eldo
Nowy utwór: Gedz feat. Eldo „Nie byłem orłem z geografii”


Wszystkie znaki wskazują na to, że nawet niebo nie jest limitem i Gedz powraca do żywych! Wczoraj w remiksie Night Marks, dzisiaj w solowym, bardzo dobrym numerze. Flow jak z pierwszego legalu, a bit wyprodukowany przez Grrracza naładowany jest oldschoolem i ciepłym, nieco funkowym brzmieniem. Poziom podnosi również gość, czyli sam Eldoka. Gedz o kawałku pisze tak: „Jeśli chodzi o rap medialnie miałem prawie rok ciszy. Obecnie jestem w trybie nagrywek i robienia bitów na nowy album. Ten numer nagraliśmy z Eldo zanim Que wniósł rapowe podróże na inny level”. Jeszcze w tym miesiącu mają się ukazać dwa klipy z gościnnym udziałem rapera, czekamy!
Relacja z Hip Hop Kemp 2017


Wbrew czeskiemu hasłu promocyjnemu — „sweet 16” — line-up Hip Hop Kemp 2017 przypominał raczej program zlotu sympatyków geriatrii. Ostatecznie wypadło całkiem nieźle — dla każdego coś miłego. Polskie hasło promocyjne, czyli „festiwal z atmosferą”, odbierałam wcześniej jako trochę serowe, ale szybko zmieniłam zdanie — nigdzie indziej nie widziałam artystów napełniających napojami kubki widzów i zabierających publice telefony, żeby… nagrać się na nie czy zrobić pamiątkową fotkę (piękna sprawa). Hip Hop Kemp, pomimo jego imponującego stażu wiekowego, jest wciąż bardzo kameralnym wydarzeniem.
Pierwszy dzień co prawda lekko krztuśny, a to ze względu na występ Tego Typa Mesa z livebandem. A może raczej Tego Typa Moza? To świetny pomysł, żeby zabrać w trasę nową płytę, swoje największe przeboje oraz Kingę Miśkiewicz i Holaka, a nawet — jak na „komentatora rzeczywistości” przystało — nawiązać do Twin Peaks w „Czy ty to ty”. Ale pyskówka do widzów i sarkastyczne komentarze trochę zepsuły klimat koncertu. Duży kontrast w porównaniu z Rejjiem Snowem, który nie zawiódł i zadbał o przeniesienie swobodnej atmosfery swoich krążków na grunt koncertowy, polewając przy tym napoje widzom i zapraszając na scenę randomowego ziomka z Australii (trzeba było pomóc rapować). Najlepszym występem tego dnia był zdecydowanie Masego. Jego TrapHouseJazz (jak określa sam zainteresowany) był raczej mieszanką funku i future bassu. Jazzu było znacznie więcej chwilę później u Czecha Pauliego Garanda w Radio Spin Hangarze, zwanym też — słusznie zresztą — sauną. Jednak to energia i tak zwana „osobowość sceniczna” Masego doprawione szczyptą altowego saksofonu (momentami słabo słyszalnego, ale jednak) i hiciorem „Send Yo Rita” (opartym na samplu „Señority” Justina Timberlake’a) dały wybuchową, rozgrzewającą mieszankę, zaskakującą chyba nawet dla samej publiczności.
Drugi dzień to dla mnie zdecydowanie koncerty, które nie były najważniejszymi w programie. Zaczęło się od Little Simz. Świetny kontakt z publicznością, anegdotki i ogromna żywiołowość, nawet mimo dość skromnej frekwencji pod sceną. Wciąż jednak czekam na tak wyraźne kawałki w repertuarze jak choćby „Picture Perfect” czy „Dead Body”. Jeszcze lepiej wypadli kempowi weterani z Kontrafaktu. Oczywiście, to koncert z serii „złote przeboje” — bez bisów, bo sam był jednym długim bisem (z obowiązkowym, ulubionym przez Polaków, „JBMNT”; ale i z wieloma innymi, nazwijmy rzecz po imieniu — bangerami). W porównaniu z takimi Jedi Mind Tricks było o wiele więcej mocy. Rytmus udowodnił, że jego pozycja na czesko-słowackiej scenie hip-hopowej nie jest bezpodstawna; i ja za rok równie chętnie obejrzę powtórkę, choć rozumiem, że po kilku-kilkunastu latach może nudzić. Największy banger to jednak Quebonafide, który dał niesamowicie energetyczny występ, okrążając z zachwyconą widownią cały świat w jedną godzinę. Możecie mieć swoje zarzuty do Quebo, ale jego zaangażowanie i swego rodzaju teatralność wygrały wszystko, nawet jeżeli „nie zagrał Euforii, buuuu”.
Mimo bardzo dziwnego „be right back” w połowie koncertu Kool G Rapa (koncert dość osobliwy — dj rapera wypadł lepiej od samego rapera; hiciory od House of Pain i Tribe Called Quest znacznie bardziej rozgrzały publikę) i poprawnego Mos Defa (samo zastępstwo za Commona raczej nikogo nie uraziło — może prócz tych, którzy na Kempa nie pojechali — niemiecki out4fame spotkała zresztą dokładnie ta sama sytuacja), trzeci dzień był bardzo dobry. Na uznanie zasługuje oczywiście Grammatik. Eldoka i Jotuze do spółki z Noonem dali wspaniały wspominkowy koncert, który można by w skrócie nazwać „Grammatik gra Światła Miasta”. Atmosfera była tak podniosła i wzruszająca, że nawet konferansjerzy z Czech, zwykle obojętni albo nawet lekko ironizujący o polskich występach, krzyczeli po koncercie w tłum „zróbcie halas” (jeszcze raz: HALAS). Dla mnie największym highlightem, zarówno tego dnia, jak i całego festiwalu, był najbardziej dopracowany wizualnie, ale też najmniej kempowy Alltta. Kawałki z tegorocznego „The Upper Hand” w domu brzmią jak rapowa wersja Ratatat (czyt. bez szału), ale koncertowo to petarda. Obłędne biciwa od 20syla: chiptunesy, french touch, funk, nawet odrobina PC Music w towarzystwie doskonałej nawijki Mr. J. Medeirosa stworzyły razem niesamowity show, w wyniku którego cała sala dała się porwać do ekstatycznego tańca. Arturze Rojku, chyba wiesz, co masz robić. — MajaDan
Na Hip Hop Kemp przyjeżdża się głównie dla dwóch rzeczy — świetnej muzyki i niepowtarzalnego klimatu. Dla klimatu, na który składają się przyjaźnie nastawieni ludzie i lecący zewsząd rap. Wiadomo, dodatkowy urok nadają temu miejscu takie detale jak wypady nad jezioro, Kaufland czy dostępne w Czechach różnorodne specyfiki. W tym roku, mimo licznych narzekań uczestników, klimat był, i to naprawdę niezwykły. Co do muzyki, trudno zatrzeć złe wrażenie, jakie wywarł na fanów tegoroczny line-up. Oliwy do ognia dolał fakt odwołania Commona na krótko przed występem, ale trzeba przyznać, że organizatorzy spisali się na medal, błyskawicznie zastępując go Yasiinem Beyem. Bezbolesna zamiana, no chyba że ktoś gnał do Hradca specjalnie na Commona… wtedy to inna sprawa.
Masego, Oddisee czy Kool G Rap, nie ma co narzekać na ilość i różnorodność artystów z zagranicy. Faktycznie było w czym wybierać, bo oferta i spora, i różnorodna. Mimo to na wielu z tych koncertów czegoś zabrakło. W przypadku Kool G Rapa występ bardziej rozkręcił sam DJ. Wielkich rzeczy spodziewano się również po Yasiinie Beyu, tymczasem to, co działo się przed jego koncertem na scenie głównej całkowicie przyćmiło występ headlinera. Trzeba przyznać, że nieoczekiwanie ten dzień należał do Alltty! 20syl oraz Mr. J. Medeiros zrobili chyba najlepsze show tej edycji. Zgadzam się, że ich styl odbiega od samego Kempa, a szczególnie od artystów, którzy grali ostatniego dnia, bo już bliżej im do Masego. Przynajmniej była jakaś okazja, żeby się poruszać przed dosyć statycznym Beyem. Tegorocznym wygranym, jeśli chodzi o zagraniczne gwiazdy, jest dla mnie Rejjie Snow. Nie dość, że był szczerze zachwycony możliwością grania przed kempową publicznością, to dał znakomity koncert. Irlandczyk zawsze zaskakiwał różnorodnością w swojej twórczości, bo jeśli przyrówna się klimat singlów „1992” i „Flexin”, to można zacząć się zastanawiać, czy to oby ta sama osoba. Nieco obawiałam się, jak owa stylistyczna różnorodność przełoży się na koncertowe flow rapera, ale bez problemu przechodził od wolnych bitów po energiczne, a nawet nowoszkolne brzmienia.
Mimo że na mainie dominowali artyści zagraniczni, a na terenie Kempa proporcje Polacy-Czesi były raczej równomierne, to dla mnie Kemp muzycznie został zdominowany przez Polaków. O taki Kemp walczyliśmy? Być może, ciężko zaprzeczyć, że w tym roku polscy artyści zaskoczyli naprawdę pozytywnie.
Zaczęło się od QueQuality showcase. Quebo jak mało kto stawia na „młodziaków”, także mieliśmy okazję usłyszeć, jak brzmi załoga z jego wytwórni. Bokun, VBS, Emes i Kartky, a na koniec PlanBe udowodnili, że warto było do Hradca przyjechać dzień wcześniej. „Jak koncerty, to z rozmachem” — tak chyba obecnie brzmi dewiza Tego Typa Mesa, która przyświeca mu przy organizowaniu koncertów. Cały zespół z Holakiem, Kinga Miśkiewicz, Stasiak no i sam Mes, występami na żywo tylko potwierdza to, iż forma się go trzyma. Poza tym, że zaliczył mocny progres w rapie, progres zaliczył także jego wokal (ale żeby od razu Anthony Kiedis…). Akcja ze zdenerwowanym na fana Piotrem była równie dziwna co śmieszna, ale Artyście takie rzeczy się wybacza. W zupełnie innym klimacie odbył się występ naczelnego podróżnika polskiego hip-hopu, Quebonafide. Ten koncert można streścić w kilku słowach: pozytywna energia, pozytywny Quebo, skacząca publika i „Madagaskar”. Nieco później na scenie zawitał najmocniejszy obecnie jeden z mocniejszych polskich składów, czyli PRO8L3M. Oskar i Steez w Hradcu zagrali koncert prezentujący przekrojowo dotychczasowy dorobek duetu. Jak było? Jeśli ktoś kiedykolwiek był na show tych dwóch panów to chyba nie ma wątpliwości, że ten dzień należał do nich. Najpierw czarowali publikę takimi numerami jak „Księżycowy krok”, by za chwilę pobudzić słuchaczy mocnym uderzeniem, czyli „VHS” czy „Molly”. Magia!
Z kolei Grammatik zabrał swoich słuchaczy w niezwykłą wspominkowo-muzyczną podróż. W tym wypadku sama atmosfera okazała się ważniejsza od tego, w jakiej formie są Eldo i Jotuze. Dawno nie byłam na tak poruszającym, sentymentalnym koncercie. Co prawda miałam okazję zobaczyć całą trójkę na tegorocznym Openerze, ale to właśnie Kemp był dla nich lepszym miejscem na powrót. Miejmy nadzieję, że Grammatika będzie można jeszcze gdzieś zobaczyć. Tegoroczny Festiwal z Atmosferą zakończyłam w hangarze na koncercie Małpy i Mielzkiego. Mimo ogromnej sympatii do obydwu raperów, Rottenberg zdecydowanie nie należy do zapętlanych przeze mnie płyt. Panowie chyba sami wyczuli, że nie jest to typowo kempowy materiał, urozmaicając go co i rusz wrzutkami z solowych dokonań. Backspin pękał w szwach, ale co tam, dla tak dobrego koncertu można było się przemęczyć, bo Małpa i Mielzky doskonale zamknęli występy tegorocznej reprezentacji polskiej na Kempie. — Polazofia
Nowy teledysk: Pelson x Eldo „Lubię tam wracać/Jedwabny szlak”

Pelson z Eldoką gościli ostatnio w Stanach Zjednoczonych, aby zagrać kilka koncertów dla tamtejszej polonii. Wyjazd przyczynił się do powstania łączonego klipu z ostatnich materiałów obu raperów. Dobrze się złożyło, że na 186 dniach oraz Chi znalazły się podobnie stylistyczne kawałki o podróżach. (więcej…)
PROSTO dSESSIONS: Eldo „Kwietne Wojny”

Prosto kontynuuje inicjatywę z występami live. Eldo wraz Hood $hit Band zaprezentował utwór z ostatniej solówki. Wykonanie „Kwietnych Wojen” jest bardzo energiczne zarówno ze strony Leszka jak i zespołu. Dość spokojny numer przeistoczył się w żywy, bujający, miejski rap. Dodatkowy klimat video podkręca warsztat samochodowy w którym odbyło się nagranie. Szczególnie stare, rozebrane auto idealnie komponuje się z muzykami.
Nowy teledysk: Eldo „Miasto Słońca”

„Miasto Słońca” to dla mnie zdecydowanie najlepszy utwór z ostatniej płyty Eldo. Właśnie dostaliśmy do niego obrazek, który jeszcze bardziej utrwalił moją sympatię do tego numeru. Leszek jest mistrzem w opowiadaniu o „życiu miasta”, a teledysk tylko to potwierdza. Wiele znanych miejscówek, trochę tych mniej odwiedzanych plus stolica z perspektywy obserwatora o różnych porach dnia. Ekipa Toczy Videos stanęła na wysokości zadania i po prostu uchwyciła wiele momentów, które naocznie można obserwować spacerując po Warszawie. Świetny montaż, dużo kolorów, a to wszystko bardzo przyjemne dla oka. Wizja jak i fonia w najlepszym wydaniu. Niby kolejny klip o stolicy, ale czy komuś to przeszkadza?
Original Source Up To Date w Białymstoku – czyli co powinieneś wiedzieć przed festiwalem

Uwaga, uwaga! Festiwal Original Source Up To Date Białystok 2014 już dzisiaj! Transgraniczne Centrum Kultury Węglowa stanie się ośrodkiem łączącym nieszablonowy hip hop, szaloną eklektyczną muzykę elektroniczną oraz wiele innych form artystycznych takich jak performance, wystawy i instalacje artystyczne. Ale zanim będziemy mogli się bawić i przeżywać wspólnie muzykę, oto garść informacji na temat organizacji festiwalu, szczególnie tych, które dotyczą dojazdu oraz ruchu samochodowego:
– Ulice Siedleckiego, Fabryczna oraz Wąska zostaną wyłączone z ruchu od godziny 18:00 do wczesnych godzin porannych.
– Inne pojazdy kołowe (za wyjątkiem rowerów), nie będą miały wstępu na wyżej wymienione ulice.
– Autobusy, które dowiozą Was na festiwal to 3N, 3, 6, 9, 13, 16, 100, 111 (Przystanek nr 521 – Traugutta, kierunek Supraśl). Więcej informacji na www.bialystok.jakdojade.pl
– Całość festiwalu odbywa się w w TCK Węglowa poza sceną Stan Skupienia (19 września), której gospodarzem jest Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku
Opera i Filharmonia Podlaska
Europejskie Centrum Sztuki w Białymstoku
ul. Odeska 1, 15-406 Białystok
– Na dalszą część festiwalu do TCK Węglowa uczestników przewiozą bezpłatne autobusy KPKM na adres
Transgraniczne Centrum Kultury Węglowa
ul. Węglowa 8/10, 15-121 Białystok
– Z uwagi na bezpieczeństwo uczestników dojazd autem na teren festiwalu nie jest możliwy. Wszystkich zmotoryzowanych zachęcamy do parkowania aut na parkingu przy ulicy Traugutta, w okolicy dawnego dworca Białystok Fabryczny oddalonego o kilkaset metrów od Transgranicznego Centrum Kultury Węglowa.
– Dojazd pod bramę wejściową festiwalu możliwy jest we współpracy z partnerską korporacją Jaga Taxi (85 7 11 11 11). Preferencyjne stawki dla uczestników festiwalu!
Na wejściu na teren TCK Węglowa będą rozdawane informatory z czasami występów, ale gdybyście je zgubili to możecie posłużyć się specjalną aplikacją, którą przygotowali Wam googlerzy.pl. Dzięki tej apce poruszanie się w gąszczu występów nie będzie Wam straszne. Możecie ją ściągnąć pod tym adresem.
Warto zapoznać się mapą terenu festiwalowego:
oraz z regulaminem imprezy, który znajdziecie tutaj.
Co więcej, by zminimalizować kolejki do barów wprowadzona została w tym roku nowość: płatność przy pomocy specjalnych żetonów, które będzie można nabyć w kasie za gotówkę. Unifikacja cen soft drinków i alkoholi pozwoli na szybką płatność i uniknięcie kolejek. Jedzenie i produkty dostępne w strefie gastronomicznej i merchandise będziecie mogli kupić tradycyjnie za gotówkę. A jeśli mowa o zakupach, to będziecie mogli kupić i skosztować produktów następujących firm:
Bułka z Masłem: chrupiące świeże pieczywo, oryginalne pasty i niebanalne dodatki. Kanapki w nowoczesnym wydaniu.
Elvis Burger: alternatywa dla fast foodu. 100% świeżej wołowiny.
Wartburger: burgery z najlepszych składników, które pojawiają się wszędzie tam gdzie dzieje się coś ciekawego.
Toostownia: nie samym chlebem człowiek żyje, do życia trzeba więcej, a Toostownia Wam to zapewni.
Gram-off-on: wszystko co najlepsze z grilla.
Na festiwalu będą również dostępne potrawy wegańskie, w ramach stanowisk Bułki z Masłem i Toostowni.
Dzięki uprzejmości ekipy Transmitujemy.pl wszyscy ci, którzy nie będą mogli wziąć udziału w festiwalu, będą mieli możliwość obejrzeć koncerty piątkowej sceny Hip-Hop Tent na żywo za pośrednictwem kanału Up To Date na YouTube. Zapraszamy na transmisję o godzinie 20:00.
A tydzień po festiwalu, 27 września, zapraszamy na oficjalne after-party do klubu Metro! Zachowajcie swoje opaski festiwalowe, by mieć darmowy wstęp na pofestiwalową fetę.
Bilety dostępne na:
1. Naszej stronie www.uptodate.pl
2. Stronie www.biletomat.pl
3. Za pośrednictwem Ticketpro
4. W zaprzyjaźnionych lokalach:
– w Białymstoku: GramOFFon (ul. Malmeda 17), Oba sklepy Free Way (ul. Św Rocha 14A lok 11/ ul. Lipowa 37), WhiteStore (ul. Malmeda 13 lok. 27)
– w Warszawie: sklep Sideone (ul. Chmielna 21)
Szczegółowy program Chonabibe Festiwal

Już jutro rusza jeden z najbardziej pozytywnych festiwali po tej stronie Wisły. Muzyczny piknik spod znaku Chonabibe startuje w piątkowe popołudnie wraz z otwarciem bram parku miejskiego w Opolu Lubelskim. Jak będzie wyglądał szczegółowy program tego wydarzenia?
Poniżej godzinowa rozpiska:
Piątek:
16:00 Otwarcie Bram
17:00 Dzika Scena // Bitwa Freestyle
17:00 Slackline Festival
19:00 Koncerty // Chonabibe / Eldo / Jamal
00:00 Namiot Klubowy // Dj Positivo
+ dodatkowe wydarzenia // info na miejscu
(Pole Namiotowe czynne od 10:00)
Sobota:
12:00 ScenaSięZmienia
12:00 Slackline Festival
12:00 Strefa Tańca // NBDS
17:00 Koncerty // Boras/Świerzy / Pro8bl3m / KubaKnap / Junior Stress / Tede
+ dodatkowe wydarzenia // info na miejscu
(Pole Namiotowe czynne do 10:00 w Niedzielę)
Więcej na: www.festiwal.chonabibe.pl
Chonabibe Festiwal coraz bliżej!

Już za nieco ponad dwa tygodnie rusza Chonabibe Festiwal w Opolu Lubelskim. Tym razem chcemy rozprzestrzenić wiadomość o dwóch festiwalowych inicjatywach tj. Scena Się Zmienia oraz Dzika Scena, a także zachęcić do wystawienia się ze swoim stoiskiem na festiwalowym ‚bazarku’. Organizatorzy wysyłają więc sygnał, że nie jest to tylko i wyłącznie wydarzenie stricte koncertowe, a raczej muzyczny piknik gdzie poza bawieniem się pod sceną, jest także czas na relaks i wspólne zajawki.
Info od organizatorów:
Scena Się Zmienia
Scena się zmienia, a my to wspieramy! Oprócz wydarzeń na głównej scenie prezentujemy młodych – obiecujących artystów, którzy zgłosili chęć udziały w naszej inicjatywie, chcących pokazać pokazać się szerszej publice. W tym roku będziemy gościli MCs, wokalistów oraz duety, ludzi którzy chcą zrobić kolejny krok ku wielkiej karierze. Nie może i Was tam zabraknąć!
Warto dodać, że ubiegłoroczni zwycięzcy SSZ (Boras i Świerzy), w tym roku pojawią się na głównej scenie w trakcie drugiego dnia festiwalu.
Więcej o wydarzeniu w linku.
Dzika Scena
Dzika Scena to pojedynek freestylowców przybyłych na Chonabibe Festiwal w Opolu Lubelskim, gdzie publiczność wymyśla dla uczestników tematy oraz ocenia ich poprzez intensywność aplauzu. Zapisy na bitwę prowadzone są drogą mailową, a zainteresowani do dnia 14 sierpnia powinni wysłać na adres: bitwa.chonabibe@gmail.com następujące dane: imię, nazwisko, pseudonim, miasto z którego przyjeżdżają oraz numer telefonu w celu ewentualnego kontaktu z zawodnikiem przed bitwą.
Freestylowe bitwy na Dzikiej Scenie będą się odbywały drugiego dnia festiwalu (15 sierpnia, sobota) przed koncertami na głównej scenie. Dla zwycięzców przygotowane są nagrody rzeczowe od organizatorów festiwalu.
Bazarek Festiwalowy
Chcielibyście zaprezentować na naszym festiwalu własne ubrania, płyty, akcesoria, rękodzieło lub jakiekolwiek inne zajawkowe produkty lub usługi? OCZYWIŚCIE dajemy Wam taką możliwość, wystarczy do końca lipca skontaktować się z nami drogą mailową opisując pokrótce swoje stoisko.
Wiadomości należy przesłać na adres: kaja@chonabibe.pl w tytule wpisując ‘bazarek chonabibe’, nic prostszego więc do dzieła!
Więcej informacji o pozostałych wydarzeniach na festiwalu znajdziecie na oficjalnej stronie internetowej wydarzenia.
Relacja z The Wall Warsaw Hip-Hop Festival

fot. Mateusz Strojewski Photography
Ja wiedziałam, że tak będzie… A może nawet nie spodziewałam się, że AŻ tak? Kiedy do skrzynki redakcji wpadła wiadomość o organizacji festiwalu poświęconego polskiemu rapowi, a w zasadzie i całej kulturze hip-hopowej, pomyślałam „no w końcu!”. Z czasem przyszło jeszcze więcej szczegółów i co news, to większy zachwyt. Jak to często w takich sytuacjach bywa — rodzi się duża wkręta, a efekt okazuje się być słaby. Nie w tym przypadku.
The Wall Warsaw Hip-Hop Festival zachwycił nie tylko samym pomysłem. Oprócz tradycyjnej części koncertowej godnym uwagi był też Street Market – nie byle jaki, bo zajmujący aż trzy poziomy głównej hali Wyścigów. Mogliśmy nie tylko kupić ubrania sygnowane markami znanymi na rodzimym rynku, ale także uzupełnić kolekcje wydawnictw muzycznych, czy, co dla niektórych było może i najważniejsze, wymienić kilka słów ze swoimi ulubieńcami – Mesem, Kubą Knapem, Rasmentalism czy ekpią PROSTO. Przez pełen najróżniejszych wystawców Street Market przewinęła się cała masa ludzi, łącznie z tymi najmłodszymi, przyodziewającymi od razu nowe zdobycze (pokłony dla opiekunów wdrażających dzieciaki w to, co w tej dziedzine najlepsze!).
Po przebierankach w ciuchach i płytach można było także wziąć udział w kursach DJ-ingu czy panelach dyskusyjnych prowadzonych przez JWP/BC, Molestę, Bisza oraz Zeusa. Godnym przypropsowania jest fakt, że w wyżej wymienionych mógł uczestniczyć każdy kto tylko chciał, ponieważ wstęp na teren gdzie miały miejsce te atrakcje był w pełni darmowy. W międzyczasie można było też sprawdzać jak jeden z najsłynniejszych polskich murów staje się coraz bardziej kolorowy, a to za sprawą graffiti jamu, który trwał już od godzin popołudniowych. Graficiarzom nawet deszcz nie był tak straszny!
fot. Mateusz Strojewski Photography
Po części lifestyle’owej przyszła pora na część muzyczną. Zaczęło się od showcase’ów – wystąpili BCZ, Abel, Kuba Knap czy Flint, na Solarze i Białasie skończywszy. Ze względu na aurę, która podczas dnia festiwalowego niestety nie była zbyt sprzyjająca, z frekwencją było średnio, ALE! jak się z czasem okazywało pogoda w pewnym momencie przestała być komukolwiek straszna i nagle, z występu na występ, już do tych głównych przechodząc, publiczność robiła się coraz to obszerniejsza. Między innymi za sprawką koncertu zakręconego Quebonafide (skaczącego po całej scenie i bawiącego się tak dobrze, że sam sobie robił hałas) ludzi przybywało, a deszcz jak gdyby przestawał stwarzać jakiekolwiek bariery. Jeszcze większą rozgrzewkę publiczności stworzyli chłopaki z Rasmentalism, grający głównie materiał z ostatniej płyty, będącej bez wątpienia jednym z najlepszych polskich wydawnictw roku 2013. A rapujący i próbujący stage-divingu Ment – ZAGRANICO rzekliby: epic! Może i lepiej, że nie doskoczył.
fot. Mateusz Strojewski Photography
Po reprezentantach lubelszczyzny przyszła kolej na Łódź, czyli Zeusa. Dało się usłyszeć komentarze ludzi twierdzących, że jego występ był jednym z najfajniejszych zaskoczeń całego wydarzenia, a sposób w jaki zaraził energią wszystkich zgromadzonych w pobliżu sceny jest zwyczajnie trudny do opisania. Chyba każdy, kto w tym uczestniczył, może się zgodzić. Nie gorzej było przy następnym koncercie — Ten Typ Mes. No właśnie, co to za typ ten Typ! Wraz ze swoją ekipą zaprezentował nam piękne, całkiem nowe stroje sceniczne: szlafroczki (z materiału, którego nazwy nigdy nie jestem w stanie zapamiętać – kobieta), klapeczki Kubota, a nawet Kobuta, no i bardzo polskie skarpeteczki, choć do kolan nie sięgały. Co kawałek, to odzieży ubywało. Zdaje się nawet nie tylko na scenie, bo publika nagle jakby zapomniała o coraz to niższej temperaturze i mokrych ubraniach, a zaczęła skakać i bawić się równie dobrze, co te wykręcone na scenie chłopaki. Nic dziwnego, bo materiał z Trzeba Było Zostać Dresiarzem porywa nie tylko merytorycznie.
fot. Mateusz Strojewski Photography
Do tej pory czasostolik czujnie pilnowany był przez nadzorującego i prowadzącego całonocną ceremonię Wujka Samo Zło. Bisza/BOK nieco poniosło i znacznie przedłużyli swój koncert, powodując tym samym godzinną obsuwę, natomiast o wybaczenie nie trudno, bo nie dość, że to był ostatni występ ze starym materiałem, to jeszcze grali z żywymi instrumentami (za te skrzypce i morze zapalniczek w górze… O losie). Po tym nastał czas na starszych reprezentantów. Sceną i publicznością zawładnęli Hemp Gru oraz JWP/BC i wtedy dopiero tak naprawdę okazało się, na co czekali ludzie i wiadomym było, że nie znaleźli się oni tam przypadkowo. Wszystkie teksty wkute na pamięć? Wkute. Każda łapa w górze? Każda. Czego chcieć więcej? Plus HG — pokłon za pokłon ku Walczącym.
fot. Mateusz Strojewski Photography
Po krótkiej przerwie na projekcję filmu poświęconego graffiti, Hit The Road. Warsaw Part, nastąpiła pora na danie główne, a to oznaczało nic innego jak ucztę z Night Marks Electric Trio i ich zacnymi gośćmi, czyli covery Skandalu, co, nie ukrywając, było dla mnie jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń tamtego dnia. W życiu bym się nie spodziewała, choć zapowiadałam to nieraz, że po raptem około 2 latach po występie NMET na naszej soulbowlowej bibie w Powiększeniu, kiedy mało kto jeszcze o nich słyszał, będziemy patrzeć na chłopaków powalających na scenie nie tylko niezwykle wczutą w dźwięki publiczność, ale też samych – rzekłoby się – dziadków rodzimego rapu. Fuzja soulu, jazzu i nowych bitów nadająca rześkości i innowacyjności dźwiękom z oryginalnych nagrań Molesty to było coś, o czym naprawdę trudno będzie zapomnieć. Podkreślali to też sami biorący udział w ceremonii raperzy: JWP/BC, 2cztery7, Sokół, Rasmentalism, Pono, Mor W.A., Małpa, Jinx, Diox, Eldo, Hades, Rak Raczej, Numer Raz, W.E.N.A., Pyskaty i PeeRZet. Nikt przewijający się przez scenę podczas tego pamiętnego wydarzenia nie znalazł się tam przypadkowo, bez wątpienia. Pięknie było być uczestnikiem takiego święta, a wręcz hołdu dla Molesty Ewenement oraz ich działalności, która niezaprzeczalnie miała wpływ na wielu.
fot. Mateusz Strojewski Photography
The Wall Warsaw Hip-Hop Festival ze swoją ideą i pełną rezygnacją z artystów zagranicznych, pokazał klasę, miłość i nieustającą zajawkę do djingu, b-boyingu, graffiti, rapu oraz pamięci do tego, dzięki czemu mamy dziś to, czym tak naprawdę żyjemy na co dzień. Mankamentem mógł być problem z panami od nagłośnieniówki, ochroniarzami czy niemożliwością opuszczenia terenu Wyścigów i ponownego nań wstępu (a po coś te opaski były), ale halo, przecież to wszystko jest do poprawienia! Jak na pierwszą edycję i feralną pogodę organizatorom i tak należy się przybicie ogromnej piony, bo było lepiej niż dobrze.
Chciałam jeszcze tylko zaznaczyć, że The Wall, a co za tym idzie cała nasza piękna kultura, jest tak bardzo przełamująca te wszystkie ściany, że człowiekowi samoczynnie wyskakuje na twarzy uśmiech. Idealnym tego przykładem były spotykane dosłownie wszędzie dwie starsze panie, które – jak jedna z naszych czytelniczek słusznie zauważyła – bawiły się lepiej niż nie jeden młodziak. Dlaczego o tym wspominam? One love, people. One love.
Wielkie dzięki i do zobaczenia za rok!
Nowy numer: Molesta Ewenement „Sztuki” (2cztery7 x NMET cover)

Numer sam w sobie nowy oczywiście nie jest, natomiast za jego odświeżenie wzięły się dwie zacne ekipy, czyli 2cztery7 oraz Night Marks Electric Trio. Cover przygotowany został specjalnie na okazję zbliżającego się wielkimi krokami The Wall Warsaw Hip-Hop Festival, podczas którego, oprócz niżej zaprezentowanego sztosidła, dane nam będzie usłyszeć jeszcze masę innych editów w wykonaniu polskich artystów: Sokoła, Pono, Quebonafide, Mor W.A., Kosi, Łysola, Ero, Eldo, Siwersa, Hadesa, Dioxa, Proximite (Małpa, Jinx), Pyskatego, PeeRZeTa, W.E.N.A., Numera Raz i Rasmentalism. Radocha jeszcze większa, bo oprócz samego koncertu będzie można kupić też limitowaną edycję winyla z coverami Skandalu Molesty Ewenement – co dla miłośników czarnych krążków, klasycznego rapu oraz nowych brzmień będzie obowiązkową pozycją do powiększenia swoich kolekcji.
Pamiętać warto, że oprócz koncertów miejsce będą miały rzeczy takie jak graffiti jam, Street Market czy panele tematyczne z artystami.
Odliczamy dni do soboty!
The Wall Warsaw Hip-Hop Festival
start: 11:00
bilety: 69 pln