kanYeWest
11 minut o demonach kanYeWesta
Wczoraj niespodziewanie Kanye West opublikował na swoim blogu dziwny „wideoklip”, choć nie wiem czy to odpowiednia nazwa. Ponad 11-sto minutowy film wyreżyserowany przez Spike’a Jonze’a, a zatytułowany „We Were Once a Fairytale” przedstawia Westa kompletnie pijanego. Pokazuje sceny w pewnym klubie, gdzie raper będąc pod wyraźnym wpływem alkoholu traci pojęcie o tym, co dzieje się wokół niego przez co ośmiesza samego siebie i ludzi w jego otoczeniu. W dalszej części filmu odprawia coś na kształt egzorcyzmów, prawdopodobnie nad swoim uzależnieniem, które wreszcie objawia się w postaci demona, któremu West podaje miecz, aby ten się uśmiercił. Film jest dziwny, jednak jeszcze dziwniejsze jest to, że po kilku godzinach po publikacji Ye zdjął go przepraszając i wyjaśniając, że musiał to zrobić…
Czego spodziewać się po nowym teledysku kanYe?
Jeśli jesteście zaniepokojeni, że od kilku miesięcy kanYeWest nie wydaje nic nowego i promocja „808s & Heartbreak” wydaje się zwalniać tempa, uspokajam – opłacało się czekać. Przedwczoraj na swoim blogu artysta opublikował kilka zdjęć ze swojego najnowszego teledysku do utworu „Amazing” z gościnnym udziałem Young Jeezy’ego. Aby go nakręcić West udał się specjalnie na Hawaje, w towarzystwie nikogo innego jak legendarnego Hype’a Williamsa, który w ostatnich tygodniach stworzył także prosty, ale efektowny wideoklip do „Hustler’s Anthem 09” Busta Rhymesa. Sam kawałek niedawno trafił do amerykańskich stacji radiowych Urban i powoli zaczyna zdobywać airplay. Będzie hit? (więcej…)
West na okładce Complex Magazine
Pisałem kiedyś, że nie bawię się w postowanie okładek pism z gwiazdami na okładkach. Cóż, jeśli nadal będą robić je w TAKI sposób, to oficjalnie moje wcześniejsze deklaracje uważam za nieaktualne. West po miernym klipie do „Heartless”, postanowił odbudować imidż stworzony na potrzeby „808’s & Heartbreak”. Co prawda ciężko te zdjęcia nazwać naturalnymi, ale nie można odmówić im oryginalności. Więcej po skoku.
Nowy teledysk: 88-Keys & Kanye West „Stay Up (Viagra)”
Powinienem pewnie w tym miejscu rzucić jakąś złośliwą uwagą, ale myślę, że tytuł i tekst piosenki oraz powyższy teledysk nie wymagają komentarza czy wyjaśnienia. 88-Keys to kolejny producent hip-hopowy, który postanowił spróbować swoich sił w rapowaniu. Wcześniej robił bity między innymi dla Mos Defa, Taliba Kweli, J-Live’a czy Macy Gray, a jakoś pod koniec zeszłego roku światło dzienne ujrzał jego solowy krążek „The Death of Adam”. Najbardziej dziwi mnie fakt, że teledysk do „Stay Up” pojawia się dopiero teraz, podczas gdy od jego premiery minęło już bite pół roku.
Nowy teledysk: kanYeWest feat. Kid Cudi „Welcome to Heartbreak”
KANYE WEST „Welcome To Heartbreak” Directed by Nabil from nabil elderkin on Vimeo.
Nie, nie, nie. „Welcome to Heartbreak” nie jest niestety nowym singlem Westa, choć znane zapewne jest jego zamiłowanie do tworzenia teledysków do niesinglowych utworów („Two Words”, „Good Morning”, „Champion”) to nie do końca wyjaśnia to promocję tego kawałka, podczas gdy oficjalnym singlem jest podobno „Amazing” z Young Jeezym. Sam teledysk zaczyna się mrocznie, niczym z amerykańskiego horroru, ale już po chwili konwencja zmienia się o 180 stopni i zaczyna się zabawa konwencją, formą i kolorami. Wygląda to bardzo ciekawie i obraz jest zdecydowanie lepszy niż ten do oficjalnego drugiego singla, czyli „Heartless”. Jedynym mankamentem jest bardzo spłycony i uproszczony bit w wersji teledyskowej – na płycie to właśnie on dodaje utworowi bardzo wiele. Dodam jeszcze, że wideo wyreżyserował Nabil Elderkin, twórca klipów m.in. Commona, Johna Legenda, Seala czy właśnie Westa („Champion”)
Recenzja: Kanye West „808s & Heartbreak”
Kanye West, samozwańczy głos młodego pokolenia, wydając swój najnowszy krążek „808s & Heartbreak” zdążył już, jak najbardziej świadomie, wywołać burzę skrajnych komentarzy i opinii. Zarówno krytyka jak i fani muzyka pozostają podzieleni. Kim tak naprawdę jest West? Geniuszem muzyki popularnej czy może sprawnym manipulatorem i znakomitym specjalistą od muzycznego marketingu? Tego, co prawda nie dowiadujemy się słuchając „808s & Heartbreak”, a co więcej pozostawia on po sobie jeszcze większy mętlik, ale może odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka jednoznaczna?
Ye dużo ryzykował wydając „808s & Heartbreak”. Już samo „Love Lockdown” w roli singla promującego, w środowiskach hip-hopowych zupełnie zdegradowało go, jako rapera. Tymczasem reszta krążka utrzymana jest w podobnej konwencji, a sam West zdaje się nie tylko nie chować się przed narastającą krytyką (byłych już często) fanów, ale wręcz świadomie prze naprzód nic sobie nie robiąc z kolejnych wymierzonych w niego ciosów. To, na ile krążek jest genialny z pewnością nigdy nie zostanie do końca rozstrzygnięte. Pewne jest natomiast, że jest to album niepowtarzalny i warty zauważenia.
Na płycie West sięgnął po ogólno wykorzystywane środki i instrumenty jak choćby popularne ostatnio auto-tune i bębny 808, aby stworzyć coś nie do końca mieszczącego się w dotychczas znanych ramach gatunkowych. Nie jest to z pewnością krążek hip-hopowy, choć oczywiście sięga po rozwiązania stosowane właśnie przez produkcje charakterystyczne dla tego rodzaju muzyki. Koncepcję albumu można określić w kilku zdaniach, jako życiowe rozważania człowieka na granicy załamania nerwowego, którego w ostatnim czasie spotkały pełne traumatyczne wydarzenia – jest to dość czytelne, nie tylko ze względu na asocjacje autobiograficzne czy zapowiedzi i komentarze samego Ye, ale także ze względu na oszczędną muzycznie, liryczne i wizualnie formę krążka.
Mimo wszystko album nie jest do końca taki, do jakiego aspiruje. West kreuje się, bowiem na bohatera werterycznego, którego dosięga nieuchronny ból istnienia. Tymczasem utwory, w których ten ból naprawdę się zawiera możemy policzyć na palcach jednej ręki. Nie twierdzę, że to źle, że krążek jednak mimo wszystko okazuje się być dość różnorodny, ale w pewien sposób burzy to jednak zapowiadany schemat albumu z uniwersalną boleścią i rozpaczą w rolach głównych. Motywy, które przewijają się w kolejnych utworach, mimo, że momentami próbują sięgać głęboko, często niestety brodzą po mieliźnie. Zdecydowanie od konceptu płyty odcinają się miłe dla ucha, mdłe dla ducha „Robocop” i zjawiskowe, ale jednak utrzymane w pozytywnym i lekkim duchu „Paranoid”. Ten drugi tematycznie przypomina mi do złudzenia „Don’t Worry” Aaliyah.
Jak na człowieka po przejściach Kanye wydaje się być bardzo towarzyski. Do współpracy zaprosił między innymi kolegów raperów Young Jeezy’ego i Lil’ Wayne’a – ich udział może być odczytany, jako dramatyczna próba ratowania wizerunku hip-hopowca. (Zapewniam, że daremna.) Nie mniej jednak, panowie nie są tu jedynie, z tej przyczyny. W niewątpliwie wyróżniającym się, autoironicznym „Amazing” West tłumaczy się, a w zasadzie odpowiada na ataki mediów w stosunku do jego gwiazdorskich zapędów. Jeezy w drugiej części utworu pełni funkcję pewnego alter-ego Westa, który zapewnia nas, że nie miał łatwo w życiu i to, co osiągnął w pełni mu się należy. Te deklaracje warto jednak skontrastować także z najbardziej reprezentatywnym (poza singlowym „Love Lockdown”) utworem na krążku, czyli prawie-tytułowym „Welcome to Heartbreak”, gdzie Ye odkrywa przed nami ciemne strony sławy i zdaje się żałować życia, które wiedzie, na rzecz szeroko pojętej normalności. Poza tym na albumie pojawiają się także poprawnie emocjonalne „Streetlights”, dobrze napisane, choć z niekoniecznie trafioną pointą prowadzącą do wniosku, że miejsce Westa jest na ulicach (w domyśle ze swoimi dawnymi ziomkami), bo sam autor doskonale wie, że nie porzuciłby dotychczasowego życia, aby znowu stać się takim jak dawniej. Takie deklaracje brzmią w jego ustach co najmniej zabawnie, chociaż oczywiście nie neguję jego dobrych intencji, bo być może w chwili słabości faktycznie zdarzało mu się miewać takie myśli. Końcówka albumu („Bad News”, „See You In My Nightmares” i „Coldest Winter”) zawiera bardzo wiele gorzkich i mocnych słów, które jednak niekoniecznie prowadzą do czegokolwiek. I o ile jeszcze samo „Coldest Winter” broni się muzycznie, o tyle już dwa wcześniejsze niestety nie oferują nam nic innowacyjnego. Szczerości natomiast ciężko odmówić otwierającemu krążek, chwytającemu za serce, chociaż być może trochę na siłę wydłużonemu „Say You Will”. Zabieg ten jednak był w pełni celowy i miał stanowić przeciwwagę dla najkrótszego na krążku, zamykającego go „Coldest Winter” i przez to zawierać wszystkie utwory w pewnej całości.
Brzmieniowo West zdecydowanie mocniej nawiązuje do „Graduation”, niż do dwóch pierwszych krążków. Wszystkie bity i wokale zdają się brzmieć syntetycznie, chociaż dla podniesienia napięcia w utworach bardzo często występują także klasyczne motywy instrumentalne jak chociażby sekcja smyczkowa. Rozstrojone i podrasowane przez vocoder wokale, a także oszczędność dźwięków mają imitować stan duszy i umysłu muzyka. I o ile na tym poletku Kanye wychodzi z tego zabiegu obronną ręką, o tyle, jeśli chodzi o treść, którą przez ograniczenie formy wystawia na główny plan, nie ma niestety już tyle szczęścia. Całość mimo początkowego wrażenia niestrawności, okazuje się mimo wszystko dość smaczna i przemyślana. I chociaż nie ma pewności na ile uczucia i emocje Westa są szczere, a na ile stanowią tylko marketingowe tło, nie można przejść obojętnie obok „808s & Heartbreak”.
Nowy klip: kanYeWest – Heartless
Mamy drugi klip z nadchodzącego krążka Kanye’go Westa – „808’s & Heartbreak”. Tym razem na tapet został wzięty średnio-(jeśli w ogóle)-powalający singiel „Heartless”. West ostatnio wyraźnie lubuje się w animowanych teledyskach. Po „Champion” i „Good Morning” przyszedł czas na kolejną animację. Tym razem jednak to sam animowany West, a nie Graduation Bear pojawia się w klipie. Niestety wygląda trochę jak postać z Alladyna i ja osobiście wolałbym, żeby nowe teledyski kręcone były w standardowy sposób.
Nowy teledysk: kanYeWest „Love Lockdown”
Dzisiaj w programie Ellen DeGeneres miała miejsce premiera najnowszego klipu Kanye’go. Love Lockdown jest niewątpliwie zupełnie nieteledyskowym utworem. Ja szczerze mówiąc wyobrażałem sobie go dość podobnie, to tego, co ostatecznie otrzymaliśmy w oficjalnym klipie. Nie mniej jednak coś mi tu nie pasuje. Sceny z afrykańskimi plemionami są fantastyczne, zwłaszcza te końcowe z dwiema dziewczynami, ale momentami, kiedy pojawia się West jest dość boysbandowo. Sprawdźcie sami!
New video: N*E*R*D feat. kanYeWest, Lupe Fiasco & Pusha-T – Everyone Nose (Remix)
Pharrell i spółka nie próżnują. Po klipach do dwóch pierwszych singli z nowego albumu oraz wideo promującego kampanię reklamową Converse „My Drive Thru” przyszedł czas na kolejny teledysk, tym razem do remixu tego pierwszego, czyli „Everyone Nose”. W tym iście kosmicznym przedsięwzięciu gościnnie pojawili się raperzy kanYeWest, Lupe Fiasco oraz Pusha-T z The Clipse. Sam obraz jest cybernetyczny, komputerowy przywodzący na myśl projekty M.I.A., kanYeWest’a czy „Move Your Feet” Junior Senior. Zobaczcie sami!
New video: Young Jeezy & kanYeWest, Put On
Nie przepadam za Jeezy’m, ale ostatecznie udział Westa w tym kawałku, brzmiącego niczym T-Pain, przekonał mnie, że warto to sprawdzić. I faktycznie, to najlepszy singiel Jeezy’ego od czasów Soul Survivor z Akonem, czyli od bardzo bardzo dawna. To także pierwszy singiel, promujący jego kolejny, trzeci już oficjalny krążek – The Recession, który do sklepów powinien trafić w drugiej połowie przyszłego miesiąca. Kawałek i klip dość społecznościowe, niby Jesus Walks 2 (stąd pewnie też Kanye). Drugim singiel ma podobno zostać utwór Crazy World, ale niczego bym nie przesądzał.