Wydarzenia

del the funky homosapien

#FridayRoundup: J. Cole, Noon, The Trp, Flirtini i inni

Jak co piątek podajemy wam na tacy odsłuchy ciekawych premier płytowych, a dziś, wbrew pozorom jest ich całkiem sporo — począwszy od zapowiedzianego w ostatniej chwili krążka J. Cole’a, przez debiutancki longplay tajemniczego bytu na scenie alt R&B — The Trp, nowe propozycje ze stajni Asfaltu, aż po powroty weteranów — Myi i Dela.


KOD

J. Cole

Dreamville, Inc.

OPIS— Adrian

J. Cole, obok Kendricka Lamara i Drake’a, zajmuje chlubne miejsce na podium amerykańskiej sceny hip-hopowej od czasu kiedy ni stąd, ni zowąd wypuścił pierwszorzędne Forest Hills Drive 2014. Kontynuacją tego zawrotnego sukcesu, miało być 4 Your Eyez Only, które, chociaż zawierało kilka niezwykle mocnych propozycji, było naznaczone również kilkoma chybionymi pomysłami. Jak widać, J. Cole bardzo wierzy w taktykę „surprise release”, gdyż zapowiedziane zaledwie kilka dni temu KOD już dziś trafiło do fanów. Poza oszałamiająco dobrą i nawiązującą do „Opowieści wigilijnej” okładki i tracklisty (12 utworów), niewiele wiadomo na temat nowego materiału rapera. Tematyka ma dotyczyć uzależnień i narkotyków, a jedynym gościem na albumie jest alter ego autora, czyli kill Edwards. Czy Cole ma szansę wrócić na szczyt i wzbudzić podobną ekscytację co 4 lata temu? Mam taką nadzieję — Adrian


Algorytm

Noon

Asfalt

Na jego surowym i niepowtarzalnym stylu dorastają kolejne pokolenia producentów. Mikołaj Bugajak, znany jako Noon, po dłuższej przerwie (10 lat!) wreszcie powraca z solowym materiałem. Sam muzyk o braku aktywności mówi w ten sposób: „wieloletnia praca nad własnym stylem okazała się praktyczną medytacją, a co najważniejsze — akceptacją niedoskonałości”. Algorytm ma być zamknięciem trylogii epek producenta. Poprzedzają go Pewne sekwencje oraz Dziwne dźwięki i niepojęte czyny. Wydawnictwo ma składać się z czterech utworów. Trudno tu mówić o „jedynie” czterech kawałkach, bo większość z nich długością odbiega od standardowych „radiowych” numerów (większość z nich trwa niemalże dziewięć minut). Po zapowiedziach w postaci „Rian” oraz „Phantom Power” można było spodziewać się rozbudowanych kompozycji oraz braku nudy jeśli chodzi o samo brzmienie. Trudno tu doszukać się owych wspominanych niedoskonałości.— Polazofia


Soak

The Trp

The Trp

Singlowym poczynaniom tajemniczego altsoulowego bytu The Trp przyglądamy się z uwagą już od miesiący — dziś rzecz nabrała wreszcie bardziej oficjalnego kształtu dzięki premierze debiutanckiego krążka Soak. To w sumie pół godziny muzyki rozłożone na 11 kompaktowych kompozycji oscylujących od minimalistycznego neo-soulu w stylu ostatniego albumu Franka Oceana, przez formalne zabawy z UK bassem aż po powykręcane R&B w klimacie zeszłorocznego albumu Dirty Projectors. To zdecydowanie pozycja, z którą powinniście się zapoznać.— Kurtek


Heartbreaks & Promises Vol. 4

Flirtini

Asfalt

Czwarta już część niezawodnej kompilacji Heartbreaks & Promises już dzisiaj ląduje w naszych głośnikach. Duet Flirtini (Ment XXL i Jedynak) przygotowali w ramach najnowszego wydawnictwa 16 utworów, nad którymi pracowało ponad 30 osób. Świetne single, na których pojawili się Rosalie., Ras, Jarecki, Ten Typ Mes, Sonar i PlanBe zwiastują naprawdę mocną porcję letniaków. Z woluminu no wolumin poziom rośnie w kosmicznym tempie, ogromny w tym udział topu polskich producentów, gdzie za każdy kawałek odpowiada ktoś inny. Soulection ma naprawdę godną konkurencję.— Richie Nixon


Illmatic: Live From the Kennedy Center

Nas

Mass Appeal Records

„…One was „nah,” the other was Illmatic, That’s a one-hot-album-every-10-year average”. W ten sposób przed laty na legendarnym „Takeover” Jay-Z podsumowywał karierę kolegi po fachu. I choć można się spierać, ile klasycznych albumów znajduje się na koncie Nasa, to co do tego, że Illmatic to jego najważniejsze dzieło, nikt nie ma żadnych wątpliwości. Po 24 latach od premiery raper wypuszcza wersję koncertową krążka, zrealizowaną z udziałem National Symphony Orchestra w The Kennedy Center w Waszyngtonie. Co prawda sam koncert miał miejsce w 2014 roku, jednak fanów Nasira z pewnością ucieszy, że będą mogli usłyszeć magnum opus legendarnego MC również w wydaniu symfonicznym.— Mateusz


Gate 13

Del the Funky Homosapien & Amp Live

l.o.t. Records

Del the Funky Homosapien barwny weteran rapowej sceny pomimo prawie 30 lat na scenie nadal daje z siebie wszystko i nadal brzmi kreatywnie i witalnie. Na wyprodukowanym przez AmpLive’a krążku Gate 13, jego pierwszym długogrającym albumie od pośpiesznego Iller Than Most z początku 2014 roku, tryska energią i wabi humorem. To stary dobry Del z bardzo konserwatywnym produkcyjnym anturażem — Amp Live mota się tu trochę między boombapową konserwą a ostrożnymi eksperymentami z oldschoolowymi syntezatorami, co nie powinno jednak nadto przeszkodzić zagorzałym fanom Dela w pozytywnym odbiorze krążka.— Kurtek


Stargate Music

Ras G & The Afrikan Space Program

Leaving Records

Jeśli chilloutowy instrumentalny hip-hop z eksperymentalną żyłką to wasza działka, koniecznie wsiadajcie na pokład Stargate Music sygnowanego przez Rasa G i jego Afrikan Space Program. To zaledwie pół godziny pokopanych elektrosoulowych bitów zupełnie naturalnie łamiących jakiekolwiek bariery gatunkowe.— Kurtek


TKO (The Knock Out)

Mýa

Planet 9 / MGM

Wierzcie lub nie, ale Mýa jest obecna na scenie już 20 lat i wciąż trzyma się świetnie na pozycji liderki zmysłowego, lekko oldschoolowego r&b. TKO (The Knock Out) jest ósmym albumem w bogatej dyskografii artystki. Wydawnictwo celebruje dwie dekady upływające od debiutu piosenkarki, czyli krążka Mýa, którego premiera miała miejsce dokładnie 21 kwietnia 1998 roku. Na płycie możemy spodziewać się kontynuacji stylistyki utrzymanej na ostatnim krążku, czyli nominowanym do Grammy Smoove Jones. Już sama okładka nawiązuje do estetyki poprzednika. Panna Harrison serwuje nam dwanaście kompozycji, w tym duet z GoldLinkiem i jak możemy się domyślać po singlowych „Ready for Whatever”, „Ready, Part II” czy „You Got Me”, artystka przygotowała solidny zestaw bedroomowych utworów, mocno przesiąkniętych brzmieniem soula i r&b lat dziewięćdziesiątych. — Pat


Primal Heart

Kimbra

Warner Bros.

Kimbra otwiera przed słuchaczami serce, pokazując że ma w nim miejsce dla całej palety barw i nastrojów. Prawdopodobnie też bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zbliża się do naszych, miskowych klimatów, wciąż jednak mocno tkwiąc w popie. Na trzecim albumie Nowozelandki znajdziemy jak zwykle mnóstwo różnorodności (lub jak kto woli — udziwnień): od sophisti-popowych ballad przez hymniczne plemienne utwory do łzawych neo-soulowych fragmentów, przywołujących na myśl zeszłoroczne dokonania Mosesa Sumneya. Wśród producentów między innymi Skrillex czy wieloletni współpracownik St. Vincent John Cogletone.— Maja Danilenko


Not for Sale

Smoke DZA

Babygrande

Przed tygodniem Smoke DZA wypuścił kolejną część swojej serii Ringside, a teraz atakuje szóstym longplayem zatytułowanym Not For Sale. Jak twierdzi sam raper, zależało mu na tym, by na najnowszym albumie zmieścić wszystko to, co go inspiruje. Mowa oczywiście o złotej erze rapu oraz R&B, można więc spodziewać się utworów utrzymanych w klasycznych klimatach. Ciekawie prezentuje się lista gości, wśród których są Joey Bada$$, Ty Dolla $ign, DRAM, Dom Kennedy czy Coz. Ciekawe co reprezentant Harlemu zgotował tym razem?— Mateusz


Eyio EP

Ibibio Sound Machine

Merge

Współczesny londyński big band Ibibio Sound Machine zaserwował nam dzisiaj suplement do ich zeszłorocznego drugiego longplaya Uyai. To jeszcze więcej ich sygnaturowej ultraprzebojowej mieszanki futurystycznego afrobeatu i funktroniki. W czterech nowych utworach ukazują cztery zupełnie różne odsłony własnej muzyki.— Kurtek


Metamorphosis

Uniatowski

Agora S.A.

Długo wyczekiwana, również przez samego artystę, płyta Metamorphosis zawiera trzynaście nastrojowych kompozycji, które Uniatowski stworzył na przełomie kilku lat. Utwory zostały napisane głównie w języku angielskim, a po polsku usłyszymy zaledwie pięć kawałków, w tym poznane wcześniej „Każdemu wolno kochać” oraz ostatni singiel „Honolulu”. Całość płyty, zgodnie z zapowiedzią, utrzymana jest w jazzowo-popowym klimacie, z elementami soulu i bossa nowy. Nic dziwnego, bo Sławek lubuje się w jazzie i porusza się po nim niezwykle swobodnie, a jego seria występów Tribute to Frank Sinatra zyskała niemały rozgłos. Tytuł albumu nie oznacza wcale metamorfozy fizycznej, o której tabloidy rozpisywały się od jakiegoś czasu, lecz dorastanie muzyczne, przemianę w dojrzałego artystę. Zatem posłuchajcie jak na przełomie wielu lat zmieniał się muzycznie Sławek. — Forrel


Nowy album: Del the Funky Homosapien Iller Than Most

iller than most
Początek roku jak to początek roku — dużo się nie dzieje, ciężko mówić o jakichkolwiek głośnych premierach zaplanowanych na styczeń. Zostaje nam póki co polegać na zaskoczeniach, takich jak na przykład wypuszczony właśnie do sieci nowy album Dela the Funky Homosapiena. Legenda niezależnego hip hopu rodem ze słonecznej Kalifornii dopiero co kilka miesięcy temu wypuścił długo oczekiwany (i paradoksalnie przy tym przespany) Deltron 3030, a dzisiaj poprawił zupełnie nowym albumem solowym. Choć Iller Than Most pozbawione jest science-fiction konceptu, brzmi bardziej futurystycznie niż wspomniany projekt z Danem the Automatonem. Zapraszamy do odsłuchu pierwszej względnie istotnej rapowej premiery a.d. 2014.

Recenzja: Deltron 3030 Event 2

Deltron 3030

Event 2 (2013)

Bulk Recordings

Trzynaście lat zajęło Danowi, Delowi, Koali i spółce wydanie następcy jednego z najciekawszych koncept albumów w historii hip hopu, niesamowitego Deltron 3030 (czasem opatrzonego podtytułem Event 1) osadzonego w dystopijnym roku 3030, gdzie geniusz komputerowy Deltron Zero (w tej roli oczywiście Del) walczy z porządkiem świata wyznaczonym przez bezwzględne korporacje. Pierwsze zwiastuny drugiej części, zatytułowanej odpowiednio Event 2, pojawiły się już w 2006 roku — nic więc dziwnego, że oczekiwania niektórych względem projektu urosły do niebotycznych rozmiarów. Z drugiej strony wiara w wydanie drugiego równie przełomowego i odkrywczego albumu z rzędu, zwłaszcza po tak długiej przerwie, wydawała się odrobinę bezzasadna, nawet jeśli Janelle Monáe udowodniła w tym roku, że można.

Trio zagrało na nowej płycie odrobinę zbyt bezpiecznie — choć trudno mieć do nich pretensje tylko dlatego, że trzymają się wypracowanego przez siebie, w gruncie rzeczy doskonale sprawdzonego, brzmienia — wszak jeśli hip hop przez ostatnią dekadę odnotował jakąkolwiek ewolucję, to chyba jedynie wsteczną. Paradoksalnie, mimo że akcja projektu przenosi się o dziesięć lat później, dla współczesnego słuchacza krążek jest raczej muzyczną podróżą w przeszłość — zupełnie tak samo jak inny długo wyczekiwany tegoroczny powrót, Event 2 zdaje się zaczynać dokładnie tam, gdzie zatrzymał się jego poprzednik. Bity Automatora są solidne, ale nie rewelacyjne (a co dopiero rewolucyjne) i dokładnie to samo można powiedzieć o rymach Dela, który stara się jak może, ale nie udaje mu się ukryć bezwzględnie upływającego czasu. Nie jest już tak zręczny i błyskotliwy jak przy okazji Event 1, a całej płycie, brakuje trochę świeżości i ekscytacji, które zbudowały legendę pierwszej części. Wydaje się, że zamiast oprzeć Event 2 o nowe pomysły, grupa próbowała jedynie odtworzyć brzmienie i klimat poprzedniego krążka — choć, trzeba przyznać, z względnie udanym efektem końcowym.

Po raz kolejny zupełnie bezstresowo przyszło im wciągnięcie w bieg historii kilkunastu zaproszonych gości — Joseph Gordon-Levitt w otwierającym album monologu „Stardate” tworzy znakomite wprowadzenie do futurystycznej fabuły, zbudowanej na niemal tuzinie zrównoważonych i satysfakcjonujących numerów: na czele z singlowym „Pay the Price”, obrazowym „The Return” i przejmującym „What Is This Loneliness” z refrenem starego znajomego z Gorillaz — Damona Albarna. Pozytywne wrażenie zaciera się jednak niestety przynajmniej czterokrotnie przy okazji żenujących komediowych interludiów.

Ale kto wie — może gdybyśmy przed trzynastoma laty nie poznali znakomitego Deltron 3030, przy tegorocznej odsłonie projektu wrażenia byłyby jednoznacznie pozytywne. A tymczasem do tego w istocie bardzo solidnego krążka trzeba dołożyć szereg zastrzeżeń, których zwyczajnie nie sposób przemilczeć.

Deltron 3030 Event II – okładka i tracklista albumu

deltron 303030303
Słysząc w tym roku pierwszy singiel zapowiadający nowy album Deltron 3030 nie do końca dowierzaliśmy, ze to się dzieje naprawdę. Teraz już nie mamy wątpliwości: Event II ujrzy światło dzienne 1 października tego roku. Jeszcze trochę czekania przed nami, ale możliwość ponownego przeniesienia się w futurystyczny świat Dela, DanaKida Koali jest jak najbardziej tego warta. Co by nie było, pocieszająca jest informacja, że grupa planuje jeszcze 13 sierpnia wpuścić 3-trackową epkę zagrzewającą nas do tej właściwej podróży. Znamy też już tracklistę albumu, wypełnioną niemal po brzegi interesującymi (i to jak) featuringami. Najmniejszym zaskoczeniem jest tutaj Damon Albarn, który maczał palce również w pierwszym Deltronie, no i sam korzystał z pomocy Dela tha Funkee Homosapiena na debiucie Gorillaz. Tymi bardziej intrgującymi gościnkami są tutaj występy aktorów (Joseph Gordon-Levitt, Mary Elizabeth Winstead), postaci z trochę odmiennych muzycznie światów (Zach De La Rocha, Jamie Cullum) oraz komików (The Lonely Island, David Cross). Wygląda to wszystko po prostu kosmicznie, miejmy tylko nadzieję, że spójność konceptu albumu nie ucierpi przez taki rozmach. Do usłyszenia w przyszłości – tej bliskiej i tej dalekiej!

1. „Stardate” (feat. Joseph Gordon-Levitt)
2. „The Return”
3. „Pay the Price”
4. „Nobody Can” (feat. Aaron Bruno of AWOLNATION)
5. „Lawnchair Quarterback Pt. 1” (feat. David Cross and Amber Tamblyn)
6. „Melding of the Minds” (feat. Zach De La Rocha)
7. „The Agony” (feat. Mary Elizabeth Winstead)
8. „Back in the Day” (feat. The Lonely Island)
9. „Talent Supersedes” (feat. Black Rob)
10. „Look Across the Sky” (feat. Mary Elizabeth Winstead)
11. „The Future of Food” (feat. David Chang)
12. „My Only Love” (feat. Emily Wells)
13. „What Is This Loneliness” (feat. Damon Albarn and Casual)
14. „Lawnchair Quarterback Pt. 2” (feat. David Cross and Amber Tamblyn)
15. „City Rising From the Ashes” (background vocals by Mike Patton)
16. „Do You Remember” (feat. Jamie Cullum)

Deltron 3030 powrócili z nowym singlem

Del tha Funkee Homosapien – ikona niezależnej kalifornijskiej sceny hiphopowej – jest autorem całkiem obszernej dyskografii, nie ma jednak cienia wątpliwości, który jego album najmocniej zapisał się w historii gatunku. Wydany w 2000 roku krążek Deltron 3030 to kolaboracja rapera z producentem Danem the Automatonem i Dj’em Kidem Koalą i chyba najsłynniejszy rapowy concept album. Przedstawiona tam wizja XXXI-wiecznego świata z miejsca stała się jednym z symboli hip hopu jako środka artystycznego najwyższej klasy. Nic dziwnego, że pomimo wielu albumów wydanych później przez Dela, fani wciąż krzyczą „kiedy drugi Deltron?”. Wygląda na to, że być może niedługo. Wczoraj do sieci trafił pierwszy od 13 lat oficjalny singiel grupy, z dumą zwiastujący nadejście Deltron Event II. Sprawdzić „Pay the Price” możecie na oficjalnym facebooku Deltronów i tylko przez 24 godziny od publikacji (zostało jeszcze 8h). Dziwne. Ale co z tego, skoro singiel piękny?

ODSŁUCH

Nowy teledysk: Hopie feat. Del the Funky Homosapien „Space Case”

Hopie wypuszcza swój album już 13 września, abyście mogli go nabyć. Ja tego raczej nie zrobię, gdyż jej muzyka do mnie nie trafia. Ale, ale. Jeśli będzie wypuszczała jakieś DVD z klipami, to może na mnie liczyć. Powyższy obrazek jest co najmniej fajny. Klimat na początku trochę jak w pierwszej wersji „Pursuit of Happiness” CuDiego. Wizualizacje może i ocierają się o kicz, ale zdecydowanie są w stanie ucieszyć oko widza. W końcu takie rzeczy już nam serwowała M.I.A. i jakoś nie narzekaliśmy. Na końcu zaś pan grający na MPC. Widok ten, wcześniej powodował uśmiech na mej twarzy. Ci, którzy obecni byli na koncercie Kanye Westa w Krakowie, rozumieją, czemu teraz moje serce miało prawo przyspieszyć swoje bicie na widok tego sprzętu. Zapraszam do oglądania kolorowego klipu.