pinawella
Morowa Pina w nowym utworze

Ciekawy projekt więc nie wypada przemilczeć, tym bardziej, że nasze mało bystre oko wypatrzyło Pinnawelę. W oczekiwaniu na krążek Sistars próbujemy zadowolić się zatem nowym kawałkiem. ALE, zacznijmy od początku. (więcej…)
Czerwcowi atakują
O zespole June wspominałam już jakiś czas temu w swoim kąciku zapoznawczym. Dzisiaj informuję Was już konkretnie o premierze ich pierwszej, debiutanckiej płyty zatytułowanej „That’s what I like”, która odbędzie się 12 września. Album wydany jest przez przez wytwórnię Kayax. Kayah nie tylko zaufała muzykom, ale także wystąpiła gościnnie w jednym z kawałków “Be yourself”. Oprócz niej na płycie wystąpi Paulina Przybysz aka Pinawella w piosence “No F No L”. Ostatnio następuje dość dziwna forma promocji, przed oficjalną premierą artyści umieszczają zawartość płyty w internecie, ale tylko do odsłuchu. Pierwsza była Natu. Czerwcowi zrobili tak samo. Wszystkie utwory z nowego albumu są do odsłuchania na ich oficjalnym profilu my space. Moja egoistyczna strona jest oczywiście wniebowzięta, ale nie wiem czy w praktyce to wyjdzie na dobre. W każdym razie zapraszam wszystkich na ich profil, a 12 września do sklepów. Wszystko podali ze smakiem i fantazją rzadko spotykaną na polskim rynku u osobników płci męskiej.
Działo się działo! Orange Warsaw Festival – relacja
Na początku powiem, że nie byłam na wszystkich festiwalowych koncertach, z prostego powodu – nie interesowały mnie. Koncert Cafe Fogg, Kelly Rowland i Wyclef’a Jean’a , o tym przeczytacie.
Nie wiem o co poszło organizatorom (Orange), ale wszystkie koncerty były wcześniej niż powinny. Nie było to fajne, tym bardziej, że grafik był widoczny na różnych portalach oraz ulotkach festiwalu, a ludzie którzy przyszli na konkretny występ równo z czasem, niestety mocno się rozczarowali, bo okazywało się nagle, że koncert trwał już 30 min. Przez to również nie zdążyłam na cały koncert Cafe Fogg. Weszłam chwilkę przed Pinawellą, nie wiem kto dokładnie był przed nią, ale na pewno Mika Urbaniak , na której mi zależało. Poziom był wyrównany; Marysi Sadowskiej i The Bumelants udało się rozbujać przypadkowych w większości ludzi, ale to chyba przez bardziej popularne piosenki. Zawiodła Muzykoterapia, ale byłbym nie fair gdybym zjechała cały zespół. Chodzi o wokalistkę, bo Dominik Trębski dawał z siebie wszystko. Iza Kowalewska nie nauczyła się nawet tekstu, stała dumnie z kartką, odniosłam wrażenie że jej to brzydko mówiąc wszystko zwisa. Nieładnie, nieładnie. Szczerze mówiąc podłamałam się po tym koncercie publiką i organizacją. Ale czego można się spodziewać o popołudniowej, jasnej porze i darmowym koncercie? Natomiast to co działo się później przeszło moje najśmielsze oczekiwania…