Wydarzenia

Recenzja: Lion Babe Begin

Data: 24 lutego 2016 Autor: Komentarzy:

lion_babe

Lion Babe

Begin (2016)

Polydor/Universal Music

Muzyka i moda stanowią duet, którego ewolucję obserwujemy od wielu dekad. Kto nie zna elegancji Diany Ross i The Supremes, odważnego stylu „ojca chrzestnego” soulu Jamesa Browna, czy męskich garniturów oraz presleyowskiej fryzury Janelle Monáe? Równie modnym i stylowym jest nowojorski duet Lion Babe, w którym szczególnie wokalistka Jillian Harvey umiejętnie łączy ze sobą elegancję z wyrafinowaną paletą barw. Ich debiutancka epka wydana w 2014 roku wywołała sporo szumu, głównie za sprawą pierwszego, funkowego singla „Jump Hi” z gościnnym udziałem Childish Gambino. Chociaż tamten materiał nie przejawiał mainstreamowych zapędów, to już najnowsze utwory, zapowiadające ich długogrający debiut, w tym współpraca z Disclosure, zdradzają komercyjny potencjał.

Nie jest tajemnicą, że członkowie zespołu wychowali się w artystycznych rodzinach i dobrze wiedzą, jak poruszać się po muzycznym świecie. Zjawiskowa, zachwycająca uroda Jillian Harvey, jak i jej piękny głos, odziedziczone zostały po mamie, Vanessie Williams — utalentowanej artystce oraz byłej Miss America, która w 1983 roku zwyciężyła w tym konkursie jako pierwsza czarnoskóra Amerykanka. Z kolei Lucas Goodman, tworzący wcześniej pod pseudonimem Astro Raw, jest synem znanego muzyka Raya Goodmana. Takie podwaliny pozwoliły stworzyć dojrzały, a przy tym osobliwy projekt muzyczny. Zainteresowanie modą, przejawiające się ciekawymi strojami, spotkaniami z projektantami i udziałem w tygodniach mody, zostało przeniesione do klipów, w których burza loków Jillian, modelowy wygląd pary i stroje high fashion, w całości tworzą dopracowany i spójny look.

Lion Babe to jednak przede wszystkim muzyka. Na krążku Begin słychać elektroniczne, nowoczesne brzmienie z miejscami mrocznym, czarnym rytmem. Płyta rozciągnięta jest stylistycznie od R&B późnych lat ’80 w stworzonym przez Pharrella Williamsa „On the Rocks”, przez disco, aż po elementy eurodance w „Where Do We Go„. Mieszanka tych stylów to efekt zainteresowań muzycznych Goodmana i Harvey. Lucas czerpie z twórczości J Dilli i Flying Lotusa, z kolei Jillian wychowała się na piosenkach Lauryn Hill, a jej barwa głosu porównywana jest do brzmienia Erykah Badu. Mając tę świadomość, jungle lady zaśpiewała podczas jednego z show w Nowym Jorku kawałek Badu „Bag Lady„. O ile Erykah słynie z eksperymentów muzycznych, o tyle Amerykanie są dopiero na początku swojej drogi. Niemniej jednak kierują się w stronę kombinacji awangardowych oraz tradycyjnych dźwięków i na pewno w przyszłości bardziej namieszają na muzycznej scenie. Już teraz widać, że krążek nie bez powodu został nazwany Begin — ma zapoczątkować uprawiany przez parę gatunek, określany jako nouveau neo soul.

Debiutanckie wydawnictwo prezentuje szeroki wachlarz brzmieniowy zamknięty jednak pod popowym parasolem. Nie brakuje klasyki R&B, tanecznych bangerów, maszerującego bitu w zadziornym „Wonder Woman” oraz udziwnień w postaci „Impossible” i „Got Body” z elementami kościelnych organów. Jak widać, zespól nie daje się zaszufladkować. Być może wynika to z poszukiwania brzmienia, które zdefiniowałoby Lion Babe, a może świadczy o zintegrowaniu różnych gatunków muzycznych do tego stopnia, że nie sposób już podporządkować się tylko jednemu z nich. Jako muzyczne małżeństwo, Jillian i Lucas dopiero co się pobrali, więc przed nimi jeszcze wiele wzlotów i upadków. Oby tylko ich związek zaowocował jeszcze bardziej spójną i dojrzałą produkcją.

Komentarze

komentarzy