Wydarzenia

craig david

Buena Vista Social Craig

Hot Stuff, jego pierwszy singiel z nowej plyty, zjechalam jak psa, przyznaję. Jednak kolejne utwory, które stopniowo wyciekają z mającego ukazać się już 12 listopada albumu Trust Me są zaskakująco dobre, dlatego dzisiaj przeprosimy się z Craigiem Davidem.

Zacznijmy od 6 Of 1 Thing. Taki trochę utwór latino pop łamany na Buena Vista Social Club z bardzo fajnym wokalem, niezwykle żywiołowy, noga rusza się sama i nic nie można na to poradzić. Słychać, że autentycznie kawałek był nagrywany na Kubie, zapewne pomiędzy jednym, a drugim mojito, czego oczywiście nie potępiam.
She’s On Fire to natomiast wycieczka w klimaty reggae’owe, które zgrabnie udalo się Craigowi zaadoptować na swoją korzyść. Widzielicie może jego MTV Cribs i fragment, gdzie puszczał i spiewał do reggae’owych winyli ? Jak nie, to musicie koniecznie to zyoutube’ować, bo ten facet świetnie odnajduje się w tych klimatach. She’s On Fire niech będzie na to dowodem.
Przejdźmy teraz do Awkward (highly recommended). To niezwykle klimatyczny utwór w starym soulowym stylu. Jest prosty i klasyczny przez co niezwykle piękny. Na szczęście (i nareszcie!) nie jedzie to plastikiem, ani chęcią pobicia Enrique Inglesiasa na polu romantycznych kochanków wyśpiewujących pseudo chwytające za serce ballady. To poważna sprawa, właśnie takiego Craiga chcę słyszeć.

Na koniec o tym jak naprawdę powinien brzmieć Hot Stuff, a jak nie brzmi, bo rzeczywistość jest taka rozczarowująca. To remix niejakiego DJ Flasha, który Hot Stuffowe wokale połączył z podkładem do Ayo Technology 50 grosików. Brzmi kosmicznie. Gorąco polecam i jednocześnie żałuje, że ta wersja nie ukaże się na albumie. Ale jak myślicie – falsetująca Justyna czy poczciwa Krejdżina ? Przekonajcie się sami. Ja zawsze wspieram słabszych nieszczęśników.

A teraz zastanówmy się – trust him or not to trust him ? That is the question. Na razie Trust Me, z wyjątkiem pierwszego singla, jawi się calkiem obiecująco, zwłaszcza po latach Craigowego braku laku i spopowianienia. Ale do 12 listopada pożyjemy i zobaczymy. Nie tak łatwo przecież jest zaufać.

Craig może być hardcore, ale nie musi

Albo nie chce. Wyciekł kawałek, który może być zwiastunem nowej płyty Craiga. Kawałek jest tragicznie g&wniany, najgorsza rzecz jaką kiedykolwiek słyszałam z jego ust. Normalnie nawet nieszczęsna Hidden Agenda była lepsza. Nawet głos Craiga (ten głos!) nie zachwyca. Jedyną fajną tu rzeczą jest wmontowanie sampla z utworu Davida Bowie’ego Let’s Dance. Osobiście jestem zdania, że Bowie’ego w ogóle nie powinno się samplować, choć takie samplujące kodeksy nie istnieją, nikt nie szanuje świętości, hélas! Pamiętacie Samathę Mumbę (R.I.P. her career) i jej Body II Body ? W oryginale David Bowie śpiewał o odmiennych stanach świadomości niejakiego Majora Toma wywołanych czymś więcej, niż oparami lakieru do włosów. Panna Mumba sprowadzila wszystko do pitu baby baby pitu. Ale przepraszam za tę dygresję. Wracając do nowego Craiga, który swój możliwy przyszły singiel zatytułował Hot Stuff, a więc ani to hot, ani to stuff. Aaktt próbował mnie łapać za słowa i w wątpliwość podał moje stwierdzenie, mój post, w którym starałam się udowodnić hardcore’owość Davida. Właśnie dzięki takim kawałkom, będę miała robotę do końca życia, do końca będę go tłumaczyć, co jest trochę głupie, bo artysta powinien sam się bronić, jego dzieło powinno samo się bronić. Widać niektórym trzeba pomagać, a ja jestem przekonana, że taki talent zasługuje na większe niż dotychczas uznanie. Niestety sama robię siebie w balona, ponieważ ten utwor jest absolutnie nie do przyjecia. Moge jedynie nadal wierzyc w to, ze w jakis sposob Craig David moze byc hardcore, kiedys zreszta byl … Those were the days, non? To są w takim razie ostatnie sekundy, aby sie przekonać o jego mocniejszej stronie zanim calkowicie zanurzy sie w popowym sosie w pogoni za $$$. Zejdzcie zatem parę postów w dół i przekonajcie sie sami o tym jak mogloby byc, gdyby Craig nie kalał ziemi po której stąpa (patrz: słuchaczy) takim … No właśnie. A teraz zamilknę.
Craig David Hot Stuff – na własną odpowiedzialność.

Kano – London Town – Recenzja

Kano wraz ze swoim debiutanckim Home Sweet Home miał mocne wejście. Krytyka nie szczędziła mu ochów i achów, po pleckach klepali go koledzy po fachu tacy jak np. Busta Rhymes, Nas, Andre 3000 czy Chuck D z legendarnego Public Enemy. Obok Dizzee’ego Rascala stał się największą gwiazdą sceny grime. 10 września powraca z nowym albumem zatytułowanym London Town, który wyciekł już jakiś czas temu i teraz swobodnie lata sobie po sieci. A my możemy już wydać wyrok na Kano. I tak brzmi on: winny. Niestety nowe dzieło Kano nie dorasta swojemu poprzednikowi do pięt, jedynie może do podbicia. Nie jest to jednak zły album. Są tu mocne fragmenty jak np. utwór tytułowy, szalony Bad Boy, refleksyjne (!) This Is My Life oraz Over & Over przypominające trochę moje ukochane Sometimes z pierwszej plyty. Znajdziemy tu także ciekawe kolaboracje m.in. z sezonową sensacją z Wysp, Kate Nash (gdyby Wyspiarze średnio, co 3 miesiące nie wynajdywali sobie kogos nowego i sensacyjnego, zaczęlabym martwić się o ich morale), z Damomen The Gorillaz Albarnem, czy powstałym z prochów Craigiem Davidem w This Is The Girl, który to utwór ewidentnie wybija się spośród pozostałych potencjałem komercyjnym. W Fightin’ The Nation Kano sam na chwilę wciela się w wokalistę. Efekt, choc dyskusyjny, ma swój urok. Jednak ogolnie rzecz biorąc, na London Town ciężar gatunkowy gdzieś się zapodział, nie ma tu tego kopa, jaki mial debiutancki album, zabraklo nieco oryginalnosci i coś nie pachnie tu świeżoscią. Czy to zadyszka spowodowana wejściem na salony, która zawsze odbiera trochę na autentycznosci czy syndrom drugiego albumu? Może komplet. Ja jednak mam nadzieję, że tylko to drugie. Nie będę dawać gwiazdek, czy ocen, bo to jest takie szkolne, a ja nigdy nie lubilam szkoly. Ale jesli pytanie brzmialoby: tegoroczny Rascal czy tegoroczny Kano ? Obiektywnie wskazalabym Dizzee’ego. Subiektywnie zawsze wybiorę Kano, nawet gdyby rapowal ksiażkę telefoniczną do dzwięków rozładowywanej zmywarki do naczyń. Jestem słaba, ponieważ mimo wszystko, chlopak ma niezaprzeczalny urok.

Dla przypomnienia This Is The Girl :

Jesli nie doleciał do Was jeszcze London Town, to możecie go sciągnąć tutaj.

Craig może być Hardcore

Raz, raz. Próba mikrofonu. Tak, więc to ja (a nie np. Ty) zakręciłam się i dołączyłam do zespołu SoulBowla. I tak od dnia dzisiejszego będę dla Was, moi mili państwo, pisywać. Zaczniemy od czegoś prostego. Ot, taki mój konik. Wabi się Craig David, jeśli w ogóle konie się wabią. Sprawa z konikiem Craigiem jest dosyć skomplikowana, mimo iż na pierwszy rzut oka wydaje się być całkiem prosta. Bo przecież to ten koleś od 7 days, Walking Away i co najgorsze Rise&Fall. Zgroza! Słodkawy, nudnawy R&B crooner jakich wielu. Otóż, i tak i nie. Craig jest bowiem chyba jednym z najbardziej nieszczęsnych artystów, jakich znam. Pomimo ogromnego talentu i potencjału (sprawdźcie jego nagrania live albo akustyczne sety, a gwarantuję, że zostaniecie pozbawieni kapci z wrażenia), błędy jakie popełniono w trakcie jego prawie 8-letniej już kariery wołają o pomstę do nieba. Wymieńmy chociażby idiotyczny wybór singli i promocję, która wykreowała go na chłopca, który zachowuje się jakby zgubił swój boyband i zapomniał choreografii. A Craig przecież z ulic i podziemia się wywodzi, zaczynał jako DJ w pirackich radiostacjach, promując i tworząc muzykę, która potem zawojowała Wyspy i stała się pierwszym w całości czarnym gatunkiem Made in the Uk, czyli UK Garage, zwanym także 2stepem. Lata od 1999 do około 2002 były ekspansją tego kierunku, absolutnym szaleństwem i zadziwiającym komercyjnym sukcesem klubowej sceny, po którym niewiele niestety dzisiaj zostało. Jakieś echa tego można usłyszeć jeszcze w grime’mie, brytyjskich hip-hopowych produkcjach, ale generalnie rzecz biorąc, 2step is dead. Wracając jednak do konika, możliwe, że kariera Craiga, najmłodszego w historii wokalisty na 1 miejscu brytyjskiej listy przebojów (miał wtedy zaledwie 19 lat i mleko na świeżo wyhodowanej brodzie), wyraża po części to, czym był cały ruch UK Garage. Wystrzelonym korkiem od szampana, który szybko wystrzelił, by na koniec wylądować w śmietniku. Ty wybierasz! A Craig w tym czasie rehabilituje się (po raz kolejny … ) przygotowując swój nowy czwarty album (część materiału została nagrana na Kubie zapewne pomiedzy jednym a drugim mojito), który światlo dzienne ujrzy już w listopadzie. Na razie poprawił swoje morale zakurzone chudymi spopowiałymi latami udzielając się na ostatnim singlu Kano. Ich This Is The Girl to dynamit. Jesli Craig pociągnie tak dalej na tym dynamicie, to na nowej płycie pójdzie mu lepiej niz poszlo mu z szampanem, a ma chłopak dużo do nadrobienia. Wydaje mi sie jednak, że zasluguje na to, aby dać mu szanse. Można to zrobić nawet i dzisiaj ściągając kompilację wydaną przez, ekhm.., emm!records!, która ma za zadanie pokazać ostrzejszą, bardziej zadziorną stronę Craiga. Może wysłuchanie jej pomoze ujrzec Craiga w innym swietle.

Zapraszam zatem do ściągania i poznania Craiga od innej strony.
credit: emm! 4 xclusiv.fora.pl

Kompilacja jest ułożona w następujący sposób: pierwszych 5-6 kawałków utrzymanych jest bardzo w stylu UK Garage, więc autentycznie na początku może być nieco hardcorow. Następnie powoli przechodzimy w utwory bardziej refleksyjne, aby zakończyć nagraniami koncertowymi i akustycznymi.

Tracklist:

01. Can’t Be Messing ‚Round (z albumu Born To Do It, 2000)
02. Walking Away (Ignorants Remix feat. Trell) (singiel Walking Away, 2000)
03. Eenie Meenie (z albumu Slicker Than Your Average, 2002 Ten utwór miał być następnym po What’s Your Flava? singlem z albumu, ale ostatecznie zdecydowano się na Hidden kurde Agenda )
04. Can You Feel Me (strona b singla All The Way, 2005)
05. Walking Away (Treats [Better Day] Remix) (singiel Walking Away, 2000)
06. Slicker Than Your Average (tytułowy utwór z albumu, 2002)
07. Key To My Heart (utwór ukazał się na amerykańskiej wesji Born To Do It z 2001 roku)
08. Exception To The Rule (strona b singla Don’t Love You No More (I’m sorry), 2005)
09. Four Times A Lady (utwór powstał zaraz po BTDI. Akustyczna wersja utworu ukazała się na dvd Off The Hook Live At Wembley z 2001 roku, wersja studyjna wylądowała w końcu na stronie b singla What’s Your Flava? i też chyba tylko na jego europejskiej edycji. Craig kiedyś powiedział, że napisał ten utwór dla … Destiny’s Child (!), ale tak bardzo mu się spodobał, że zatrzymał go dla siebie. Trochę mu daleko do DC, ale jest prześliczny.)
10. You Know What (kompozyjca pochodzi z płyty Born To Do It)
11. Let Her Go (Utwór dedykowany jest Mamie Craiga, powstał zaraz po śmierci jego Babci. Album The Story Goes…, 2005)
12. Johnny ( utwór promuje kampanię przeciw przemocy w brytyjskich szkołach. The Story Goes…, 2005)
13. No More (Gure featuring Craig David) (utwór pochodzi z albumu Guru’s Jazzmatazz-Streetsoul, 2000)
14. What’s Changed (płyta Slicker Than Your Average, 2002)
15. Rendezvous (Born To Do It, 2000)
16. Rendezvous (Sunship vs. Chunky Remix) (singiel Rendezvous, 2000)
17. Simon Says (dvd Off The Hook Live At Wembley, 2001)
18. What’s Your Flava? (live acoustic Down Under) (strona b singla World Filled With Love, 2003)
19. 7 days + Rewind + freestyle (acoustic live in Amsterdam, 2000) + bonus track: freestyle + beatbox (nieznany, acz klawy)