asfalt records
Fisz Emade Eprom ostatnim headlinerem koncertu z okazji 20-lecia Asfalt Records


Tego trio nie mogło zabraknąć na jubileuszowym koncercie Asfalt Records. Zarówno bracia Waglewscy, jak i DJ Eprom, to kawał historii wytwórni, która na dobre zmieniła polski hip-hop. Do koncertu został niecały miesiąc, a organizatorzy już mogą cieszyć się wyprzedaniem wszystkich biletów. Przypominamy, że wydarzenie odbędzie się 15 grudnia w warszawskiej Progresji. Na scenie, poza ogłoszonymi Fisz Emade Eprom, wystąpią: Taco Hemingway, Otsochodzi, Rasmentalism, O.S.T.R. oraz Flirtini. Po więcej szczegółów wpadajcie tutaj.

Zbliża się 20-lecie Asfalt Records


Już 8 października wytwórnia Asfalt Records świętować będzie 20-lecie działalności! Od czasu, kiedy Marcin Grabski oficjalnie zarejestrował swoją firmę, minęły już dwie dekady, które na dobre zmieniły polski hip-hop. To właśnie dzięki Asfaltowi swoje kariery rozwinęli między innymi O.S.T.R., Fisz i Emade, Łona, Taco Hemingway czy Rasmentalism. Aktualnie wytwórnia prowadzi działalność jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Asfalt Records to nie tylko gwarancja jakości, jeśli chodzi o muzykę. Od niedawna coraz wyraźniej stawiają na teledyski i wizerunek artystów, wyznaczając nowe trendy na polskiej scenie. Ich kanał Youtube obserwuje prawie milion użytkowników, a wiele wideo osiągnęło kilka lub kilkanaście milionów wyświetleń. Z okazji urodzin Asfaltu, przygotowano wiele atrakcji. Jedną z nich będzie koncert, który odbędzie się 15 grudnia w warszawskiej Progresji. Na 20-lecie zapowiadana jest również składanka, na której znajdą się wybrane utwory z historii wytwórni oraz jedna niespodzianka.
Rosalie. gościnnie na nowej epce Suwala


Już 30 sierpnia będziemy mogli posłuchać nowej epki od Suwala, jednego z najciekawszych polskich młodych producentów. Materiał ukaże się nakładem Flirtini/Asfalt Records, jako że muzyk udzielał się na składankach Heartbreaks & Promises. Do pierwszego singla promującego Formę zaprosił Rosalie., z którą współpracował już wcześniej (między innymi przy okazji debiutanckiego albumu wokalistki). „Sygnał” z pewnością spodoba się fanom letnich brzmień i takich wykonawców jak Disclosure czy Mura Masa. Na Formie, poza Rosalie., pojawią się również Agata oraz Koska. Za oprawę graficzną projektu odpowiada Barrakuz.
Recenzja: Rasmentalism Tango

Rasmentalism
Tango (2018)
Asfalt
Basen, Flirtini, szorty, bikini – to jedno z pierwszych skojarzeń z grupą Rasmentalism. Ten duet od lat obdarowuje nas soundtrackami na letnie wieczory i parne imprezy (no może poza nielicznymi, nieco surowszymi numerami jak „Zima” z 1985). Ras i Ment tworzą z myślą o przyjemności, którą wywołać ma właśnie muzyka, ale z nowym materiałem nie wstrzelili się w czas. Takich ciepłych, pozytywnych numerów jak „Niebo” czy „Palma” słucha się w tym okresie raczej jako niosących nadzieję na nieco pogodniejsze dni.
Na pewno coś uległo zmianie w brzmieniu grupy. Można by zadać pytanie o gatunek, które tak często towarzyszy nam przy słuchaniu współczesnego rapu. To nie jest hip-hop? Zakres tej nazwy ewoluuje, zyskuje coraz szersze znaczenie z niemal każdą wydaną płytą. Tę płynność widać również na nowym wydawnictwie Rasmentalismu, któremu nie sposób przykleić jednoznacznej etykietki. W skład gatunkowy tego materiału obok rapu sensu stricto wchodzą między innymi R&B, soul, funk czy szeroko rozumiana elektronika.
Dobitnym potwierdzeniem tej tezy jest degradacja roli samplera na rzecz żywych instrumentów. Jeśli cofniemy się do takich numerów jak „Delorean” czy „Pierwszy i ostatni raz” (z niezapomnianym wykorzystaniem fragmentu utworu saksofonisty Ronniego Lawsa), pewnie uznamy Menta za polskiego spadkobiercę Kanye’owskiej żyłki do wyłapywania pięknych soulowych sampli, niegdyś definiujących brzmienie grupy. W swoich produkcjach panowie często sięgali do klasyków lat 60-tych i 70-tych. Słabość do soulu słychać zatem w wielu ich produkcjach. Faith, Hope & Charity („Między nami spoko”) Gwen McCrae („Sny made in Polska”) czy Nina Simone („Na horyzoncie”) to tylko niektórzy z wykonawców, na których bazują ich produkcje. Wyraźną zmianę i coraz większe wpływy elektroniki czuć było na 1985, na którym nieraz można było usłyszeć alternatywne rozwiązania wobec bitów wybijanych na MPC.
Na Tangu duet poszedł w jeszcze inną stronę, dokonując fuzji tanecznych rytmów Flirtini, słonecznego funku i R&B. Sam Ras w jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że częściej sięga po łagodne brzmienia Goldlinka czy Smino, co zdecydowanie nie pozostaje bez znaczenia wobec charakteru ich nowej płyty. Chcąc wyróżnić najistotniejszy element w całej orkiestrze instrumentów tworzących Tango, muszę wskazać na klawisze przywodzące tu na myśl ciepłe westcoastowe brzmienia. W związku z tym mogę też pominąć wkładu Marka Wieremiejewicza (Tort), który tym razem znacznie przyczynił się do ostatecznego charakteru krążka. Chociaż z pewnością Ment odnotował produkcyjny progres, to album brzmi chwilami monotonnie. „Moment”, „Serio” czy „Tranquilo” mogą zlewać się w jedno. Brakuje wyrazistych sampli, na które apetyt rozbudziło intro z utworu „Niebo”.
Niewątpliwie ta płyta potwierdziła status Rasa jako znakomitego tekściarza. Błyskotliwe linijki można by długo wymieniać. Szczególnie wyróżniające się są te z numeru „Fast Food” — Rozdaję złote myśli z przesadnej filantropii./Same złote głowy, taki Midas dotyk już ma, ye/Złoty chłopak ze złotych lat/Polo, polo, polo tylko czarnych koni tu brak. Tekst rapera wypada naprawdę dobrze, zwłaszcza na tle wersów Taco Hemingwaya, który tradycyjnie już nie omieszkał wspomnieć o swoim zmęczeniu i nocnym życiu stolicy. Ras coraz częściej porywa się na śpiewane refreny, które wypadają jednak dosyć blado na tle tych wykonanych przez gości. Szczególnie cieszy pojawienie się Rosalie., której refren do „Fast Food” jest jednym z lepszych momentów płyty. Nie inaczej jest w przypadku Vita z Bitaminy. Z kolei Gverilla i Piotr Pacak uratowali nieco miałko brzmiące „Serio” oraz „Kilka dni”. Zerwaniem z monotonią niewątpliwie jest „Duch”. Nie tylko ze względu na Sokoła i Oskara (o takich featuringach marzy połowa sceny), ale i dzięki brzmieniu, któremu stylem bliżej do 1985, dzięki czemu przełamuje słoneczny charakter Tanga. Mimo niezbyt udanego refrenu „Ducha”, zwrotki są przeszywająco mocne.
Tango artystycznie nie jest przełomową płytą w dyskografii grupy. Na pewno brakuje jej wyrazistości i produkcyjnego pazura. Może lepiej wypadłaby bez kilku numerów, po prostu jako luźna epka na lato? Rasmentalismowi dała jednak coś innego, co powoli udaje się odnaleźć większości ekipy Asfalt Records — salonowość i uniwersalność. Trudno powiedzieć do kogo dokładnie ma być skierowany ten krążek, bo ani do zatwardziałych hip-hopowych głów, ani do miłośników komercyjnych brzmień — i jedno, i drugie byłoby krzywdzącym spłyceniem twórczości duetu. Parafrazując tytuł jednego z albumów, chyba dla tych, którzy cenią sobie dobrą muzykę jako tło dla ładnego, przyjemnego życia.
Recenzja: Otsochodzi Nowy Kolor

Otsochodzi
Nowy Kolor (2017)
Asfalt Records
Otsochodzi skrupulatnie, małymi krokami przygotowywał słuchaczy na wypuszczenie najnowszego albumu. Od Slamu wyraźnie poszerzył swoje zainteresowania muzyczne, czego skutkiem było szukanie inspiracji w nowej szkole i alternatywnych brzmieniach. Tym samym, musiał stanąć twarzą w twarz z czynionymi niegdyś zarzutami wobec nowofalowców. Trudno jednak nazwać to konfrontacją z samym sobą, bo mimo wszystko proces zmiany stylu przebiegł u niego dosyć płynnie. Po wydaniu drugiego albumu skakał z kwiatka na kwiatek — a to mogliśmy usłyszeć go na bicie Flirtini, a to u Włodiego, innym razem zwrotką zasilił numer Sonara. Ta muzyczna wszechstronność doprowadziła do wydania Nowego Koloru, kontrowersyjnego materiału, którego głównym tematem jest właśnie owa tytułowa „nowość”.
Zostawiane gdzieniegdzie poszlaki dotyczące tego, jak brzmieć będzie trzeci już album Otsochodzi okazały się niewystarczające. Janek sam trafnie przewidział, jakie poruszenie wywoła krążek. Chyba większość fanów Slamu czy 7 mogła podczas odsłuchu zadać sobie pytanie: „Serio? Serio? W takim kierunku idzie ta płyta?”. Album ten najwyraźniej nie był docelowo skierowany do pewnej stałej grupy fanów, którą zyskał sobie staroszkolnymi brzmieniami. Nowy Kolor rzeczywiście otwiera inny już rozdział kariery rapera. Zaryzykował utratą jednego grona, ale na pewno zaskarbił sobie zupełnie nową, szerszą grupę słuchaczy. Pytanie, na jak długo i czy pozostanie ona przy nim, gdy sięgnie po inny styl? „Chcę szybszego tempa, pozytywnych emocji. Dlatego powstał Nowy Kolor. Zabawa konwencją, odejście od ciężkiego stylu – pozostając przy tym nadal starym Jankiem.”. Zabawę faktycznie widać w wielu aspektach. Chociażby w samym doborze materiału na płytę. W tym przypadku jednak bliżej jej do chaosu. Nie wszyscy młodzi Asfaltu muszą robić od razu materiał koncepcyjny z fabułą i tacohemingwayowską narracją, ale słuchając Nowego Koloru można się pogubić. Brak spójności to między innymi duża różnorodność podkładów. Kilka kawałków brzmi dosyć podobnie. Są jednak momenty, które mogą zdziwić nawet największych przeciwników monotonności. Kiedy po przebojowym singlu „Nowy Kolor” dostajemy numer ze śpiewnym, wprawiającym w zakłopotanie „Jeżeli słuchasz, ułou”, możemy czuć się lekko zakłopotani. Z drugiej strony, dzięki tej niespójności w pakiecie otrzymujemy zarówno takie single jak „Nie, nie”, jak i ciekawe „Bez ‘00”. Ukoronowaniem płyty jest słusznie dodany w ostatniej chwili numer „Szacunek za klasyk”, którego pierwotnie miało nie być na krążku.
Różnorodność to wynik współpracy z szerokim, choć dobrze wyselekcjonowanym gronem producentów. Z jednej strony mamy podbijających rapową scenę 2K czy Michała Graczyka, z drugiej strony Ostrego czy SoSpecial. Doskonale spisał się ENZU — autor świeżo brzmiącego „Nienawidzą” oraz „SumieNIA”. Ten drugi numer przełamuje typowo rapową konwencję i jest swoistym oddechem, spuszczeniem z tonu po „Bzie ’00” i przed trapowym „Szarym Uśmiechem”. Z każdym kawałkiem Otsochodzi konsekwentnie buduje swój styl. Inspiracje Lil Uzi Vertem potrafi przekuć we własne flow i pokazać, że daleko mu do monotonności. W tym „nowym kolorze” muszą odnaleźć się również goście. Zaproszenie byłych członków Molesty, Ostrego czy Pezeta to nie wynik chęci „rekompensaty” słuchaczom niedoboru klimatu lat dziewięćdziesiątych, lecz próba wciągnięcia zaproszonych raperów do wspomnianego „nowego koloru”.
Kluczem interpretacyjnym narzuconym przez Otsochodzi ma być traktowanie albumu jako „zabawy i odejścia od ciężkiej konwencji”. Objawia się to przede wszystkim w tekstach. Tyle że nawet postrzegając krążek z takiej perspektywy, obok warstwy lirycznej albo przechodzi się obojętnie, albo powoduje ona spore niestrawności. Nie sposób przełknąć takiego fragmentu jak: „Facepalm, facepalm, facepalm, o ja”. Niestety takich cytatów można przytoczyć więcej, a psują one smak całości. Janek nigdy nie był mocny tekstowo, bo trudno byłoby znaleźć wyróżniające się lirycznie numery na Slamie czy na 7, ale najnowszy materiał szczególnie to uwydatnił.
Nowy Kolor jest albumem pięknie opakowanym: w bity, w doskonały dobór gości i w umiejętności młodego rapera. Barwne opakowanie nie kryje jednak zbyt wiele w środku. Nie chodzi tu jedynie o tak pożądany przez konserwatywnych słuchaczy przekaz, bo nie każdy raper musi być Łoną, ale trudno byłoby wskazać, co kryje się pod tą hedonistyczną wizją płynącą z tekstów. Czegoś tu zabrakło – jakiejkolwiek idei, pomysłu, poza autotematyzmem. Tym samym Janek wpisuje się w schemat popularny wśród współczesnych raperów. Tematyka i cała otoczka płyty sprzyja niekoniecznie przekazaniu jakichś treści, a raczej skupieniu się na sobie. To skupienie się na sobie nie łączy się z głębokimi autorefleksjami, a możliwością wykreowania swojego stylu i tego, jak postrzegać rapera będą odbiorcy. 7 słuchacze zapamiętali jako szczery album na leniwe wieczory, Slam jako skuteczne wskrzeszenie starej szkoły, a Nowy Kolor? „Mów jak chcesz byle byś kojarzył styl”.
Otsochodzi przy jednym stole z Pezetem


Niespodziewanie, piątek okazał się dniem z Otsochodzi. Ledwie zdążyliśmy napisać o odsłuchu Nowego Koloru, a tu kolejne rzeczy od młodego Jana! Album doczekał się następnego teledysku. Tym razem dostaliśmy obrazek do numeru z Pezetem. Wyprodukowany przez LOA „AHA” to jedna z ciekawszych piosenek pod względem brzmienia. No i to wejście Pezeta… „będę miał zaraz cztery dychy, mówią, że nie mam na to kondychy”. Sam Otsochodzi o teledysku mówi w ten sposób: „ten klip był niemałym wyzwaniem. Wymagał podstawowej, ale jednak gry aktorskiej – materii do tej pory mi obcej”. Dał radę? Video jak na razie możecie sprawdzić na stronie Red Bulla.
W końcu wiemy, o co chodzi z Nowym Kolorem


Dzisiejsza premiera Nowego Koloru to przez niektórych moment wyczekiwany od kilku miesięcy. Kiedy do sieci trafił promujący materiał singiel z gościnną zwrotką Taco Hemingwaya, w internecie zawrzało. Ciekawość słuchaczy wzmogła również solidna lista gości — Ostry, Włodi, Pelson, Taco, Holak. Album to na pewno dosyć kontrowersyjny materiał, przynajmniej dla tych, którzy przyzwyczajeni byli do innego stylu Otsochodzi. Na pewno nie można odmówić mu umiejętności, bawi się swoim flow i głosem. Nowy Kolor to perełka jeśli chodzi o produkcje, bo muzycznie płyta brzmi naprawdę świeżo. Przy krążku pracowali między innymi ENZU, 2k, O.S.T.R. czy Milo. Znajdzie się nawet coś dla narzekających na przesyt nową szkołą — klimatyczny kawałek „Bez ’00”, no i numer będący ukoronowaniem całej płyty — „Szacunek za klasyk”.
Ten duet nie zawodzi: Otsochodzi i Włodi w nowym singlu „Nienawidzą”


Ta dwójka sprawdza się w różnych konfiguracjach. Pierwszy raz razem pojawili się w numerze „ĆpuNY” na producenckiej płycie Returnersów. Okazało się, że różnica wieku i doświadczenia nie miała znaczenia. Między raperami czuć nić muzycznego porozumienia, której owocem była między innymi zwrotka Janka na ostatnim solowym albumie Włodiego. Być może owo porozumienie to wynik zbieżności dnia urodzenia obydwu raperów? W ostatnim kawałku z Pelsonem, Otsochodzi wyznał, że podobnie jak Włodi, urodził się trzeciego marca. Tym razem były członek Molesty swoimi linijkami postanowił wzbogacić najnowszy materiał młodego Jana. Możemy usłyszeć go w utworze „Nienawidzą”. Nie sposób nie wspomnieć o producencie singla, który brzmi naprawdę niesamowicie — wielkie brawa dla ENZU! Przypominamy, że Nowy Kolor ukaże się 24 listopada. Album można zamawiać na stronie Asfalt Shop. Ostatecznie pojawi się na nim również kawałek „Szacunek za klasyk” z Pelsonem.
Czego możemy spodziewać się na nowym albumie Adiego Nowaka i barvinskiego?


Adi Nowak — raper, którego ciężko zestawić z resztą polskiej sceny. Postrzegając go przez pryzmat muzyki, wydaje się stać gdzieś obok głównych nurtów dominujących w hip-hopie, konsekwentnie robiąc swoje. Epka Nienajprawdziwsze oraz album Vafle Ryżowe zapewniły mu nie tylko popularność, ale i opinię rapera, który stawia na oryginalność oraz liryczność (nieraz bardzo dosłowną). Nawet Quebonafide, jako łowca młodych talentów, w jednej z piosenek pyta: „Dlaczego przespałem, gdy Adi Nowak wysłał demo?”. Może i dobrze się stało, bo ostatecznie El Poznaniako zasilił szeregi Asfalt Records. W końcu nadszedł czas na kolejny materiał od Adiego — album Ćvir, nad którym pracował wraz z barvinskym. Jak na razie znamy trzy single. Pierwszym z nich był opublikowany jeszcze w wakacje utwór „Drap, masuj, miziaj” — letniak, w którym gościnnie wystąpiła Zuzanna Niedzielska. Niedawno ukazał się „Zohan”, kontrastujący stylem ze swoim poprzednikiem. Mocny, nowoszkolny bit i zupełnie inna tematyka. Tekstem raper nawiązuje do filmu „Nie zadzieraj z fryzjerem”. Trzeci singiel to kolejny obrót o 180 stopni. Adi ponownie postawił na damski wokal i do kawałka zaprosił Diankę. Jak na razie, po zaprezentowaniu trzech numerów, można z pewnością powiedzieć, że odznaczają się niezwykłą różnorodnością stylu. Ćvir zapowiada się bardzo ciekawie. Po dotychczasowych dokonaniach Adiego trudno przewidzieć, jak brzmieć będzie nadchodząca płyta. Należy spodziewać się mieszanki stylów i powiewu świeżości. Raper udowadniał już, że można robić muzykę, która nie bazuje jedynie na amerykańskich trendach i nie nawiązuje bezpośrednio do staroszkolnych brzmień. Album Adiego oraz barvinskiego to 10 kawałków. Wszystkie tytuły w tajemniczy sposób odnoszą się do ptactwa („Tweet jajko”, „Szpon won!” czy „Strach na wróble”). Preorder płyty dostępny jest na stronie Asfalt Shop.
Radio Asfalt Prezentuje: Menippe „Drogi”


Jak co wtorek Radio Asfalt raczy nas dawką dobrego undergroundowego rapu. W ten wtorek możemy posłuchać utworu „Drogi” autorstwa Menippe. To hiphopowa grupa działająca w Mysłowicach, w skład której wchodzą: Arbuz Arbuziński, Stanley McNoly, Adam Fly, M.A.H Mahowaty, Marcin Power Dablju oraz Karlos Krystian Różycki. W 2017 wydali album Bąbony. „Drogi” to klimatyczny kawałek na oldschoolowym bicie, idealny podkład do wieczornego chillu!