country
Timberlake chce spróbować szczęścia w country?

To odważna i wbrew pozorom niezupełnie pozbawiona podstaw, ale spóźniona o dwa lata decyzja. Wszystko zaczęło się tydzień temu, gdy Justin Timberlake wystąpił wspólnie z Chrisem Stapletonem na rozdaniu nagród CMA. Podczas występu duet wykonał dwa utwory — „Tennessee Whiskey” Stapletona i „Drink You Away” Timberlake’a, który ponoć miał zostać singlem równo dwa lata temu. Występ wzbudził wielkie emocje w Ameryce. Stapleton, który tego wieczoru zdobył kilka głównych nagród, już drugi tydzień z rzędu zajmuje najwyższą lokatę na Billboard 200, a i Timberlake zanotował pokaźny wzrost sprzedaży. Okazało się, że piosenkarz (czy raczej jego wytwórnia?) postanowił rozesłać numer w odrobinę skróconej wersji do amerykańskich radiostacji country. Chwyci? Już teraz decyzja wzbudza kontrowersje, zwłaszcza wśród fanów country, którzy zarzucają piosenkarzowi odgrzewanie kotletów.
Z innej miski: Johnny Cash „Ain’t No Grave”
Dzisiaj będzie bardziej z innej miski, niż zwykle, bo chociaż w istocie istnieje (czy raczej istniał) w historii muzyki taki wspaniały nurt jak country soul (o którym mam nadzieję wkrótce zresztą napisać), to Johnny Cash z soulem nie miał zbyt wiele wspólnego. Legenda country z okresu lat 50tych, 60tych i 70tych; człowiek w czerni, czy jak to mówił Snoop Dogg: pierwszy prawdziwy amerykański gangster (choć to akurat wierutna bzdura) – Johnny Cash. W połowie lat dziewięćdziesiątych powrócił do chwały z pomocą producenta Ricka Rubina i płyty American Recordings, która po niebywałym sukcesie przekształciła się w całą serię, na którą złożyło się w sumie 5 wspaniałych krążków wydanych między 1994 a 2006 rokiem, z czego ostatni już po śmierci Casha (we wrześniu 2003 roku). Za niecały tydzień, 23 lutego, swoją premierę będzie miała szósta część serii American VI: Ain’t No Grave, na którą złożyło się 10 utworów z tej samej sesji nagraniowej, na którą powstały utwory na American V. Tydzień temu pojawił się pierwszy singiel z tego wydawnictwa, tytułowy utwór „Ain’t No Grave”. Słysząc go wczoraj po raz pierwszy, nie mogłem nie pozwolić sobie napisać o tym tutaj. Nie da się opisać słowami tego grobowego, poważnego, ale bardzo emocjonalnego nastroju panującego w „Ain’t No Grave”, wyznania człowieka przygotowującego się na śmierć. Do usłyszenia po skoku.
Knowles vs. Knowles
Młodsza Knowles wypuściła do sieci swój nowy kawałek zatytułowany God Given Name, starsza nie mogła być gorsza. Jeszcze tego samego dnia w sieci pojawiło się Bautiful Nightmare. Oba utwory mają wyznaczyć zupełnie nowe style muzyczne obu sióstr, zarazem tak podobne, ale tak odmienne oraz zwiastować nadchodzące krążki. Tylko czy gdzieś już tego czasami nie słyszeliśmy?
Beyonce’s Beautiful Nightmare
[audio:beyonce – bn.mp3]
Nowy album B według licznie docierających do nas ostatnio informacji ma ukazać się już wkrótce. Krążek ma być taneczny i mieć bardzo światowe brzmienie. Będzie wyprodukowany przez Freemasons, odpowiedzialnych za klubowe remixy singli Beyonce z ostatniego albumu oraz wszędzie-mnie-pełno-i-zaczynam-brzmieć-jak-kupa Timbalanda. Efekty tej współpracy sami możecie ocenić słuchając nowego utworu, no właśnie, czy aby na pewno utworu? Analizując tytuł analogia do niespełnionej singlowej perełki w koronie kiczu panny Knowles, Beautiful Liar, nasuwa się sama. Nowy kawałek nie brzmi niestety o wiele lepiej. Mimo podkładu zdecydowanie na czasie, trochę w stylu 4 Minutes Madonny i nakładających się na siebie różnych głosów wokalistki niczym Eurythmics 20 lat temu, kawałek można wrzucić raczej do szuflady z etykietką „zapchajdziura”. Żeby jednak Beyonce nie wyszła tak najgorzej, dodam, że to najprawdopodobniej nie żaden przyszły singiel z kolejnego cedeka, ale jakiś odrzut, który wyciekł do sieci, aby dać fanom pojęcie o tym jak mniej więcej ma brzmieć kolejny projekt Knowles. Jako ciekawostkę dodam, że Beyonce jest jak zawsze zapobiegawcza i wybiega daleko do przodu. Podobno ma zamiar wziąć przykład z koleżanki po fachu Jessiki Simpson i nagrać album utrzymany w stylu country. Cóż, Shanii Twain czy Carrie Underwood na pewno z niej nie będzie, ale zawsze miło się pośmiać z Beyonce, niegdyś-niedoszłej-królowej-contemporary-r&b, skaczącej w kowbojkach i kapeluszu i śpiewającej „iyaaa-iyaa-yooo”!
Solange’s God Given Name
[audio:solange – god given name.mp3]
Solange zrozumiała, że nie ma szans na konkurowanie z popularną i jednocześnie morderczą dla koleżanek po fachu (byłych Destinek) starszą siostrą i postanowiła zrobić unik. Unik o tyle nietrafiony, że nowy kawałek mający być zupełnie odmienny od poprzednich poczynań Knowles… tłumaczy dlaczego tak jest i wyjaśnia wszystkim zainteresowanym, że Solange nie jest swoją straszą siostrą. Miło z jej strony, że odkryła to po kilku latach od rozpoczęcia solowej kariery. Tekst utworu, fakt, jest niegłupi, co niestety tym razem nie idzie w parze z ogólnym brzmieniem utworu. Track to takie bez ładu i składu, odśpiewane na jedną nutę, pseudowyznania natoletniej gwiazdki. Niby wszystko powinno brzmieć w porządku, ale jednak melodia (zaczerpnięta gdzieś swoją drogą z Emryi Maxwella czy też jeszcze wcześniej Neither Fish Nor Flesh Terence’a Trent’a D’arby) zupełnie odbiega od stosunkowo zresztą mało wdzięcznych i nieco wystękanych wokaliz. Ogólnie efekty są marne, ale cieszę się, że chociaż młodsza Knowles próbuje zrobić coś od siebie i nie stara się podbijać świata pseudoprzebojami za ćwierć dolara.
Rascal Flatts & Jamie Foxx: She Goes All The Way
Nie będę ukrywał, że już od dawna czekałem na pretekst, żeby napisać o moich ulubionych , ale raczej mało czarnych Rascal Flatts. Wydany na najnowszym albumie grupy Still Feels Good duet z Jamie Foxxem, w pewien sposób mi to umożliwił. Tym bardziej, że kawałek She Goes All The Way zasługuje na uznanie. Tekst jest może nieco ckllwy i raczej nie w moim stylu, ale utwór brzmi fantastycznie. Zupełnie nie jak Jamie, ale też nie do końca jak Rascale. Warto dodać, że to właśnie partie pana Foxxa chwyciły mnie za serce. Wcześniej, mimo, że talentu nie możemy mu odmówić, jako piosenkarz prezentował się w mdły i nieciekawy sposób, jakby bez własnego stylu. Po tym utworze jestem w stanie wybaczyć mu błędy młodości i dać drugą szansę. Polecam!
‚Testimony: Vol. 2, Love & Politics’ Indii Arie

Kolejny album Indii Arie Testimony: Vol. 2, Love & Politics jest już prawie gotowy, wyznała wokalistka w rozmowie z magazynem Billboard. Większość piosenek jest już napisana, a niektóre nawet zostały nagrane. Znany jest już nawet jeden utwor, który prawdopodobnie znajdzie się na następnym krążku Vagina’s Monologues, który India wykonała na żywo podczas któregoś z koncertów. Piosenkarka mówi, ze celowo zachowała ten kawałek na kolejny krążek, gdyż będzie bardziej do niego pasował. Mimo to nie wiadomo na 100% czy utwór trafi na nowe wydawnictwo. Testimony: Vol. 2, Love & Politics będzie nie tylko o wojnie w Iraku i polityce amerykańskich władz, jakby się można domyślać. Będzie poruszał różne tematy związane z naturą człowieka i człowieczeństwem. Artystka zdradziła także, że pragnie poeksperymentować z innymi gatunkami muzyki jak chociażby country, co słychać już na Testimony Vol.1.Tymczasem w tym tygodniu Testimony: Vo. 1, Life & Relationship debiutuje na pierwszym miejscu listy albumów Billboardu. Krążek w pierwszym tygodniu sprzedaży kupiło ponad 160 tysięcy Amerykanów. Gratulujemy i czekamy na więcej ;)