Wydarzenia

quincy jones

Powiało legendą: Quincy Jones, Mark Ronson i Chaka Khan łączą siły

„Quincy: A Life Beyond Measure” – taki świetnie skrojony tytuł nosi film dokumentalny o jednym z niekwestionowanych pionierów muzyki popularnej, Quincym Jonesie, który właśnie miał swoją premierę na Netflixie. Produkcji o fenomenalnym muzyku — notabene współreżyserowanej przez jego córkę Rashidę — nie bez kozery towarzyszy kapitalny soundtrack promowany kolaboracją rodem z najwyższych półek. W utworze „Keep Reachin'” stroną instrumentalną zajął się główny bohater opowieści do spółki z Markiem Ronsonem, natomiast pełen pozytywnej energii tekst wyśpiewała niezapomniana Chaka Khan. Jest jak być powinno — nieodłączna sekcja dęta, chwytliwy refren i genialny klimat lat 80. Można się rozpłynąć!

Quincy Jones zapowiada nowe projekty

Quincy Jones ma 84 lata, ale wciąż trzyma się dobrze i aktywnie działa w przemyśle rozrywkowym. W wywiadzie dla GQ powiedział, że chciałby żeby Donald Glover zagrał jego postać w 10-częściowym mini-serialu, który ma być biografią legendarnego producenta. Ale to nie wszystko co ma w planach:

W swoim życiu nigdy nie byłem tak zajęty jak teraz. Robimy 10 filmów, 6 albumów, 4 broadwayowskie przedstawienia, 2 projekty z dużymi sieciami telewizyjnymi i biznes z prezydentem Chin. Własność intelektualna. To niesamowite.

– powiedział Jones.

Na razie żadna duża telewizja nie zapowiedziała wspomnianego mini-serialu, ale za to już wiadomo, że Quincy współpracuje z Netflixem i CBS przy filmach dokumentalnych, Najpewniej również biograficznych. Jest na co czekać.

Noa wystąpi we Wrocławiu

noa3

Artystka izraelskiego pochodzenia, która oczarowała StingaQuincy Jones’a. Produkcją jej albumu Noa w 1994 roku zajął się sam Pat Metheny. O kim mowa? Oczywiście o Noa. Mówią, że jej głos jest anielski. Zgadzam się z tym w zupełności, lecz dodaję, że nie tylko głos, ale również piosenki. Muzyka Noa absorbuje całkowicie i przenosi do innego wspaniałego świata. Cieszy mnie więc ogromnie fakt, że wokalistka odwiedzi Wrocław już 30 listopada w ramach Ethno Jazz Festival. Koncert odbędzie się w Synagodze Pod Białym Bocianem. Zdecydowanie nie ma co się zastawiać! Najwyższy czas ustawić się w kolejce po bilety w cenie 150 zł, 120 zł, 90 zł lub wejściówki (studenci i uczniowie) w cenie 50 zł. W formie zaproszenia na koncert zostawiam Was z jednym z najbardziej znanych utworów artystki z 1994 roku „I Don’t Know”.

Stand By Me bo All You Need Is Love, przecież We Are The World

we are the worldNa pożółkłych kartkach pamiętnika znalazłam podkreślone i obmalowane sercami słowa „muzyka łagodzi obyczaje”. Przypomniały mi się czasy młodości, kiedy to na ławce siedzieliśmy młodzi, szczęśliwi, puszczając muzykę z magnetofonu (do momentu póki baterie się nie wyczerpały). Miłośniczka Chaki Khan kochająca się w Rayu Charlsie obok ubranej w glany w środku lata fanatyczki Led Zeppelin. Naprzeciwko szeroko uśmiechnięte dziewczę, której ściany w pokoju ozdabiały plakaty Spice GirlsPetera Andre. MetallicaNirvana przegrywane z kasety na kasetę obiegały całe towarzystwo, a na szkolnych wycieczkach walkmany (później zastąpione przez discmany) przekazywane z siedzenia na siedzenie rozbrzmiewały wersami polskich rapsów. Szczęśliwi posiadacze boomboxa byli pierwszymi zapraszanymi na wszelkie plenerowe poczynania. Pozbawieni telefonów komórkowych i niekończącego się transferu, przemierzaliśmy drogę do domu znajomych i z powrotem tylko po to, by pożyczyć VHS z nagranym z telewizji koncertem. Na notowania list takich jak 30 ton – lista, lista przebojów, czekało się długimi godzinami, by wreszcie móc zobaczyć choć fragment ulubionego teledysku. Chłonęło się wszystko, ale mimo że nie każdy kawałek i artysta wpasowywał się w kształtujące się wówczas muzyczne gusta, nigdy nie gardziło się zamiłowaniami innych. Wielogodzinne dyskusje polegały na próbie ukazania walorów „swojego idola”, wymianie zasłyszanych czy przeczytanych w Bravo nowinek. Trafiłeś na plakat z ulubieńcem kumpeli, natychmiast nakładałaś wytarte od biegania po dworze trampki i biegłaś co sił w nogach, by wspólnie udekorować jej ścianę. Ileż frajdy sprawiało wtedy jaranie się muzyką, a jakże niewiarygodne wydawało się to, co dzisiaj jest normą. Jedno kliknięcie i dyskografie największych gwiazd znajdują się na mojej półce, dysku, w mojej własnej małej chmurze. Ale… wszystko ma swoją cenę. Ofiarowano nam niesamowity dar w postaci nieograniczonych możliwości zagłębienia się w najdalsze muzyczne zakątki świata. Nikt nie ostrzegł, że do tego dostaniemy również tysiące posiadaczy niewyparzonych twarzy, nie umiejących konstruktywnie rozmawiać, potocznie zwanych hejterami. Wydarzenia ostatnich dni jeszcze mocniej rozbudziły we mnie chęć znalezienia odpowiedzi na pytanie „skąd tyle nienawiści?”. Z czego wynika chęć uduszenia Justina Biebera? Z wnikliwych obserwacji wynika również, że młode pokolenie często ostro krytykuje nielubiane gatunki, za zdradę prawie uważając i niemal wirtualnie kamieniując artystów, którzy „bratają się z wrogiem”. Mam wrażenie, że przeoczyłam ten moment, w którym to dzieciaki przestały bawić się razem na podwórkach, a zaczęły pogardliwie spoglądać na wszystko co inne (czyt. nieznane czy niezrozumiałe). Gdy tak pogrążyłam się w tym smutku i morzu nienawiści uratowana zostałam przez to, co kiedyś zwykło łączyć, nie dzielić. MUZYKA. Utwór, który zawsze przywraca mi wiarę w ludzkość, wzbudza chęć walki o lepszy świat, o tolerancję, to tak często zapominany hymn „We Are The World”.

Obraz uśmiechniętych twarzy największych wokalistów wkładających swoje serca nie tylko w utwór, ale i w ideę pomocy Afryce, powoduje, że łzy wzruszenia płyną przez najszczerszy uśmiech za każdym razem. Stevie Wonder obok Bruce’a Springsteena, Bob Dylan, Diana Ross, Tina Turner, Ray Charles, wszyscy śpiewają jednym głosem, kierowani batutą wspaniałego Quinciego Jonesa. To co udało stworzyć się Michaelowi JacksonowiLionelem Richie jest dowodem na to, jak wielką siłę mają szczere dźwięki. Tak ogromną, że 25 lat później, grupa ich następców, w tym samym miejscu nagrała ponownie ten muzyczny pomnik, pragnąc wspomóc zdewastowane trzęsieniem ziemi Haiti.

Wielu oryginalnych wykonawców już wtedy nie żyło, w tym Król Popu, którego zachowane wersy potęgują emocje. Głosy pojawiające się w nowej wersji są równie różnorodne jak w oryginale, zmieniła się aranżacja, wzbogacona rapowymi wersami, ale przekaz i pozytywna energia pozostały równie pochłaniające i jednoczące. Jamie Foxx przez moment wcielający się ponownie w rolę Raya Charlesa stanowi kolejny link łączący pokolenia muzyków. Artyści pokazali nam po raz kolejny jak wielką moc ma uśmiech i metaforyczne podanie sobie dłoni. Przypomnijmy sobie częściej, że rodzimy się wszyscy równie bezbronni, że możemy uczynić ten świat lepszym miejscem.

Posłuchajmy od czasu do czasu „Heal The World”. Obejrzymy występy wielkiego Luciano Pavarotti, który corocznie organizował koncerty z cyklu „Pavarotti i Przyjaciele” grając między innymi dla Kosowa, Gwatemali, Bośni. Jeden z najbardziej cenionych tenorów w historii zapraszał na swoją scenę gwiazdy wszelkich gatunków, wykonując z nimi ich największe przeboje. Śpiewał z Jamesem Brownem i Spice Girls, Bryanem Adamsem i Mariah Carey. Dziecięce chóry za każdym razem przypominały o tym, że to właśnie dla tych młodych pokoleń zobowiązani jesteśmy tworzyć świetlaną przyszłość.

Nie tylko muzyczne ikony jednak mają świadomość ciążącej na nich, jako osobach publicznych, odpowiedzialności, którą mogą wykorzystać w dobry sposób. Idąc śladem chwalebnych poczynań, chcąc włączyć się w pomoc Haiti, zebrali się również artyści w Kanadzie. W nagraniu „Wavin’ Flag” K’naana wzięli udział m.in. Drake, Nelly Furtado, Justin Bieber, Avril Lavigne. Obok nich stanęła cała rzesza mniej znanych wokalistów, którzy poczuli, że mogą porwać ze sobą serca ludzi nie tylko na amerykańskim kontynencie.

Takie to tęczowe przemyślenia i dźwięki krążą sobie dziś wokół mnie. Dzieląc się nimi z Wami chciałabym przegonić na chwilę egoistyczne myśli i zadumać się nad tym co przykładowo dzieje się obecnie na Filipinach. Wyjrzyjmy czasem poza swoje podwórko. Jeden z moich ulubionych projektów Playing for change, nagrał wyjątkową wersję „Stand By Me”. Wzruszający filmik zaczyna się od słów „No matter who you are, no matter where you go in your life, at some point you gonna need somebody to stand by you”. Kolejno włączający się uliczni artyści z najróżniejszych zakątków świata łączą się śpiewając „stand by me”.

Pamiętając o tych, którzy mają jeszcze mniej niż my, doceniając to co nam dano, uśmiechnijmy się i przynajmniej raz w roku zróbmy coś bezinteresownie dla drugiego człowieka. Podobno ci, którzy kochają muzykę są bardziej wrażliwi niż inni; udowodnijmy, że to prawda. Niech Miska dziś wypełni się miłością i pozytywnymi dźwiękami. Macie swoje utwory, które przypominają Wam o tym co jest w życiu najważniejsze? Podzielcie się z nami i rozpalmy dziś łącza.

JukeBox #17: Quincy Jones

quincy-jones

Po dłuższej przerwie wracam z JukeBox’em. Za dzisiejszego bohatera wybrałem sobie Pana Jones’a i to nie przypadkowo. Może nie mieliśmy okazji o tym wspomnieć w naszej misce, ale wielki muzyk zdecydował się na powrót. Nowy album, na który mają się składać remixy największych przebojów powstałych dzięki „magicznym dotknięciu” Quincy’ego, ma się ukazać na przełomie maja/czerwca i będzie się nazywał „Q: Soul Bossa Nostra”. Artysta zaprosił największych do współpracy. Pojawią się: Jennifer Hudson, Ludacris, Usher, Robin Thicke, LL Cool J, Trey Songz, Tyrese, Tevin Campbell, Barry White, Jamie Foxx, John Legend, Robin Thicke, Mary J. Blige, Wyclef Jean, Snoop Dogg, Talib Kweli a remixy zrobią m.in. Akon, Scott Storch, Naturally 7, Jermaine Dupri, David Banner, T-Pain i Q-Tip. Kropkę nad „i” postawi sam Quincy. Lista naprawdę imponująca. Niestety mam wrażenie, że wydawnictwo okażę się wielką klapą. Już mamy przedsmak w formie „Strawberry Letter 23”Akon’em w roli głównej. Miałkie to i plastikowe. Czasami lepiej jest zostawić po sobie dobre wspomnienia niż przypominać się na siłę. Dlatego ja dziś wspominam te numery, w których Quincy Jones pokazywał klasę. Jednym z nich jest „Summer in the City”. Sprawdźcie sami.

JukeBox #6: Chaka Khan „Ain’t Nobody”

chakakhan

W 1983 roku Chaka Khan w towarzystwie zespołu Rufus wypuszczają płytę live „Stompin’ at the Savoy”. Jako bonus track umieszczają „Ain’t Nobody”, który momentalnie staję się hitem i najbardziej rozpoznawalnym utworem wokalistki. Źródła podają, że Quincy Jones po usłyszeniu kompozycji chciał ją zdobyć na „Thriller” Michael’a Jackson’a, ale już była obiecana producentowi Pani Khan. W sumie ciekawe jakby ten utwór brzmiał, gdyby trafił w ręce Quincy’ego i został zaśpiewany przez Michael’a. Odsłuch po skoku.

(więcej…)