Jest rok 1998, Bustę kojarzę mniej więcej jako wygrzanego faceta z dredami z teledysku do Space Jamu. W Mtv pojawia się „What’s It Gonna Be” i od razu wzbudza moją sympatię. Z miejsca dołączam go do grupy „ameryka” i polowanie się zaczyna…
Słowem wstępu wypada wyjaśnić, „o co mu kurwa chodzi z tym polowaniem”. Już prostuję – pod koniec lat 90-tych zdarzyła się rzecz cudowna i w pokoju, gdzie stał telewizor, Mama moja posadziła wieżę z prawdziwego zdarzenia (wiecie – zmieniarka 3 cd, 2 kasety, niezłe głośniki – ogólnie mistrz), więc ja, jak tylko zacząłem grzebać przy tym potworze, od razu odkryłem, że można śmiało podłączyć wieżę do TV, tak, aby audio z Mtv śmigało już w tych zewnętrznych głośnikach. Byłem takim asem, że po chwili wiedziałem już jak nagrywać kasety i robić wymarzone składaki. Problem z „polowaniem” polegał jednak na tym, że upatrzoną wcześniej piosenkę należało nagrać od samego początku, no bo jak inaczej? Ile ja musiałem się nalatać z tymi kablami, podpisywać okładki, taśmę mi wciągało! Miałem bodajże trzy kasety: „ameryka” „polska” i jedną zapasową, niepodpisaną…
Przepraszam, trochę mnie poniosło:) do rzeczy!
Teledysku nie sposób wyrazić słowami. Jeśli do tej pory nie mieliście styczności z klipem wyreżyserowanym przez H. Williamsa, obczajcie ten futurystyczny majstersztyk, bo… jest na co patrzeć: obślizgły (dosłownie!) Busta i upięta do granic możliwości Janet to najmocniejszy duet. Będąc gnojkiem dostawałem obsesji na punkcie końcowych momentów tego teledysku, chociaż na początku przerażały mnie niektóre ujęcia. Strach i podniecenie to niezłe połączenie. Ostrzegam przy tym- jeśli seks przedmałżeński jest dla Was czymś niedopuszczalnym, a najlepszą randkę swojego życia spędziliście gapiąc się w niebo i czytając wiersze – nie zadawajcie się z tego typu hitami. Zniszczą Wasze dotychczasowe przyzwyczajenia i poglądy. Chociaż… może to i lepiej:) Udanego wieczoru!
Komentarze