Wydarzenia

pusha t

Black Thought, Killer Mike, Pusha T i Swizz Beats chcą się przywitać

Black Thought dostarcza fantastyczny track z wyśmienitymi gośćmi

Raczej nie będzie odkrywczym stwierdzenie, ze ostatnimi czasy rzeczywistość wokół nas wydaje się niemiłosiernie chaotyczna. Aktywiści i socjolodzy w komentarzach powtarzają, że nasza rzeczywistość po pandemii i wybuchu #BlackLivesMatter (jeżeli nie wspieracie tego ruchu to nie wiem, co jeszcze robicie na stronie piszącej o muzyce pod którą fundamenty dosłownie stworzyli czarnoskórzy muzycy) nigdy nie będzie taka sama. To uczucie bardzo wyraźnie przejawia się na najlepszym papierku naszej rzeczywistości- muzyce hip-hopowej. Trap rap powraca do manifestacyjnych, lirycznych korzeni, zaś współczesny oldschool radykalizuje się, uderza w noty chaotyczne, organicznie pulsujące i boleśnie wręcz żywotne. Obok takich mocnych strzałów jak „Pig Feet” Terrance’a Martina i „Walking in the snow” Run the Jewels postawić teraz możemy przepełnione gorzką ironią „Good Morning”. Black Thought we współpracy ze Swizz Beatz dowożą na pełnej zbrojąc się w doskonałe gościnne zwrotki dwóch najbardziej zimnokrwistych MC ostatniej dekady, czyli Killer Mike’a i Pusha T. Ten drugi ostatni raz aż tak nokturnalnie brzmiał chyba w czasach nokautowaniu Drake’a, zaś połowa duetu Run the Jewels udowadnia że w kwestii ciętych, bezpardonowych, pyskatych wersów nie ma sobie równych, stawiając siebie na zasłużonym od dawna piedestale. W tym wszystkim nie ginie jednak gospodarz, który dalej zostaje tajną bronią boom-bapowego podziemia, serwując barsy z fantastycznymi schematami rymów. Przemocarna rzecz, którą musicie usłyszeć sami.

Pusha-T w jednym numerze z Ms. Lauryn Hill na bicie Kanyego Westa

No no! Gdy w połowie tygodnia wydawało się, że świeżo wydany singiel Pushy-T „Sociopath” z bitem Kanyego Westa, kontynuacja doskonałej formy rapera, to być może najlepszy nowy numer, jaki dostaniemy przed końcem miesiąca, raperowi udało się przebić samego siebie. Dwa dni później światło dzienne ujrzało „Coming Home”, także wyprodukowane przez Westa, także z jakościowym rapem Pushy, ale z Ms. Lauryn Hill w refrenie. Z jednej strony sam refren jest może odrobinę prostolinijny melodycznie i tekstowo, z drugiej w połączeniu z brzmieniem i konwencją kawałka, jest w tym wszystkim coś ze starej dobrej Lauryn, za którą wszyscy tęsknimy. No i Hill na bicie Westa to jednak wydarzenie, na które fani piosenkarki czekali od 2004, kiedy fragmenty „Mystery of Iniquity” samplowane z „All Falls Down” musiała nagrać ponownie Syleena Johnson. No i można pomarzyć, co by było, gdyby Hill pozwoliła Westowi, by ten wyprodukował jej kolejną płytę…

Madlib i Freddie Gibbs z dedykacją dla młodej gwiazdy NBA

Freddie Gibbs i Madlib nie marnują czasu i prezentują kolejny przedpremierowy singiel z Bandany. Tym razem gospodarz parafrazuje jedną z linijek Lil Wayne’a, a przy okazji nawiązuje do imienia młodej gwiazdy koszykówki – Giannisa Antetokounmpo z Milwaukee Bucks. Ot cała geneza tytułu. Przy okazji na samplowanym beacie w refrenie udziela się Anderson .Paak. Na początku czerwca duet zdradził, że gościnnie na Bandanie pojawią się także Pusha T i Killer Mike. Trzeba przyznać, że z tygodnia na tydzień atmosfera wokół tego krążka robi się coraz gorętsza. Do premiery albumu pozostało jeszcze trochę ponad tydzień. Co wydarzy się w tym czasie?

Anderson .Paak ujawnia szczegóły Oxnard i nie tylko

Lubicie odkrywać to, co zakryte? Mamy dla was dobrą wiadomość. Anderson .Paak zabrał się ostatnio za odkrywanie pełną parą. Przede wszystkim ujawnił kilka szczegółów odnośnie do nadchodzącego Oxnard. W związku z tym, że do premiery materiału zostało już w zasadzie kilka dni, artysta postanowił podzielić się listą utworów. Co więcej, obok tytułów pojawił się spis gościnnych występów, który wygląda naprawdę imponująco. Dr. Dre, Q Tip i Snoop Dogg to tylko wierzchołek góry lodowej. Kompletny spis utworów znajdziecie pod spodem.

Poza tym, .Paak odkrył również kilka sekretów w najnowszym klipie do „Tints” z Kendrickiem Lamarem. Trzeba przyznać, że numer zyskał ciekawą interpretację. Jeśli chcecie zobaczyć, jak panowie bawią się, gdy nikt nie widzi, zapraszamy do sprawdzenia klipu.

Spis utworów:

1. „The Chase” ft. Kadhja Bonet
2. „Headlow” ft. Norelle
3. „Tints” ft. Kendrick Lamar
4. „Who R U?”
5. „Six Summers”
6. „Saviers Road”
7. „Smile/Petty”
8. „Mansa Musa” ft. Dr. Dre and Cocoa Sarai
9. „Brother’s Keeper” ft. Pusha T
10. „Anywhere” ft. Snoop Dogg, The Last Artful, Dodgr
11. „Trippy” ft. J. Cole
12. „Cheers” ft. Q Tip
13. „Sweet Chick” ft. BJ The Chicago Kid – Bonus Track
14. „Left to Right” – Bonus Track

Anderson .Paak i Kendrick Lamar przyciemniają szyby funkiem

Chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że Oxnard to jeden z najbardziej oczekiwanych obecnie krążków. Anderson .Paak kazał nam długo czekać na nowości, a po ciszy w 2017 roku w końcu zaczął prezentować efekty swojej pracy. Pierwszym singlem z nadchodzącej płyty było „Bubblin”, a teraz doczekaliśmy się prawdziwej bomby w postaci „Tints”. Paak postanowił zaczerpnąć inspiracji z rodzinnej Kalifornii i uraczył nas funkowym i słonecznym trackiem. Do spółki zgarnął Kendricka Lamara, który niejednokrotnie pokazywał, że sprawdza się na tego typu produkcjach.

Kiedy ukaże się następca Malibu? Tego jeszcze nie wiemy, jednak z tygodnia na tydzień w sieci pojawia się coraz więcej informacji na ten temat. O tym, że nad postprodukcją czuwał sam Dr Dre, pisaliśmy już jakiś czas temu. Ponoć przy pracy nad projektem udzielali się również J. Cole oraz Pusha T. Pozostaje nam tylko czekać na ogłoszenie oficjalnej daty premiery, co mamy nadzieję, nastąpi już niebawem.

Nowy teledysk: Pusha T „If You Know You Know”

Przy okazji premiery Daytony wokół albumu oraz samego Pushy narobiło się sporo zamieszania. Raperowi zdaje się to w żaden sposób nie przeszkadzać, wręcz przeciwnie, konsekwentnie pracuje nad tym, by jego trzecia solówka pozostała na ustach środowiska jak najdłużej. Przed kilkoma dniami w sieci pojawił się klip do otwierającego krążek „If You Know You Know”. Wyreżyserowany przez Shomi’ego Patwarya klip ukazuje Pushę T mknącego po pustynnych bezdrożach. Podróż uprzykrza mu oczywiście policyjny patrol. Jeśli jeszcze nie sprawdziliście nowego longplaya rapera z Virginii, to namawiamy do nadrobienia zaległości.

Recenzja: Pusha T Daytona

Pusha T

Daytona (2018)

G.O.O.D. Music

Pusha T klasyki na swoim koncie już ma. Mowa oczywiście o albumach wydanych pod szyldem Clipse. I chociaż od prawie 20 lat mieści się on w ścisłej rapowej czołówce, to wielu fanom brakowało jeszcze jednego elementu, który dopełniłby legendy nowojorczyka. Dotychczasowym solówkom rapera nie sposób odmówić wartości, żadna z nich jednak nie okazała się materiałem w pełni ukazującym jego talent.

Przed premierą Daytony obawiałem się dwóch rzeczy: tego, że zapowiedziane przez Westa albumy ostatecznie nie ujrzą światła dziennego, a cała akcja to jedynie kolejny sposób na zwrócenie na siebie uwagi oraz tego, że krążek Pushy to jedynie rozgrzewka przed kolejnymi wydawnictwami G.O.O.D. Music, przez co bardzo szybko przepadnie w natłoku nadchodzących premier. Na szczęście albumy ukazują się zgodnie z planem, a Push sam zadbał o to, by o Daytonie mówili wszyscy.

Do formy samego gospodarza nie żywiłem raczej żadnych obaw. Pusha T nie zamierza tracić czasu i zaczyna rapować już od pierwszej sekundy. Raper porusza się po bitach z niesamowitą swobodą, co chwilę dostarczając błyskotliwe linijki. A o czym nawija? Oczywiście, pojawiają się liczne odniesienia do dilerki („This is for my bodybuildin’ clients movin’ weight, Just add water, stir it like a shake”), przytyki w stronę sceny („It’s a nightmare, yeah, I’m too rare amongst all of this pink hair, ooh! „), a czasem nawet zabawniejsze wersy („I’m top five and all of them Dylan”). Mocnym akcentem na zakończenie jest „Infrared”. „The game’s fucked up, Niggas’ beats is bangin’, nigga, ya hooks did it, The lyric pennin’ equal the Trumps winnin’, The bigger question is how the Russians did it, It was written like Nas, but it came from Quentin” — to wersy, które rozpoczęły głośny w ostatnich tygodniach spór rapera z Drake’em. Jest mocno, bezkompromisowo, krótko mówiąc King Push w pełnym majestacie. Goście również wypadają nieźle, Rick Ross odpowiada o ciemnych stronach sukcesu, z kolei Kanye komentuje swoje ostatnie wybryki (choć powtórzenie patentu z „Lift Yourself” może przyprawić o zawał). Warto wyróżnić też występ nowej twarzy w G.O.O.D. Music, czyli 070 Shake.

Już od pierwszych taktów słychać, że główne dowodzenie nad stroną produkcyjną sprawował Ye. West raczej rzadko zawodzi jako producent, ale jego powrót do cięcia sampli uszczęśliwił chyba wszystkich jego fanów. Mocny gitarowy riff z „The Games We Play” przyprawia o ciarki, z kolei „If You Know You Know” czy „Come Back Baby” to stary dobry Kanye w całej okazałości. Panowie nie próbowali się także bawić w wymuszone urozmaicanie materiału. W jednym z ostatnich wywiadów Push stwierdził, że nie jest facetem od refrenów, tak więc na względnie prostych bitach kładzie po prostu kolejne szesnastki. Nie eksperymentuje także ze strukturą żadnego z kawałków, dzięki czemu płyta brzmi bardziej surowo i klasycznie. Zmiana beatu w „Santeria” to bodaj największe aranżacyjne szaleństwo na krążku. To wszystko wpływa oczywiście na długość albumu. I choć niektórzy będą narzekać na to, że 21 minut to mało, skumulowany w tak krótkim czasie materiał pozbawiony jest słabych punktów.

Wszystko wskazuje na to, że taktyka G.O.O.D. Music odnośnie do krótkich, dwudziestominutowych albumów może mieć względnie sporo sensu. Trudno narzekać na to, że artysta zdecydował się wypuścić krótki, ale mocny materiał, niż kolejny godzinny longplay rozwodniony przez przeciętne momenty. Z taką mieszanką borykał się Pusha na poprzednich płytach, dobrze więc, że i tym razem nie popełnił tego błędu. I choć Daytona miała być raczej przystawką przed głównym daniem od Ye, to jak do tej pory chyba najmocniejsza spośród wszystkich premier ostatnich tygodni. Wszystko wskazuje na to, że fani Pushy dostali w końcu album, na który czekali od lat.

Pusha T odpowiada na diss Drake’a

Wszystko wskazuje na to, że pojedyncze strzały przerodziły się w prawdziwą wojnę. Po tym, jak w weekend Drake opublikował kawałek „Duppy Freestyle” odpowiadający na zarzuty Pushy T, wszyscy zastanawiali się, czy prezydent G.O.O.D. Music odniesie się do linijek Kanadyjczyka. Ci, którzy spodziewali się powtórki z beefu z Meek Millem, są w ogromnym błędzie. King Push nie zmarnował kilku ostatnich dni i przygotował diss, który już teraz fani określają mianem knock-outu. Co tu dużo mówić, „The Story of Adidon” jest wymierzone w najczulsze punkty Drizzy’ego, a autor wytyka szefowi OVO ukrywanie dziecka, kieruje wersy w stronę najbliższych (choć w linijce na temat Noaha „40” Shebiba poszedł chyba o krok za daleko) i dobija kompromitującą okładką. Jak po takiej serii pozbiera się Graham? Jak podkreśla połówka duetu Clipse, w rękawie ma jeszcze inne asy, bardzo możliwe, że na tym wymiana „uprzejmości” się nie zakończy.

Dwa nowe utwory od Drake’a

Jednym z najgłośniej omawianych momentów z najnowszej płyty Pusha T są wersy skierowane w stronę Drake’a w kawałku „Infrared”. Prezydent G.O.O.D. Music postanowił wskrzesić dawny konflikt i posłał pod adresem Kanadyjczyka kilka uszczypliwych linijek odnośnie do ghostwritingu. Jak się okazuje, na reakcję Drizzy’ego nie trzeba było długo czekać. Już w kilkanaście godzin po premierze Daytony, raper opublikował odpowiedź w postaci utworu „Duppy Freestyle”. Aubrey na dość klasycznym bicie odbija piłeczkę, wspominając o swoim wkładzie w „Father Stretch My Hands Pt. 1” oraz „30 Hours” Kanyego Westa. Czy czeka nas kolejna wymiana argumentów pomiędzy panami? Z pewnością taka sytuacja nie zaszkodzi żadnemu z nich, w końcu Scorpion wychodzi już za kilka tygodni.

Poza dissem Drake opublikował również najnowszy singiel ze wspomnianego wyżej albumu. Dobór tytułu jest przypadkowy? „I’m Upset” wyraźnie różni się od dotychczasowych singli i prezentuje mroczne oblicze szefa OVO. Czy tak właśnie będzie brzmieć jego najnowszy longplay? Przekonamy się już wkrótce.

#FridayRoundup: Pusha T, A$AP Rocky, Jessie J, Sudan Archives i inni

Dzisiejszy dzień, to przede wszystkim nowe krążki jaki zaprezentowali nam Pusha T oraz A$AP Rocky. Po tym jak sprawdzicie już, co przygotowali nam podopieczny Kanye Westa oraz Pretty Flacko, nie zapomnijcie odsłuchać naszych pozostałych propozycji, bo to całkiem niezły dzień dla czarnej muzyki.


Daytona

Pusha T

Getting Out Our Dreams

Miał być King Push, jest Daytona. Długo oczekiwany album Pusha wreszcie dotarł, a z nim rozgorzały nadzieje na to, że zapowiadana przez Ye seria czerwcowych wydawnictw faktycznie ujrzy światło dzienne. Nowy longplay prezydenta G.O.O.D. Music jest w zasadzie dosyć krótki – trwa około 21 minut. Znajduje się na nim 7 utworów, za których produkcję odpowiada sam Kanye. Artyści, którzy mieli okazję usłyszeć materiał, już teraz określają go mianem klasyka. Oczywiście takimi rewelacjami nie należy się sugerować, aczkolwiek podobne wypowiedzi zwiększają apetyt na ten krążek. Dość już tych zapowiedzi, lepiej od razu zabrać się za odsłuch! —Mateusz


Testing

A$AP Rocky

RCA Records

A$AP Rocky miesiącami testował wytrzymałość swoich słuchaczy. Fani na całym świecie co piątek wstrzymywali oddech, po tym jak zapowiedzi Testing pojawiały się w nowych miejscach. Nie chodzi tu jedynie o Instagram czy Twitter, bo tego typu działania promocyjne nie dziwią. Charakterystyczne żółto-czarne symbole, pojawiały się na budynkach i przystankach autobusowych w Nowym Jorku, nawet na bilbordach. W międzyczasie Lord Pretty Flacko wypuścił kilka wątpliwej jakości numerów, które dodatkowo podkręciły atmosferę związaną z wyczekiwanym materiałem. Przełomowym momentem było świetne „A$AP Forever” i zapewnienie, że album faktycznie ukaże się lada moment. Cała otoczka wokół Rockiego i jego nowej płyty wymusza pytanie, czy w parze z kontrowersyjną, rozhukaną promocją idzie dobra muzyka. Testing na szczęście nie brzmi jak kolejne wydawnictwo A$AP Mob, ale też nie jest to LONG.LIVE.A$AP. Mimo ciekawych featów (FKA twigs, Frank Ocean czy przebywający obecnie w więzieniu Kodak Black), album miejscami jest monotonny. Numery takie jak „Fukk Sleep” czy „Hun43rd” udowadniają, że Flacko doskonale odnajduje się na wolniejszych, nieco mrocznych bitach, których na szczęście nie brakuje. —Polazofia


R.O.S.E.

Jessie J

RCA Records

Czy Jessie J przedstawi nam jeszcze kiedyś piosenki, które będą dokądś zmierzać? Najnowszy projekt artystki daje nam na to nadzieję, ale dość nikłą. Cztery epki składające się na R.O.S.E. miały w zamyśle tworzyć zapis refleksji dotyczących czterech istotnych dla wokalistki wątków (Realisations, Obsessions, Sex, Empowerment). I choć tematycznie Jessie J jest silna i zdecydowana, tak muzycznie bez wyraźnej konsekwencji prezentuje R&B w różnych odsłonach — raczej spoglądające w przeszłość, ale z lekko nowoczesnym zabarwieniem. Pierwsza część ukazała się we wtorek 22 maja, ostatnia dziś. Można posłuchać dla kilku utworów. — Maja Danilenko


Sink

Sudan Archives

Stones Throw Records

Jeżeli ktoś z taką lekkością i swobodą pogrywa sobie na skrzypcach, a do tego jest otwarty na różnorodne środki wyrazu (w tym nowoczesne instrumenty) i działa pod egidą Stones Throw Records, to zdecydowanie warto go sprawdzić. Na swojej drugiej epce Sink Sudan Archives ponownie tworzy swój własny, niepowtarzalny mikrokosmos. W świecie Brittney Parks jest miejsce jak dla skrzypiec, tak dla afrykańskich tradycji i elektroniki. Nie powinni być zawiedzeni fani Shabazz Palaces czy Low Leaf. Ale nie tylko oni powinni się tej epce przyjrzeć. Sudan Archives dawkuje swoją muzykę na tyle oszczędnie i zgrabnie, że odsłuch to właściwie odpoczynek.


Medicaid Fraud Dogg

Parliament

C Kunspyruhzy Records

Wprawdzie jest to premiera sprzed kilku dni, ale jak nie wspomnieć o pierwszym od trzydziestu ośmiu lat (!) albumie legendarnej grupy Parliament? George Clinton połączył siły z kimkolwiek kto jeszcze ostał się z oryginalnego składu grupy i zabrał nas w psychodeliczną podróż przez dwadzieścia trzy premierowe utwory, łącznie trwające jeszcze dłużej niż Culture II Migosów. Medicaid Fried Dogg to prawdopodobnie również nagranie pożegnalne — ikona funku potwierdziła, że wraz z zakończeniem trwającej właśnie światowej trasy koncertowej (notabene zahaczającej o Polskę) przechodzi na zasłużoną emeryturę. Nie ma co się raczej nastawiać na album porównywalny z Mothership Connection (duh), ale i tak warto będzie spojrzeć na ten album jako być może ostatnią w historii dawkę p-funku w pierwszej ręki. — Chojny


Albo Inaczej 2

Różni wykonawcy

Alkopoligamia

Jeden z naszych ulubionych projektów Alkopoligamii wraca właśnie w nowej odsłonie! Po fantastycznej pierwszej części aranżującej na jazz klasyczne polskie hiphopowe teksty w wykonaniu m.in. Zbigniewa Wodeckiego, Ewy Bem, Andrzeja Dąbrowskiego czy Krystyny Prońko pomysłodawcy projektu postanowili tym razem zrobić to… inaczej. Za muzykę po raz kolejny odpowiedzialny jest maestro Mariusz Obijalski i wciąż w centrum uwagi znajdują się teksty polskich rapowych szlagierów, ale w stosunku do pierwszej części znacząco zmieniły się obsada i charakter wydawnictwa. W rolach głównych tym razem Młoda Polska m.in. Natalia Nykiel, Daria Zawiałow, Justyna Święc, Mrozu czy Krzysztof Zalewski biorący na tapet teksty Sokoła, Pezeta, Fisza czy Paktofoniki. — Kurtek


Naphta and The Shamans

Naphta and The Shamans

Surly / Astigmatic

Po udanym długogrającym debiuciew 2016 roku wrocławski DJ i producent Naphta wraca z nowym projektem Naphta & The Shamans będącym zapisem sesji nagraniowych twórcy z rozmaitymi muzykami. Tym razem Naphta chwyta za gitarę, bas, syntezatory i perkusjonalia. Efektem jest intrygujący plemienny miks jazzu, psychodelicznego rocka, dubu i mrocznej elektroniki ze szkoły brytyjskiej. — Kurtek


Make Out in My Car (Chameleon Suite)

Moses Sumney

Jagjaguar

„Make Out in My Car”, ulubiona piosenka matki Mosesa Sumneya w katalogu jej syna, dostała w tym tygodniu drugie życie. A nawet trzecie, czwarte i piąte. Poza upublicznioną przed trzema dniami rozszerzoną wersją nagrania na wydanej właśnie czteroutworowej epce Make Out in My Car (Chameleon Suite) znalazły się także trzy remiksy i to nie byle jakie. Na swój sposób Sumneya zdekonstruowali James Blake, Sufjan Stevens i Alex Isley. Posłuchajcie, co z tego wyszło, poniżej, a jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z zeszłorocznym debiutem Sumneya, powtórzę jak mantrę, że warto. — Kurtek


Pełną plejlistę z tegorocznymi okołosoulowymi premierami znajdziecie poniżej. Tam też usłyszycie nawet więcej tegotygodniowych wydawnictw: