Shabazz Palaces
Lese Majesty (2014)
Sub Pop
Lese Majesty, drugi longplay eksperymentalnego hiphopowego duetu Shabazz Palaces, to płyta na tyle trudna w odbiorze, że trudno rzeczywiście się nią zachwycić. O ile wydane przed trzema laty Black Up od pierwszego odsłuchu zapierało dech w piersi i momentalnie wciągało słuchacza w swój przewrotny, szaleńczy rytm, jego tegoroczny następca wydaje się frustrująco fragmentaryczny.
Shabazz Palaces postanowili podzielić 45-ciominutowe Lese Majesty na siedem koncepcyjnych suit, splatając kolejne utwory w ich obrębie w swoiste cykle piosenek. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wynosząc swoją i tak już przecież abstrakcyjną twórczość na kolejny poziom abstrakcji, przynajmniej częściowo stracili nad nią kontrolę. Bo choć album trwa zaledwie trzy kwadranse, większość spośród 18 pozycji na trackliście to około 2-minutowe impresje, raczej szkice utworów niż faktyczne piosenki.
Rap Palaceera Lazaro (wcześniej znanego jako Butterfly z Digital Planets) i muzyczna produkcja Tendai’a Maraire’a są wciąż bezsprzecznie na wysokim poziomie, ale jakkolwiek elokwentni panowie z Shabazz Palaces by nie byli, rozmienianie się na drobne definitywnie nie wychodzi im na dobre. Czuć energię i kreatywny puls. Brakuje natomiast konsekwencji, przysłowiowej kropki nad i, ścisłego splotu, który nadałby płycie określony kształt. Bez tego Lese Majesty rozlewa się bezładnie we wszystkie strony, zbyt szybko zastępując jedną myśl przewodnią drugą, jeden szalony bit kolejnym, jeden błyskotliwy pomysł innym.
Trudno nie odnieść wrażenia, że na podobnej zasadzie gdzieniegdzie na krążku pojawiają się wokalne przejścia w wykonaniu dziewcząt z zaprzyjaźnionej grupy THEESatisfaction — ich zeszłoroczny krążek And That’s Your Time pod względem budowy jest zresztą prawdopodobnie najbliższą analogią dla Lese Majesty. Największym problemem drugiej płyty Shabazz Palaces jest jednak to, że z jednej strony trudno odbierać ją jako zwięzłą całość, a jednocześnie (pomijając singlowe „They Come in Gold” i łączące freak-hop z klubowym zacięciem przezabawne „#CAKE”) brakuje jej wyrazistych momentów, wokół których mogłaby skoncentrować się reszta materiału.
Komentarze