Wydarzenia

Recenzja: Keziah Jones Captain Rugged

Data: 2 grudnia 2013 Autor: Komentarzy:

Keziah Jones

Captain Rugged (2013)

Because

Czarny Orfeusz powraca, wciąż otulony neo-mitologią czarnego lądu, choć tym razem jako Captain Rugged — satyryczny superbohater w magiczny sposób zamykający historie afrykańskich uchodźców w popowych piosenkach. Nigeryjski piosenkarz nadal korzysta z tych samych rozwiązań, które ugruntowały jego pozycję na scenie w ciągu minionych dwóch dekad — utrzymuje swoje charakterystyczne okołosoulowe brzmienie silnie osadzone w funkowej i afrobeatowej muzycznej tradycji, choć paradoksalnie w tej materii jego nowy krążek zdaje się być w opozycji do swojego deklaratywnego tytułu. Mimo że trudno zarzucić Jonesowi, że w trakcie pięcioletniej scenicznej przerwy zapomniał jak tworzyć nastrojowe kompozycje („The Free”, „Laughter”), znaczącej większości jego nowych utworów dramatycznie brakuje wyrazistości. Afryka z jego piosenek wydaje się równie powierzchowna, banalna i nijaka, co plastikowa figurka antylopy kupiona na bazarze w Ustce. Aranże są nadto sterylne, melodie rozmyte (z istotnym wyjątkiem „Lunar”), a quasi-prince’owski falset Jonesa momentami z trudem przedziera się na pierwszy plan. Kto wie czy w tej sytuacji Captain Rugged nie okaże się najnudniejszym muzycznym superbohaterem wszech czasów.

Komentarze

komentarzy