iza kowalewska
Recenzja: Iza Kowalewska Pod dachami Paryża

Iza Kowalewska
Pod dachami Paryża (2015)
Universal Music Polska
Polacy kochają muzykę francuską. Wystarczy przywołać tylko wciąż cieszących się ogromną popularnością nad Wisłą Édith Piaf czy Joe Dassina, a nawet nie sięgając tak daleko do przeszłości — Patricię Kaas, Zaz czy Indilę. Nie do końca wiadomo, czy ta niezwykła sympatia podyktowana jest splatającymi się wydarzeniami historycznymi obu narodów czy nieustającą pogonią za zachodnią kulturą w ogóle, jednak jedno jest pewne — modzie na paryskie klimaty uległa sama Iza Kowalewska.
Wokalistka, którą wszyscy pokochaliśmy za numer „Korale” na kolaboracyjnej płycie Ostrego i Emade, przeszła od czasu Muzykoterapii długą drogę. Ostatnia jesień, czyli występy w programie talent show, Must Be the Music, pozwoliły Izie zaprezentować swoje umiejętności masowej publiczności. Ale pomimo ogromnej szansy na szybki i komercyjny sukces, twórczość Kowalewskiej pozostaje w sferze niezależnych produkcji. Artystka co prawda czerpie z gotowych radiowych rozwiązań, nawiązując do popularnych folkowych klimatów rodem z płyty zespołu Enej („Los jak zegar”, „Serce w butelce”) czy niemalże akustycznych akcentów („Asfaltowe country”), jednak żaden z numerów znajdujących się na płycie nie przekracza granic dobrego smaku.
Piosenki francuskie same w sobie są zazwyczaj pełne sprzeczności. Z jednej strony charakteryzują się niezwykłą lekkością i swobodą, z drugiej poruszają najczęściej trudne tematy niespełnionych miłości czy życiowych rozterek w ogóle. Iza Kowalewska, a przypominam, że jest to autorka takich numerów jak „Winobranie” czy „Komedia”, doskonale wie, jak połączyć te dwa uzupełniające się elementy. Dramatyzm chwili podkreślają podkłady oparte przede wszystkim na dźwiękach akordeonu, basu, a nawet gitary, które niejednokrotnie podszyte są delikatną elektroniką. Najlepszym przykładem tej niecodziennej, choć pomysłowej hybrydy jest najjaśniejszy punkt płyty — mglisty utwór „Anonimowa para”. To także moment, w którym artystka pokazuje surową stronę swojego wokalu, do tej pory zawsze idealnie gładkiego. Co prawda, wśród nagrań nie znajdziemy mocnego uderzenia przypominającego chociaż odrobinę „Nadzieję”, singiel sprzed dwóch lat wyprodukowany przez Czarnego HIFI. Jednak, jak się okazuje, Iza prezentuje się równie dobrze w klimatach (niemalże) poezji śpiewanej. Tu wystarczy wspomnieć o kawałkach takich jak „Paroles, paroles” czy „Karuzela”. Należy pochwalić to, że polskie teksty Kowalewskiej nieustanie pozostają nieco enigmatyczne, zmuszając słuchacza do głębszej refleksji, choć w tym wypadku pokusiłabym się o więcej francuskich akcentów. Jeden numer śpiewany w tym języku to odrobina za mało jak na wydawnictwo tego typu.
Pod dachami Paryża nie jest podsumowaniem dotychczasowej działalności Izy Kowalewskiej, ale odnoszę wrażenie, że pomimo głównej inspiracji jaką była Francja, nie da się uciec od porównań do Nocnej zmiany czy featuringów piosenkarki. Płyta ostatecznie jest bardziej polska niż francuska, ale nie jest to żaden zarzut. Artystka z niezwykłą gracją odkrywa kolejne obszary natchnień, poszerzając swoje horyzonty dosłownie i w przenośni. Takich nagrań brakuje na rodzimym rynku, ale znając Izę, już za chwilę zainspiruje ją coś zupełnie innego…
Nowy album Izy Kowalewskiej Pod dachami Paryża


Posiadaczka jednego z bardziej znanych głosów w Polsce i często „pożyczana” do współpracy artystka nie zwalnia tempa i wydaje swój trzeci album w ciągu dwóch lat. Płyta Pod dachami Paryża, nad którą soulbowl objął patronat, to hołd złożony francuskiej muzyce i jednocześnie odpowiedź na niesłabnącą popularność tych rytmów w naszym kraju. Jak zawsze w przypadku artystki, krążek jest spójny brzmieniowo i prezentuje niezwykły talent wokalny Izy i wyczucie muzyczne. Na płycie znajduje się 12 utworów w większości autorstwa samej Izy oraz jeden kower „Paroles, Paroles”, który w oryginale wykonywała wokalistka włoskiego pochodzenia Dalida. Wydawnictwo promuje utwór „Los jak zegar” – własna kompozycja Kowalewskiej, którą zachwyciła jurorów podczas 10. edycji show Must Be the Music. Do singla powstał również poetycki i miłosny klip w reżyserii Piotra Smoleńskiego, który możecie obejrzeć poniżej. Przypominamy, że premiera cyfrowa albumu Pod dachami Paryża odbyła się dzisiaj, a fizyczny album dostępny będzie od poniedziałku. Zapraszamy w podróż do Paryża.
Spis utworów:
1. „Jak wosk”
2. „Los jak zegar”
3. „Paroles, Paroles”
4. „Serce w butelce”
5. „Tak czy nie”
6. „Anonimowa para”
7. „Karuzela”
8. „Asfaltowe country”
9. „Wenus z Milo”
10. „Gwiazda niedokończonej miłości”
11. „Sous le Ciel de Paris – Pod niebem Paryża”
12. „Była raz dziewczyna”
Nowy utwór: Iza Kowalewska „Jeden dzień po miłości”


„Muzyka to podróż, która zabierze mnie w różne miejsca” — Czarny HIFI dla soulbowl.pl


Nowy utwór: Seb Skalski, Masta P. oraz Iza Kowalewska „My Heart”


Nowy teledysk: Czarny HIFI feat. Iza Kowalewska „Nadzieja”

Czasem warto sobie przypomnieć, że w Polsce też powstają świetne teledyski z pomysłem. Poniżej znajdziecie świeży przykład, do którego z pewnością jeszcze nie raz wrócicie. Kawałek zatytułowany „Nadzieja” słowa i wokal zawdzięcza Izie Kowalewskiej. To jeden z utworów, jakie znajdą się na nowej płycie Czarnego HIFI. Krążek Nokturny & Demony ukaże się już na początku października i zdecydowanie jest na co czekać. W ramach zapowiedzi wspaniałe nagranie i równie dobry klip. Sprawdźcie sami.
Syreni Śpiew zaprasza na koncert Izy Kowalewskiej


Nowy teledysk: Iza Kowalewska „Diabeł mi cię dał”


Recenzja: Iza Kowalewska Diabeł mi cię dał

Iza Kowalewska
Diabeł mi cię dał (2013)
Universal Music Polska
Jeśli kiedykolwiek ktoś pomyślał, że Iza Kowalewska zrobiła w muzyce już wszystko, co mogła — grubo się mylił. Artystka, która na swoim koncie ma trylion występów gościnnych i dwa albumy najlepszego bandu w Polsce (nie wyolbrzymiam), miała po tylu latach na scenie trzy wyjścia: albo wskoczyć na wyżyny muzyczne dostępne dla nielicznych, albo spaść poniżej poziomu Miski. Jest też ostatnia opcja, najgorsza — stagnacja twórcza. Co zrobiła Kowalewska?
To, co sama chciała — wydała album w największej wytwórni, wyciągnęła teksty z szuflady, zaprosiła najlepszych muzyków z kraju i nie tylko, a na koniec zrzuciła winę na diabła. Mam wrażenie, że debiutancki album Izy to spełnienie jej wszystkich muzycznych zachcianek. Wplotła w brzmienie krążka takie dźwięki i gatunki, które nie pasowały z różnych względów do jej wcześniejszych projektów. Tym samym dostajemy góralskie pokrzykiwania („Damski bokser”), ale też nieokrzesaną, brazylijską rytmiczność („Diabeł mi cię dał”). Co poza tym? To, do czego u Izy jesteśmy już przyzwyczajeni. Jazz, elementy elektroniki i najważniejsze — wyjątkowy wokal. Na osobne wyróżnienie niewątpliwie zasługują teksty, po których mam wrażenie, że Kowalewska nie tylko zrzuciła wszystko na diabła, ale i zaprzedała mu duszę. Na pierwszy rzut ucha, tradycyjnie, o miłości i relacjach damsko-męskich, ale już po kilku odsłuchach doszukujemy się drugiego D.N.A., a po kilkunastu — nawet i siódmego.
Album Izy Kowalewskiej z pewnością nie jest dla każdego. Artystka nie zdobędzie dzięki niemu milionów lajków na fejsbuku, nie zyska pewnie platynowej płyty, ale udowodniła jedno — nie ma nic lepszego niż doskonała świadomość muzyczna i wrażliwość na dźwięki.
Posłuchaj nowego albumu Izy Kowalewskiej!

Płyta Diabeł Mi się Cię Dał na półkach sklepowych czeka na zakup od trzech dni, dzisiaj natomiast możecie posłuchać całego albumu w Spotify. Ja mam już swoje top 3, ale o tym więcej w naszej recenzji. Jeśli lubicie stuznaczne teksty, wokal doskonały, żywe instrumenty, produkcje na najwyższym poziomie – to album dla Was. A nawet jeśli nie lubicie, to przesłuchać trzeba.