Wydarzenia

Recenzja: Różni wykonawcy beatbattle.poznan VI

Data: 11 grudnia 2013 Autor: Komentarzy:

beatbattle.poznan

Różni wykonawcy

beatbattle.poznan VI (2013)

proporcja.com

Jest takie miejsce, gdzie raz w roku spotykają się doświadczeni i uznani producenci, a także ci mający dopiero zaznaczyć swoją obecność na scenie. To laboratorium muzyczne, w którym działają wszyscy zakochani w drganiach powietrza, to Mistrzostwa Polski Beatmakerów. Już za chwilę odbędzie się ich szósta edycja, a tymczasem wydana została składanka z próbkami umiejętności finalistów piątej beatbattle.

Na początek ukłon w stronę, nomen omen, producentów i wszystkich odpowiedzialnych za mastering płyty: jakość brzmieniową kawałków i — co ważne — ich odpowiednią kolejność, dzięki której tak różne osobowości, światy, estetyki łączą się w zróżnicowany, ale stanowiący spójną całość krążek. I tak proporcja.com zafundowała swoim słuchaczom podróż od stricte hip-hopowo bujających beatów (Cok), przez piosenkowe produkcje w stylu Sofy (Swington), do brzmień industrialnej dżungli, muzyki etnicznej, eksperymentującej w rejonach dotąd nieeksploatowanych na scenie polskiej muzyki elektronicznej (Odaibe).

To, co prezentują na składance finaliści zeszłorocznej edycji jest tylko teaserem, zajawką, zaostrzającą apetyt próbką umiejętności. Jednakże daje możliwość zweryfikowania werdyktu jury, które w kategorii Live Act nagrodziło Toucanstle, a w Beat Show — Random Trip. Tak wybrało szanowne gremium, ale — z osiemnastu kawałków zawartych na płycie wyróżniają się nota bene Odaibe, OerSoulpete: panowie proponują zupełny odjazd w rejony dotychczas nieodkryte, ale jakże wciągające.

Całą trójkę łączy ze sobą czerpanie, montowanie, odwoływanie się do tekstów kultury, do nadbudowywania historii wokół swoich utworów. Ta muzyka nie tylko brzmi — ona jest opowieścią. Soulpete, spryciarzu, czy naczytałeś się Derridy i Szymborskiej, że z wdziękiem, ironią, a jednocześnie z silnym kopem tworzysz kawałki, które poza czystym walorem estetycznym („Efekt motyla”? — stuprocentowy banger) bawią i cieszą całkiem wyrafinowaną intelektualną grą i odwołaniami do lawiny wytworów współczesnej kultury? A ty, Odaibe, czy możesz „opary alikwotowych brzmień piszczałek, fletów i ptasich śpiewów”, które wypełniają „Late Night Fitness Over Danube” i mniej znaną EP-kę Sechua Liaan, rozprzestrzenić i przepracować tak, by nie trzymały się ubocza polskiej sceny elektronicznej, ale stanowiły jej integralną część? Oerze, jak Ci się udało połączyć w „Słońcu nad Fordonem” dające groove hi-haty, ciężki, szorstki gitarowy riff i melodię prowadzoną w orientalnej, jak na polskie warunki, skali? Nieistotne — działajcie dalej!

Komentarze

komentarzy