love
Sean Combs po raz kolejny zmienia pseudonim

Biznesmen/raper Sean Combs przez lata wielokrotnie zmieniał swoje pseudonimy artystyczne. Gdy już zaistniał jako Puff Daddy, by w nowym milenium przedstawić się fanom na nowo jako P. Diddy. W 2005 roku Diddy pozbył się P., ale 2010 dosztukował do niego żeński duet wokalny Dirty Money. Przed dwoma laty zaprezentował światu mikstejp MMM (Money Making Mitch) pod pierwszym pseudonimem Puff Daddy. W weekend natomiast poinformował fanów na Twitterze, że zmienia pseudonim po raz kolejny. „Nie jestem już tym, kim byłem wcześniej. Jestem kimś innym.” — uzasadnił. Jego nowy pseudonim to Love lub Brother Love. „Nie będę odpowiadał na Puffy, Diddy, Puff Daddy, ani żadne inne określenie, pod którym byłem znany wcześniej.” — dodał. Powodzenia, Bracie!
Nowy teledysk: Mali Music „Heavy Love”

O Mali Music mówi się, że jest jednym z największych objawień współczesnej muzyki gospel. Trudno się nie zgodzić, ponieważ sam artysta, jak i jego najnowszy album Mali is… absorbują całkowicie. Nie można jednak zrobić drogi na skróty i uznać, że twórczość Mali Music to gospel w czystej postaci. Czasem słyszę soul, czasem reggae, jak np. w „One”, i ten akcent rodem z Jamajki, zaraz potem r&b podane na tacy w „Royalty”, aż w końcu „Johnny & Donna” i to pianino, którego nasłuchałam się tyle razy w czasie koncertów gospel. Jednak nie o płycie chciałam dziś mówić, a o klipie do „Heavy Love”, który wczoraj ujrzał światło dzienne. Określę go jednym słowem- średni. Spodziewałam się nieco mniej konwencjonalnego obrazka. Oświadczyny, ślub, wesele, trochę wieje nudą, ale piosenka… to już zupełnie inna sprawa. Od początku do końca buja, od razu wpada w ucho. Dlatego nawet jeśli klip nie zrobi na Was wrażenia, zapewniam, że wciśniecie play jeszcze raz, bo tego utworu nie da się tak po prostu zostawić.
Recenzja: Boyz II Men – Love
„Bo z chłopakami nigdy nie wie, oj nie wie się, czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle…„ śpiewałby sobie zapewne Jerzy Połomski, gdyby był dziewczyną… Dziś śpiewam ja, po przesłuchaniu nowej 8 płyty zespołu Boyz II Men (nie wliczam tu albumów z piosenkami świątecznymi itd.). Cóż trzeba przyznać zawsze miałam do nich słabość. Bo jak można nie mieć do pięknie, harmonijnie śpiewających facetów, ładne piosenki o miłości? Niestety od czasu odejścia w 2003 roku (z powodów zdrowotnych) Michaela McCaryego, forma grupy coraz bardziej schodzi w dół. W ciągu tych ostatnich sześciu lat grupa wydała 4 krążki (Throwback, Vol. 1 (2004) The Remedy (2006), Motown: A Journey Through Hitsville USA (2007) , Love (2009) i tylko jeden (ten z 2006 roku) z własnym, nowym materiałem. Pozostałe płyty zapełnione zostały coverami. I tak jak narzekać nie można na pełen motownowskich hitów album Motown: A Journey Through Hitsville USA, tak ich ostatnie dzieło Love to już porażka grupy.