Wydarzenia

Recenzja: Angel Haze Dirty Gold

Data: 25 lutego 2014 Autor: Komentarzy:

Angel Haze - Dirty Gold Deluxe Version Album Download

Angel Haze

Dirty Gold (2013)

Island/Republic

Nie od dziś wiadomo, że kobieca scena rapowa cierpi na niedostatek, dlatego gdy na horyzoncie pojawia się ktoś taki jak Angel Haze, nie sposób przejść obok jej twórczości obojętnie. Zaczęło się od świetnie przyjętej epki Reservation w czerwcu 2012 roku. Pochwał nie szczędzono także przy równie mocnej jak oryginał przeróbce „Cleaning Out My Closet” Eminema. Potencjał Angel docenili nie tylko zwolennicy damskiego rapu, ale całe środowisko muzyczne, o czym świadczą wyróżnienia magazynu XXL czy radia BBC. Ale nie wszystko złoto co się świeci — pasmo sukcesów przeplatało się jednocześnie z kontrowersjami. Od wyznań o panseksualizmie, przez niekończące się dissy z Azealią Banks, do poważnego konfliktu z wytwórnią, który doprowadził ostatecznie do tego, że Haze podzieliła się albumem z fanami na 3 miesiące przed oficjalną premierą. Co poszło nie tak przy Dirty Gold?

Nie do końca wiadomo czy Angel to jeszcze zawodniczka, której bliżej do złotej ery hip hopu czy do ówczesnych poczynań raperów. I choć nie powinien być to zarzut, bo rozwój jest jak najbardziej tym, czego zazwyczaj szukamy u artystów, to niejeden słuchacz może czuć się oszukany znaczną różnicą między dawną a obecną prezencją raperki. Gdy agresywne, nie do zatrzymania flow raperki uwypukla dramatyczne treści (a z całą pewnością Haze ma co z siebie wyrzucać — toksyczne relacji z matką, molestowanie seksualne i wieloletnie obcowanie z sektą czy cena, jaką obecnie płaci za sławę), podkłady, w których wiodą prym popowe refreny (przykładowo duet z Sią w „Battle Cry” czy Natalią Kills w „Planet Fly”), sprawiają, że kawałki wydają się nagranym naprędce kolejnym radiowym banałem. Niefortunna pogoń za trendami ujawnia się także w trapowym „Echelon (It’s My Way)” — damskim odpowiednikiu „Fashion Killa” ASAP Rocky’ego. Oczywiście, znajdziemy tu momenty, w których producenci świetnie wyważyli proporcje między hip hopem a elektroniką („April’s Fool”, “Deep Sea Diver”, “Black Synagogue”), ale to wciąż za mało, by Dirty Gold potwierdzało formę artystki sprzed kilku miesięcy. Ten muzyczny chaos, podyktowany zapewne przez wytwórnię, chcącą w jak najłatwiejszy i najszybszy sposób przemycić Angel na wyżyny głównego nurtu, w połączeniu z niepokornością Haze, dał zupełnie odwrotny efekt, niż oczekiwano.

Komentarze

komentarzy