Wydarzenia

Sampa the Great

The Avalanches zabierają nas w senny trip

The Avalanches z gościnkami Sampy the Great, Denzela Curry i Tricky’ego

Plądrofoniczni książęta zapraszają na kolejnego tripa. „Trip” ów z resztą pojawia się tutaj nieprzypadkowo, bowiem zarówno progresywny charakter „Take Care In Your Dreaming” jawi się jak fascynujący międzplanterany przelot, jak i tytułowy sny, którymi zająć się należy, czy wręcz wypada je asekurować. naprowadzają nas bardzo bezpośrednio w kontekst introspektywnych, fraktalicznych rzeczywistości po psychodelikach. Dorzućmy do tego gościnny udział legendy paranoicznej osiedlówy z brytyjskich endsów, czyli marnotrawnego syna triphopowej sceny Tricky’ego z super sayianem z Florydy Denzelem Curry oraz zambijską amazonką i królową rapsowych przelotów Sampą the Great i rzeczony trip przybiera nam wymiarów podróży również po pieleszach współczesnej quasirapowej sceny. Jakby jednak owej wycieczki u boku The Avalanches nie interpretować, wniosek jest jeden. Faza jest konkretna.

#FridayRoundup: Sampa The Great, Charli XCX, Jpegmafia i inni

Jak co tydzień dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Po zeszłotygodniowym wysypie premier, tym razem jest nieco spokojniej, co nie oznacza wcale, że nie mamy ciekawych rzeczy, także z naszego rodzimego podwórka. Zapraszamy do odsłuchów.


The Return

Sampa The Great

Ninja Tune

Gdyby wyciągać pochopne wnioski na podstawie singli promujących pełnoprawny debiut Sampy The Great, to w momencie premiery można obudzić się z uczuciem zaskoczenia. Ostateczna forma Sampy przyniosła produkcyjne ugładzenie. The Return jest długą opowieścią (bijącą na głowę niedawne rekordzistki Rapsody i Lanę Del Rey), na której artystka wraca nie tylko do własnych korzeni, ale i do dość staromodnej jak na dzisiejsze czasy oprawy muzycznej. Wprawna raperka, którą mogliśmy słyszeć w singlach, na albumie otacza się głównie neo-soulowymi aranżacjami, z chwilami odejścia od reguły na rzecz smooth soulu, jazz-rapu czy muzyki gospel. Pomaga jej w tym rodzina i cała rzesza muzyków z różnych zakątków świata, m.in. Jace XL i Silent Jay, związani z Hiatus Kaiyote. Album dla cierpliwych. — Maja Danilenko


Charli

Charli XCX

Asylum Records

Charli XCX przechodzi na wyższy poziom. Na pełnowymiarowym czwartym krążku Charli podtrzymuje electropopowe, syntetyczne brzmienie. I tym razem zaprosiła do współpracy wielu gości. Wspierają ją rockowe siostry Haim, koreańska sensacja Yaeji, diwa R&B Lizzo, ikony nowoczesnego popu Troye Sivan i Sky Ferreira, a także raperzy Brooke Candy i Tommy Cash, by wymienić tylko niektórych. Na wyprodukowanym przez A.G. Cooka longplayu, na którym piosenkarka kreuje się na androida, można znaleźć kilka odniesień do wcześniejszej twórczości brytyjskiej wokalistki. Przykładem może być „I Blame It On Your Love” z Lizzo. Nagranie to podkręcona, finałowa wersja outra z mixtape’u Pop 2 „Track 10”. W sieci krążyło wcześniej kilka nieopublikowanych wcześniej przeróbek, w tym ze Stefflon Don. Wolniejsze kompozycje (np. „I Don’t Wanna Know” i „Official”) budują za to tło dla hajlajtów. Na wyjątkową uwagę zasługuje zwariowane „Shake It” z Cupcakke i Brooke Candy, a także „Gone” z francuską królową popu Christine and the Queens. Znalazło się także miejsce na podróże: do lat 80. („Cross You Out” ze Sky Ferreirą i „White Mercedes”), 90. („1999”) i przyszłości. Kończące album „2099” to eksperymentalny sequel wydanego rok temu cybernetycznego „1999” z Troye’em Sivanem na pokładzie. Efekty dźwiękowe jak z kaset VHS, przestery i glitch artowa estetyka tworzą tutaj wielowarstwowy, zdigitalizowany pop. Charli XCX najnowszym albumem udowadnia, że jest przyszłością mainstreamowej muzyki, a już na pewno jej ważną figurą. — Ibinks


All My Heroes Are Cornballs

Jpegmafia

EQT Recordings

All My Heroes Are Cornballs to followup do zeszłorocznego albumu Veteran, który wyciągnął Peggy’ego z trzewi bandcampowego podziemia ku altrapowemu mainstreamowi.Tym, co zadecydowało o sukcesie poprzednika, była niesamowita świeżość brzmienia i kreatywność, zaskakująca nawet obytych z formułą eksperymentalnego rapu. Tegoroczny album był zatem, przede wszystkim, próbą sił twórczych i nośności raz ogranych już pomysłów, jednak finalny wynik w dużej mierze przeskoczył nasze oczekiwania. Jpegmafia próbuje wybudować arthouse po środku getta. Industrialne, perwersyjne plamy sprzężeń i przesterów, w pewien sposób definiujące brzmienie poprzednich wydawnictw, tutaj, choć dalej obecne, gęsto rozlewają się po muzycznych planach, zaś pierwsze skrzypce zaczyna grać przepełniona najntisową nostalgią fantazja na temat oldschoolowego rapu z domieszką ciepłego R’n’B, co najlepiej słychać w zupełnie niespodziewanym coverze legendarnego kawałka TLC “No Scrub”. Tym, co błyszczy najjaśniej pozostaje jednak sama osobowość rapera. Tytuły tracków ociekają kąśliwym sarkazmem, zaś teksty odważnie chwytają się kontrowersji, zalewając słuchacza czarnym humorem. Trudno stwierdzić, czy to już peak umiejętności, ale jeżeli miałoby być tylko lepiej, to przyszłe nagrania mogą być kamieniem milowym dla gatunku. — Wojtek Siwik


You Are My Sun

Sonar Soul

U Know Me

Po dwóch świetnych albumach wydanych z zespołem Sonar oraz znakomicie przyjętym krążku duetu RYSY, nadszedł czas na długogrające, solowe wydawnictwo od Łukasza Stachurko, podpisującego się jako Sonar Soul. Na You Are My Sun oddaje on hołd klubowej muzyce z lat 90., a pomagają mu w tym znakomici artyści, wśród których znaleźli się Michał Sobierajski, Rosalie., Igor Walaszka (Bass Astral x Igo), Baasch oraz pewna znana wokalistka podpisująca się jako Zofia Lubos. Nad ostatecznym brzmieniem całości czuwał niezawodny Dj Eprom, a za wydanie odpowiada U Know Me Records. — efdote


Debiut Sampy the Great coraz bliżej!

Raczej nie wypada już nazywać trzeciego singla Sampy the Great z jej debiutu w Ninja Tune nowym, ale na pewno możemy stwierdzić, że premiera płyty The Return zbliża się wielkimi krokami. Kolejny z tych dużych kroków to utwór „Freedom”. Po ubpeatowych „Final Form” i „OMG” (z jeszcze bardziej swaggerskim teledyskiem) Sampa nieco zwalnia tempo, nie tracąc jednak na jakości dostawy. Trzeci singiel z debiutanckiej płyty, podobnie jak „Final Form”, bierze początek w oldskulowym podkładzie, w który zupełnie naturalnie wkracza Sampa ze swoim pewnym i wyluzowanym flow. Debiutancki album raperki „The Return” już 13 września. Czekamy!

Sampa the Great przyjmuje ostateczną formę

Rapujące kobiety jeszcze chyba nigdy nie miały tak dobrej passy jak w 2019 roku. Listy przebojów podbija Lizzo i jej przebojowe Cuz I love You, rankingi najlepszych albumów zjada Little Simz z Grey Area, a jednym z największych głosów w mainstreamie jest Cardi B. Kocham również fakt, że coraz częściej krytykuje się określanie ich muzyki jako „kobiecy rap” czy pomijanie artystek w hip hopowym dyskursie.Ta dyskryminacja jest wyjątkowo bolesna, w szczególności, kiedy dostajemy takie numery jak „Final Form” od Sampy.

Od początku właściwie uderzeni zostajemy oldschoolowym instrumentalem na samplowanych dęciakach, na który z chłodnym, pewnym siebie flow wbija Sampa. Agresywne, choć opanowane braggadocio zapowiada, że możemy nie liczyć już na współczucie, a jedynym momentem oddechu w narracji jest krótka, funkująca wariacja przewijająca się z soulowym zaśpiewem pomiędzy ciętymi linijkami raperki. Bezpardonowo podkreśla ona, że jest, parafrazując słowa wspomnianej wcześniej Little Simz „boss in a fucking dress” i, oh boy, nawet nie próbujecie podejmować z nią dyskusji.