Wale
The Gifted (2013)
Maybach Music / Atlantic
To, że jest raperem utalentowanym, Wale udowodnił już przy okazji swojego debiutu. Później dopadł go chyba syndrom Maybach Music i z kolejnym krążkiem było już gorzej. Bo o ile Attention Deficit, jedyny album wydany poza wytwórnią Ricka Rossa, był albumem naprawdę solidnym, pełnym mądrych i zabawnych tekstów, o tyle jego poprzednie wydawnictwo – Ambition, okazało się paradoksalnie mało ambitne. Raper z Waszyngtonu jednak się nie poddał i na najnowszy krążek – The Gifted, znalazł sposób!
Po pierwsze: zaintrygować! Datę premiery wybrał sobie na bardzo burzliwy okres dla hip-hopu, czyli czerwiec tego roku. Kiedy Kanye, Cole i Mac już cieszyli się z sukcesów swoich krążków, egzemplarze The Gifted były dopiero układane na półkach. Głupota? Zbytnia pewność siebie? A może po prostu brak pokory? Nazwanie siebie „utalentowanym” i stawianie sobie popiersia na okładce płyty musiały wzbudzić mieszane uczucia. Całe szczęście ta niepokorność nie przełożyła się w dużym stopniu na muzykę. Jako reprezentantów krążka Wale wybrał spokojne „Bad” i nieco szybsze, ale równie błyskotliwe „LoveHate Thing” z cudownym refrenem Sama Dewa. Tracklista także zdawała się być obiecująca: Cee-Lo Green, Ne-Yo, Wiz Khalifa, a na liście producentów błyszczące aż nazwiska Just Blaze’a i Travi$a Scotta. Z tego musiało wyjść coś niezłego!
Po drugie: udowodnić talent! To akurat wyszło Wallace’owi całkiem dobrze. The Gifted to album dojrzałego już rapera, mądrze dobierającego podkłady i gości. W odróżnieniu od wielu, mocno elektronicznych hip-hopowych projektów z ostatnich miesięcy, znajdziemy tu szeroką gamę klasycznych instrumentów (pianino, skrzypce, gitara, instrumenty dęte). Poza małymi wyjątkami strona liryczna albumu także jest na dość wysokim poziomie. Sporo tu typowych dla Wale refleksji na różne tematy: problem nienawiści do najbliższych, wpływ mediów na społeczeństwo czy krytyka fałszywej pobożności, przedstawiona z perspektywy samego Jezusa. Fakt faktem, niektóre teksty nie rzucają na kolana, są oklepane i banalne, ale nie wymagajmy górnolotnych metafor w klubowych bangerach. Na szczęście całość nieźle maskuje ciekawy głos rapera i jego niebanalne flow.
Po trzecie: jak najmniej wpadek! O ich całkowity brak trudno nawet najlepszym. Największą wtopą na The Gifted jest chyba nikomu do szczęścia niepotrzebny remiks „Bad” z Rihanną. Oryginał z Tiarą Thomas był bardzo nastrojowy, miał z sobie dużo intymności i erotyzmu, a ostatecznie został wyparty przez mocno przekombinowaną przeróbkę i zepchnięty na sam koniec albumu. Wiadomo — im więcej „wielkich” nazwisk tym lepiej, ale Wale trochę przesadził. Podobnie jak nie pomogła Rihanna, tak nie pomogli Juicy J, Nicki Minaj, Wiz i 2 Chainz. Mimo że „Clappers” i „Rotation” są kawałkami dobrymi, byłoby lepiej dla albumu, gdyby ich nie było.
The Gifted może jakoś szczególnie nie zachwyca i nie zapada w pamięć na długo, ale jest albumem pełnym pozytywnej energii, którego chce się słuchać od początku do końca. W Wale’u drzemie ogromny potencjał, którego rozwinięcie blokuje chyba nieco przynależność do wytwórni Rossa. Ciekawe co raper pokaże na kolejnym krążku, który, zgodnie z tym, co słyszymy w „Outro About Nothing”, jest już w drodze!
Komentarze