości biorących udział w rankingu. Wystarczy, jeśli napiszecie w komentarz, a w nim, 2-3 zdania o Waszym faworycie spośród szerokiego repertuaru Milesa. Kończymy w czwartkowy wieczór, do dzieła!

Andrzej Cała, Daniel Drumz

Andrzej Cała: Miles Bonny „Yes I Do” – no co ja mam tu dużo pisać? Że jest to piękne? Jest. Że cudownie wlewa się do głowy i rusza serduchem? Tak, tak właśnie jest. Że nawet w najbrzydszy, smutny jesienny dzień podnosi na duchu? Owszem, podnosi. Że wszystko tutaj perfekcyjnie się uzupełnia? Ano, uzupełnia. Uwielbiam. Jazz, soul, hip-hop, miłość, wszystko, co najlepsze.
Daniel Drumz: Chyba pierwszy numer Milesa jaki usłyszałem. Spodobał mi się jego wokal, który idealnie siedział na bicie. Od razu kupiłem całą EP Closer Love i wiedziałem, że jeden z numerów z tej płyty musi trafić na Electric Relaxation vol. 2.

Mikael (Hau_Mikael)

Nie potrafię wskazać mojego ulubionego numeru Milesa! Ma ich przecież setki. Aczkolwiek jest jeden, który nie może mnie opuścić. Jest to jeden z tych utworów, które sam chciałbym mieć i móc zaśpiewać do niego – „First ride” produkcji B.LewisaEgg Black Ep. Vibe tego numeru zaczarował mnie całkowicie!

Hau (Hau_Mikael)

Nie będę ściemniał, że muzyczną drogę Milesa śledzę od pierwszych dźwięków. Swego czasu trafiłem na jego album Lumberjack Soul, jednak najbardziej powaliła mnie fantastyczna pościelówa „Together Forever” z epki z B.Lewisem. Świetny klasyczny bit i mruczany, przeciepły wokal. Po prostu piękne.

Groh (U Know Me Records)

Mój ulubiony track Milesa to zdecydowanie „5 O´Clock Suff„. Pierwszy raz usłyszałem go na albumie producenckim Suff Daddy’ego. Mimo, że minęły ponad 2 lata od jego wydania wciąż lubię do niego wracać.

Buszkers (U Know Me Records)

Pierwszy utwór Milesa jaki usłyszałem… i do końca życia zapamiętam. Świetny sampel, pełen relaksu klimat, no i ten las… jak u mnie na Zazamczu.

Dvorak(Warsoul)

Wybieram „Beautifool Day” kolektywu Soundsgood (Miles Bonny & Joe Good) z 2002 roku. To dzięki temu numerowi dowiedziałem się o Milesie i jego produkcjach.

Brenk Sinatra (S3)

Mój ulubiony utwór Milesa… Jest nim „Learning to Fly„. Dj Day odwalił kawał dobrej roboty. Miles dosłownie unosi się nad tym beatem. It’s crazy dope! Uwielbiam syntezatorewe partie mooga. Powodują, że odlatuję daleko. Ogólny odbiór numeru jest na 10!

Soulbowl pyta: najlepsze albumy 2009 wg ludzi muzyki

Mimo, że już pełną parą weszliśmy w 2010 rok, to jeszcze nie koniec muzycznych podsumowań poprzedniego roku na Soulbowlu. Poprosiliśmy bowiem znane osoby z Polski i zagranicy profesjonalnie zajmujące się muzyką na co dzień o sporządzenie list swoich pięciu ulubionych albumów 2009. O tym kto przedstawił nam swoje muzyczne typy podsumowujące ubiegły rok i jak one wyglądają, możecie przekonać się po skoku! (więcej…)

Impreza promująca ,,Leksykon…” w Krk!

Nie macie planów na piątek, a znajdujecie się obecnie w stolicy Małopolski? Idealnie się składa, bo mamy dla Was propozycję nie do odrzucenia! 23 stycznia (tak, właśnie ten piątek) o godz. 21.00 w krakowskim klubie InBlanco odbędzie się kolejna impreza promująca niezwykle zacne i unikatowe na europejskim rynku wydawnictwo – ,,Leksykon muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”. Spotkanie umilać będą szanowni autorzy dzieła, Andrzej Cała Radek Miszczak, którzy na pewno uraczą Was arią wysmakowanych dźwięków. Wstęp wolny! Natomiast parę godzin wcześniej (godz. 17.00) w Empiku na Rynku Głównym będzie można spotkać się z autorami i przyozdobić swój egzemplarz książki (zakładamy, że oczywiście posiadacie już taki w swojej kolekcji! W każdym razie na miejscu możecie szybko nadrobić to skrajne niedopatrzenie!) ich oryginalnym autografem.  Przybywajcie!

O książkach i czytaniu w wersji video

Nie da się ukryć, iż ,,Leksykon muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”  gorąco polecamy, zachwalamy i promujemy od dłuższego już czasu. Tym razem zachęcamy Was do obejrzenia wywiadu, jaki Radek Miszczak, jeden ze trójcy świętej autorów dzieła, udzielił Myspace Tv. I jeśli jesteśmy przy właśnie tym serwisie, to twórcy serdecznie zapraszają do dodawania profilu ,,Leksykonu … ” do znajomych i szerzenia tym sposobem dobrej nowiny. A zatem nie lękajcie się (!) i dodawajcie, dodawajcie. A może jesteście z miasta Kraka? W takim razie koniecznie MUSICIE wybrać się na imprezę promującą książkę, która 23 stycznia odbędzie w krakowskim klubie InBlanco.  W roli głównej wystąpią szanowni autorzy, a wstęp jest wolny. Więcej informacji po skoku, a już teraz naciskajcie play, oglądajcie i słuchajcie co o tym wielkim przedsięwzięciu, jakim jest owa encyklopedia soulu i R&B, miał do powiedzenia Radek Miszczak. Andrzej Cała ustosunkował się już tutaj.

(więcej…)

O książkach i czytaniu – recenzja ,,Leksykonu muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”

Obcowanie z ,,Leksykonem muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”  autorstwa Andrzeja Cały, Radka MiszczakaHirka Wrony nastręcza kilku problemów. Po pierwsze, jak tytuł wskazuje, książka traktuje o muzyce, czyli o czymś, co tak naprawdę fizycznie nie istnieje, jest nienamacalne, ma wiele imion, a jego ocena zależy głównie od subiektywnych odczuć. Aby zmierzyć się z tą tajemniczą materią i starać się ją opisać, panowie Cała, MiszczakWrona  wybrali ścieżkę naukową, gwarantującą możliwie największy obiektywizm, a zatem formę encyklopedii, tudzież leksykonu. (więcej…)