Wydarzenia

etta james

Recenzja: Leela James Loving You More…In the Spirit of Etta James

Leela James

Loving You More…In the Spirit of Etta James (2012)

Aktora powinno się oglądać, nie słuchać! – wykrzykuje Jean Dujardin w czarno-białym filmie The Artist. I nie sposób się z tym nie zgodzić. W muzyce wszystko wygląda zupełnie odwrotnie, ta dziedzina sztuki zarezerwowała sobie głos. Niestety w wyuzdanym, plastikowym świecie coraz częściej zapomina się o tym, kto owy głos ma, a kto tylko doskonale się maskuje, kręcąc do kamery pupcią! Leela James postawiła na głos. Nagrywając Loving You More z piosenkami Etty James, piosenkarka przeniosła się w czasie o kilka dekad wstecz i przypomniała na czym kiedyś polegała muzyka.

„Dusza nigdy nie umiera” – tak rozpoczyna się Loving You More, niejako przekrój najważniejszych, a przynajmniej najpopularniejszych, piosenek Etty James. Wśród nich m.in. soulowe „Nobody Loves You Like Me”, spokojne „Sunday Kind of Love” czy lekko funkujące „I’m Loving You More Every Day”. Ale prócz standardów znajdziemy tu też dwie nowe kompozycje, które niestety naruszają spójność całej płyty. Nowe aranżacje, znacznie odbiegające od bluesowych standardów Etty, ujmują utworom charakteru i sprawiają, że te, choć urokliwe, wypadają tylko poprawnie. To wszystko jednak tylko tło, dla tego co w soulu najważniejsze – głosu.

W nawale miernych muzycznych reinterpretacji soulowych standardów (Seal, Macy Gray), można by błędnie pomyśleć, że również i Leela wpadła w artystyczną niemoc sięgając po klasykę. Vertigo! Nic bardziej mylnego – to sprawnie i solidnie odrobiona lekcja z historii muzyki, nie o dziejowym znaczeniu (jak bogaty dorobek Etty), ale bez wątpienia miła dla ucha młodego pokolenia słuchaczy.

Nowy Album: Leela James Loving You More… In the Spirit of Etta James

Klasyk „At Last” Etty James zna prawie każdy miłośnik zakurzonego, starego soulu. Przypomniany kilka lat temu przez Beyonce, dziś zyskał ponownie kolejne życie. Tym razem z legendą blues i soul zmierzyła się Leela James wydając album Loving You More… In the Spirit of Etta James , na którym oddaje hołd zmarłej niedawno wokalistce. Wydawnictwo promowane jest przez teledysk do utworu „Something’s Got a Hold On Me” i nawiązuje zarówno do lat sześćdziesiątych jak i współczesnych czasów.

Album składa się z dziewięciu świeżych, współczesnych interpretacji młodej wokalistki. Oczywiście nie mogło zabraknąć wspomnianego „At Last”, „I’d Rather Go Blind” czy „Sunday Kind of Love”. Całość została doprawiona dwoma nowymi utworami utrzymanymi w duchy Etty James. Co ciekawe album miał premierę 31. lipca i nieco niesłusznie został pominięty przez zagraniczną prasę. Bo choć zadanie jakie postawiła sobie Leela nie należało do najprostszych, to trzeba przyznać, iż wyszła z tego obronną ręką.

Kto ostatecznie wystąpi na tegorocznej gali Grammy?

W kolejności zainteresowań Miski będą to: Ryśka, Ten-Krzysiek-Co-Ją-Pobił, Nicky Minaj, Adele oraz… Ala Kluczykowa. Zauważcie, że Alicia nie ma co promować, nowy materiał dopiero za kilka miesięcy. Co więc robi ona wśród takiego zacnego line-upu? Otóż podczas 54 gali Grammy wokalistka wspierana będzie przez Bonnie Raitt podczas trybutu dla zmarłej niecały miesiąc temu Etty James. Afroamerykanka włoskiego pochodzenia dowiedziała się o białaczce w styczniu 2011 roku. W ciągu dalszych miesięcy była hospitalizowana i wykryto u niej więcej chorób. Zmarła popołudniem, 20 stycznia 2012 roku w szpitalu w Riverside w Kalifornii.

Zmarła Etta James

etta

Dzisiaj, po kilkutygodniowej hospitalizacji i długotrwałemu stopniowemu pogarszaniu się stanu zdrowotnego m.in. z powodu postępującej białaczki, zmarła w wieku 73 lat, legenda soulu i bluesa – Etta James. Piosenkarka zaczynała swoją karierę w pierwszej połowie lat 50. w San Francisco. Swój pierwszy przebój „The Wallflower (Dance With Me, Henry)” wylansowała w 1955 roku, a sześć lat później nakładem legendarnej wytwórni Chess Records ukazał się jej debiutancki krążek „At Last!”. Z niego również pochodzi obecnie najbardziej znany szerszej publiczności przebój artystki o tym samym tytule. Popularność James zaczęła topnieć u progu lat 70. i choć do końca życia piosenkarka nagrywała (jej ostatni krążek The Dreamer trafił na sklepowe półki w listopadzie zeszłego roku), już nigdy nie powróciła do mainstreamu. Przez wiele lat artystka zmagała się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków.

Leela James zrobi to po raz kolejny.

leelaa

Szczerze mówiąc, myślałam, że pogłoski o nowym albumie Leeli są dalekie od prawdy. Lubię tak się mylić. Powoli rusza machina promocyjna. Okładkę widzicie powyżej. Cóż o niej? Na pierwszy rzut oka widać, że Pani James zmienia swój image na bardziej cukierkowy, nie jestem pewna czy zachwyci on najwierniejszych fanów, aczkolwiek na pewno przysporzy nowych. Chcąc nie chcąc, wygląda ładnie i kobieco. Przejdźmy do muzyki. Krążek “Let’s Do it Again” będzie zawierał soulowe standardy muzyczne takich wykonawców jak Etta James, Al Green, The Rolling Stones, John LegendJames Brown. Cover utworu ‚It’s a man’s man’s man’s world’ ostatniego z wymienionych przeze mnie artystów, jest też pierwszym singlem. Możecie go nawet legalnie ściągnąć i odsłuchać TU. Data premiery przesunęła się na 24 marca. Co do kawałka, zdecydowanie nabrał on świeżości. Nie da się ukryć, ze charakterystyczny głos artystki wraz z dobrym akompaniamentem może zdziałać wiele. Podoba mi się. Mam natomiast pewne wątpliwości co do całości. Chyba wolałabym jednak nowe, autorskie kompozycje Leeli James, niż odgrzewane kotlety. Chociaż, zostawiła dla nas coś w zanadrzu.

Kolejny news prosto z Cadillac’a

Jak już wiemy, otaczająca nas z każdej strony swoim talentem (nagroda WMA, film, nadchodząca premiera solowej płyty), pani Beyonce wcieli się w jedną z głównych postaci (Etta James) w produkcji opowiadającej historię wytwórni – legendy (a wręcz ikony) Cadillac Records.

Jednak nie to jest teraz najważniejsze. Sednem sprawy jest fakt, że są już oficjalne widomości na temat ścieżki dźwiękowej do owego obrazu. Soundtrack do Cadillac’a ukaże się już 2 grudnia (przynajmniej w USA), w wersji zarówno jedno i dwu płytowej (czyli znany nam skądinąd myk, deluxe edition…). Poza wokalnymi akrobacjami Beyonce, na krążku/krążkach znajdą się również kawałki w wykonaniu: Mos Defa (w filmie jako Chuck Berry), Jeffrey’a Wrighta (jako Mudy Watters), Columbusa Shorta (postać Little Walter) czy Eamonna Walkera (wcielił się w postać Howlin’ Wolf). Wydawać by się mogło, że to już spora gromadka, ale nie! To jeszcze nie koniec. Widać z tak zacnej okazji, jaką bez wątpienia jest wzięcie na warsztat Cadillac’owej wytwórni, postanowiono wywałać u słuchaczy efekt muzycznego uniesienia…
I tak, obok biorących bezspośredni udział w produkcji filmowej artystów, swoje dźwięki zaprezentują słuchaczom też m.in.: Raphael Saadiq, Solange, Mary Mary, Nas, Buddy Guy i – uwaga – sam król Elvis (czytajcie – Presley, oczywiście). Mając taki skład, niemal słyszę (towarzyszące wydaniu tej płyty) przesłanie płynące prosto od Sony BMG: ‚przybądźcie, posłuchajcie, wszak czeka Was iście duchowe przeżycie…’
Po skoku pełna lista utworów, które znajdą się na srebrnym krążku Cadillac’a.

(więcej…)

Nowa piosenka: Beyoncé + zwiastun „Cadillac Records”

Jak wiecie, Beyoncé wcieliła się w postać Etty James w swoim najnowszym filmie „Cadillac Records”, który opowiada o prawdziwej historii wytwórni Chess Records. Pani Knowles-Carter nie tylko zagrała jedną z głównych ról, ale też zarejestrowała kilka piosenek na soundtrack. Oto możemy posłuchać jej wersji legendarnego już utworu Etty-Żywej Legendy-James, noszącego tytuł „At Last”. Cóż mogę powiedzieć? Absolutne cudo! Beyoncé znakomicie znajduje się w repertuarze retro (piosenka powstała w 1961 roku), koniecznie posłuchajcie! Czekam też na ścieżkę dźwiękową z utęsknieniem!

Beyoncé – At Last
[audio:Beyonce – At Last.mp3]

Co do samego filmu, to światowa premiera przewidziana jest już bardzo niedługo, bo na 5 grudnia 2008 (co do polskiej daty premiery, to nadal nie ma żadnych informacji na ten temat). Poza Beyoncé Knowles, w obsadzie „Cadillac Records” pojawią się m.in.: Adrien Brody (na zdj. powyżej), Jeffrey Wright, Cedric The Entertainer, Mos DefGabrielle Union. Właśnie pojawił się pierwszy telewizyjny zwiastun, do obejrzenia poniżej:

Z jednej strony nie mogę się doczekać, bo film zapowiada się bardzo ciekawie, z drugiej zaś strony nieco konsternujące jest, że Beyoncé wciąż wciela się w role legendarnych wokalistek, coraz bardziej cofając się w czasie („Dreamgirls” działo się w latach 60. i 70., „Cadillac Records” jeszcze wcześniej, bo w latach 50. XX wieku). Ostatnio zaś sieć obiegła plotka (wiadomość?), że Knowles ma się wcielić w rolę… Earthy Kitt, kolejnej (jeszcze starszej od Etty James i Diany Ross) wokalistki i aktorki! Siostra chyba wyczuła, że coś jest na rzeczy…

Beyonce vs legendarne diwy

Mam takie coś do Beyonce: nie przepadam za nią. Nie twierdzę, że nie umie śpiewać, czy że nie jest śliczna. Jest z pewnością bardzo utalentowana i rzutka. Zgadzam się – jest gwiazdą zasłużenie. Jest niestety gwiazdą, która działa mi na nerwy. Szczególnie ostatnio Beyonce wydaje mi się wyjątkowo zarozumiała i bezczelna. Padłam już w lutym tego roku, kiedy na rozdaniu nagród Grammy panna Knowles porwała się na tribute dla wielkich diw soulu. Cała przemowa i napompowany występ, pomimo wszelkich zalet i profesjonalizmu, lekko mnie zniesmaczyły. Końcówka podczas której nasza gwiazdeczka wystąpiła na scenie z Tiną Turner mnie dobiła.

tina.jpg

Czy tylko ja uznałam, że Beyonce próbuje nam udowodnić, że jest lepsza od wszystkich jej wielkich poprzedniczek? Ona nie występowała „z” Tiną, ona występowała „jako” jej współczesna wersja. Dowiedzieliśmy się wówczas, że Beyonce może być Tiną Turner. Wiemy, że może być Dianą Ross (vide film „Dreamgirls”). Jak okazało się niedawno może być także Ettą James.
Podczas gali Fashion Rocks Beyonce wykonała utwór „At Last” Etty James przebrana za… Ettę James. Pisząc to jestem w pełni świadoma, że Bee kręci właśnie film zatytułowany „Cadillac Records” w którym wciela się w rolę Etty. Czy to jednak oznacza, że musi występować JAKO ona? Tym bardziej, że moi drodzy ETTA JAMES JESZCZE ŻYJE. Jakby tego było mało, podczas występu Beyonce, ETTA SIEDZIAŁA NA WIDOWNI obserwując jak młoda piosenkarka próbuje przebić jej własną wersję samej siebie. Dziwność. Na domiar złego, w trakcie występu Beyonce  złapała Ettę za rękę. Ujęcie tej chwili zbiło mnie z tropu.

(więcej…)