70s
Krok w tył: Dee Dee Bridgewater
Dee Dee Bridgewater wystąpi w stolicy 20. grudnia w ramach koncertu świątecznego Archikatedry św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście. Jesteście gotowi na hipnotyzujący koncert, pełen żywych instrumentów i jazzu w najczystszej postaci? Nawet jeśli odpowiedź brzmi ‚tak’, nie znam osoby która nie dałaby się porwać i cofnąć do lat 70., kiedy Denise zaczynała swoją karierę. Solowy album Afro Blue został wydany dokładnie w 1973 roku przez wytwórnię Trio. Oprócz czarowania głosem, soulem i spokojem artystka w tym okresie grała także na Brodway’u. Za rolę w musicalu The Wiz zgarnęła dwie bardzo ważne statuetki: Tony Awards oraz Grammy Award (w kategorii najlepszy soundtrack do musicalu). Te wydarzenia były zapowiedzią fantastycznej i jak widać – niekończącej się kariery. O dalszych poczynaniach poczytacie w kolejnej notce. Tymczasem posłuchajcie debiutu Dee Dee:
Recenzja: Robin Thicke Something Else

Robin Thicke
Something Else (2008)
Star Trak
Robin Thicke, mimo że prawdziwy sukces przyszedł do niego dopiero przy reedycji The Evolution of Robin Thicke, nie nagrywa złych albumów. Tak jest i tym razem. Robin wyciągnął lekcję ze swoich uprzednich niepowodzeń i postanowił skierować swoją karierę w kierunku tego, co przyniosło mu największy sukces, czyli bezapelacyjnie hitowej pościelówie „Lost Without U”. Jednocześnie jednak, jak niewielu obecnie, Thicke nie zatracił się w komercyjnej papce i faktycznie nagrał coś innego… niż wszystko dookoła.
Throwback Video: Marvin Gaye – Mercy Mercy Me (The Ecology)
Było ostatnio o bardzo vintage Raphaelu Saadiqu, było też od Alu Greenie. Wspomiano nawet o Stevie’m Wonderze. Jestem więc wręcz zobligowany, żeby przypomnieć mistrza nad mistrzami w dziedzinie soulowości, niezastąpionego Marvina Gaye’a. Ostatnio bardzo często napotykam na swojej playliście na jego utwory, czy to w wersji oryginalnej czy śpiewane przez innych artystów, wciąż jeszcze dzierżących soulowe berło. Przed Wami jeden z najpiękniejszych utworów w historii muzyki i towarzyszący mu także cudowny teledysk, podejrzewam, że zmontowany już po śmierci Marvina, jakoś w okolicach przełomu lat 80 i 90, kiedy to wszyscy, stojąc przed nowymi rozwiązaniami technologicznymi, poczuli nagle potrzebę zilustrowania klipami wielu wielkich i wspaniałych utworów sprzed kilku dekad. Przed państwiem The Ecology!