Faza na retro się nie kończy i coraz więcej artystów sięga do korzeni czarnej muzyki. Nie do końca przemawia do mnie ta moda, wolę eksperymenty i dźwiękowe kombinowanie. Uważam, że to proste pójście na łatwiznę. Czasem jednak w gąszczu tych wszystkich retrolubców pojawia się ktoś, kto swoim spokojem potrafi zarazić i pocieszyć . Przedstawiam Wam Michaela Kiwanuka. Chłopak ma na swoim koncie już dwie epki „Tell Me A Tale” oraz „Getting Ready”, zdążył nawet supportować w tym roku Adele. Teraz szykuje się do wydania trzeciej. „Home Again” pojawi się już 1 stycznia. Późniejsze terminy przyniosą już album długogrający. Kiwanuka zabiera trochę od Marvina Gaye’a, Ottisa Reddinga, a nawet od Boba Dylana tworząc swoje prawdziwe brzmienie. Zdecydowanie ma to coś, czego brakuje pozostałym. Na przystawkę proponuję utwór zapowiadający epkę numer trzy. Po skoku natomiast wcześniejsze wyczyny.
Michael Kiwanuka – Home Again by MichaelKiwanuka
MySpace Player by MichaelKiwanuka
Komentarze