Wydarzenia

leon bridges

Nowy teledysk: Leon Bridges „River”

leon-bridges-river-video

Album Coming Home, którego autorem jest nominowany do tegorocznego Grammy Leon Bridges, to dawka naprawdę świetnej muzyki i jedna z lepszych pozycji z ubiegłego roku. Najnowszym singlem promującym to wyjątkowe wydawnictwo, wybrany został zamykający całość, akustyczny i niezwykle emocjonalny utwór zatytułowany „River”. Powalający klip, którego reżyserem jest Miles Jay, nakręcony został w całości w Baltimore, co jest nawiązaniem do tragicznych wydarzeń, jakie śledzić mogliśmy niecały rok temu. Obrazek przedstawia artystę wykonującego utwór w jednym z typowych dla Stanów przydrożnych moteli oraz kilka scen z życia afroamerykańskich rodzin, które, pomimo że wyglądają na pełne smutku i rozpaczy, kończą się ujęciami niosącymi nadzieję na lepsze dni. Poniżej video oraz krótka informacja od wokalisty, w której wyjaśnia okoliczności powstania utworu, oraz przesłanie zawarte w teledysku.

CaJDlqmUYAAKu7a

Kendrick Lamar liderem nominacji do nagród Grammy!

kdotgrammy

Z roku na rok nominacje do Nagród Grammy dają nam coraz więcej powodów do narzekań, zaskoczeń i pytań „dlaczego?”. Potem bywa jeszcze gorzej, gdy dochodzi do ogłoszenia właściwych zwycięzców, ale nie o tym. Dzisiaj poznaliśmy listę artystów, albumów i piosenek, które w przyszłym roku będą miały szansę na zdobycie tej wciaż podobno prestiżowej statuetki. Co ciekawe, patrząc ogólnie to nie jest tak źle. Dziwić może obecny na liście rapowych występów roku freestyle Drake’a, a poważnie zdenerwować nieobecność Kamasiego Washingtona wśród walczących o instrumentalny jazzowy album roku. Skupmy się na pozytywach. Po pierwsze Kendrick Lamar, który zdominował listy liczbą jedenastu (!) nominacji. Jest to imponujący wynik, gdyż jedynym artystą w historii, który otrzymał ich więcej na potrzeby jednej gali, był Michael Jackson (dwanaście). Drugie miejsce — ex aequo z Taylor Swift — zajmuje The Weeknd ze swoją szczęśliwą siódemką. Zarówno K-Dot jak i Abel walczyć będą nie tylko w swoich gatunkowych kategoriach, ale także w tych najważniejszych ogólno-muzycznych. Nieźle wyglądają kategorie związane z klasycznym i nowoczesnym r&b. The Internet, Lianne La Havas, Miguel, Hiatus Kaiyote, Jazmine Sullivan, Leon Bridges, Kehlani (!) i oczywiście wielka niespodzianka końcówki 2014, czyli D’Angelo — zdecydowana większość z nich faktycznie reprezentuje współczesny obraz czarnej muzyki. Podobnie sprawa wygląda z hip hopem — nie jest idealnie, ale widać jakąś tam próbę wyważenia zestawu pod kątem sukcesów komercyjnych, jak i artystycznych (J Cole, Drake, Kendrick. Dr. Dre). Niezbadane są jednak wyroki Akademii w sprawie ogłaszania ostatecznych zwycięzców, więc staram się nie zakładać, że moi faworyci wygrają wszędzie tam, gdzie bym chciał (Czarny Mesjasz ze złotym gramofonem za Record Of the Year — to by było zbyt piękne). Pełną listę nominowanych znajdziecie na przykład tutaj.

Macklemore i Ryan Lewis prezentują nowy utwór „Kevin” podczas American Music Awards

macklemore

Jeden z najgorętszych hiphopowych deuetów ostatnich lat, bijący rekordy sprzedaży, wyświetleń i popularności, od jakiegoś czasu zapowiada kontynuację debiutanckiego krążka The Heist. Mamy już pierwszy singiel, mamy też i pierwszy klip (jak przystało na chłpaków z dużym rozmachem), teraz pora na podsycenie atmosfery premierą utworu na żywo. Podczas gali American Music Awards, Macklemore i Ryan Lewis zaprezentowali nowy, dotąd nieopublikowany utwór „Kevin”, w którym gościnnie usłyszeć możemy Leona Bridgesa, odpowiedzialnego za soulowy refren. Jak to duet zdążył nas przyzwyczaić, otrzymaliśmy kolejny bogato zaaranżowany numer z politycznym, społecznym i zaangażowanym tekstem, w którym Macklemore porusza temat uzależneinia od leków. Przypominay również, że chłopaki zagrają w Polsce 18 marca w łódzkiej Atlas Arena.

Edit:
Mamy już również wersję studyjną!

Nowy utwór: Leon Bridges „So Long”

leonbridgessolong

Są takie momenty, w których człowieka ogarnia pewna nerwowość wynikająca czasem z życia zawodowego, czasem z prywatnego, a czasem jest wypadkową tylu wydarzeń, emocji i przemyśleń, że trudno to w jakikolwiek sposób zakwalifikować, czy opisać. Przeważnie wtedy szukamy ukojenia, takiej przestrzeni niezmąconej przez innych, gdzie możemy wziąć głęboki oddech. Chyba jednym z najlepszych sposób na poradzenie sobie z tego typu stanem jest muzyka. Taki kojący charakter z pewnością posiada głos Leona Bridgesa oraz jego najnowszy utwór „So Long”, który znalazł się na soundtracku filmu „Wstrząs”, (premiera dopiero przed nami). W towarzystwie gitary akustycznej, organów hammonda oraz delikatnych chórków, artysta otula słuchacza ciepłym brzmieniem swojego wokalu i z łatwością odbiera tę całą nerwowość, przenosząc w jakiś magiczny, zawieszony między soulem i nostalgią świat. Jest pięknie.

Leon Bridges gra kameralny koncert cyklu Tiny Desk Concert

leonRedakcyjny ulubiony głos młodych wykonawców muzyki soul składa szczególną wizytę w biurze NPR. Jego odwiedziny to okazja do nagrania kolejnej części cyklu wyjątkowych, intymnych koncerów z serii Tiny Desk. Przy wsparciu trzech muzyków i wokalistki, Leon Bridges gra absolutnie magiczne utwory, które przenoszą nas w złotą erę soulu i bluesa. Wszystkich zachwyconych zachęcamy do sprawdzenia najnowszego wydawnictwa Leona, które studyjnie brzmi jeszcze lepiej!


 

 

Recenzja: Leon Bridges Coming Home

Leon Bridges

Coming Home (2015)

Columbia

Leon Bridges od samego początku był swoistym fenomenem. Pojawił się znikąd i na kilka miesięcy przed premierą debiutanckiego longplaya przy pomocy zaledwie dwóch utworów sprawił, że jego nazwisko było wielokrotnie wymieniane jako jedna z najgorętszych premier płytowych roku. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby muzyka, którą Bridges wykonuje, nie była osadzona stylistycznie w poprzedniej epoce.

Bridgesa jednak nie można i nie należy klasyfikować jako piosenkarza retrosoulowego. Centrum jego brzmienia pozostaje południowy soul, styl, który garściami czerpie z gospel, country i bluesa i, podobnie jak ostatni z nich, przez ostatnie półwiecze udało mu się zachować swoją pierwotną formę i tożsamość. Bridges natomiast jest jednym z pierwszych piosenkarzy młodego pokolenia, którzy zaadaptowali w swej twórczości brzmienie południowego soulu w czystej postaci — bez dokonywania przekształceń, uproszczeń i uwspółcześnień. Jest w prostej linii dziedzicem muzycznej spuścizny Mavis Staples, Ala Greena czy Sama Cooke’a. Cooke zresztą wydaje się muzycznym patronem i idolem Bridgesa, który nie tylko włącza utwory jego autorstwa w swój program koncertowy, ale wyraźnie inspiruje się brzmieniem, melodyką i wrażliwością króla soulu. Rozpoczynające płytę „Coming Home” to skóra zdjęta z Cooke’a — aranżacja, produkcja, artykulacja wokalna — przez ogół detali utwór jawi się jako bezpośredni, ale jak najbardziej świadomy hołd dla legendarnego piosenkarza.

Dla wielu dzisiejszych słuchaczy to jednak inspiracje tak odległe i na tyle mgliste, że na tle zbyt wielu sterylnie wyprodukowanych, skrojonych do radia numerów, muzyka Bridgesa może jawić się jako swoiste nowatorstwo. Historia zatacza koło. Ludzie lubią wielbić przeszłe ikony, ale traktują je z dystansem. Dystans jednak skraca się wielokrotnie, gdy swoje spojrzenie na tę ikoniczną twórczość prezentują bohaterowie naszych czasów. A jeśli ci bohaterowie mają do tego nienaganną prezencję i warsztat, a przy tym ich intencje i inspiracje wydają się szczere, nie ma powodów, by odmawiać im prawa do zostania wyniesionym na piedestał.

Bridges na Coming Home z jednej strony zwraca się w stronę przeszłych mistrzów, z drugiej zaś porusza się w obrębie ducha południowego soulu — garściami chwyta magię dawno minionych dni. Przy czym trzeba uświadomić sobie, że motywem przewodnim romantycznego doo-wopu w „Lisa Sawyer” nie musi wcale być rok 1963, a chociażby 2013. Tłem dla wydarzeń subtelnego, leniwie płynącego „Shine” może być równie dobrze lato 2007 i nie ma przeciwwskazań, by countrybluesowe „Twistin’ & Groovin'” nie stało się hymnem lata 2015. Rzecz bowiem w tym, że południowy soul brzmi właśnie tak, jakby czas zatrzymał się pół wieku temu, a Leon Bridges jest najbardziej kompetentnym kontynuatorem tej tradycji przynajmniej od czasu, gdy Sharon Jones wydała pierwszy album z The Dap-Kings na początku poprzedniej dekady. To soul z krwi i kości, w pierwszorzędnym wykonaniu, niepozbawiony feelingu, prostoty i prawdziwości klasyków gatunku. Bridges musi popracować jeszcze co prawda nad wyrazistością własnego stylu, który, choć dopracowany w najdrobniejszych detalach, jako całość niewątpliwie nadal dopiero się formuje, ale świat stoi przed nim otworem. Coming Home to dobry początek.

Odsłuch: Leon Bridges Coming Home

leonbridgescominghome

Już od kilku miesięcy z ogromnymi nadziejami przyglądamy się temu młodemu artyście, który sięgając do korzeni soulu z ubiegłego stulecia porusza serca i sprawia, że wzruszam się, gdy tylko słyszę jego głos osadzony w retro kompozycjach. Debiutancki album Leona Bridgesa ukaże się za niecały tydzień (23 czerwca) nakładem wytwórni Columbia, ale — na to własnie liczyłem — wokalista postanowił wcześniej podzielić się możliwością odsłuchania całego materiału zawartego na Coming Home. Warto więc już dziś zapewnić sobie trochę ponad pół godziny soulfulowych, autentycznych dźwięków, a recenzji krążka amerykańskiego artysty wypatrujcie wkrótce na naszym portalu.

Nowy teledysk: Leon Bridges „Smooth Sailin’”

Przechwytywanie

Czasami aż miło popatrzeć na radość muzyków, spowodowaną rzecz jasna najlepszym zajęciem pod słońcem – tworzeniem, graniem, muzykowaniem. Tej radości widzimy wystarczająco dużo w nowym klipie Leona Bridgesa. Jeśli jeszcze go nie znacie — artysta ten wychował się na muzyce gospel i raczej w tym gatunku tworzył do tej pory. Teraz postanawia nieco poszerzyć grono swoich słuchaczy. I bardzo dobrze. Utwór i teledysk „Smooth Sailin’” to super retro klimat, przyjemny dla ucha i oka. Jest czarująco.

Debiutancki longplay Leona Bridgesa jeszcze w czerwcu

Image1

To żadna, posługując się faktoidowym slangiem, łamiąca wiadomość, ale warta zasygnalizowania jeszcze przed premierą. Czy Leon Bridges będzie najgorętszym nazwiskiem tegorocznego soulu? Na razie ma ku temu wszelkie predyspozycje. Młody wokalista odwołujący się bezpośrednio do południowego soulu połowy lat 60., czerpiący z Cooke’a i Reddinga jeszcze przed premierą debiutanckiego longplaya wyrobił sobie markę w sieci. Dlatego informacja, że Coming Home ukazać ma się 23 czerwca nakładem Columbii, jest tym bardziej adekwatna. Na płycie znajdzie się 10 utworów (rozsądnie), w tym znane już doskonale single — tytułowy „Coming Home” i zapowiadany już przez nas „Lisa Sawyer”.

Tymczasem obejrzyjcie klip do „Coming Home” poniżej.

Nowy utwór: Leon Bridges „Lisa Sawyer”

Leon-Bridges-Lisa

Taka muzyka w 2015 roku! Bez auto-tune’a, innych przekombinowanych efektów i basów rozsadzających bębenki, a jednak… wywołująca gęsią skórkę na całym ciele. Kto powiedział, że doo-wop umarło? Kto powiedział, że duch The Flamingos zaginął? Wskażcie palcem, a udowodnię temu komuś, jak bardzo się myli. No, może niezupełnie ja to będę udowadniać, ale Leon Bridges — młody artysta z Teksasu, któremu na dłoni dziś podaję swoje serce. Nie wiem, jak do tego doszedł, ale znalazł sposób na to, by muzyczna podróż w czasie nie była nudna i wtórna, a „Lisa Sawyer” jest najlepszym tego przykładem. Cudowna kompozycja o matce artysty, to kolejny utwór, który zdradza jego wielki talent. Dzięki pomocy Austina Jenkinsa, gitarzysty zespołu White Denim, Bridges mógł w pełni uzewnętrznić swoją miłość do rhythm and bluesa. Jeszcze nie tak dawno temu pracował na zmywaku, a teraz ma w kieszeni podpisany kontrakt z Columbia Records (co zapewne wcale nie było taką łatwą decyzją do podjęcia, biorąc pod uwagę, że aż czterdzieści wytwórni chciało rozpocząć z nim współpracę). Debiutancka płyta Leona ma się ukazać latem tego roku i szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać.