Wydarzenia

jade de lafleur

Nowy utwór: Jade de LaFleur „Dead or Naked”

Przechwytywanie

Naprawdę uwielbiam Jade de LaFleur. Już od momentu, gdy usłyszałam jej propozycję na Saint Heron wydanym przez Solange. Z kolei jej epka Jaded była jedną z moich ulubionych w zeszłym roku. Bardzo mnie zatem cieszy, że pojawia się coś nowego od tej utalentowanej artystki. Utwór „Dead or Naked” jest owocem jej współpracy z Jamesem Fauntleroyem, natomiast ten remix przygotował Sebastian Sartor. Ten banger raczej nie zostanie moim ulubionym numerem od Jade, natomiast traktuję to jako miłą zapowiedź czegoś większego.

Nowy utwór: Jade de LaFleur feat. Ro James „405”

jaderojames

Ona zakłada maskę, on bierze pistolet i ruszają w drogę. Jade de LaFleurRo James połączyli swoje wokalne siły w niepokojącym kawałku „405”. Prawdopodobnie niewiele osób zastanawiało się wcześniej nad takim duetem. Teraz już nie ma wątpliwości, że brzmieniowo świetnie się uzupełniają. Oboje mają ogromny potencjał, ale nie zdobyli jeszcze takiego rozgłosu, na jaki zasługują. Mam nadzieję, że szybko się to zmieni, a będzie ku temu jeszcze kilka okazji, bo Jade planuje wpuścić trochę nowej muzyki w 2015 roku. Na razie wsłuchajcie się w marszowo-gitarowy podkład nowego utworu, za którego produkcję odpowiada Jamie Helms.

Nowy utwór: Jade de LaFleur „You Know I’m Down”

Przechwytywanie

Muszę przyznać, że mam wielką słabość do tej wokalistki. Jade de LaFleur zawładnęła moim sercem od momentu pojawienia się na kompilacji Saint Heron wydanej przez Solange, a także ukazaniu światu swojej epki Jaded na początku tego roku. Jak przewidywałam, niewiele innych artystek wydało ciekawsze projekty. Jeszcze przed końcem tego roku planuje udostępnić kilka nowych utworów. Oto jeden z nich — „You Know I’m Down”. Kolejny ciekawa kompozycja, oparta głównie na perkusji i gitarze, a przede wszystkim głosie Jade. Czekam na więcej.

Nowy teledysk: Jade de LaFleur feat. James Fauntleroy „Smokin’ In My Car”

Przechwytywanie

Wakacje dobiegają końca, jednak Jade de LaFleur postanawia je nieco przedłużyć, prezentując nam najnowszy teledysk. Tym razem singlem został utwór „Smokin’ In My Car” pochodzący z bardzo lubianej przeze mnie epki Jaded. W piosence partneruje jej James Fauntleroy. W klipie Jade gra rolę dojrzałej już kobiety, jednak wciąż przyciągającej spojrzenia młodszych mężczyzn. Wcale się nie dziwię. Jest miło i przyjemnie.

Recenzja: Jade de LaFleur Jaded EP

Jade de LaFleur

Jaded EP (2014)

Jaded Recordings

Jaded, debiutancka epka Jade de LaFleur, to 9 utworów, będących przyjemnością i radością dla uszu od początku do końca. Jeśli już od pierwszego przesłuchania nie było momentu, w którym miałam ochotę przerwać lub pominąć któryś z elementów, to wiem, że będę często wracać do tej produkcji.

Jade de LaFleur skłania się tutaj ku klasycznemu brzmieniu R&B i raczej nie czerpie inspiracji z innych gatunków. Nie znajdziemy tu również przekombinowanych nowoczesnych rozwiązań. Nie jest to jednak wadą, ponieważ w całym materiale wyczuwa się konsekwencję i spójność.

Utwór tytułowy poznaliśmy wcześniej dzięki kompilacji Saint Heron. Był to bardzo dobrze przyjęty singiel i można było zastanawiać się, czy reszta EP będzie w stanie go przebić. Okazało się, że znakomitych kompozycji na albumie jest więcej. „The Way You Look at Me”, które wprowadza w cały koncept płyty, wywołuje ochy i achy już w pierwszych sekundach. Wokal Jade brzmi pięknie przy akompaniamencie gitary i gitary basowej w „Stormy Weather”. W „Smoking in the Car” pokazuje swoją skalę głosu, śpiewając głównie w wysokich rejestrach. Natomiast zdecydowanie najbardziej bujającym kawałkiem jest „Freedom”, wykonany wspólnie z Jamesem Fauntleroyem.

Na albumie nie ma słabego punktu. Również teksty utworów są przemyślane. Słuchając tego samego utworu kilka razy wciąż można doszukiwać się nowych znaczeń, gra słów występuje w każdym z kawałków. W „Blue Notes and Green Trees” słowa to przede wszystkim świadectwo samotności.

Dobrą rzeczą w Jaded jest to, że artystka nie wykonuje mnóstwa akrobacji głosem, nie używa zbyt wielu melizmatów i obiegników. Nie próbuje na siłę pokazać swoich wszystkich możliwości głosowych, chociaż nie wątpię, że potrafiłaby to zrobić. Jade de LaFleur w prostszy sposób przekazuje, co ma do powiedzenia. A nieodkryty obszar swojego talentu pozostawia na długogrający album, który — mam nadzieję — wkrótce się ukaże.

Nowe EP: Jade de LaFleur Jaded

457339_459426140764535_600607258_o

Zapowiadaliśmy premierę EP Jade de LaFleur i z lekkim opóźnieniem udostępniamy odsłuch. Jaded to projekt składający się z 9 oryginalnych utworów. Gościnnie pojawiają się James Fauntleroy, Kafele BandeleD.A.. Zawartość epki to historie pierwszych doświadczeń Jade po przeprowadzce do Nowego Jorku. Jest zbiorem myśli artystki dotyczących niepowodzeń w miłości, uczuć, a także upokarzających chwil. Już po pierwszych przesłuchaniach mamy wrażenie, że epka ta często będzie gościć w naszych głośnikach. Zapraszamy do odsłuchu.

Jade de LaFleur akustycznie 2.0

457339_459426140764535_600607258_o

W niedzielę pisaliśmy o akustycznej wersji „Jaded”. Kontynuując serię unplugged wideo, Jade de LaFleur wykonuje na żywo interpretację singla „Brown Box”. Zmysłowy, zabarwiony reggae utwór Jade napisała wspólnie z Chorusem. Trzeba przyznać, że artystka wybrała ciekawy i prosty sposób na promocję swojej debiutanckiej epki. Przypominamy, premiera Jaded EP już 21 stycznia.

Jade de LaFleur akustycznie

457339_459426140764535_600607258_o

Jade de LaFLeur pracowicie rozpoczyna nowy rok: serią filmów z akustycznymi wersjami piosenek, prezentującą słuchaczom jej unikalny styl. W pierwszym wideo unplugged piosenkarka wykonuje tytułową kompozycję z jej nadchodzącej, debiutanckiej EP, „Jaded”. Utwór, jak wiemy, znalazł się również na kompilacji Saint Heron wydanej przez Solange. Jade śpiewa piosenkę przy akompaniamencie trzech instrumentów: gitary, bębnów i trąbki.

Premiera Jaded planowana jest już na 21 stycznia. Na płycie znajdzie się mieszanka jazzu, R&B i soulu, a za produkcję i kompozycje odpowiedzialni są James Fauntleroy, D.A.Chester French, Corey “Chorus” Gibson, The Page Brothers i sama LaFleur.

Recenzja: Różni wykonawcy Saint Heron

preservation

Różni wykonawcy

Saint Heron (2013)

Saint Records

Solange była w tym roku nie mniej zapracowana niż jej starsza siostra. Podczas promocji swojej przełomowej EP True wystąpiła na wielu festiwalowych scenach; została wybrana nowym dyrektorem artystycznym i konsultantem marki Puma; stała się producentem wykonawczym pierwszego dzieła Saint Heron wychodzącego spod skrzydeł nowo założonej przez siebie wytwórni Saint Records. Do współpracy zaprosiła 11 artystów, którzy nie są silnie promowani w środkach masowego przekazu, jednak każdy z nich ma ugruntowaną pozycję na scenie niezależnej.

Saint Heron daje okazję nieco głębiej wniknąć w muzykę, dowiedzieć się więcej o niekonwencjonalnych podejściach do R&B. Już otwierający płytę „Lockup” w wykonaniu BC Kingdom zarysowuje brzmienie całości: charakterystyczny głęboki bas zakłócany przez minimalne aranżacje oraz elektroniczne efekty, jak choćby te nałożone na partie wokalne chórków (np. w “I’m Alive” Indii Shawn czy “Drinking and Driving” Jhene Aiko). Pomimo pozornej surowości wynikającej z dość wąskiego spektrum instrumentów wykorzystanych w produkcjach, większość utworów ma niezwykle sensualny wydźwięk. W sposób szczególny wyróżnia się na tym polu Kelela, zaangażowana w powstanie dwóch kawałków. Mimo wielu nowych rozwiązań, niektóre kompozycji zostały oparte na żywych instrumentach (jazzowy fortepian w “Beneath the Tree” Samphy), a w innych inspirowano się R&B lat 90-tych (Cassie „Indo”, Solange „Cash in”).

Wszyscy artyści biorący udział w projekcie pozwolili sobie na pewne próby odejścia od standardowych rozwiązań gatunkowych. Stąd nie jest to muzyka ani prosta, ani dosłowna, jak w przypadku jej mainstreamowego odpowiednika. Jest za to relaksująca, zmysłowa, odpowiednia na leniwe spędzenie wieczoru. Główną zaletą tej kompilacji jest bardzo dobry poziom wokalny zaproszonych gości. Solange wybrała postaci, które mogą jeszcze wiele wnieść do współczesnego nurtu R&B. Oprócz wymienionych wcześniej wokalistów, słyszymy również Jade de LaFleur, Imana Omari, Kingdoma, Starchilda, czy Petite Noir.

Podczas słuchania płyty, dzięki przeprowadzonym przez całą grupę artystów eksperymentom muzycznym, czujemy się świadkami ewolucji gatunku. Nic dziwnego, że następuje to za sprawą Solange, której nie można odmówić odwagi w kreowaniu nowych muzycznych przestrzeni również w karierze solowej. Mieszanka klasycznego brzmienia w połączeniu z nowymi rozwiązaniami wydaje się być tym, czego od R&B oczekuje współczesny odbiorca, a Saint Heron doskonale te oczekiwania spełnia.