fashion rocks
Beyonce vs legendarne diwy
Mam takie coś do Beyonce: nie przepadam za nią. Nie twierdzę, że nie umie śpiewać, czy że nie jest śliczna. Jest z pewnością bardzo utalentowana i rzutka. Zgadzam się – jest gwiazdą zasłużenie. Jest niestety gwiazdą, która działa mi na nerwy. Szczególnie ostatnio Beyonce wydaje mi się wyjątkowo zarozumiała i bezczelna. Padłam już w lutym tego roku, kiedy na rozdaniu nagród Grammy panna Knowles porwała się na tribute dla wielkich diw soulu. Cała przemowa i napompowany występ, pomimo wszelkich zalet i profesjonalizmu, lekko mnie zniesmaczyły. Końcówka podczas której nasza gwiazdeczka wystąpiła na scenie z Tiną Turner mnie dobiła.
Czy tylko ja uznałam, że Beyonce próbuje nam udowodnić, że jest lepsza od wszystkich jej wielkich poprzedniczek? Ona nie występowała „z” Tiną, ona występowała „jako” jej współczesna wersja. Dowiedzieliśmy się wówczas, że Beyonce może być Tiną Turner. Wiemy, że może być Dianą Ross (vide film „Dreamgirls”). Jak okazało się niedawno może być także Ettą James.
Podczas gali Fashion Rocks Beyonce wykonała utwór „At Last” Etty James przebrana za… Ettę James. Pisząc to jestem w pełni świadoma, że Bee kręci właśnie film zatytułowany „Cadillac Records” w którym wciela się w rolę Etty. Czy to jednak oznacza, że musi występować JAKO ona? Tym bardziej, że moi drodzy ETTA JAMES JESZCZE ŻYJE. Jakby tego było mało, podczas występu Beyonce, ETTA SIEDZIAŁA NA WIDOWNI obserwując jak młoda piosenkarka próbuje przebić jej własną wersję samej siebie. Dziwność. Na domiar złego, w trakcie występu Beyonce złapała Ettę za rękę. Ujęcie tej chwili zbiło mnie z tropu.