LaTocha Scott
Nowy utwór: LaTocha Scott „Show Off”


Pierwszy sezon reality show Divy R&B odniósł spory sukces, dlatego producenci postanowili kontynuować dokument. Co więcej, skład uczestniczek powiększył się o dwie nowe osoby. Od kwietnia, oprócz Faith Evans, Monifah, Nicci Gilbert, Syleeny Johnson i Keke Wyatt, w programie biorą udział Angie Stone i LaTocha Scott. To doskonała okazja do tego, by zaprezentować swoją twórczość solo, choć nie ukrywam, że czekam na kolejną składankę z serii R&B Divas. Ze swojej szansy korzysta była członkini zespołu Xscape. LaTocha udostępniła w sieci łagodny numer „Show Off”, który przybliża nas do, zapowiadanej wcześniej (m.in. w wywiadzie dla Miski), solowej płyty wokalistki.
„Musiałyśmy udowodnić swoją wartość” – Latocha Scott dla soulbowl.pl


Złota era, czyli lata 90., obfitowała w różnego rodzaju girlsbandy. TLC, SWV, Salt-n-Pepa, En Vogue czy Xscape, nierzadko zbuntowane i w opozycji do mężczyzn, śpiewały i rapowały na potęgę. Członkini tego ostatniego, Latocha Scott, zdradza tylko Misce jak wyglądał biznes tamtych czasów oraz opowiada nam o swoich najbliższych planach związanych z solową karierą. Zapraszamy do lektury!
Zacznijmy od tego, jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Dorastałam słuchając jak mój ojciec wraz ze swoimi braćmi śpiewają. Byli trio i mieli harmonie nie z tego świata. To oni mnie zainspirowali i zawsze chciałam umieć śpiewać tak dobrze jak oni. Dorastałam również słuchając muzyki gospel, której przekaz oraz uduchowienie wielkich gospelowych artystów takich jak Shirley Ceasar, The Clarke Sister czy John P. Kee miały na mnie automatyczny wpływ.
Jak wspominasz początek lat 90., kiedy dołączyłaś do zespołu Xscape? Wasz pierwszy singiel „Just Kickin’ It” stał się hitem, debiutancki album Hummin’ Comin’ at ‚Cha również odniósł spory sukces. Spodziewałaś się tego?
Na początku lat 90. wszyscy próbowali dostać kontrakt nagraniowy. Było wtedy tak wiele utalentowanych grup pojawiających się na scenie. Kiedy my (Xscape) zaczynałyśmy, wniosłyśmy pełen młodości, choć jednocześnie uduchowiony sznyt do hip-hopowych bitów, zakrapiając je harmonią. Wszystkie cztery potrafiłyśmy śpiewać. Nasze brzmienie było czymś świeżym i nowym. Byłyśmy młode, niecierpliwe by ktoś nas usłyszał oraz bardzo podekscytowane tym, że byłyśmy nowymi dziewczynami w okolicy. “Just Kickin’ It” oraz Hummin Comin’ at ‘Cha odniosły sukces, ale my nie miałyśmy pojęcia, że wszystko potoczy się tak szybko jak to miało miejsce.
Wydaje się, że czasy Waszej świetności, a także czasy w których nagrywały TLC, SWV, En Vogue i Salt-n-Pepą to niejako okres buntu wśród młodych kobiet i nie świadczy o tym tylko treść tekstów, ale także np. moda na szerokie ubrania. Komu musiałyście udowodnić swoją siłę, sobie czy mężczyznom?
Wydaje mi się, ze musiałyśmy udowodnić swoją wartość zarówno kobietom jak i mężczyznom. Istniałyśmy w zdominowanym przez mężczyzn przemyśle, więc oczywiście mieli oni problem z traktowaniem nas poważnie. Musiałyśmy ciężko pracować, by nasze głosy zostały usłyszane dominując na listach przebojów, by pokazać, że mamy wystarczający talent, by przebywać w ich towarzystwie. Musiałyśmy również udowodnić kobietom, że zasługiwałyśmy na dzielenie się światłem reflektorów z tymi, którzy byli już na szczycie list. Nasza praca zdecydowanie była wykrojona dla nas. Nie byłyśmy tylko piosenkarkami, pisałyśmy także piosenki, jak również musiałyśmy walczyć, by udowodnić, że potrafimy tworzyć hity.
Czy Atlanta, jako Wasze miejsce zamieszkania, miała wpływ na Waszą twórczość? W tamtym latach to środowisko było dość specyficzne i płodne jeśli chodzi o muzykę, wystarczy wymienić OutKast, Jermaine Dupri, Ushera.
Atlanta miała zdecydowany wpływ na naszą pracę i etykę. W latach 90. ludzie przebywali w studio udoskonalając swoje brzmienie i teksty. Miałyśmy zaszczyt przyjaźnić się z OutKastem oraz Kriss Krossem i obserwować ich harówkę, napędzało nas samo patrzenie jak ciężko pracowali. Szerokie ubrania, jasne kolory i napędzana basem muzyka była tym „czymś” w Atlancie, a my wplotłyśmy wszystkie te elementy w naszą grupę.
Po prawie dziesięciu latach wspólnej pracy z Xscape zakończyłyście działalność. W 2003 roku plotkowano o Waszym powrocie, wydałyście singiel „What’s Up”. Dlaczego ostatecznie nie doszło do pojednania?
Po nagraniu piosenki “What’s Up” trudno było nam pozostać spójnymi jako grupa, dlatego że wszystkie byłyśmy na różnych etapach naszego życia. Niektóre straciły ten motor napędowy, który powodował, że byłyśmy świetne jako grupa, nie było w tym już tyle pasji. Niektóre z nas chciały poświęcić się swoim drugim połówkom i zdecydowały po prostu żyć swoim życiem i nie podążać dłużej muzyczną ścieżką. Ale życie toczy się dalej.
Jak postrzegasz zatem zmieniający się rynek muzyczny, a może nawet mówiąc szerzej, świat? Co Cię najbardziej przeraża w dzisiejszym przemyśle, co według Ciebie się nigdy nie zmieni?
Zdecydowanie nastąpiła zmiana na muzycznym rynku. Opanował go auto-tune, a wielu nowych artystów nie brzmi tak samo na żywo, jak na swoich nagraniach. Najbardziej przeraża mnie fakt, że oszukują oni konsumentów, co prowadzi do ściągania muzyki i piractwa. Jest to brak szacunku dla prawdziwych artystów, dla których ich kreatywna praca jest sposobem przetrwania. Muzyka zawsze ewoluuje, ale to co niezmiennie zostaje to prawdziwy talent i artyzm.
SWV wróciły w tym roku z płytą I Missed Us. Uważasz, że po tylu latach milczenia można mieć jeszcze coś do powiedzenia w tym biznesie?
Czuję, że jeśli odnosiło się sukces w tym przemyśle przez ponad 10 lat to uważanym się jest za weterana. Weterani udowodnili, że posiadają moc by zostać, co pozwala im mieć coś do powiedzenia nawet kiedy powracają po wieloletniej przerwie. Jeżeli nadal posiada się bazę fanów, talent i pasję, to moim zdaniem nadal ma się głos.
Sama przygotowujesz się do wydania solowego krążka. Musisz przyznać, że to dość odważna decyzja. Pozwolisz słuchaczom odkryć siebie na nowo?
Zdecydowałam powrócić do muzyki przez wzgląd na moją miłość do niej. Wypuściłam już kilka piosenek z mojego nadchodzącego albumu i otrzymałam oszałamiający odzew. Kiedy te piosenki grane są w radio mój głos wydaje się znajomy dzięki mojemu brzmieniu w grupie. Jestem wdzięczna, gdy ludzie mówią, że pamiętają mój głos, bo jest to niczym ponowne przedstawienie LaTochy.
W sieci pojawiły się pierwsze zapowiedzi albumu, dwie piosenki „Bad Timing” oraz „So Long”. W jakiej konwencji będzie utrzymane nowe wydawnictwo? Zdradzisz inne szczegóły, tytuł lub datę wydania?
Sądząc po singlach, które obecnie wyszły, niektórzy mogą określać mój styl jako soul, R&B z hip-hopowym pazurem. Nadal pracuję nad tytułem dla albumu. Będzie wypuszczony w drugim kwartale 2013.
I ostatnie pytanie, jakie numery masz zawsze w swoim odtwarzaczu?
Mam bardzo zróżnicowane podniebienie jeśli chodzi o muzykę, więc na moim odtwarzaczu znajduję się prawdziwa mieszanka piosenek. Mam Adele, Kanye Westa, Whitney Houston, The Weekend, SWV, Ushera, Mary Mary, Michaela Jacksona, Bruno Marsa, Miguela, 2 Chainza, Beyoncé, Xscape oraz LaTochę.
Dziękujemy za rozmowę.
Nowy utwór: LaTocha Scott „Missing You This Christmas”


Niewątpliwie w tym roku Cee Lo Green był pierwszy ze świąteczno-muzycznym gadżetem w postaci płyty. Niemniej jednak sezon na tego typu rzeczy zaczął się już na dobre. W końcu do choinki, opłatka, prezentów i pasterki został już tylko miesiąc. LaTocha Scott, była członkini Xscape, częstuje nas utworem z kategorii ‚są święta, ale nie mogę cieszyć się z tej wspaniałej atmosfery, bo tęsknie za moim ukochanym’. Możecie powoli się przyzwyczajać. Do wigilii zdążycie nastroić się odpowiednią nutą.
Nowy utwór: LaTocha Scott „So Long”


LaTocha nie ustępuje. Była członkini oldschoolowego zespołu Xscape częstuje nas nowym kawałkiem, który znajdzie się na jej solowym albumie Truth in the Booth. Panie będą zachwycone – oto kolejny numer, który spocznie w folderach o przykładowych nazwach ‚smutne R&B’, ‚na rozstanie’ i przyda się podczas płaczliwych rozmów z przyjaciółkami.
Nowy utwór: LaTocha Scott „Bad Timing”


Rok 2012 to definitywnie czas powrotów. Choć zespół Xscape oficjalnie nie nagrywa, do studia wróciła jedna z jego członkin – LaTocha Scott. Jej nowy numer „Bad Timing” to świetna kompozycja, przypominająca nowoczesne R&B w czasach rozkwitu. Na razie nie podane zostały szczegóły związane z wydawnictwem. Być może jest to zapowiedź solowej płyty wokalistki.