Wydarzenia

fat freddy’s drop

Nowy teledysk: Fat Freddy’s Drop „Blackbird”

FFD - Blackbird Album Cover 72dpi RGBFanem Fat Freddy’s Drop jestem od albumu Based on a True Story, a konkretnie od pierwszego usłyszenia kawałka „Flashback”, do którego nadal wracam z niesłabnącym entuzjazmem. Z przyjemnością więc spieszę donieść, że tytułowy utwór z ostatniej płyty, Blackbird, doczekał się właśnie teledysku. Utwór także szczególny, gdyż i tutaj Dallas Tamaira, znany bardziej jako Joe Dukie, nie mniej utwierdza mnie w przekonaniu, że zasługuje na miejsce wśród najciekawszych męskich głosów w muzyce ostatnich lat. Sprawdźcie zatem jak znak rozpoznawczy nowozelandzkiej grupy (czytaj wokal Joego) komponuje się z przyjemną i odprężającą wizualizacją, przedstawiającą – jakkolwiek by to nie brzmiało – latające kosy.

Recenzja: Fat Freddy’s Drop Blackbird

FFD - Blackbird Album Cover 72dpi RGB

Fat Freddy’s Drop

Blackbird (2013)

The Drop

Niegdysiejszy basista Mango Collective, Grzegorz Sipiora, wyznał mi kiedyś w atmosferze zdradzania tajemnicy nieśmiertelności, że to, co pcha młode zespołu do przodu, co zwabia dla nich publikę, kobiety, sławę i pamięć potomków, to, czego szukają (często nieświadomie) wszystkie początkujące składy podczas swoich garażowych prób  – to brzmienie. Charakterystyczne, niepodrabialne, zabierające w podróż po terra incognica drgań powietrza. Choć to truizm, to na tyle często zapominany, żeby dziś scena muzyczna wyglądała jak jedna wielka mikrofalówka, w której odgrzewa się brzmienia, które kiedyś być może były smaczne, ale wraz z rosnącą ilością podgrzewań i bezproduktywnych odświeżeń stają się coraz trudniejsze do przełknięcia.

Zdaje się jednak, że o tak nowoczesnym zabiegu nie słyszano jeszcze w Nowej Zelandii. Dzięki temu mogę przedstawić wam najnowsze wydawnictwo Fat Freddy’s Drop – album Blackbird. Fat Freddy’s Drop stabilną pozycję na lokalnej, a w końcu międzynarodowej scenie, budowało od końca poprzedniego wieku po to, by teraz wydać płytę samoświadomą, dojrzałą, omijającą szerokim łukiem kompromisy i ugodowe rozwiązania. Na czym polega wyjątkowość Blackbird? Clue to jej wewnętrzna różnorodność. Dzięki niej określenie płyty w ramach kilku gatunków staje się bardziej niż niemożliwe.

Trudno sprowadzić do wspólnego mianownika rootsowe, romansujące z world music i soulem tytułowe „Blackbird” i ocierające się o country (!) bluesowe „Bones” (które wywoła niezły mindfuck, bo głos Dallasa Tamaira wyda się bliźniaczo podobny do wokalu… Bartka Królika). W kolejce do nadaremnej próby zaszufladkowania stoi też progresywny, chociaż cytujący stylistykę afrobeatu i rave’u lat osiemdziesiątych „Soldier” i zamykające płytę „Bohannon”, czyli pocztówka dźwiękowa z najczarniejszych, najbardziej funkujących lat 70., która równie dobrze mogłaby stanowić tło instrumentalne do vintage’owego filmu erotycznego jak i ekranizacji Akademii Pana Kleksa. Handluj z tym, ty, który oczekiwałeś po Blackbird  przaśnej kontynuacji Based on a True Story.

Ociężałe, ponad siedmiominutowe utwory osadzone na rootsowej pulsacji wymykają się stylistyce, w której zespół zdążył się zadomowić i z którą jest kojarzony. Nowa płyta Dropsów wprowadza słuchacza w rejony industrialnych, syntetycznych brzmień. Nie traci przy tym jammującego, mantrycznego charakteru. Zespół przez nasycenie większą refleksyjnością swojej wrażliwości muzycznej zbliżył się tego, co kojarzy się z twórczością Mulatu Astatke. I całego katalogu gatunków muzycznych przy okazji.

Plagą krajów o wysokim stopniu rozwoju jest rzekomo problem zbyt dużego wyboru. Podobno kiedy wchodzimy do supermarketu i znajdujemy dziesiątki opakowań kostek rosołowych, wzbudza się w nas niepokój. Podobnie jest z tym albumem. Różnorodność, rozpiętość gatunkowa w której zawieszeni są na najnowszej płycie muzycy jest cechami jak najbardziej pożądanymi, jednak jednocześnie to one sprawiają, że na Blackbird, można poczuć się trochę zagubionym –  jak wśród pełnych półek sklepie.

Nowy album: Fat Freddy’s Drop Blackbird

coverblack
Siedmiu Nowo Zelandczyków częstuje nas swoim trzecim LP, na którego fanom zespołu przyszło czekać aż 4 lata. Oczekiwania w pełni zaspokojone- ich styl ewoluował, dojrzał, udało im się osiągnąć to, do czego dążenie słychać było na poprzedniej płycie. Całość wyszła spójna i przemyślana. Tym razem mniej reggae, które stanowi jedynie prześwitującą gdzieniegdzie bazę, więcej soulowego napięcia, otulonego pulsującym, czarnym rytmem. Do tego Joe Dukie, w melodyjnie ukształtowanych frazach, pieści ciepłym, subtelnym wokalem. Tytułowy „Blackbird” stanowi kwintesencję koncepcji całego albumu, który, cytując saksofonistę Chopper Reeds’a, „jest wierniejszy muzycznej filozofii Fat Freddy’s Drop niż cokolwiek czego udało nam się dokonać do tej pory”. W dziewięciu rozbudowanych utworach cool jazz i funk fantazyjnie łączy się z dubem i soulem dając magicznie hipnotyzującą, bujającą mieszankę. Rozluźni, roznamiętni i nie zaspokoi apetytu jednorazowym przesłuchaniem.

Nowy teledysk: Fat Freddy’s Drop „Silver And Gold”

Siódemka z Wellington w Nowej Zelandii na początku przyszłego roku powróci z nowym albumem Blacbird. Tymczasem sprawdźcie pierwszy singiel zapowiadający ten krążek. „Silver And Gold” to charakterystyczne dla Fat Freddy’s Drop brzmienie będące połączeniem soulu, dubowej pulsacji, dęciaków i fantastycznego wokalu Joe Dukie. (więcej…)

Radio Roux #9: Opensouls

opensouls

Nie da się ukryć, że moda na retro soul trwa i będzie prawdopodobnie jeszcze długo trwała. Sukces Amy Winehouse, Joss Stone, Alice Russell, Duffy, Jamie’ego Lidell’a czy Raphael’a Saadiq’a sprawił, że inni artyści też zapragnęli sprawdzić się w tej jakże trudnej stylistyce. O tych, którym się nie powiodło – nie słyszymy. Do tych, którym się udało zdecydowanie należy Opensouls.

(więcej…)

Nowy teledysk: Fat Freddy’s Drop „Boondigga”

fat

W tym roku miała miejsce premiera drugiego albumu FFD „Dr Boondigga And The Big BW”. Od poprzedniego, debiutanckiego „Based On A True Story” minęły już 4 lata. Drugi krążek jest inny od poprzedniego. Z jednej strony dostajemy utwory nastrojowe i stonowane, przypominające trochę kompozycje z debiutu, z drugiej strony piosenki bardziej popowe zanurzone w klubowym sosie z domieszką groove’u. Wszystko to zaś opakowane w elementy soulu, dubu, reggae, jazzu i funku. Fenomenalna u zespołu z Anytpodów była zawsze umiejętność nagrywania utworów, których średnia długość to 7-9 min ale słuchając ich kompletnie się tego nie odczuwa. Zmysł aranżowania z wykorzystaniem różnorodnych smaczków mają opanowany do perfekcji. Do tego delikatne, nastrojowe melodie zagrane przez sekcję dętą, która w tym przypadku nie jest tylko dodatkiem ale bardzo ważnym elementem każdej kompozycji. A na pierwszym planie jeden z bardziej charakterystycznych głosów ostatnich lat należący do Joe Dukiego. Muzyka magiczna, wciągająca od pierwszej nuty.
(więcej…)

Fat Freddy’s Drop na Open’erze !

Fat Freddy’s Drop, siedmioosobowy band z dalekiego Wellington w Nowej Zelandii, bez problemu odnajdujący się  w reggae, dubie, jazzie czy też soulu, wystąpi w lipcu na gdyńskich Babich Dołach w ramach festiwalu Open’er.  Okrzyki i fanfary ! Przypomnijmy, że ta szczęśliwa nowina dociera do nas zaledwie parę tygodni po tym jak polską premierę miał ich album Based On A True Story, który wreszcie po czterech latach oficjalnie przekroczył granice naszego kraju. Entuzjastyczną recenzję Andrzeja Cały, ostatnio bardzo intensywnie udzielającego się  w loży komentatorskiej naszej skromnej soul miski, możecie przeczytać tutaj. Obok Fat Freddy’s Drop swój udział u wujka Heńka, nie wiedzieć czemu zwanego powszechnie Open’erem, potwierdzili m.in. Ting Tings, Madness, Emiliana Torrini, The Prodigy, Moby, Arctic Monkeys, Kings Of Leon, Duffy oraz Buraka Som Sistema, o których całkiem niedawno wspominał aaktt. Jeśli Fat Freddy’s Drop nic Wam jeszcze nie mówi, wypadałoby to nadrobić. Kontynuujcie, a zobaczycie ich teledyskową wizytówkę. (więcej…)