daniel merriweather
Oficjalna data rozpoczęcia ,,Miłości i wojny”
Czy tej wiosny jesteście bardziej gotowi na miłość czy może jednak szykujecie się do wojny? W każdym razie możecie oficjalnie zacząć się przygotowywać na 25 maja, bowiem to jest ta prawdziwa i jedyna data premiery albumu Love&War Daniela Merriweathera w Wielkiej Brytanii. Red, następny po Change singiel z tegoż właśnie krążka, będzie z kolei dostępny 18 maja. I jak już zostało to powiedziane, teledysk do tej piosenki został nakręcony i zapewne niedługo zaatakuje ekrany. Amerykańska oraz australijska data premiery nie są jeszcze znane, co może dziwić, ale równie dobrze w dzisiejszych warunkach nie musi. W każdym razie w dalszej części tego wpisu (ponieważ podobno nie wypada nam używać określenia ,,po skoku”, bo jest to ,,delikatnie irytujące” oraz ,,skopiowane na maksa z OKAYPLAYER” ! Gdyby tylko, kotku, z Okayplayera… Cali jesteśmy skopiowani ! Przykładowo mój dowód istnieje tylko w wersji ksero) znajdziecie nowy spis piosenek (czytaj: tracklistę), który różni się nieco od wersji promocyjnej, z którą co poniektórzy mieli okazję zapoznać się drogą wybitnie nielegalną. Zawsze wiedziałam, że jeśli już, to wszyscy spotkamy się piekle. (więcej…)
Nowy teledysk: Dan Power
Jeżeli nie znacie jeszcze Dan’a Power’a to nie wiecie o co chodzi. Daniel Merri-cośtam jest nikim w porównaniu z tym niezwykle wypasionym kolesiem. Dan pojawił się nagle ale już jest na językach wszystkich. Lil Wayne chce zrobić remix tego świetnego kawałka a Beyonce pragnie go przerobić na swoja modłę i umieścić na swoim następnym albumie. O Danielu można powiedzieć wiele – jest świeży, nieprzewidywalny i na czasie. Ma w sobie cząstkę każdego z nas i śmiało można go nazwać głosem pokolenia. Najwyraźniej jeśli Amy Winehouse szybko nie zbierze się do kupy to niedługo nie będzie miała o czym układać tekstów, bowiem Power marnuje całą swoją energię na zaangażowaną lirykę. Teledysk, który wam prezentuje jest prawdopodobnie inspirowany poczynaniami Kid Cudiego i Kanye Westa – jest elektroniczny i futurystyczny oraz a little bit 80s. Dziewczyny z teledysku wprawdzie kopiują trochę układy taneczne Ciary ale to nie zawadza. Szkoda tylko, że Power nie używa auto-tune, choć możliwe, że to przysłoniłoby urodę jego głosu. Tak: Dan jest wszystkim czego szukacie w muzyce. Koniecznie sprawdźcie jego MySpace, twitter i oficjalną stronę.
Daniel na żywo, ale w studio
Dobra i zła wiadomość. No dobra, właściwie to dwie złe. Pierwsza zła wiadomość jest w zasadzie słodko-gorzka i brzmi: od Daniela Merriweathera bardzo łatwo jest się uzależnić. Dalsze złe wieści to takie, że jego zapowiadany na kwiecień album Love&War ukaże się dopiero w maju. Skandaliczny zamach na cierpliwość wszystkich wielbicieli fajnych chłopców ! Nie mogę jednak podać Wam w tej chwili dokładnej daty premiery, bo na razie źródła pokazują 4 różne (!). A zatem, pozostaje rzut monetą albo czekanie na oficjalne potwierdzenie. W międzyczasie, a konkretnie w kwietniu, Daniel wyda kolejny singiel, tym razem do piosenki Red, którą sam określa jako kluczowy utwór na płycie. W poniedziałek pod wodzą reżysera Anthony’ego Mandlera (Distuuurbiaaaa, ostatni Robin Thicke) nakręcono do niego teledysk. Jestem oburzona, że miało to miejsce w jakimś Nowym Jorku, a nie w moim czerwonym pokoju, pff! W każdym razie możemy tylko czekać, co jest raczej beznadziejną perspektywą. Czekanie można sobie jednak nieco umilić. Wychodziłoby na to, że w chwili obecnej aktualnym singlem Daniela O-Trudnym-Nazwisku jest Change. W takim razie oto Change na żywo, ale w studio w programie The Sunday Night Project. Tak, Ronson gra tu na gitarce. Ale z drugiej strony kogo to obchodzi, skoro tu chodzi przede wszystkim o Daniela.
Daniel Merriweather w punktach
Daniel Merriweather w punktach, czyli kilkanaście powodów na to, aby mieć oko na Daniela-O-Trudnym-Nazwisku i ,,zawiesić ucho” na jego nadchodzącym albumie (na podstawie tegoż wywiadu):
01. Liczby: Australijczyk ma 27 lat. Jego zapowiadany od dawna debiutancki album Love & War ukaże się 23 kwietnia (dzień koncertu Angie Stone w Zabrzu! ). Promujący wydawnictwo singiel Change, w którym Danielowi towarzyszy jego kolega z wytwórni – Wale, miał premierę 2 lutego br.
02. Tytuł Love&War powstał z fascynacji ideą zderzania się przeciwstawnych sił (to takie romantyczne, wręcz w XIX-wiecznym stylu – Wojna&Pokój, Puszkin i jego Eugeniusz Oniegin, itd. – przyp. emm) (więcej…)
Nowy teledysk: Daniel Merriweather „Change” ft. Wale
Wbrew temu, co wskazuje kalendarz, święta nadal trwają, a marzenia się spełniają. Jak to sobie wymarzyłam już dawno, dawno temu, Daniel Merriweather, zwany także Danielem-o-trudnym-nazwisku, na początku przyszłego roku W KONCU wyda swoją długo oczekiwaną płytę. Krążek będzie nosić tytuł Love&War. Singiel promujący wydawnictwo zwie się zaś Change i zostanie wydany 2 lutego. Właśnie wypuszczono do niego teledysk, w którym Danielowi towarzyszy waszyngtoński raper Wale. Niech Wale nie pomyli się Wam z brytyjskim Wiley’em, w którego nagraniu Cash In My Pocket Merriweather również ostatnio dał głos. Aby umilić sobie oczekiwanie na premierę albumu i nabrać jeszcze większego apetytu na Daniela-o-trudnym-nazwisku, skuście się koniecznie na wizytę na jego myspace. Robinie Thicku, posuń się. Obawiam się, że rośnie Ci potężna konkurencja. A ja zaczynam patrzeć z nadzieją w 2009 rok.
Nowy teledysk: Wiley „Cash In My Pocket” ft. Daniel Merriweather
Wraz z (prawie) nowym teledyskiem, promującym album See Clear Now, Wiley utrzymuje wysoki wizualny poziom i nadal jest wierny ,,futrzanemu motywowi” zapoczątkowanemu w Wearing My Rolex. Nakręcony w jednym ujęciu, giełdowo-biurowy (ten kryzys!) wideoklip mnie osobiście przynosi na myśl kultową już produkcję Spike’a Jonze’a zrobioną dla Fatboy Slima do utworu Praise You. Ale niech Wiley i reżyser klipu potraktują te porównanie jako największy komplement. Cash In My Pocket został wyprodukowany oczywiście przez przyszłego szwagra Lindsay Lohan, Marka Ronsona, a Wiley’owi towarzyszy w nim Australijczyk Daniel Merriweather, którego solowej płyty nie mogę się doczekać. Dawać! Krążek See Clear Now ukazał się 8 grudnia.
Jak to było na Brits 2008
W zasadzie nie było tak źle. Zarówno pod względem laureatów, jak i występów uświęcających galę, było poprawnie. Z Brits bywa różnie, często dość problematycznie. Ale nie wgłębiajmy się w to, zwłaszcza, że już po imprezie. Statuetki rozdane, występy odbębnione, a wszystkie after party zapewne zakończone, choć z Amy nigdy nie wiadomo.
To co może Was zainteresować, to na pewno wygrana Kanye Westa w kategorii International male solo artist oraz nagroda Marka Ronsona dla Najlepszego męskiego wykonawcy. Ronson jest pierwszym w historii nie wokalistą, który zdobył statuetkę w tej kategorii. Najlepszą brytyjską wokalistką została, bardzo zasłużenie, Kate Nash. A nagrodę krytyków zgarnęła Adele. Chyba na kredyt i raczej nie za album 19. Co tam jeszcze … oczywiście, największymi zwycięzcami gali zostali Arctic Monkeys. Ziew.
Zabierzmy się za występy! OSTRZEŻENIE. Jeśli nie chcecie słuchać moich herezji na temat zwycięstwa Królewny Mroku i Ciemności Rihanny, która pokonała złe moce siłą swojej parasolki (i Klaxonów oczywiście!), natomiast Wasza miłość do Amy równa się jej miłości do cracku, zejdźcie niżej.
Rihanna dotknęła się i nie spie&rzyła. Zadziwiające, non? To najlepsza wersja Umbrelli eli eli, jaką słyszałam. Klaxonów kocham jeszcze bardziej, bo nie boją się mroku i obciachu. Order im za to! I okazuje się, że Mrohna Królewna to nie tylko fajne ciuchy. Oczywiście, że świat byłby lepszy, gdyby Rihanna w ogóle nie śpiewała, tak samo jak lepiej by się żyło, gdyby Paris Hilton nie wydawała płyt. Ale taka jest rzeczywistość i, oprócz możliwości przełączenia na inny kanał w odpowiednim momencie, niewiele da się z tym zrobić. Jeśli więc już taka Riri decyduje się wyjść poza zjawisko znane jako Rihanna, trzeba to pochwalić. Zapewne laserowo-kosmiczna koncepcja piramidalna, troszkę a’ la Dark Side of the Moon, była nie jej autorstwa, a the Klaxons. Możliwe, że to samo miało miejsce z jej kiecą i makijażem, dzięki któremu przypominała Grace Jones (!) , tudzież Ziggy Stardusta Bowie’ego, albo to tylko moje wrażenie. Nieważne. Wyszło świetnie, intrygująco oraz bardzo new rave’owo. Kupiłam to. Szkoda tylko, że tak mało było w tym Golden Skans, ale zwalmy to na prawa rynku. Chórki Klaxonów, nawet słabo słyszalne, są boskie, nieprawdaż?
A teraz Mark Ronson i jego ,,dodatki”. Najpierw Adele z uroczą fryzurą i ślicznym makijażem oraz fragmentem God Put A Smile On My Face, następnie Daniel O Trudnym Nazwisku Merriweather, który absolutnie mnie nie ruszył Stop Me, a Stop Me zazwyczaj mnie bardzo poruszało.. W końcu wisienka na tym torcie, czyli Łajno w znakomitej formie z Valerie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miałam wrażenie, że Amy autentycznie tam JEST, tj. jest na scenie. Co więcej, wydawało się, że ona też ma tego świadomość i jest jak najbardziej obecna. Jednak opłaca się pójść na odwyk, albo przynajmniej udawać, że się na nim jest, bo jak widać po tym występie, efekty są znakomite.
Jeszcze więcej zmartwychwstałego Łajna unoszącego spódnicę dla siedzącego za kratkami Blake’a w Love Is a Losing Game. Podobno Amy może znów widywać swojego małżonka po tym jak jakiś czas temu ich małżeńskie wizyty zostały zawieszone. Czy to był początek gry wstępnej czy tylko zbieg okoliczności ? Oceńcie sami.
Poznajcie Daniela Merriweathera

Przepis na jednego Marka Ronsona na wiele osób
A zatem, do pracy! Bierzemy kawałek The Smiths, których kiedyś namiętnie słuchałam rano w drodze do szkoły. Może zaznaczę, że głos Morrissey’a, który śpiewa tak jakby za chwilę wejść do komory gazowej oraz jego teksty idącące m.in tak: Last night I dreamt/That somebody loved me/No hope, no harm/Just another false alarm albo And if a double-decker bus/Crashes into us/To die by your side/Is such a heavenly way to die RACZEJ nie grzeszą pozytywnym myśleniem, zwlaszcza gdy tu cały dzień przed tobą … W każdym razie weźcie stąd oryginalną wersję Stop Me If You Think You’ve Heard This One Before z 1987 roku i przekonajcie się sami. Dorzućcie do tego You Keep Me Hangin’ On, hit z roku 1966 w wykonaniu The Supremes, genialnego tria pod wodzą Diany Ross. Swego czasu przechodziłam poważne zauroczenie tym doo-wopowym brzmieniem. Pamiętam, że The Supremes stanowiły znakomitą scieżkę dźwiękową do Tolkienowskiej trylogii Władcy Pierścieni, którą w tamtym czasie czytałam. Ich piosenki rytmicznie idealnie zgrywały się z ruchem Drużyny Pieścienia po Sródziemiu. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy zobaczylam film, a tu zamiast moich doo-wopów, gra cała orkiestra symfoniczna! Zajęło mi 3 części, każda średnio po 3,5 godziny, zanim się przyzywczaiłam do bardziej klasycznej muzycznej wizji. Jednak, ja tu wpadam w dygresje, a nasz Ronson jeszcze niegotowy! You Keep Me Hangin’ On w oryginalnej wersji The Supremes ściągnicie tutaj .
Nie zapominajcie, że do tego wszystkiego potrzebujecie jakiegoś głosu, który będzie substancją lączącą i poskleja tę masę razem. Nalepiej byłoby, gdyby był to głos pokroju Winhouse albo Daniela Merriweathera, ale jeśli nie uda Wam się kogoś takiego dostać w sklepie, wystarczy Lily Allen. Teraz naszego Ronsona mieszamy dodając do niego nowoczesną produkcję na miarę XXI wieku, trochę klubowych dźwięków, szczyptę brzmień spod znaku urban. Et voilà, gotowe. Jakie to proste! Oczywiście, gdy dysponujemy środkami i odpowiednimi składnikami. Powinno wyjść Wam to, co na załączonym obrazku.