Wydarzenia

emeli sande

Emeli Sandé w elektronicznym ogrodzie wysublimowanych dźwięków

emeli_sande_garden_video_soulbowlpl

Emeli Sandé weszła do bardzo ciekawego ogrodu, pełnego elektroniki i inteligentnych dźwięków. Gdyby w nim została i zaczęła czerpać z niego inspiracje do nowej płyty, byłby z tego na pewno album roku. A co wyszło? Sprawdźcie wkrótce naszą recenzję. Tymczasem do jednego z najlepszych utworów na płycie „Garden” powstał minimalistyczny teledysk, dosłownie nawiązujący do tytułu piosenki, ale kryjący w sobie wiele tajemnic. Określa wolność i pasję, czyli dwie ważne życiowe cechy. Ogromnym zaskoczeniem jest sam wizerunek Brytyjki, luźny i nieco gangsta. Gościnnie w kawałku wystąpili Jay Electronica i Aine Zion. Szkotka zaprasza do ogrodu, nietypowego i oryginalnego. Zajrzycie?

Odsłuch: Emeli Sandé Long Live the Angels

emeli

Doczekaliśmy się drugiego krążka Emeli Sandé. Po spektakularnym sukcesie jej debiutu, Brytyjka postanowiła chwilę odpocząć, a później skupić się na następcy Our Version of Events. Poznaliśmy już trzy single promujące wydawnictwo: zaskakujące brzmieniowo „Hurts„, minimalistyczne „Garden” oraz przeciętne, ale emocjonalne „Breathing Underwater”. Nie wysuwam jeszcze żadnych osądów, tylko udostępniam na razie odsłuch długo wyczekiwanej płyty Long Live the Angels. Dodam tylko, że najmocniejszymi punktami albumu są wspomniane „Hurts” oraz „Garden”. Press play below.

Nowy teledysk: Emeli Sandé „Breathing Underwater”

emeli_sande_soulbowlpl

Czyżby syndrom drugiej płyty? Nie, nie chcę tak myśleć, ponieważ Emeli Sandé jest utalentowaną artystką o wielkim potencjale. Poza tym jest bardziej lubiana na Wyspach, niż sama Adele. Świadzy o tym chociażby fakt, że w Wielkiej Brytanii Sandé sprzedała więcej egzemplarzy swojej płyty, niż autorka hitu „Rolling in the Deep”. Dotychczasowe single Emilii są jak nierówna sinusoida. Od energicznego „Hurts” przez eletroniczne „Garden” wzwyż, skończywszy na nieznacznym spadku w „Breathing Underwater”. O singlu wspominałem już wcześniej, a teraz można zobaczyć do niego teledysk. Przedstawia on życiowe cierpienia ludzi znajdujących się na różnych etapach życia. Przyjemne do oglądania i słuchania. Może moje zbyt intensywne myślenie prowadzi do anomalii? Może nie powinienem być surowy w stosunku do Brytyjki i poczekać na cały album? Tak zrobię. Poczekam do premiery płyty. Tymczasem sprawdźcie klip poniżej. Przekonuje Was?

Nowy utwór: Emeli Sandé „Breathing Underwater”

emeli_sande_soulbowlpl

Kolejny przedsmak drugiego krążka, jaki serwuje nam Emeli Sandé, to podniosła ballada „Breathing Underwater”. Trochę nijaka, a jednocześnie bardzo w stylu Brytyjki. Wszystkie trzy prezentowane do tej pory single są odmienne brzmieniowo i odkrywają inne odsłony Long Live the Angels. Pamiętam, że w swoim czasie męczyłem debiut Emeli, ale niestety z biegiem czasu okazał się dla mnie nużący, a przeciągające nuty w wykonywaniu artystki — irytujące. Od tego wydawnictwa oczekuję czegoś więcej. Time will tell.

Emeli Sandé rekrutuje Jaya Electronicę i Áine Zion do nowego singla „Garden”

emeli-sande-garden-768x768

Tak, tak, szkocka piosenkarka przygotowuje nowy album. Long Live the Angels trafi do sklepów 11 listopada, a Sandé właśnie zaprezentowała drugi singiel po wydanym przed miesiącem „Hurts”. Szczerze mówiąc, nie wiem, czym zaczarowała Jaya „wciąż czekamy na album” Electronicę, ale legenda niewydawania własnej muzyki pojawia się w numerze gościnnie. Numer zresztą całkiem do rzeczy, zwłaszcza jak na zazwyczaj prześpiewującą nawet generyczne bity Sandé. Tu tymczasem mamy klasyczny podkład i refren, który w kontekście dyskografii piosenkarki można nazwać minimalistycznym. Tak trzymać!

Nowy teledysk: Emeli Sandé „Hurts”

emeli_sande_soulbowlpl

Jak wspominaliśmy przy okazji premiery singla, „Hurts” to energetyczna bomba, która wybuchła zaraz po jego wydaniu. Nie inaczej jest w przypadku teledysku. Ekspresyjna Emeli Sandé wyśpiewuje kolejne wersy utworu, a w tym bólu jest niezwykle przekonująca. Żeby spotęgować cierpienie, Sande występuje w mocnym wyrazistym make-upie, a klip został nakręcony w smutnej czarno-białej tonacji. Stylistyka na pewno odmienna od tej, zaprezentowanej na debiucie, co tym bardziej potęguje ciekawość, jaka zawartość znajdzie się na Long Live The Angels. Tymczasem enjoy.

Nowy utwór: Emeli Sandé „Hurts”

14231400_10153697116171898_4887380449357200065_o

Co za powrót! Emeli Sandé zapowiadała w zeszłym miesiącu nowy singiel, ale nie spodziewaliśmy się takiego ognia! „Hurts” niemalże płonie od nadmiaru energii i emocji, które nagromadziły się w wokalistce po rozwodzie. Świetna zapowiedź Long Live The Angels. Już teraz możemy zakładać, że będzie to niezwykle szczery i mocny album. Premiera odbędzie się 11 listopada.

Emeli Sandé wśród artystów Roc Nation

emeli222Emeli Sandé, po długiej przerwie, podczas której zdobywała życiowe doświadczenie, zaprezentowała niedawno na swoim profilu na Instagramie zdjęcie „rodziny” Roc Nation, informując tym samym podpisanie nowego kontraktu płytowego z tym labelem. Nie wiem, czy cieszyć się, czy płakać. Wytwórnia znana jest z tego, że nie potrafi zadbać o debiutantów i marnuje ich kariery, czego przykładem są Melanie Fiona, Alexis Jordan, czy Rita Ora. Szkotka z takim potencjałem muzycznym i ogromną popularnością jej debiutu, który przewyższył sprzedaż Adele 21 w Wielkiej Brytanii, nie mogła trafić gorzej. Wydaje się, że Jay Z dba obecnie tylko o siebie i Rihannę. Obym się mylił i chociaż Emeli nie jest już debiutantką, niech Roc Nation da jej możliwość wypłynąć w Stanach i rozwinąć skrzydła jako artystce. Przypomnijcie sobie, jaki talent posiada artystka.

Nowy utwór: Emeli Sande „Don’t Fight The Bullet”

Przechwytywanie

Emeli Sande powraca i serwuje nam coś zupełnie nowego. Jeśli tęskniliście za tą bardzo utalentowaną piosenkarką, to ten filmik będzie Wam w stanie wynagrodzić czekanie. Co prawda nie jest to studyjny materiał audio, ale raczej na pewno się spodoba i prawdopodobnie już niedługo doczekamy się oficjalnej wersji utworu „Don’t Fight The Bullet”. Teraz pozostaje nam pozachwycać się nagraniem, które artystka zarejestrowała podczas próby w domowym zaciszu.

Nowy freestyle: Chris Loco feat. Emeli Sandé „Moon”

emeli-sande-press-2013-650-430
W sierpniowy poranek jakieś niecałe dwa lata temu pokochałam szczere do bólu „Comfort Inn Ending” Jhené Aiko, całkiem niedawno wylewałam łzy w rytm „Female Energy” Willow Smith (które nota bene oparte jest na „The Pressure” wcześniej wspomnianej artystki) i wygląda na to, że moja miłość (a może raczej sentyment?) do kobiecych freestyli nie ustanie po przesłuchaniu „Moon”. Gorące brawa za piękny debiut w tej kategorii dla Emeli Sandé i (kimkolwiek by nie był ten pan) Chrisa Loco. Brytyjska wokalistka jak zwykle zachwyca tekstem, z którym można się utożsamić i wyciągnąć mądrości życiowe oraz ciepłym, gładkim wokalem. Nie mogę doczekać się już nowej płyty artystki z Wysp, a Wy?