Wydarzenia

„Rywalizujemy ze sobą cały czas” — PMM dla Soulbowl.pl

Data: 8 września 2015 Autor: Komentarzy:

pmm

O Szczecinie, beefach, „rzeczach na rzeczy”, liczbie raperów, budowie marki, czy rozwinięciu skrótu PMM. Oto najnowszy wywiad ze szczecińską formacją Polski Mistrzowski Manewr, czyli GłowąWężem.

Rafał: Nagraliście, a w zasadzie dograliście się do numeru dla Morskich Wilków (drużyna koszykarska ze Szczecina). Pomogło coś?

Głowa: Dostaliśmy od Piotrka Wilento, który zajmuje się PR-em drużyny propozycję nagrania numeru z Sage’m z True Kings. On wciągnął swoją ekipę, a ja Węża. Powstał mocny i konkretny kawałek. Wiem, że na początku słuchali tego i zaakceptowali więc jest ok.

Wężu: Jak kręciliśmy klip, to myślę, że się jarali.

Głowa: Myślę, że to wyszło bardzo na plus, fajna akcja. W tym sezonie będę na pewno chodził na mecze.

Orientujecie się jak stoją w tabeli?

Głowa: Jak byłem na kilku meczach, to mieli trochę pecha i przegrywali w ostatniej kwarcie. Wyniki nie był najlepsze w tym sezonie, ale skład się umacnia i fajnie byłoby wejść do playoff.

Sami coś gracie?

Głowa: Ja grałem długo z 10, albo 12 lat.

Wężu: Ja to bardziej sporty ekstremalne, ale parę razy coś rzuciłem. Wzrostu mi kurde Bóg przyoszczędził (śmiech), ale miałem mocne nogi zawsze więc jakieś rolki, czy snowboard były za dzieciaka.

Głowa: Ja to koszykówka bardziej. Mocny sport, który od zawsze mi się kojarzył z rapem.Koszykówka zawsze mocno była związana z hip-hopem.

W poprzednich wywiadach mówiliście często o umacnianiu marki PMM. Jak to wygląda według Was na tę chwilę pomijając fanów i odbiór płyt?

Wężu: Cały czas na to pracujemy i wszystko git. Na tym to polega, żeby ciągle działać. Lecimy do przodu, bo przy okazji nagrywania płyty powstało sporo rzeczy, które na W stronę światła nie wzięliśmy. Jest dużo materiału i plany solidne raczej. Wiemy co chcemy robić.

Głowa: Budujemy to z każdym kolejnym albumem. Myślę, że ta marka jest dosyć mocna. Systematyczność u nas nie była taka, jak ja bym sobie tego życzył. To się działo w różnych okresach życia i dlatego. Powinniśmy czasem bardziej docisnąć, coś zrobić szybciej. Wypuszczać kawałki między płytami, jakiś klip, mixtape, coś takiego. Kiedyś byliśmy bardziej aktywni np. między 2009 a 2011, gdzie rokrocznie wychodziła płyta. Potem się trochę to zablokowało, bo Zatrzymać Gniew wyszło w 2013 i teraz W Stronę Światła. Te przestrzały od 2012 były dosyć długie i nad tym pracowaliśmy przez ostatni rok, żeby to zmienić.

Czyli zrobiliście dużo muzyki przez ten czas…

Głowa: Dużo i będzie to miało odzwierciedlenie w projektach,nad którymi obecnie pracujemy!

„Ścinki”?

Głowa: Niekoniecznie. Ostatnio do tego usiedliśmy i są to ciekawe rzeczy. W tej chwili jest już z tego kilka gotowych numerów.

To może wypuścić jakieś lost tapes…

Głowa: To nawet nie są lost tapes. Te rzeczy są ligowe i normalnie będą na nowych albumach.

Wężu: Mieliśmy wstępnie nawet taki pomysł, ale doszły nowe rzeczy i uzupełniły wszystko tak, że zmieniliśmy koncepcję.

Ja się zawsze zastanawiałem nad jedną rzeczą. Artystom często zostają jakieś rzeczy z albumów, niektóre potem wykorzystują, a część z nich ląduje w szufladzie. Szkoda trochę wypuszczać te „niepotrzebne” rzeczy dla fanów?

Głowa: Ja mam do tego taki stosunek, że jak jest fajna zwrotka i jestem do niej przywiązany to musi wejść na album. Lubię czasami przykitrać jakąś zwrotkę (śmiech), ale na koniec i tak się ona pojawia na którymś albumie. Często wychodzi też tak, że coś modyfikujemy. Różnie to bywa u nas.

Wężu: Jeśli miałby być to mixtape, to musiałoby to być spontaniczne i na szybko. Tych ścinek jak to nazwałeś musielibyśmy mieć dużo. Ja wole koncepcyjne produkcje jednak. No, ale może jak się uzbiera, czemu nie, się zobaczy.

No właśnie, więc może zrobić best off — lost tapes , że po iluś tam latach poszyć te ścinki na wariata i puścić w obieg?

Głowa: Można pomyśleć. Jesteśmy teraz mega produktywni, praca nam się fajnie układa i myślimy o wielu rzeczach. Solówki, następne PMM, które jest już w zaawansowanej formie. Jest dużo planów. Producencka Węża i Toma Swedena, ze mną na wsparciu. Jako takie ucho i oko tego wszystkiego (śmiech). Chłopaki chcą robić, ja też. Nakręcamy się sami. Jest dobry czas na to.

Jak się odpala Wasze niektóre kawałki na Youtube, to przy lyrics oprócz Was jest dopisana Aśka Tyszkiewicz. Dlaczego?

Wężu: Z Asią siedzieliśmy przy niektórych projektach razem. Słuchaliśmy bitów, nawijaliśmy, kminiliśmy jakieś koncepcje właśnie. Czasem Asia miała pomysł na refren, czy na zwrotę nawet. Ciekawe rzeczy z tego wyszły…

Taki mini ghostwriter.

Głowa: Coś takiego. No i jak pomogła to naturalną rzeczą było, że powinna być w creditsach.

Wężu: Zajebiście ciekawa forma współpracy.

Często wspominacie o tym, że „Szczecin hip-hopem” stoi. Teraz to już w ogóle jest apogeum tego co się u Was dzieje. Czego byście jeszcze w tym kierunku życzyli swojemu miastu?

Głowa: Przede wszystkim, żeby pojawili się gracze –-  nawet nie musi być dużo –- konkretni. Żeby umocnili scenę, fajną muzyką i reprezentowali nasze miasto, region i tych ludzi. Pamiętali skąd się wywodzą. Dla mnie to będzie zajebiste, a przez to umocni się całą scena. Wszyscy mają zajawkę i teraz jest prężnie.

Wężu: Druga rzecz to wytrwałość. Im szersza scena i trudniej dotrzeć do ludzi i pokazać coś ciekawego w nowej formie. Sam widzisz ile jest muzyki. Teraz trudniej jest się przebić, dlatego ta wytrwałość odgrywa ważną rolę. Młodzi nie mają zawsze takiej komfortowej sytuacji jak my. Mamy swoje studio, możemy sobie siedzieć, pracować i poświęcać większość czasu temu. Są młodzi ludzie, z którymi gadamy po koncertach o jakimś wsparciu i widać, że mają zabawkę. Jestem pełen dobrej myśli i entuzjazmu.

Głowa: Szczecin jest mocny i tyle.

24 lipca graliście premierowy koncert po płycie w swoim mieście. Są wakacje, ludzie w rozjazdach. Jak wypadło?

Głowa: Bardzo dobrze, jak na wakacje i tak było sporo ludzi. Było bardzo spoko.

Wężu: Zastanawialiśmy się też, czy to robić. No bo klubowa impreza w środku lata jak wszyscy latają nad morze w weekend… Stwierdziliśmy jednak, że wydaliśmy płytę, to robimy to teraz i jak się okazało była to dobra decyzja. Ludzie przyszli, bawili się, o to chodzi. Pozdrawiamy.

Głowa: Odbiór bardzo fajny, sporo znajomych się pojawiło, których nie widziałem lata, więc bardzo fajnie. W Szczecinie jest zawsze srogo jak gramy.

Poprzednie dwie płyty zrobiliście z Ostrym. Po premierze Zatrzymać Gniew mówiliście, że kolejny album – czyli obecny – będzie również robimy z nim. Tym razem nie ma Adama, a producentów jest kilku. Skąd zmiana? Potrzeba różnorodności?

Wężu: Różnorodność to raz, a dwa, że byliśmy w takim czasie, że nie chcieliśmy czekać na nic. Adam miał swoje różne sprawy. Mieliśmy nawet paczkę bitów, pod które pisaliśmy, ale trafiły nam się bity od producentów z zewnątrz. Zrobiliśmy małą selekcję, zaczęliśmy nagrywać i porzuciliśmy powielanie schematu. Chcieliśmy oderwać się od koncepcji z dwóch poprzednich płyt i złapać trochę świeżości, zrobić inny materiał.

Głowa: Ja w ogóle uwielbiam z Adamem pracować w studio. Jesteśmy razem wtedy jest interakcja i na bieżąco możemy od siebie czerpać energię. Adam miał zdrowotne problemy, ja miałem żonę w ciąży i musiałem być w Szczecinie i nie mogłem pozwolić sobie na częste wyjazdy. Tak jak Wężu wspomniał, chcieliśmy wyrwać się z szufladki, że pracujemy tylko z nim. Poza tym, przerwy wychodzą na dobre. Nie pracowaliśmy z Adamem tak intensywnie przy okazji dwóch pierwszych płyt PMM,a potem zrobiliśmy Poza Horyzont więc chyba wychodzi to na plus. Jak w przyszłości będzie nasza wspólna płyta, to trzeba się spodziewać mocnej bomby. To też ma swoje plusy.

Pierwsze Wasze płyty były bardziej lekkie, potem albumy z Ostrym, a szczególnie Zatrzymać Gniew były bardzo osobiste. Teraz wróciliście do bardziej ogólnej, przekrojowej konwencji. Z czego to wynikło?

Głowa: Po prostu odżyliśmy obydwaj, a poza tym kawałki same się tak pisały, u nas zawsze tak jest. Zatrzymać Gniew było koncept płytą, wiedzieliśmy od razu jak to ma wyglądać, a teraz wyszło bardziej spontanicznie, choć jakiś pomysł też był. Chcieliśmy, żeby ta płyta bujała. Dla mnie jest to typowo samochodowa płyta. Masz momenty gdzie zwalniasz, czasem wciskasz gaz do podłogi, a czasem się zatrzymujesz i rozkminiasz.

Wężu: Przez to też zdecydowaliśmy, żeby wydać album przed sezonem. Stwierdziliśmy, że to nie jest album na listopad. Mieliśmy opcję na wydanie w czerwcu, albo wrzesień/październik. Nie chcieliśmy zamulić na sezon.

Zatrzymać gniew było waszym katharsis?

Głowa: Zdjęcie, które było na okładce płyty nazywało się katharsis. Wybraliśmy je z konkursu. Wyrzuciliśmy tam masę emocji na zewnątrz. Dużo rzeczy chcieliśmy powiedzieć, nawet te ciężkie. To jest płyta dla dojrzałych ludzi. Część ludzi jest na pewno na takim etapie, że stracili kogoś czy mają jakieś gorsze przeżycia. Duża część z nich ma też pewnie szczęśliwe domy i myślą o innych rzeczach niż te o których nawinęliśmy. Nie zmienia to jednak faktu, że chcieliśmy się podzielić z słuchaczami tym co w nas siedziało i co miało wpływ na naszą twórczość.

Wężu: Wszystko polega na tym, jakie odczuwasz emocje na daną chwilę. Nieważne, czy piszesz teksty, malujesz czy coś innego. Każdy z nas ma lepsze lub gorsze momenty w życiu. To się przekłada na to, jakie albumy powstają.

W utworze „Ponad Wszystko” chcecie ratować hip-hop, czemu?

Głowa: Dlatego, że jest dużo tandety. Taki skład jak my wychodzi z kontrą do tego. Jak słyszę zajebisty rap od którego bije autentycznością, obojętnie w jakim stylu czy jest to newschool czy oldschool, to się jaram i się z tym utożsamiam. Liczy się to czy jest to dobre czy nie. Reszty chłamu nie sprawdzam i nie słucham tego po prostu.

Czyli jest za dużo raperów?

Głowa: Jest za dużo raperów podobnych do innych raperów i to jest złe. Działa to niekorzystnie, każdy rapuje tak samo i jest mało oryginalności.

Wężu: Wiesz, teraz jest taki dostęp do bitów, programów, sprzętu, studia i wszystkiego, że wiele osób myśli o robieniu tego. Tylko czas weryfikuje wszystko. Wychodzi dużo dobrego, nawet wśród młodych, którzy coś wnoszą, a czasem słucham czegoś przez 10 sekund i myślę: „no kurwa to jakiś żart”. Nie wczuwam się w to, próbujemy naszą muzyką uratować wartościowy hip-hop.

A myśląc tak abstrakcyjnie… Wyobraźcie sobie, że prowadzicie instytut w czasach cenzury, przez który przechodzi muzyka i decydujecie czy coś nadaje się do publikacji, czy nie. Moglibyście robić coś takiego?

Wężu: Móc to i można, ale bym nie chciał, bo bym chyba krzywdził ludzi przez przypadek (śmiech).

Głowa: Ja bym się nie zatrudnił tam (śmiech).

Wężu: Wiesz, my wychowaliśmy się w takich czasach, że jak chcieliśmy się pokazać na mieście to trzeba była nagrać kilkanaście kaset, rozdać, potem ludzie słuchali, przychodzili do ciebie i się jarali, że ty np. zrobiłeś taki zajebisty bit. A teraz zrobisz, nikt Cię nigdy nie widział, wrzucasz do internetu i to leci dalej.

Głowa: Ja po prostu nie słucham osób, którymi się nie jaram. Nie można nikomu nic zabraniać, ale nas to nie obchodzi. Nas obchodzą nasze rodziny. A to, że jakiś gość sobie coś nagrał…to dobrze dla niego niech nagrywa (śmiech).

U was nawet przy tych smutniejszych refleksyjnych płytach, zawsze macie te głowy podniesione wysoko do góry…

Wężu: Tak musi być…

Tak, ale czasem są takie płyty, że tylko wyjąć żyletki i się ciąć…

Wężu: O to chodzi, żeby w tych ciężkich sytuacjach mieć siłę, aby się podnieść. Nie dać się stłamsić, upokorzyć. Nawet jak masz ból w sobie, to wyraź to i się podnieś. Hip-hop to walka. Pokazywanie kto jest lepszy. Słuchasz jakiejś płyty, czy numeru nieważne czy znanego artysty czy małolata, który zrobi coś zajebistego i to ma Ci powiedzieć, nie to, że jesteś słaby, ale że zapierdalasz natychmiast robić płytę, żeby go przeskoczyć i swoją własną poprzeczkę też. Koniec końców zawsze z podniesioną głową.

Głowa: Doświadczenia kształtują charakter. Ja zawsze miałem w sobie nieustępliwość i motywację. Im jest gorzej, tym bardziej jestem zmotywowany. Jak jest dobrze, to rozkiminam, żeby się nie zachłysnąć. No i zawsze spokojnie z pokorą. Każdy musi przejść swoją drogę. Czasami musisz wykorzystać te zimne cechy charakteru, żeby pewne rzeczy obejść.

Wężu: W tworzeniu muzyki zajebiste jest wyrzucanie wszystkich emocji, które gdzieś ci tam leżą. Jak ktoś ma zdrowe podejście, to bardzo to pomaga.

Głowa wspominałeś wcześniej o Waszych solówkach. Co jest na rzeczy? Tylko konkrety proszę.

Głowa: Dużo rzeczy jest na rzeczy (śmiech). Mamy kolejny pomysły i znów inaczej podejdziemy do tematu.

A jakieś kolaboracje, myśleliście żeby się z kimś przemieszać? Też jest coś na rzeczy?

Wężu: Wszystko jest na rzeczy (śmiech)

Głowa: Dużo robimy. Nie próżnowaliśmy przez ostatnie 10 miesięcy i powstało sporo. W ostatnich miesiącach ja napisałem sporo, wcześniej Wężu jak ja miałem mały przestój.

Wężu: Ja teraz dużo produkuje. Siedzę w winylach, bo dorwałem gościa, który przywozi mi jakieś oldschoolowe płyty, nawet nie wiem skąd on je wynajduje. To zabiera dużo czasu, bo muszę tego wszystkiego słuchać. Lata ’60,’70, ale to też jest ciekawa inspiracja.

Głowa: Ale dużo rzeczy jest na rzeczy (śmiech)

„Kiedy słabniesz, przestajesz wierzyć”. Mimo całej zajawki na rap, mieliście kiedyś taki moment, że chcieliście to wszystko pierdolnąć?

Głowa: To jest cytat z kawałka „Na chłodne dni” i on dotyczy akurat moich relacji z mamą. Jest ciężko chora i chciałem, żeby usłyszała od swojego syna kilka słów,które ją wzmocnią i podniosą na duchu. Jeżeli chodzi o rap grę to pewnie,że były takie momenty, ale jak wcześniej już mówiliśmy mamy mocne charaktery i determinację w sobie. Zawsze udawało nam się przezwyciężyć ciężkie chwile.

Nie śpicie nigdy?

Wężu: To jest niby głupie, ale prawdziwe. Czasem są fazy, że człowiek ma różne stany, a czasem faktycznie melanżujesz do 5 rano i o 7 jesteś na nogach, masz power i spać Ci się nie chce. Lecisz dalej i dlatego nie śpisz, bo zaczynasz od knajpy (śmiech).

Głowa: Byłeś kiedyś w Szczecinie?

Nie.

Głowa: No to jak przyjedziesz to zobaczysz jak się nie śpi nigdy. Jeszcze jakbyś przyjechał parę lat temu, jak byliśmy w kolędniczej formie to już w ogóle (śmiech)… Ja to 8 godzin lubię sobie pospać. Teraz wstaję wcześniej, bo mam małe dziecko.

Wężu: Jak byłem w melanżowym sztosie, to bardzo często wracałem o 6, wstawałem po dwóch godzinach i nie było spania.

Głowa: U nas jest dobra aura i możesz w siebie wlać więcej, szczególnie nad morzem.

Jak widzicie PMM za kilka/kilkanaście lat?

Głowa: Będziemy dalej umacniać markę, tak jak mówiliśmy. Od nas zależy jak to się rozwinie. Będziemy cisnąć ile da fabryka. Jesteśmy filarami szczecińskiej sceny. Motywacja jest dalej do robienia. Będzie dobrze.

Wężu: Czas i tak zweryfikuje. Nasze życia wiążą się z muzyką i to jest nierozłączne. To na pewno.

Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale nie mieliście nigdy żadnego beefu?

PMM: Nie.

Jak widzicie beefy w tych czasach, które często zaczynają się przez internet, bo ktoś coś skomentował itp.?

Wężu: Ja nie ślędzę wszystkich, ale myślę, że teraz to najczęściej forma promocji.

Głowa: Ja ślędzę i brechtam. U nas byłby ciężki system, bo konflikt by się nie przedawnił. Byłby beef na całe życie (śmiech).

Wężu: A propos, jest już gotowy numer taki trochę w tej tonacji, który wyjaśni niebawem nasz punkt widzenia w sprawie.

Głowa: Jak masz coś do kogoś, to nagraj numer, albo ustawcie się i dajcie sobie po razie. Stara szkoła. Jak kiedyś Nas i Jay-Z, czy u nas Tede z Peją. To jest beef. Takie rzeczy śledzę z zainteresowaniem i czekam na rozwój wydarzeń. A jak małolaci na facebooku sobie cisną no to… To nie są beefy.

W kawałku „Przy Sobie” rapujecie o ważnych rzeczach dla was rzeczach. A jakie płyty lubicie mieć zawsze przy sobie?

Wężu: Klasyki. Nawet jak masz nowe i jest na nie zajawka, to one i tak się potem zmieniają. Zawsze są klasyki, bo myślisz co posłuchać i wrzucasz Mobb Deep, Black Moon, Onyx, Gang Starr, 2Paca. Coś, co ci się z czymś kojarzy, przypomina.

Głowa: Dużo, oj dużo. Ja na pewno nie ruszam się bez Moob Deep The Infamous i bez dwóch płyt Outkastu – ATLiensAquemini. Aaa, no i jeszcze O.N.I.F.C Wiza Khalify na jakieś dobre wyluzowane palonko. Te cztery płyty i mogę siedzieć na bezludnej wyspie. Dla mnie Outkast obok Mobb Deep to był najlepszy duet jaki miała rap gra. Moja mama nawet się nimi jara. Jak nie mogła przeboleć jakiś harkorowych kawałów, to czasem sama mówiła, żebym jej włączył. Andre ma teraz dziwny wajb, ale na featuringi go nie można zapraszać, bo zjada ludziom numery.

Co symbolizuje strona światła?

Wężu: To jakby odrodzenie mocy, które pozwala iść dalej. Tak to oceniam. To pewna symbolika numerów z tej płyty, które pokazują jak się zmieniamy i że zmieniamy się na lepsze.

No bo na okładce Zatrzymać gniew jest burza, to pomyślałem, że po burzy musi być światełko i taką miałem rozminę…

Wężu: No i dobrze, o to chodziło (śmiech)

Głowa: Tytuł płyty mieliśmy praktycznie po Zatrzymać Gniew, jak jeździliśmy na koncerty. Jak dostaliśmy bit Stony do tytułowego numeru i tam kobieta mówiła, że Bóg sprowadził światło to zwariowaliśmy. Wtedy powiedziałem do Węża, że to nie jest przypadek i nazywamy tak płytę.

Jakie rzeczy wzięlibyście od siebie z waszych rapowych warsztatów?

Wężu: Bierzemy na bieżąco. Jak tyle lat pracujemy ze sobą to jest to naturalne. Ja od Głowy biorę determinację. Chociaż jak on ma gorszy moment to ja napędzam i odwrotnie. Przede wszystkim bierzemy energię do działania.

A ze skilli?

Wężu: My rywalizujemy ze sobą cały czas.

Głowa: Nikt nie chce być gorszy. To jest zdrowa rywalizacja. Cały czas się nakręcamy. Ja napiszę jakąś zwrotkę to on już coś tam modzi w studio. Dlatego ten poziom rośnie z płyty na płytę, tak mi się wydaje. Subiektywnie to oceniam. Wy dziennikarze musicie to ocenić i spojrzeć z innej perspektywy niż my. Kombinujemy, zaczynamy podśpiewywać, cokolwiek. Jest zajawka non stop.

Mieliście taką opcję, że któryś z Was nagrał zwrotkę, drugi miał napisaną, ale posłuchał tej nagranej i stworzył swoją od nowa?

Wężu: Było tak kilka razy, nie pamiętam przykładów… ale na pewno. Było tylko … „poczekaj chwilę” (śmiech).

Głowa: On często szybko piszę, a ja rzeźbię bardziej. Chociaż ostatnio piszę szybciej, łatwo mi to przychodzi. To przez to, że przestałem palić jazz. Kiedyś myślałem, że bez tego nie napiszę wersu, a piszę więcej. Wężu teraz siedzi przy bitach, a ja się zająłem napędzaniem maszyny tekstowej. Chociaż nie ma reguły, mamy swój system pracy który się sprawdza. Był okres zamuły ale teraz siedzimy w studio i rezamy.

Kiedyś rozwinięcie PMM było Projekt Ma Men, teraz Polski Mistrzowski Manewr. Jaka byłaby trzecia opcja?

Wężu: Teraz nie będę rozkminiał. Jak coś to damy znać (śmiech).

Głowa: Jak wpadniemy na coś fajnego to zmienimy od razu. Rozkmin w różnych euforycznych stanach było dużo i się brechtaliśmy z jakiś głupot. To jest najlepsze możliwe rozwinięcie jakie wymyśliliśmy. A może to jest dobry czas na rozkminienie?

Wężu: Kiedyś myśleliśmy, ale wyszły te szalone przeróbki (śmiech).

Głowa: Chociaż jak coś się dobrze kojarzy i dobrze brzmi to już chyba nie ma sensu zmieniać. Logo zmodyfikowaliśmy i to był już duży krok do przodu (śmiech).

Komentarze

komentarzy