Wydarzenia

Recenzja: Ledisi The Truth

Data: 16 marca 2014 Autor: Komentarzy:

Ledisi

The Truth (2014)

Verve Music Group

Weteranka sceny R&B, Ledisi, od czasu wydania swojego pierwszego albumu Soulsinger: The Revival w 2000 roku, nie pozwalała sobie na większe eksperymenty muzyczne. Trzy lata po ostatnim wydawnictwie Pieces of Me wraca z siódmym studyjnym krążkiem The Truth i ujawnia nieco inną stronę swojej twórczości. Koncepcja albumu wydaje się dość oczywista — porusza problemy, jakie napotykamy w codziennych relacjach z najbliższą osobą. Jednak w celu ich rozwiązania wokalistka postanowiła odejść od ciężkich ballad, jakimi nas do tej pory raczyła. W wyniku czego dostajemy od niej prawdopodobnie najbardziej dynamiczny i energetyczny album w karierze.

Ktokolwiek z was miał okazję zobaczyć występ Ledisi z promującym album singlem „I Blame You” podczas show Black Girls Rock, na pewno dostrzegł, jak wzrosła pewność siebie, a zarazem seksapil wokalistki — nigdy nie spodziewałabym się po niej TAKICH ruchów. Jeśli jesteście zatem fanami tego utworu, na pewno spodobają się wam również „That Good Good” i „Rock With You”. Ten pierwszy spokojnie może uchodzić za potencjalny hymn kobiet, które nie boją się mówić mężczyznom o swoich potrzebach i pragnieniach. Z kolei drugi, utrzymany w podobnej stylistyce, zarówno tekstowej, jak i muzycznej, pięknie eksponuje wokal. Piosenkarka udowadnia zatem po raz kolejny, że to jej niezwykle silna strona, którą potrafi ukazać nie tylko w balladach.

Ledisi brzmi tutaj, jakby miała najlepszy czas w życiu. Jednakże nie można się spodziewać, że cały album będzie jednym wielkim szczęśliwym doświadczeniem. Podkreśleniem tego, jak prawda może boleć, jest zdecydowanie utwór „88 Boxes” — dosadny lament o złamanym sercu („If you said ‚I love you’ I would’ve turned around and stayed/But you said nothing, nothing…you said nothing. Did you really love me?”). I wreszcie tytułowy numer „The Truth”. Wokalistka śpiewa o tym jak dwoje ludzi może się od siebie oddalić, w momencie gdy romantyzm i chemia zanikają, a uczucia ulegają zmianie.

Na album składa się 10 utworów, nie ma tu więc dużo miejsca na jakieś rażące pomyłki. Nie do końca rozumiem przesłanie utworu „Missy Doubt”. Również aranż pasuje bardziej do stylistyki Janelle Monáe niż dojrzałej Ledisi. Mimo to wokal wynagradza te niedociągnięcia. Piosenkarka zadbała o pracę z różnymi producentami, co umożliwiło jej zgromadzenie większej listy utworów i wybranie tych, które odpowiadają koncepcji albumu.

Ledisi przyznała w ostatnich wywiadach, że metamorfoza jej brzmienia i wizerunku może skończyć się krytycznymi uwagami ze strony jej najwierniejszych fanów. Odejście w kierunku bardziej rytmu niż bluesa w The Truth było jej naturalną drogą i miała nadzieję, że słuchacze podążą za nią i dadzą szansę nowemu wydawnictwu.

Jak się stało? Cóż, prawda bywa gorzka i trudna do przełknięcia, lecz Ledisi sprawia, że staje się to łatwiejsze. Poszerzanie horyzontów, ukazanie radośniejszej strony i chęci spróbowania czegoś nowego nie może być dla artysty czymś złym. Ledisi dostarczyła nam zatem materiał pokazujący jej mocne strony, kierunek rozwoju oraz kolejną odsłonę swojego warsztatu.

Komentarze

komentarzy