cindy lauper
Recenzja: Boyz II Men – Love
„Bo z chłopakami nigdy nie wie, oj nie wie się, czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle…„ śpiewałby sobie zapewne Jerzy Połomski, gdyby był dziewczyną… Dziś śpiewam ja, po przesłuchaniu nowej 8 płyty zespołu Boyz II Men (nie wliczam tu albumów z piosenkami świątecznymi itd.). Cóż trzeba przyznać zawsze miałam do nich słabość. Bo jak można nie mieć do pięknie, harmonijnie śpiewających facetów, ładne piosenki o miłości? Niestety od czasu odejścia w 2003 roku (z powodów zdrowotnych) Michaela McCaryego, forma grupy coraz bardziej schodzi w dół. W ciągu tych ostatnich sześciu lat grupa wydała 4 krążki (Throwback, Vol. 1 (2004) The Remedy (2006), Motown: A Journey Through Hitsville USA (2007) , Love (2009) i tylko jeden (ten z 2006 roku) z własnym, nowym materiałem. Pozostałe płyty zapełnione zostały coverami. I tak jak narzekać nie można na pełen motownowskich hitów album Motown: A Journey Through Hitsville USA, tak ich ostatnie dzieło Love to już porażka grupy.