scHoolboy q
Schoolboy Q gościnnie u Gorillaz
Gorillaz i ScHoolboy Q prezentują „Pac-Mana”
Bardzo nie chcę przestrzelić i chwalić Małpek za wcześnie, ale wszystko wskazuje na to, że najsłynniejszy animowany zespół świata powrócił do formy!
O serii Song Machine pisaliśmy wielokrotnie, bo współprace realizowane w jej ramach prowokują swoim eklektyzmem, ale przy tym pierwszy raz zaciągnięty owymi prowokacyjnymi ksywkami dług zaufania słuchaczy rzeczywiście spłacają (czasem z nawiązką). Od punkowych aspiracji slowthaia i Slaves, poprzez odklejony, synthpopowy soul-trap z Octavianem, aż po psychotropowe epitafia dla legend afrobeatu (doprawione rapowymi wygibasami Skepty) – mimo początkowych obaw co do Gorillaz, które na Freudowską modłę wydawało się rozcieńczać coraz bardziej swoje artystyczne ego buchającego ekscentryzmu na rzecz interpolacji swojej tożsamości w szare pole wycofanego, kuratorskiego podejścia do prowadzenia gości, okazuje się że wycofanie to funduje jedne z najbardziej fascynujących wałków, jakie dane nam było usłyszeć z ich strony od dawna.
Tym razem do tego panteonu freaków dołączył się Schoolboy Q, co jeszcze jakiś czas temu powodowałoby pewną konsternacje, lecz dziś już tylko ekscytuje. I, ponownie, casus ten sam co poprzednio. Synthowe, nieco cartoonowe syntezatory roztaczają kreskówkową rzeczywistość, w której gość robi co mu się żywnie podoba. W tym jest jednak tyle doskonale przemyślanych szczegółów. Ta psychodeliczna, paranoiczna przerwa przed wjazdem Q, ta chwila oddechu w jego zwrotce, aby zrobić przerwę na neo-psychodeliczne gitarki, słucha się tego naprawdę dobrze, mimo tego, że w tej chwili to już raczej wypracowana marka niż nowa jakość. Chyba się doczekaliśmy pierwszego, pełnoprawnego dźwiękowego serialu!
Recenzja: Schoolboy Q Crash Talk
Schoolboy Q
Crash Talk
Interscope / Top Dawg
Kiedy raper z dużym potencjałem, taki jak Schoolboy Q, zaczyna walczyć o szerszą publikę, łatwo może zatracić to, co pierwotnie stanowiło o jego wyjątkowości. To ryzykowna gra, w której pogoń za sukcesem często stoi w opozycji do zachowania własnej tożsamości. Crash Talk na pierwszy rzut oka i ucha skłania do pytania, czy ryzyko popłaca, jednak prawdziwy problem tkwi w tym, jaki sens ma jego podejmowanie na etapie kariery, na którym znajduje się dziś Q.
Brzmienie piątej płyty Quincy’ego nie jest żadną niespodzianką, jeśli weźmie się pod uwagę ostatnie poczynania ekipy Top Dawg — gigantyczny sukces Damn. zachęcił pozostałych członków labelu do śmielszych eksperymentów z aktualnymi trendami i właśnie tę drogę na swoim najnowszym wydawnictwie obrał Schoolboy. Jego dyskografia do tej pory świadczyła o tym, że czuje się równie dobrze w komercyjnych, niemal popowych klimatach, co w szorstkich i mało przystępnych produkcjach. Tym trudniej zrozumieć, dlaczego Crash Talk jest tak niekonsekwentne i nierówne w obu wspomnianych odsłonach.
Początek albumu obiecuje naprawdę wiele. ”Gang Gang” w udany sposób parafrazuje doskonałe „Gangsta” z Oxymoron, a „Tales” idealnie przedłuża ten moment o kolejne sekwencje zakurzonych werbli i równie brudne historie z ulic słonecznego Los Angeles. Ciemne oblicze Q objawia się kolejno w epileptycznym bangerze „Numb Numb Juice”, a także w wybitnie kameralnym „Attention”, który zamyka płytę linijkami w stylu: „Either grab the mic, nigga, grab the same pistol, I can easily tell my story now and climb from this moment”. To mocne argumenty i gdyby było ich choć trochę więcej, Crash Talk z pewnością stałoby się kolejną solidną propozycją w dorobku rapera. Stałoby się, bo wszystkie atuty w pewnym momencie ustępują miejsca niezrozumiałym decyzjom, takim jak „Chopstix”, które śmiało może zawalczyć o tytuł najbardziej nijakiego numeru roku. Nocne, powolne „Drunk” w niczym nie dorównuje „Studio” sprzed paru lat, a „Crash” marnuje fantastyczny podkład Bo-1dy na apatyczny rap gospodarza (czy to na pewno ta sama osoba, która nagrała „Break the Bank”?).
Zapychacze z powodzeniem odwracają uwagę od tego, co na najnowszym wydawnictwie rapera udało się najbardziej — trapowych bangerów. ”5200” to miód na serce każdego miłośnika mocniejszych brzmień. Podobnie jest w przypadku „Floating”, które stawia na sprawdzony duet z 21 Savage. Q czuje się nad wyraz dobrze obok trapowych artystów i bez problemu koresponduje z ich absurdalnym i humorystycznym stylem, czego najlepszym dowodem jest fenomenalne „Water” w produkcji Cardo, gdzie trzeba docenić rewelacyjny występ Lil Baby’ego. Numery tego formatu pozostawiają słuchacza z dużym niedosytem i zaledwie wyobrażeniem, jak mógłby brzmieć cały projekt utrzymany w takim stylu. Pomiędzy znajduje się jednak zbyt wiele przeciętnych propozycji, żeby mówić o udanej płycie — wszystko to rozmywa ogólnie dobre wrażenie i powoduje konsternację.
W jednym z ostatnich wywiadów Schoolboy przyznał, że sprzedaż Blank Face była dla niego osobistą porażką. ”Jednoczesne oglądanie świetnych recenzji i niesprzedających się biletów na koncerty sprawiało, że byłem skonfundowany”. Skutkiem Crash Talk jest brak i dobrych recenzji, i imponujących liczb. Wniosek więc nasuwa się sam. Chociaż piąta solówka Q potrafi momentami pozytywnie zaskoczyć, trudno nie zauważyć, że gospodarz mocno stara się zadowolić wszystkich słuchaczy — zupełnie niepotrzebnie.
#FridayRoundup: Kevin Abstract, Matt Martians, Ezra Collective i inni
Jak co tydzień dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem to m.in. pełny longplay Kevina Abstracta, kolejne muzyczne odsłony Matta Martiansa z The Internet i Cheta Fakera pod prawdziwym nazwiskiem (jako Nick Murphy), wysmakowany debiut brytyjskiego jazzowego kolektywu Ezra, zaskakujący krążek od utalentowanej Rico Nasty i oczekiwany album Schoolboya Q. Jeszcze więcej nowości znajdziecie na playliście na samym dole artykułu.
Arizona Baby
Kevin Abstract
Question Everything
Po dwóch tygodniach zabawy w kotka i myszkę, z żonglerką tytułami i okładkami na pierwszym planie, lider Brockhampton w tym tygodniu podzielił się zgodnie z zapowiedzią finalną wersją długogrającego następcy American Boyfriend z 2016 roku. Krążek zatytułowany (jednak) Arizona Baby ostatecznie pomieścił nieco ponad pół godziny muzyki, na które złożyło się 11 utworów — sześć upublicznionych wcześniej w formie dwóch epek i pięć zupełnie nowych numerów. Po raz kolejny Abstract prezentuje tu własną wizję progresywnego hip hopu, w którym inspiracje Frankiem Oceanem i Outkast łączą się z psychodeliczną mieszanką soulu i jazzu. —Kurtek
The Last Party
Matt Martians
3qtr
Po fantastycznym, ale trochę przegapionym przez krytykę i niedocenionym przez słuchaczy debiucie Matta Martiansa The Drum Chord Theory z 2017 roku muzyk The Internet wraca z nową płytą. W zeszły piątek na serwisy streamingowe trafił pierwszy singiel promujący album zatytułowany „Knock Knock” wyprodukowany przez Omara Apollo i Dreamboya Oscara, ale Martians postanowił iść za ciosem i cały krążek zatytułowany The Last Party oddać w ręce słuchaczy ledwie tydzień później. Płyta wpisuje się w trwającą od zeszłorocznej edycji GOOD Fridays tendencję do nagrywania zwięzłych longplayów — na albumie znalazło się zaledwie 8 numerów, ale jego krótki przebieg zasilają Mac DeMarco, Steve Lacy, Baby Rose i Patrick Paige II. Po raz kolejny Martians sygnuje swoim nazwiskiem pierwszorzędny neo-soul, którego sympatycy nie tylko The Internet, ale i Thundercata, i Soulquarians nie mogą sobie odpuścić. —Kurtek
You Can’t Steal My Joy
Ezra Collective
Enter the Jungle
Swoje nieszablonowe połączenie jazzu, afrobeatów, soulu, a nawet elementów muzyki grime, pięcioosobowy skład z Londynu znany jako Ezra Collective miał okazję przedstawić już nam na kilku singlach oraz dwóch świetnie przyjętych epkach. Wreszcie nadszedł czas na wielce oczekiwany, debiutancki krążek zespołu, zatytułowany You Can‚t Steal My Joy. Na albumie gościnnie pojawią się brytyjski raper Loyle Carner, członkowie kolejnego znakomitego bandu grającego nowy jazz, czyli Kokoroko oraz zjawiskowa Jorja Smith, śpiewająca na znanym już od dłuższego czasu singlu „Reason In Disguise”, który nie bez przyczyny trafił na naszą listę najlepszych nagrań 2018 roku. Kolejne ujawnione nagrania tylko potwierdziły niesamowitą energię i talent, jakim dysponują młodzi muzycy i wierzymy w to, że udało przenieść się to również na cały krążek. — efdote
CrasH Talk
ScHoolboy Q
Top Dawg Entertainment/Interscope
Na premierę nowego albumu ScHoolboya fani musieli czekać 3 lata. Nie obyło się bez przeszkód – raper dwukrotnie przekładał datę premiery z powodu śmierci Maca Millera i Nipseya Hussle. W końcu CrasH Talk dotarło do naszych głośników. Jak prezentuje się najnowszy album Q? To powrót do bezkompromisowego, ulicznego brzmienia, do którego na przestrzeni lat reprezentant ekipy TDE nas przyzwyczaił. Poza Travisem Scottem pojawiającym się w singlowym „CHopstix”, na krążku udzielili się również YG, Ty Dolla $ign, Kid Cudi, 21 Savage, 6lack i Lil Baby. Wydając Blank Face, Schoolboy wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Czy tym razem udało mu się sprostać oczekiwaniom? — Mateusz
Anger Management
Rico Nasty & Kenny Beats
Sugar Trap
Wspólny projekt Rico i Kenny’ego to coś, na co czekałem z niecierpliwością. Mimo całej miłości wobec singla „Puff Daddy” nagranego z Peggym, to właśnie Rico ze swoją charyzmą najdoszczędniej rozrywała napędzane nu-metalową agresją i trapową motoryką instrumentale producenta, zaś sama raperka również na żadnych innych beatach nie wypadała równie surowo i brutalnie, co właśnie na basowych, prymitywnie prostackich podkładach producenta. Anger Menagment (okraszone ociekającą błogim kiczem okładką na modłę hard rocka z lat 70) to wszystko to, co od takiego duetu oczekiwaliśmy. Jest przede wszystkim intensywnie i agresywnie. Chłodne, pewne siebie flow i wyrazista osobowość artystki nie pozwala nam ani przez moment się nudzić, jednak całość podana jest z taką dawką wyczucia i finezji, że trudno mówić tu o bezmózgim, ślepo agresywnym trapie. Obok numerów opartych o znaną już formułę srogich bangerów (otwierające całość „Cold” czy nagrane z Baauerem i Earthgang „Big Titties”) zdarzają się tracki spokojniejsze i uciekające w korzenny, oldschoolowy hip hop (Relative). EPka budzi emocje i apetyt, ale zdecydowanie potrzeba nam więcej. — Wojtek
Run Fast Sleep Naked
Nick Murphy
Future Classic
Nick Murphy, znany również jako Chet Faker, powraca z nowym materiałem. Ostatnie wydawnictwo od muzyka, epka Missing Link, ukazało się dwa lata temu. Chociaż Nick jest na scenie od lat, to dopiero drugi długogrający album w jego karierze. Run Fast Sleep Naked zapowiedział w marcu, wypuszczając świetne „Sanity”. 11 utworów to wynik czteroletnich podróży wokalisty, który inspiracji muzycznych szukał po całym świecie. Odwiedzając różne kraje, przy okazji udało mu się nagrać część partii wokalnych. Finalne wersje piosenek zostały zrealizowane przy wsparciu orkiestry w studio na Brooklynie. Ci, którzy liczyli na powrót elektroniki rodem z Lockjaw mogą być zawiedzeni, przeważają gitarowe kompozycje i brzmienie Indie. —Polazofia
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Nowy teledysk: ScHoolboy Q feat. Travi$ Scott „CHopstix”
ScHoolboy Q wraca do promocji nadchodzącego krążka po krótkiej przerwie. Z tej okazji otrzymaliśmy pełną wersję singla „CHopstix”, w którym gościnnie udzielił się Travi$ Scott. Groovy Tony porzuca na moment agresywną stylówkę z „Numb Numb Juice” i daje nam lekki, melodyjny numer. Przyznam jednak, że spodziewałem się czegoś więcej, zwłaszcza po autorze Astroworld. Monotonny refren po jakimś czasie zaczyna irytować i aż trudno uwierzyć, że w pierwotnej wersji utworu w miejscu Travi$a miał się pojawić Kendrick Lamar. Czy faktycznie na taką odsłonę Q liczyli fani? Może nie wszyscy, ale w końcu to dopiero początek odsłaniania kart. Czekamy więc na kolejne wieści dotyczące następcy Blank Face.
Nowy teledysk: Schoolboy Q „Numb Numb Juice”
Schoolboy Q nie boi się nikogo — i w taki właśnie ton ubrał swój najnowszy singiel, zapowiadający jego piąty studyjny album (pierwsze wydawnictwo od 2016 roku). „Numb Numb Juice” to niemal dwuminutowy, acz treściwy banger, przy którym trudno nie powykręcać sobie karku. Reprezentant TDE wczoraj wieczorem pokazał teledysk do kawałka — oprócz popkulturowych odwołań m. in. do słynnego wywiadu Elona Muska u Joe Rogana czy klipu „Mo’ Money Mo’ Problems” nieśmiertelnego Biggiego, przyuważyć można Tylera, the Creatora w akcie spożywania banana. Krótko, zwięźle i na temat — liczymy na to, że to jedynie przystawka do czegoś więcej.
SiR prezentuje dwa nowe utwory
Jeden z ostatnich nabytków kalifornijskiej wytwórni Top Dawg Entertainment – SiR, postanowił przypomnieć o swoim istnieniu. Po ubiegłorocznym Her oraz wydanym w lutym projekcie Her Too, wokalista powraca z nowym materiałem. Tym razem są to dwa single zatytułowane „Something Foreign” oraz „Something New”. W pierwszym kawałku gościnnie udziela się Schoolboy Q, a w drugim usłyszeć można Ettę Bond. Czyżby legalny debiut w barwach TDE zbliżał się wielkimi krokami?
ScHoolboy Q zapowiada nowy album
Mimo że sporo osób zachowuje raczej sceptyczne podejście do kwestii wzrastającej popularności Snapchata czy Instagrama, nie da się zignorować korzyści, jakie łączą się z używaniem owych aplikacji. Przede wszystkim — można naprawdę sporo dowiedzieć się o życiu gwiazd, w tym muzyków, zobaczyć, nad czym obecnie pracują i co robią w wolnym czasie. Jako że ScHoolboy Q to znany miłośnik dzielenia się z fanami pozascenicznym życiem, to ostatnio mieliśmy okazję podejrzeć na Snapie rapera i jego zacnych towarzyszy w studio, którzy spotkali się, aby pracować nad nowym materiałem Q. U boku przedstawiciela TDE pojawili się między innymi Mac Miller, Danny Brown czy Zaytoven, także zapowiada się naprawdę dobrze. To, że album zbliża się wielkimi krokami ogłosił ostatnio sam ScHoolboy. Podczas gościnnego występu na koncercie Ab-Soula artysta potwierdził plotki. Na razie nie znamy dokładnej daty, ale płyta na pewno nie wyjdzie przed dziewiątym czerwca — wtedy bowiem swój krążek wydaje jego dobra koleżanka SZA. Nie to żebyśmy byli niecierpliwi, ale od Black Face minął już prawie rok, chociaż wiadomo, chodzi o jakość, a sądząc po dotychczasowym dorobku rapera, faktycznie to właśnie na nią stawia.
Schoolboy Q i Ty Dolla $ign w remixie „Come Down”
Chyba trudno wśród naszych czytelników o osobę, która nie czeka z zapartym tchem na wieści na temat kolejnego albumu od Andersona .Paak’a. Tymczasem Kalifornijczyk postanowił umilić fanom czas oczekiwania na następną płytę — nie dość, że zaledwie kilka dni temu pojawiła się zapowiedź projektu z remiksami z Yes Lawd!, to wczoraj artysta udostępnił kolejną (trzecią już) wersję piosenki „Come Down”. Tym razem towarzyszą mu dwaj inni reprezentanci zachodniego wybrzeża czyli Schoolboy Q oraz Ty Dolla $ign. Dla przypomnienia — w maju ubiegłego roku pojawił się pierwszy remiks utworu, w którym gościnnie udzielił się T.I. Za produkcję oryginału odpowiada Hi-Tek, natomiast w nowej wersji swoje trzy grosze dorzuca Jahlil Beats.
Recenzja: ScHoolBoy Q Blank Face
ScHoolBoy Q
Blank Face LP (2016)
Top Dawg Entertainment
Blank Face to jeden z tych albumów, na które zdecydowanie warto czekać latami. Od premiery Oxymoron minęły ponad dwa, które dla rapera były karuzelą uzależnienia od narkotyków, niechęci do tworzenia muzyki (a nawet rozważaniami nad zakończeniem kariery), znacznej utraty wagi i problemów osobistych. Czy przez to materiał stracił na jakości? Ani trochę.
Już otwierający płytę „TorcH”, robi niesamowitą robotę. Wybuchowa mieszanka ciężko rzucanych, przeciąganych linijek, pulsującej perksuji, gitarowej solówki i niesamowitego Andersona Paaka wzbudza potężny apetyt na równie dobry materiał na reszcie płyty. Od samego początku czuć duszny klimat Kalifornii, poprzecinany narkotykami i kulami pistoletów, który tworzy idealny podkład pod szorstki głos i doszlifowane umiejętności ScHoolboya. Cała brygada producentów (chociażby Tyler The Creator, Metro Boomin, Swizz Beatz, Southside, The Alchemist czy Digi+phonics) zadbała o wyjątkowo mroczne brzmienie, przyjemnie rozluźniane przez refreny („JoHn Muir”, „Neva Change”, „Know Ya Wrong”). Niesamowite jak jedną płytą można dotknąć tak wielu gatunków hip-hopu, od gangsta rapu („Groovy Tony / Eddie Kane”, „Tookie Knows II”, „Dope Dealer”, „Str8 Ballin”), przez newschool („Ride Out”, „THat Part”, „By Any Means”) po funkowe „Big Body” i zakrapiane „WHateva U Want”. Znalazło się miejsce nawet dla Kendricka, który wspiera ScHoolboya na „Black THougHts”, ulokowane gdzieś pomiędzy GKMC a To Pimp a Butterfly i na”By Any Means”, gdzie charakterystyczne wokale w końcu tylko uzupełniają utwór, a nie kradną go w całości jak przy „Collard Greens”. Tylko „Overtime” totalnie tutaj nie pasuje, brzmi trochę jak „Studio” z Oxymoron ale to zdecydowanie nie ten poziom, ten kawałek jest po prostu nijaki.
Wracajac do Kendricka, ScHoolboy Q to w końcu równorzędny gracz dla jednego z najlepszych i najważniejszych raperów na świecie, w pełni wykorzystując potencjał swojego warsztatu, i po prostu płynie po podkładach. Przez ponad 72 minutowy album nie ma ani chwili wątpliwości kto jest centralną postacią na płycie, prawdziwym gospodarzem. A otaczając się takimi tuzami rapu jak Kanye West, E-40, Tha Dogg Pound, charakterny Vince Staples czy wokalistami mniej znanymi jak Sam Dew, Trayvon Ray Cail, Candice Pillay po elektryzującego Andersona .Paaka, musiało to być nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza ten ostatni udowadnia po raz kolejny dlaczego warto go śledzić i przesłuchać Malibu po raz kolejny.
Słuchając Blank Face ciężko nie odnieść wrażenia rozdarcia pomiędzy adrenaliną ulicy a „normalnym” życiem dla siebie i swojej córki, która niejednokrotnie przewija się w twórczości rapera. Charyzma i niepodrabialne flow modyfikowane na tak wiele sposobów, ostro wyrysowuje, z dokumentalną wręcz ilością szczegółów, krajobraz South Central Los Angeles. Handel narkotykami, prostytucja, strzelaniny, rasizm i przemoc policji to osiedlowa codzienność, czasami ujęta też w szerszej, mniej osobistej perspektywie, uderza swoją autentycznością. To bardziej refleksje i wspomnienia weterana gangsterki niż tak popularne w rapie irytujące mentorowanie.
Prawie 73 minuty materiału i 17 utworów to zdecydowanie za dużo, chociaż poza wspomnianym wcześniej, średnio udanym „Overtime”, ciężko jest wytypować więcej kawałków, które nie powinny znaleźć się na płycie. Idealnym dopełnieniem jest seria wydłużonych video, która bezbłędnie pozwala zanurzyć się w klimacie.
Blank Face to album na miarę talentu ScHoolboya. Wyrazista osobowość nie została przyćmiona gwardią gości, na brudnych, południowych produkcjach, zaskakująco spójnych w swojej różnorodności. Po miałkim Views, posklejanym The Life of Pablo, dobrze jest po prostu posłuchać kawał soczystego hip-hopu, jakim bez wątpienia jest najnowsza płyta Quincy’ego. Dla fanów rapera – co najmniej pół gwiazdki w górę.
Schoolboy ponownie wystąpi w Polsce!
Schoolboy jeszcze w tym roku wróci do Polski! Raper 26 listopada zagra w warszawskiej Progresji. Wszystko w ramach nowej trasy koncertowej, promującej czwarty już album reprezentanta TDE, Blank Face LP. Najnowszym singlem z nowej płyty jest „THat Part” z gościnnym udziałem Kanyego i sławetnym „Oke, oke, oke, oke, oke, okay!”, przez które Q myślał, że Yeezus robi sobie z niego żarty, a nie serio dogrywa się do kawałka. Bilety w sprzedaży dostępne będą od jutra, piątku 15 lipca na portalu organizatora, LiveNation Polska. Cena: 159 PLN.