robert glasper
Supergrupa R+R=NOW powraca w koncertowej wersji
Robert Glasper i spółka biorą coverują nagranie Kendricka Lamara
Pamiętacie jeszcze supergrupę R+R=NOW, w której składzie znaleźli się Robert Glasper, Terrace Martin, Christian Scott aTunde Adjuah, Derrick Hodge, Taylor McFerrin oraz Justin Tyson? Ich debiutancki krążek zatytułowany Collagically Speaking wydany był w 2018 roku, ale pomimo tak dużych nazwisk i faktu, że zawierał mnóstwo udanego materiału, przeszedł bez większego echa. Kilka miesięcy po premierze swoją miesięczną rezydencję w nowojorskim klubie Blue Note ogłosił Glasper i nie zapomniał o tym, żeby kilka razy zaprosić na scenę również kolegów z nowego składu. Magia, jaka wytworzyła się podczas tamtych wieczorów, na nasze szczęście została zarejestrowana i już 12 lutego otrzymamy koncertowy album grupy, na którym oprócz numerów znanych z debiutu (w tym rozciągniętego do ponad 25 minut „Resting Warrior”) usłyszymy również niepublikowane wcześniej nagranie „Perspectives/Postpartum” oraz znakomitą wersję „How Much A Dollar Cost” z repertuaru Kendricka Lamara, którą już teraz sprawdzić możecie poniżej.
Recenzja: Dinner Party Dinner Party
Dinner Party
Dinner Party
Sounds of Crenshaw / Empire
Jesieniary i jesieniarze świata, łączcie się pod wspólną banderą. Lipcowy debiut jazzowo-soulowej supergrupy Dinner Party należało bowiem od samego początku odłożyć sobie na jesień.
Nie było chyba jeszcze tak dojmującej i totalnej afirmacji dziedzictwa legendarnego kolektywu kreatywnego Soulquarians jak ta maciupka płytunia. Dinner Party tj. Terrace Martin, Robert Glasper, 9th Wonder i enigmatycznie wszechobecny-ale-niewpisany-w-oficjalny-skład-zespołu Kamasi Washington, czyli świta Thundercata, która zrobiła jazzowy album Kendricka Lamara, przetwarza nieśmiertelne brzmienie nieodżałowanego Roya Hargrove’a i jego The RH Factor (którzy z kolei dwadzieścia lat temu zrobili jazzowo-hiphopowy album D’Angelo) przez doświadczenia muzyczne własnego pokolenia. Panowie zaprosili na pokład Phoelixa (za dnia producenta, który wymyślił soulowy sound Noname, nocą niestrudzonego, choć niedocenionego uduchowionego pieśniarza), żeby odtworzyć tę samą świętą synergię, która sprawiła, że VooDoo jest jedyne i niedoścignione. I choć wygładzono krawędzie, stawiając raczej na sypialnianą kameralność, sztandarowe połączenie hiphopowego bitu z jazzową trąbką i klawiszowym riffem to główny filar obu wydawnictw.
Na Dinner Party, zamkniętym w ledwie siedmiu kieszonkowych kompozycjach o łącznej kubaturze 23 minut sześciennych, nie ma mowy o ani miejsca na wypełniacze — począwszy od laidbackowego singla „Freeze Tag”, którego hipnotyczny hiphopowy sampel dryfuje w stronę przebojowego neo-soulu zespolony z natchnionym wokalem Phoelixa, ale gdyby pokierować nim nieco tylko inaczej, śmiało uplasowałby się gdzieś pomiędzy produkcjami Madliba; w ostateczności Saalama Remiego. Phoelix nadaje też ton w trzech innych numerach na płycie, w każdym z nich przyjmując rolę głównego głosu Dinner Party — w otwierającym „Sleepless Nights” na przestrzennym, choć klimatycznym bicie śmiało dialoguje z trąbką Washingtona, w kolejnych „Love You Bad” i „From My Heart and My Soul” zbliża się chyba najbardziej do modelowej synergii duetu Hargrove-D’Angelo, współistniejąc na miarowo pulsujących organicznych bitach na równych prawach ze wszystkimi ich składowymi tak, że jego wokal jest integralną częścią żywej, synergicznej tkanki. Zresztą żaden utwór na płycie nie jest w pełni instrumentalny — nawet tam, gdzie nie pada ani jedno słowo, a pierwsze skrzypce grają instrumentaliści, soulowy chórek dopełnia harmonii. Dzięki temu nie ma się poczucia obcowania z materiałem niedokończonym, nawet jeśli we flow tej mieszanki gatunkowej z założenia wpisana jest pewna jammowa szkicowość. Wypuszczona miesiąc później wersja z remiksami wszystkich nagrań wzbogacona o dodatkowe głosy broni się raczej jako ciekawostka — święta przestrzeń muzycznej synergii zostaje tam zakłócona, zaśmiecona, zbezczeszczona gadaniną — choćby wcale niezłą.
Dinner Party nie serwują na swój obiad niczego, czego wcześniej nie mieliśmy okazji posmakować. Ani świat jazzu, ani soulu, ani instrumentalnego hip hopu nie wstrzymał na okoliczność tej premiery oddechu. Serwują natomiast to, co najsmaczniejsze w styku trzech światów, podając to znakomicie — w wytrawnej, ale niepozbawionej słodyczy i świeżości odsłonie.
Dinner Party zapraszają do wspólnego stołu
Dinner Party, supergrupa pod wodzą Terrace’a Martina, wydała właśnie wspólny album
Supergrupy zwykle generują wielkie nagłówki, rzadziej jednak dostarczają proporcjonalnie jakościową muzykę. W przypadku Dinner Party nagłówki na razie nie zdążyły przytłoczyć dźwiękowego meritum, choć w skład zespołu weszli mesjasz współczesnego jazzu Kamasi Washington, twórca brzmienia To Pimp a Butterfly Kendricka Lamara — Terrace Martin, mistrz jazzowo-soulowej ekwilibrystyki Robert Glasper oraz najlepszy przyjaciel rapera (i Eryki Badu) — 9th Wonder. Panowie w ten w piątek wypuścili swój wspólny krążek zatytułowany po prostu Dinner Party. W aż czterech spośród siedmiu numerów, które znalazły się na płycie muzyków wspomógł współtwórca brzmienia Noname, chicagowski producent i wokalista Phoelix. Pojawił się zresztą także w promującym materiał singlu „Freeze Tag”, który dowiózł przede wszystkim pierwszorzędny soulowy vibe. To zresztą cecha charakterystyczna projektu w ogóle — na pierwszym miejscu jest tutaj muzyka, nagłówki pozostają wtórne. Posłuchajcie zaledwie 23-minutowej płyty poniżej.
Kamasi Washington, Terrace Martin, Robert Glasper oraz 9th Wonder formują supergrupę
Ulubieni muzycy Twoich ulubionych muzyków łączą siły.
Już od dłuższego czasu na horyzoncie nie widać było żadnej spektakularnej fuzji muzyków zawiązanych z uwielbianymi przez nas gatunkami, aż tu nagle, bez zupełnie żadnej zapowiedzi panowie Kamasi Washington, Terrace Martin, Robert Glasper oraz 9th Wonder zapowiedzieli album swojego zespołu, który nazwali Dinner Party. Ich debiutancki krążek zatytułowany po prostu Dinner Party, do którego znakomitą okładkę zaprojektowała siostra Kamasi’ego — Amani, ukaże się już 10 lipca, a pierwszym promującym ją singlem jest utwór „Freeze Tag”. Udziela się na nim chicagowski wokalista/producent — Phoelix, który jest jedynym zaproszonym na albumie gościem i pojawi się w aż z czterech z siedmiu nagrań szykowanych na wydawnictwo.
#FridayRoundup: Danny Brown, Robert Glasper, Sabrina Claudio i inni
Jak co tydzień dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem w puli nowe krążki Danny’ego Browna, Roberta Glaspera, Sabriny Claudio, Portico Quartet, Benjamina Earla Turnera, Billy’ego Woodsa, Summer Walker czy Gesaffelsteina, a na plejliście dodatkowo L’Orange & Jeremiah Jae, The Delines, Gogo Penguin, Akon i Supa Bwe.
uknowhatimsayin¿
Danny Brown
Warp
uknowhatimsayin¿ już przy zapowiedzi było skazane na wieczne niedocenienie. Artrocity Exhibition, poprzedni album Danny’ego Browna, to to album totalny, hip-hopowe dzieło, które brutalnie zdemolowało dotychczasowe postrzeganie tego co można (czy raczej: tego, czego nie można) zrobić w rapie. Jego następca zatem, czyli korzenny, staroszkolny wybryk pozbawiony ambicji przekraczania granic, za to wyposażony po zęby (też swoją drogą nie od zawsze na płytach Danny’ego obecne) w skrajną frywolność i artystyczną swobodę. I tak oto naszym uszom ukazało się jedenaście tracków, nad którymi artystyczną pieczę producencką objął Q-Tip, które radośnie toną w trzaskach ciepłej psychodelii. Danny nie radykalizuje w żadnym kierunku, przez co nie uświadczymy tu banalności konserwatywnych, boom bapowych loopów, ale i wielobarwne, wyraziste instrumentale nie gubią napięcia w swojej wielowątkowości. „3 tearz” łączy pewne siebie bragga z jazzowym cwaniarstwem, „Savage nomad” udowadnia, że Brown nadal nie stracił umiejętności tworzenia eksplozywnych bangerów, a na „Shine” obrywamy bez zapowiedzi refleksyjnym, nieco nostalgicznym chłodem. Tym, co jednak wysuwa się na pierwszy plan najbardziej jest sam Danny, który nadal tryska charyzmą i urokiem osobistym, ale zdjęte z niego zostaje brzemię paranoicznego nihilizmu i, jak sam oświadczył na płycie, żyje teraz swoim najlepszym życiem. I jakkolwiek wielkim i wiekopomnym dziełem by nie było Artrocity Exhibition, dla takich deklaracji czekałem na ten album i takie deklaracje mnie cieszą najbardziej. Oby było tylko lepiej. — Wojtek
Fuck Yo Feelings
Robert Glasper
Loma Vista / Concord
Zaledwie dwa dni potrzebował Robert Glasper, na stworzenie swojego nowego projektu, którym jest mixtape zatytułowany Fuck Yo Feelings. Aby było jeszcze ciekawej, dodać należy, że oprócz grającego z nim zespołu w postaci perkusisty Chrisa Dave’a oraz basisty Derricka Hodge’a, zaprosił on do współpracy całe grono artystów reprezentujących takie gatunki jak hip-hop, soul czy jazz. Wśród osób, które przewinęły się przez te dwa owocne dni w studiu nagraniowym, znaleźli się m.in. Herbie Hancock, Mos Def, Bilal, Denzel Curry, Mick Jenkins, Terrace Martin, James Poysner czy Rapsody. Muzyk uczcił w ten sposób swoją miesięczną rezydencję w kultowym, nowojorskim Blue Note Jazz Club, podczas której pojawi się wraz z nimi kilku kolejnych gości oraz odegrane zostaną tribiuty, dla takich postaci jak J Dilla, Stevie Wonder oraz Roy Hargrove. — Efdote
Truth Is
Sabrina Claudio
SC Entertainment
Sabrina Claudio powraca z nowym albumem. Od No Rain, No Flowers minął rok, w międzyczasie wokalistka pojawiła się w kilku projektach, w tym nagrała numer u boku Asapa Rockiego. Na Truth Is znajdziemy jedenaście utworów, w tym dwie wersje tytułowego „Truth Is” (jedną w języku hiszpańskim). Materiał zawiera również głośną kolaborację „Rumors” z Zaynem Malikiem, która została skutecznym singlem promującym wydawnictwo. Sabrina podkreśla nieoceniony wkład osób, które pomogły jej przy tworzeniu płyty. Wśród nich wymienia Julię Michaels, Stinta czy Stephana Moccio. Wyznała również, że album pomógł jej w odnalezieniu kobiecości, szczęścia i wolności — brzmi obiecująco! — Polazofia
Memory Streams
Portico Quartet
Gondwana
Pod koniec zeszłej dekady Portico Quartet stali się w zasadzie synonimem nowoczesnego nu jazzu. Po nieudanym flircie z Ninja Tune londyńczycy już od kilku lat zwiazani są z oficyną Mathhew Halsalla — Gonwana Records, która w piątek wypuściła ich kolejny, pierwszy po dwuletniej przerwie, studyjny krążek Memory Streams. Miłośnicy minimalistycznego europejskiego jazzu zanurzonego w szumach i pogłosach, solidnie doprawionego stonowaną, ale niepokorną elektroniką będą, jak zwykle, usatysfakcjonowani! — Kurtek
Bad Nature
Benjamin Earl Turner
Los Banditos
Po wydanej w styczniu błyskotliwej epce o niewybrednym tytule Fuck Benjamin Earl Turner nie pozwolił czekać fanom na swój kolejny longplay. Pochodzący z Detroit raper dość oszczędnie jak dotąd inwestujący swój niewątpliwy talent liryczny wypuścił w piątek następcę Yell Pretty z 2016 roku. Po featuringu w „Part of Me” na Room 25 Noname Turner zmobilizował się do działania, czego efektem jest 9-utworowe Bad Nature. To jednocześnie odwrót rapera od organicznego świadomego rapu w stylu Smino czy Saby w stronę bardziej trapowego brzmienia. Pomimo tego manewru Turnerowi wciąż niczego nie marnuje, wciąż ma meritum, duszę i flow, a teraz bangla nawet bardziej niż wcześniej. — Kurtek
Terror Management
Billy Woods
Backwoodz Studioz
Wypuszczone w pierwszej połowie tego roku Hiding Places, nagrane w duecie z producentem Kennym Seagalem to bardzo dobry prognostyk przed premierą najnowszej solówki Billy’ego Woodsa. Nowojorski weteran kontynuuje dobrą passę z albumem Terror Management. Nowy krążek Woodsa stylistycznie nie odbiega od poprzednich produkcji, raper znów sięgnął po mroczne i ciężkie podkłady, na których położył niepokojące i pełne celnych spostrzeżeń linijki. Poza gospodarzem na krążku pojawiają się m.in. Mach-Hommy, Pink Siifu oraz Akai Solo. — Mateusz
Over It
Summer Walker
LVRN / Interscope
Over It to już drugi w ciągu dwóch lat album wschodzącej Summer Walker. Artystka pod koniec zeszłego roku wyruszyła w trasę koncertową z 6LACKiem, a w lutym wypuściła remiks swojego debiutanckiego singla „Girls Need Love”, na którym dograł się Drake. Utwór ten także trafił na Over It, ale na nowej płycie usłyszymy jeszcze więcej największych nazwisk dzisiejszej sceny alt R&B. Bryson Tiller na przykład pojawia się w nawiązującym do „Say My Name” Destiny’s Child „Playing Games”, w równie najtisowym „Come Thru” jest to Usher, a refleksyjny „Just Might” uzupełnia PARTYNEXTDOOR. — Klementyna
Novo Sonic System
Gesaffelstein
Gesaffelstein / Columbia / Sony
Epka Novo Sonic System to drugie już tegoroczne wydawnictwo Gesaffelsteina. Na poprzedzającym go krążku Hyperion francuski muzyk zebrał takich gości jak The Weeknd, Pharell Williams czy siostry Haim. Napędzany tą samą energią co przedstawiciele francuskiego electro Justice i Sebastian i zainspirowany muzyczną ikoną Daft Punk, stworzył składający się z 6 krótkich, acz treściwych numerów materiał. Wbrew tytułowi Gesaffelstein nie tworzy nowego systemu, ale prezentuje właściwie sobie nocne brzmienie. Łączy industrialne techno i EBM i hipnotyzuje wielowarstwowym klimatem. Tym bardziej słychać to w otwierającym jego koncerty metalicznym „Doom”. Novo Sonic System to futurystyczne dźwięki w niebezpiecznym wydaniu. — Ibinks
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Robert Glasper zapowiada nowy mixtape z całą plejadą znakomitych gości
Dwa dni. Dokładnie tyle czasu potrzebował Robert Glasper, na stworzenie swojego nowego projektu, jakim ma być mixtape zatytułowany Fuck Yo Feelings. Aby było jeszcze ciekawej, dodać należy, że oprócz grającego z nim zespołu w postaci perkusisty Chrisa Dave’a oraz basisty Derricka Hodge’a, zaprosił on do współpracy całe grono artystów reprezentujących takie gatunki jak hip-hop, soul czy jazz. Wśród osób, które przewinęły się przez te dwa owocne dni w studiu nagraniowym, znaleźli się m.in. Herbie Hancock, Mos Def, Bilal, Denzel Curry, Mick Jenkins, Terrace Martin, James Poysner czy Rapsody. Szykuje się nam więc kolejna, mistrzowska fuzja czarnych brzmień, a całość ukazać ma się cyfrowo już w najbliższy czwartek. Wtedy też muzyk rozpoczyna swoją miesięczną rezydencję w kultowym, nowojorskim Blue Note Jazz Club, podczas której pojawi się wraz z nimi kilku kolejnych gości oraz odegrane zostaną tribiuty, dla takich postaci jak J Dilla, Stevie Wonder oraz Roy Hargrove. Zazdrościmy więc tym, którym dane będzie zobaczyć to na żywo i czekamy na wydawnictwo, a poniżej zobaczyć możecie krótki materiał, oddający namiastkę tego, co działo się podczas studyjnej sesji.
Sampha u Jamesa Cordena z utalentowanymi gośćmi
Klimat programu Jamesa Cordena może niezbyt pasuje do aury poważnego muzyka, jakim jest Sampha, ale jednak artysta pojawił się w show The Late Late Show with James Corden. Brytyjczyk wykonał swój ostatni singiel „Treasure” ze ściezki dźwiękowej do filmu Beautiful Boy i nie uczynił tego sam. Towarzyszyły mu prawdziwe gwiazdy, uznani muzycy Kamasi Washington, Robert Glasper, Kelsey Lu i serpentwithfeet. Artyści wystąpili na ciemnej scenie i stworzyli niepowtarzalny, magiczny nastrój. Aura tajemniczości okrywała całą scenę. Sampha potrafi odpłynąć do swojego świata i wciągnąć do niego całą otaczającą rzeczywistość. Najlepszym przykładem jest jego koncert podczas finału Tauron Nowa Muzyka w NOSPR w Katowicach, podczas którego publiczność słuchała wykonań jego kompozycji jak zahipnotyzowani. Zobaczcie jak było w studio u Cordena.
Lauryn Hill odpowiada na oskarżenia Roberta Glaspera
Na tydzień przed 20-stą rocznicą wydania The Miseducation of Lauryn Hill w wywiadzie dla The Madd Hatta Morning Show Robert Glasper otwarcie zaatakował piosenkarkę, oskarżając ją o to, że ukradła piosenki na jej jedyny studyjny krążek i że muzyków, z którymi współpracuje, traktuje bez należytego im szacunku. Teraz sama Hill postanowiła odnieść się do oskarżeń — rozpoczynając długi tekst opublikowany na Medium.com, przeprosiła za zwłokę spowodowaną tym, że informacje o wywiadzie Glaspera doszły do niej z opóźnieniem.
Hill zapewniła, że to jej własne piosenki, że nie ma takiej możliwości, by ktoś inny pisał je dla niej lub za nią, przyznała natomiast, że zatrudnia „budowniczych dźwięku”, którzy pomagają jej technicznie przełożyć jej koncepcje na faktyczne realizacje, ale to ona zawsze jest siłą sprawczą i architektem swojej muzyki. Wyjaśniła także, że w przeszłości jej podejście do współpracy twórczej było inne, ale, choć nie chce ranić nikogo intencjonalnie, ma określone zasady, wie czego chce i mówi o tym wprost od samego początku. Napisała również, że najstarsi członkowie jej obecnego zespołu grają z nią od ośmiu lat, ale stworzenie pożądanego komfortu współpracy wymagało czasu. „Niewielu naprawdę wie, czym jest ta droga, ale wielu ocenia i komentuje, nie mając takich doświadczeń” — dodała.
Hill odniosła się także do, jak to sama określiła, „miejskiej legendy, w którą wielu nadal wierzy”, jakby nienawidziła białych. Wyjaśniła, że to nieprawda, ale nie może jednocześnie godzić się na wykorzystywanie ludzi, ze względu na to, że są inni, odnosząc się do niewolnictwa i walki Afroamerykanów o równe prawa w społeczeństwie nadal zdominowanym ekonomicznie przez białych. „Tłamszenie wszystkiego [w sobie] w imię dogadywania się z innymi to zaprzeczenie własnemu prawu do uleczenia” — skwitowała. Spory fragment artykułu poświęciła także sytuacji, w której kolorowa kobieta u steru musi podejmować decyzje, a używany przez nią od jakiegoś czasu przed nazwiskiem zwrot „Ms.” wyjaśniła potrzebą szacunku, którego często brakowało. Zwieńczenie tekstu przytaczamy w oryginale:
The album inspired many people, from all walks of life, because of its radical(intense) will to live and to express Love. I appreciate everyone who was a part of it, in any and every capacity. It wouldn’t have existed the way that it did without the involvement, skill, hard work, and talents of the artists/musicians and technicians who were a part of it, but it still required my vision, my passion, my faith, my will, my soul, my heart, and my story.
Cały artykuł napisany przez Hill do przeczytania tutaj. O splocie losów twórcy i słuchacza, sile z jaką pojedyncza płyta może zmienić ludzkie życie i o pokłosiu obezwładniającego sukcesu krążka w kontekście The Miseducation of Lauryn Hill przeczytacie z kolei w naszym felietonie.
Robert Glasper, Terrace Martin i Taylor McFerrin członkami nowej jazzowej supergrupy
No to mamy prawdziwą gratkę dla fanów jazzu. Otóż powstała nowa supergrupa, w skład której wchodzi Robert Glasper. To już czwarty z kolei zespół, którego jest członkiem, poza własnym trio, Robert Glasper Experiment i Blue Note All-Stars. Nie wspominając już o hip-hopowym projekcie August Greene z Commonem i Karriemem Rigginsem. Najnowszy zespół to R+R=NOW. Skrót rozwija się do nazwy REFLECT + RESPOND = NOW. W jego skład wchodzi nie byle kto — poza Glasperem grającym na klawiszach, na syntezatorach i beatboxie udziela się Taylor McFerrin, na vocoderze i również na syntezatorach Terrace Martin, na trąbce Christian Scott, na basie Derrick Hodge, kompan Glaspera w Robert Glasepr Experiment, a na perkusji nowa twarz Justin Tyson. Premiera ich albumu Collagically Speaking już 15 czerwca. Krążek ukaże się nakładem Blue Note Records. Gościnnie między innymi Stalley i aktor Terry Crews, którego możecie kojarzyć chociażby z serialu Brooklyn Nine-Nine i Niezniszczalnych. Znany jest też jako krzykacz z reklam Old Spice’a. Cała tracklista poniżej. Pojawiły się już trzy single promujące płytę — „Change of Tone”, „Colors In The Dark” i „Resting Warrior”. Brzmią bardzo zachęcająco. Odsłuch pod zdjęciem. Znamy też okładkę materiału, którą możecie zobaczyć na samej górze.
1. „Change of Tone”
2. „Awake To You”
3. „By Design”
4. „Resting Warrior”
5. „Needed You Still” (feat. Omari Hardwick)
6. „Colors In The Dark”
7. „The Night In Question” (feat. Terry Crews)
8. „Reflect Reprise” (feat. Stalley)
9. „HER = NOW” (feat. Amanda Seales)
10. „Respond”
11. „Been On My Mind” (feat. Amber Navan)
#FridayRoundup: Taconafide, Tinashe, Princess Nokia, Pac Div i inni
Jak we wspólnym projekcie poradzili sobie Taco Hemingway oraz Quebonafide? Czy następca Aquarius Tinashe spełni pokładane w niej nadzieje? Czy przejście z boombapu do emo rapu wyjdzie na dobre dla Princess Nokia? Na te oraz kilka innych pytań, znajdziecie odpowiedź w Waszym ulubionym cyklu zbierającym najważniejsze płytowe premiery.
SOMA 0,5 mg
Taconafide
Taconafide
No i stało się, gorący duet Taconafide, niczym Sobota wjechał na polskiego Spotifaja, od razu wykręcając zawrotne liczby, jeśli chodzi o ilość odsłuchów. My już jakiś czas temu sygnalizowaliśmy, co uważamy o ostatnich poczynaniach Taco Hemingwaya, więc może tym razem warto krótko wspomnieć o Quebonafide. Zaskakująco, częściej niż jego mniej doświadczony kolega, zdarzają mu się liryczne potknięcia i niedociągnięcia we flow. Zaskakująco, bo przecież Kuba w tego typu brzmieniach siedzi zdecydowanie dłużej. Płyta ma swoje mocniejsze i słabsze momenty. Do tych pierwszych na pewno należy kawałek „Wiem” (głównie za sprawą wpadającego w ucho bitu, który klimatem przypomina coś pomiędzy „Portland” Drake’a a „Chodź” Taco Hemingwaya). Miłośnikom hip-hopu może być jednak ciężko przebrnąć przez takie numery jak niebezpiecznie zbliżająca się do eskowych rytmów „Visa” czy „Mleko & miód” (tutaj irytuje głównie zmiana głosu Filipa). Najciekawszym momentem płyty jest jednak „Intro”, nie tylko dlatego, że można tam usłyszeć drobne scratche, ale i ze względu na warstwę liryczną. W tym przypadku obydwaj raperzy tekstowo wypadli o wiele lepiej niż w pozostałej części Somy 0,5 mg. Z drugiej strony linijkami przedstawili się jako ci, którzy mają coś do przekazania młodym. Wydaje się to dosyć kontrowersyjne, jeśli zestawi się to z treścią dalszych utworów z albumu czy z brutalnym wersem „trafiamy do młodzieży jak stary Kevin Spacey”. — Polazofia
Joyride
Tinashe
RCA
Tinashe bardzo długo wodziła nas za nos jeśli chodzi o jej następny krążek. Na następcę Aquarius przyszło nam czekać niecałe 4 lata. W międzyczasie wokalistka wydała Nightride (uznawany przez niektórych za jej drugi studyjny album, a część tytułuje go kolejnym mixtapem w dyskografii Tinashe), jednak wszyscy wciąż pytali, gdzież ten obiecany Joyride? No i mamy to. Płytę promują trzy single, każdy z rap featuringiem. Może zabrzmi to ryzykownie, ale już po pierwszym odsłuchu możemy pokusić się o tezę, że to co najgorsze wyszło na początku. Album jest dość skromny bo na 13 kompozycji 3 z nich stanowią kolejno intro oraz dwa interludia co daje nam 10 pełnoprawnych utworów, ale jakość rekompensuje niedosyt. Chce się rzecz, że jest to brzmienie starej, dobrej Tinashe. Na uwagę zasługuje szczególnie utwór „Stuck With Me” z Little Dragon, czyli jedyny nie-rap kolaborant na płycie. — Pat
A Girl Cried Red
Princess Nokia
Rough Trade
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Princess Nokia, która drogę do uznania przez najbardziej niszowe blogi muzyczne i najbardziej zajadłych fanów alternatywnego hip hopu utorowała sobie błyskotliwą mieszanką klasycznego boombapu i minimalistycznego trapu, postanowiła wydać album w stylistyce emo rapu. A Girl Cried Red, zapowiedziane nieco ponad tydzień temu to 8 premierowych utworów, których same tytuły stanowią podróż w czasie do głębokich lat 2000. Umieram z ciekawości — Adrian
1st Baptist
Pac Div
RBC
Członkowie zespołu Pac Div, swój ostatni album zatytułowany GMB wypuścili w 2012 roku. Od tamtej pory udzielali się głównie solowo, a najwięcej zamieszania zrobił LIKE, którego produkcje znalazły się, chociażby na good kid, m.A.A.d czy Malibu. Po sześciu latach trio powraca z nowym krążkiem, na którym produkcyjnie udzielają się DJ Dahi, Swiff D, Huss, Esta, James Rodgers oraz oczywiście wspomniany wcześniej LIKE. Szykuje się więc spora gratka dla wszystkich fanów nowej fali kalifornijskiego hip-hopu. — efdote
Lunch Meat EP
The Alchemist
The Alchemist
Spora część rapowej młodej gwardii chyba na dobre zrezygnowała już z usług takich producentów jak Alchemist. Nie powinien być to jednak powód do narzekań, bo Alan sam radzi sobie całkiem nieźle i raz na jakiś czas dostarcza fanom porcję nowej muzyki. Lunch Meat EP będzie jego pierwszym projektem wydanym w 2018 roku. Na mikrofonach bez zaskoczenia – Roc Marciano, Conway, Westside Gunn, Action Bronson i Styles P. A jeżeli komukolwiek taki zestaw nie odpowiada, to autor dołącza także wersje instrumentalne. Już sama ksywka Alchemista to chyba wystarczająca rekomendacja tak więc zapraszam do odsłuchu. — Mateusz
Robert Glasper x Kaytranada: The ArtScience Remixes
Robert Glasper Experiment
Blue Note
Robert Glasper i spółka zaprosili Kaytranadę, by pomajstrował przy ostatnim projekcie Robert Glasper Experiment ArtScience, który być może niesłusznie przeszedł zupełnie bez echa. Wszystko to z okazji zbliżającego się wielkimi krokami Record Store Day (to w przyszłą sobotę, 21 kwietnia) — wtedy też ukaże się winylowa wersja płyta. Na epce poza Kaytrą pojawiają się też Don Cheadle, Talib Kweli, Alex Isley i Iman Omari.— Kurtek
London EP
Jones
37 Adventures
Po udanym starcie przed dwoma laty Jones przygotowuje się do wydania następcy New Skin. Przed trzema dniami opublikowała pierwszy singiel z wydawnictwa „Tender”, którym towarzyszyła też premiera trzech innych utworów. Wszystkie cztery w specjalnych wersjach akustycznych złożyły się na epkę London. Jones zachowała nie tylko kolory kolory z poprzedniej okładki — niebieski, żółty i różowy, ale też koloryt subtelnego neo-soulu mieszającego się z popem i R&B.— Kurtek
Out of the Darkest
Mista Silva
Fresh 2 Def
Jeśli niestraszny wam utopiony w autotunie miks afrobeatu i reggaetonu, Out of the Darkest nowy mikstejp Mista Silvy powinien znaleźć miejsce na waszych plejlistach, zwłaszcza że to pierwszy długogrający projekt londyńskiego emcee, którego przed kilkoma laty typowano jako jedną z nadziei brytyjskiej afrobeatu. Teraz po sześciu latach od debiutanckiej epki, niezliczonych singlach i kolaboracjach nareszcie przedstawia swój muzyczny profil w pełnej krasie, od nieco innej strony, bliższej tropikalnym mashupom elektroniki i hip-hopu, ale zawsze. — Kurtek