Wiadomo, że ten kawałek nadaje się do wszystkiego, tylko nie do słuchania. Najlepiej brzmi chyba z wyłączonymi głośnikami. Jednak jest to kolaboracja pomiędzy T.I. (‚jajem?) , a Rihanną. Rihanna to tutaj słowo kluczowe, więc słuchać, bo nie będę powtarzać. Podczas gdy inne panny uciekają z podwiniętym ogonem przed ,,efektem Beyonce”, przesuwając desperacko premiery swoich płyt na lepsze czasy, Księżniczka z Barbadosu jest w tej chwili jedyną siłą, która może przeciwstawić się Wyjoncé i choć trochę utrzeć nosa jej ,,ikonicznym” zapędom. Tylko Rihanna! Bo Rihanna jest cool. Wprawdzie jej dokonania wokalno-artystyczne pozostawiają wiele do życzenia, ale przynajmniej jej poziom bycia pretensjonalną utrzymuje się w o wiele niższych rejestrach niż ten ,,Beyoncowy”. Na razie Rihanna zna swoje miejsce. I nie ubiera jej mama. Team Rihanna! A teraz Księżniczka z Barbadosu powie Wam jak żyć. Och, zapomniałabym! W klipie wyreżyserowanym przez Anthony’ego Mandlera, autora Distuuurbiii, występuje też niejaki T.I. (w zasadzie to NAWET przede wszystkim jego utwór), jakby to kogoś interesowało.
Komentarze