hiatus kaiyote
#FridayRoundup: Tyler, The Creator, Hiatus Kaiyote, Evidence i inni
Tak mocnego piątku pod względem płytowych premier nie mieliśmy już dawno. Nawet jeżeli to ostatni taki wysyp albumów przed zbliżającymi się wakacjami, kiedy to mało kto decyduje się na wypuszczenie swoich dzieł, to i tak założymy się, że część z pozycji opisanych poniżej zostanie z nami na dłużej. Sprawdźcie nasze pierwsze wrażenia po odsłuchu tych nowości, oraz dajcie znać tutaj lub na naszej grupie, co spodobało Wam się najbardziej.
CALL ME IF YOU GET LOST
Tyler the Creator
Columbia Records/Sony Music Entertainment
Call Me When You Get Lost jest dla Tylera tym, czym dla Denzela Curry było znakomite ZUU. Obaj panowie swoimi najbardziej dojrzałymi, progresywnymi i bogatymi aranżacyjnie krążkami postawili wiele egzystencjalnych pytań, najjaśniej błyszczało jednak inne- jak będą w stanie przeskoczyć to, co osiągnęli Ta1300 /Igorem. Odpowiedź jest banalnie prosta w obu przypadkach- nic nie muszą przeskakiwać. Najnowszy album Tylera to oda do jego pierwszych krążków – przyjemnie niekonsekwentny, bezpretensjonalnie hip-hopowy, chaotyczny, niezdecydowany i pulsujacy organicznym, nieokrzesanym hałasem. Oczywiście, jest to „fun album” na spectrum Wolfgangowej niepokorności, dostajemy zatem 8 i pół minuty neutrotycznego love story i aż 10 minut potańcówki w duchu dubowego Lover Rock. Lil Wayne nawija pod spirytualny afrojazz (nawet nie jazz rap), 42Dougg i YBN YoungBoy wrzuceni są na przesycone soulem i neptunowskim duchem podkłady, a Uzi powraca to czasów kolaboracji z Pharellem na przegrubaśnym, subbasowym groovie. To wszystko przypruszone zostaje drobinami bossa novy, która kojącym pulsem przemyka między beatami, by w pełni rozkwitnąć pod koniec krążka. Może to taki meta komentarz i Tyler zamiast czekać jak w „911/Mr. Lonely” aż zadzwonimy po prostu chciał nas na tyle zgubić i skonfudować, żebyśmy odezwali się sami. A wszystko zmierza do tego, że, tak po prostu, dobrze znowu słyszeć jak Tyler przewija zwroty jak za starych dobrych czasów.— Wojtek
Mood Valiant
Hiatus Kaiyote
Brainfeeder
Od wydanego w 2015 roku rewelacyjnego Choose Your Weapon minęło już 6 lat. Przez ten czas w obozie Hiatus Kaiyote działo się sporo, niestety nie tylko w kwestiach muzycznych. Zakończona pomyślnie dzięki operacji mastektomii walka z chorobą nowotworową, którą stoczyła wokalistka grupy — Nai Palm, tchnęła w nią zupełnie nowe siły do życia i nieodpartą chęć dzielenia się pięknem. I to słychać na nowym, wydanym w wytwórni Brainfeeder krążku od pierwszej do ostatniej sekundy. W odróżnieniu od przeładowanego pomysłami i utworami poprzednika tym razem mamy do czynienia z nieco krótszą formą, ale podczas tych 42 minut, dzieje się sporo. Mamy tu zarówno szalone i oryginalne zabawy z rytmem, wpływy tradycyjnych brzmień z Australii, kosmiczny vibe, oraz piękną balladę opartą głównie o partie pianina, oraz sekcję smyczkową, zatytułowaną „Stone Or Lavender”. Warto w tym momencie dodać, że część materiału powstało w Rio de Janeiro, gdzie zespół miał okazję współpracować z legendarnym brazylijskim muzykiem i aranżerem — Arthurem Verocai. Efektem sesji, podczas której basista grupy- Paul Bender popłakał się ze wzruszenia, będą trzy utwory, z pierwszym opublikowanym singlem, zatytułowanym „Get Sun” na czele. Tytuł wydawnictwa, czyli Mood Valiant, nawiązuje do matki Nai – Suzie Ashman, której dedykowane są nagrania tu zawarte. Posiadała ona dwa zabytkowe samochody kombi marki Chrysler Valiant. Jeden czarny, a drugi biały. Ich kolor dobierała odpowiednio od swojego nastroju, a gdy jechała pierwszym z nich, każdy z sześciorga jej dzieci, wiedział, żeby lepiej nie wchodzić jej w drogę, ale Wy nie rozmińcie się z tym krążkiem, bo bez wątpienia, to jedno z najlepszych wydawnictw pierwszej połowy tego roku. — efdote
Unlearning Vol. 1
Evidence
Rhymesayers Entertainment
Chyba śmiało można powiedzieć, że Unlearning Vol.1 otwiera nowy rozdział w dotychczasowej karierze Evidence’a. To pierwszy projekt od czasu zamknięcia serii zapoczątkowanej przez The Weatherman LP, a jednocześnie, jak sugeruje dopisek – początek kolejnego cyklu wydawnictw. Nie ma tu jednak przełomu – EV nie zmienia drastycznie swojego brzmienia. Poza autorskimi produkcjami rapera na krążku produkcyjnie udzielili się także m.in. The Alchemist, Khrysis, Daringer, V Don oraz Nottz. Sam gospodarz przyznał natomiast, że Unlearning Vol.1 potraktował jak taśmę demo – to próba przedstawienia się publiczności na nowo. Poza Evidence’em gościnnie na albumie udzielili się m.in. Conway The Machine, Boldy James, Navy Blue i Fly Anakin. Kolejna pozycja obowiązkowa w tygodniu tak mocnych premier. — Mateusz
Nine
Sault
Forever Living Originals
Ci, którzy obserwowali nasze Miskowe podsumowania zeszłego roku pewnie domyślają się, że nowy album Sault to duża rzecz w Soulbowlu. Enigmatyczny afrobrytyjski kolektyw w zeszłym roku postawił monument z brutalistycznego, surowego soulu dla wszystkich anonimowym bohaterów w walce z rasizmem naszym powszednim. Nine podąża podobną ścieżką, również uzbrojone po zęby jest w protest songi [sic] najniższej półki, pełne afrobeatowego pulsu, szczerzące się cynicznym, kąśliwym uśmiechem i… niemiłosiernie taneczne. Od interpolującego „Auld Lang Syne” z jadowitym sarkazmem kawałka „London Gangs” po niespotykane wcześniej w estetyce grupy UK Bassowe grubasy mięsistym subem ryjące po trzewiach w „Trap Life”- Sault stawia sprawę jasno. Jeżeli nie mogą tańczyć, to nie jest ich rewolucja. — Wojtek
Planet Her
Doja Cat
Kemosabe/RCA
Uwaga, trzeci studyjny krążek Doji Cat wylądował na streamingach! Jego okładka, pod którą podpisał się słynny fotograf David LaChapelle, odpowiedzialny również za oprawę Astroworld Travisa Scotta, powinna być wystarczającym sygnałem, że oto na 44 minuty wkraczamy do wyimaginowanego świata. Szczególnie marzycielska atmosfera unosi się nad środkową częścią materiału – utwory takie jak „Love to Dream” wywołują podobne niesamowite uczucie, co youtubowe przeróbki z dopiskiem „slowed + reverb”. Gdyby wokalistka chciała bronić się tylko charakterystycznym głosem, na dłuższą metę to by nie przeszło. Zamiast tego szuka nowych rozwiązań i przystosowuje je do swojego uwodzicielskiego stylu. Wspiera ją w tym pięcioro gości – SZA, Young Thug, JID, a także predysponujący do tytułu króla i królowej popu The Weeknd oraz Ariana Grande. Ich obecność na Planet Her jest dla gospodyni prestiżem, ale i naturalną koleją rzeczy. Patrząc na sukces singli, wyniki sprzedaży albumu z pewnością okażą się imponujące. — Katia
Deadpan Love
Cautious Clay
Cautious Clay
Po wypuszczeniu kilku miniwydawnictw (w tym singla do serialu Insecure) Cautious Clay wydaje długogrający materiał, na który prawdopodobnie nie czekało wiele osób, i który z równym prawdopodobieństwem rozejdzie się bez większego echa. Mimo to Deadpan Love zaczyna z wysokiego C: od przyjemnie gospelowego R&B na staroszkolnych bitach, podanego z przyjacielską manierą ziomka z sąsiedztwa. Zupełna nieszkodliwość owej maniery oprawiona w bezpieczne połączenie R&B, soulu i rapu sprawia, że pierwsza połowa plyty brzmi wcale nieźle, zwłaszcza w punkcie kulminacyjnym w neo-soulowym „Strange Love”, nagranym z gościnnym udziałem Saby. I kiedy już zdążymy się z tym oswoić, coraz więcej tego samego rozpływa się w morzu (nomen omen) beznamiętnych kompozycji z potencjałem radiowego tła, o którym z łatwością zapomnimy. — Maja
This is a Mindfulness Drill: A Reimagining of Richard Youngs’ ‚Sapphie’
Hypnotic Brass Ensemble
JagJaguwar
Cokolwiek było siłą napędową tego fascynującego projektu, zasługuje na uwagę. Oto nasi ulubieni jazz-funkowi psychodelicy, którzy zresztą przyzwyczaili nas już do wałęsania się po gatunkowych rubieżach odtworzyli arcydzieło progresywnego singer-songwritingu Sapphie Richarda Youngsa z 1998 roku na swoich własnych warunkach. Tym samym sami wbili się między meandry psychodelicznego folku i z pomocą zaproszonych wokalistów — zestawu zresztą nielichego — Mosesa Sumneya, Perfume Geniusa i Sharon Van Etten odtworzyli we względnie niezmienionej formule trzy długaśnie kompozycja Youngsa — dwie pierwsze zajmujące pierwszą stronę czarnego krążka, z trzecią rozpierającą się dumnie na drugiej. Szaleństwo, oczywiście, ale jeśli zna się oryginalne wykonanie tego materiału i rozumie się siłę jego rażenia (emocjonalną i kulturową), to projekt Hypnotic Brass Ensemble już nie wypada tak triumfalnie, zwłaszcza że interpretacja jest dość bezpieczna. Gitarę akustyczną Youngsa zastąpiono co prawda całym ensemble’m, ale ten jednak przez 35 minut usilnie stara się nie wyjechać za linię, a ja bym chciał, żeby oni ten czas solidnie zabazgrali. Niemniej to świetny sposób, żeby do muzyki Youngsa dotrze, fajne ćwiczenia z muzykowania i z pewnością udana interpretacja dość trudnej i ważnej (i ładnej!) płyty. Jeśli ja was nie przekonałem, niech zrobią to Moses Sumney, Perfume Genius i Sharon Van Etten, którzy z Youngsem dzielą tę samą wrażliwość, chyba bardziej niż zwykle nieco bardziej ekspresyjni panowie z Hypnotic Brass Ensemble. Ale może ten krążek pokazuje, że wcale nie do końca? — Kurtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Nai Palm z Hiatus Kaiyote ujawnia tracklistę i singiel z solowego debiutu
Jeden z miliona ogłaszanych wszem i wobec końców świata nie nastąpił, za to niechybnie nastąpiła jesień — wszędzie tylko smutek, kocyki i gitary. Nawet liderka wariackiego składu Hiatus Kaiyote prezentuje kawałek, który w przypadku jej macierzystej formacji uznalibyśmy co najwyżej za szkic. „Homebody” nad feerię muzycznych fajerwerków przedkłada kojące harmonie wokalne z gitarą w tle. Utwór jest pierwszym singlem z solowego debiutu Nai Palm; wokalistka ujawniła też okładkę i (momentami dziwnie znajomą) tracklistę. Album Needle Paw ukaże się 20 października. Singiel i tracklista do sprawdzenia niżej.
1. Wititj (Lightning Snake) Pt. 1 (feat. Jason Guwanbal Gurruwiwi)
2. Atari
3. Crossfire / So Into You
4. Haiku
5. Mobius
6. Molasses
7. Have You Ever Been (To Electric Ladyland)
8. Atoll
9. When the Knife
10. Blackstar / Pyramid Song / Breathing Underwater (feat. Amadou Suso)
11. Borderline with My Atoms
12. Homebody
13. Wititj (Lightning Snake) Pt. 2 (feat. Jason Guwanbal Gurruwiwi)
Hiatus Kaiyote feat. Anderson .Paak „Laputa” (Taylor McFerrin Remix)
Hiatus Kaiyote szykują się do wypuszczenia epki z remiksami kawałków z Choose Your Wapon. To jednak nie wszystko, bo okazuje się, że epek najwyraźniej będzie kilka. Na razie wiadomo, że Recalibrations Vol. 1 premierę będzie miało w piątek. Kiedy część druga, tego jeszcze nie podano, ale już teraz możemy się delektować rewelacyjnym remiksem „Laputa” autorstwa dawno niesłyszanego Taylora McFerrina, właśnie z pierwszej części. Jakby tego było mało, gościnnie na samym końcu kilka kwestii dośpiewuje Anderson .Paak. Ten to się wszędzie wciśnie, ale nie mam nic przeciwko temu, chłopak przecież już nieraz pokazał co potrafi. Więcej takich przeróbek proszę!
Nowy remix: Hiatus Kayiote „Fingerprints” (Mr. Mo Records)
Znudzeni ciągłym wałkowaniem dwóch krążków Hiatus Kayiote? To musicie poczekać na kolejny, bo najnowszy remix utworu „Fingerprints” nie wnosi nowej jakości do twórczości australijskiego kwartetu. Wytwórnia Mr. Mo Records nadała spokojnemu kawałkowi szybki i lekki housowy sznyt. Chyba jednak coś nie wyszło, bo po prostu brzmi to dziwnie. Może to dlatego, że za dużo słuchałem oryginału. Nie wiem, oceńcie sami.
Zgarnij wejściówkę na koncert Hiatus Kaiyote!
Uwaga uwaga! Szybka akcja – jutro jest koncert jednej z najfajniejszych muzycznych ekip, a my w związku z tym chcemy umilić Wam czas (zwłaszcza po jutrzejszym dniu) i rozdać dwa bilety na spotkanie z Hiatus Kaiyote! (więcej…)
Stwórz teledysk dla Hiatus Kaiyote!
Uwaga, uwaga. Zespół Hiatus Kaiyote organizuje konkurs, w ramach którego zachęca do stworzenia wideoklipu do utworu „Laputa”, pochodzącego z ostatniej EPki Australijczyków, zatytułowanej By Fire. Najlepsze prace zostaną udostępnione we wszystkich mediach społecznościowych w jakich aktywnie udzielają się artyści, a zwycięzcy dodatkowo otrzymają winylową wersję albumu Choose Your Weapon, wraz z podpisami Nai i kolegów. Jeśli macie więc odpowiedni sprzęt, dobre oko, zmysł montażu i głowę kipiącą od pomysłów, to z pewnością jest dobry powód by się wykazać i zarazem pokazać. Więcej szczegółów znajdziecie na oficjalnej stronie zespołu.
Swoje prace można publikować na serwisie YouTube do 21 października.
Nowy teledysk: Hiatus Kaiyote „Breathing Underwater”
Od momentu, kiedy pisałem o nich po raz pierwszy, minęło już przeszło trzy lata. W tym czasie zjawiskowy zespół z Antypodów dorobił się rozgłosu na całym świecie, zbierając jednocześnie świetne recenzje oraz zachwyt branży muzycznej. Hiatus Kaiyote po debiutanckim, bardzo dobrze przyjętym krążku Tawk Tomahawk, wydali w tym roku swój drugi longplay Choose Your Weapon, który z naszej perspektywy dotrzymał kroku poprzednikowi i potwierdził jakość muzyków z Australii. Dziś Nai Palm wraz z kolegami prezentuje najnowszy klip promujący niezmiennie wyżej wspomniany materiał, przy okazji zapowiadając skutecznie listopadową trasę koncertową po Europie, której jednym z punktów będą odwiedziny Warszawy! Czekającym na jesienny występ Hiatusów oraz wszystkim fanom, teledysk do „Breathing Underwater”:
Recenzja: Hiatus Kaiyote Choose Your Weapon
Hiatus Kaiyote
Choose Your Weapon (2015)
Sony Music Entertainment
Hiatus Kaiyote to bez wątpienia wyjątkowy zespół. Nie tylko z racji swojego pochodzenia, ale także muzyki, jaką wykonuje. Już na ich pierwszym albumie Tom Tomahawk muzycy dowiedli, że mamy do czynienia z nietuzinkową grą niedającą się wpisać w żaden konkretny nurt. Multi-Dimensional, Polyrhythmic Gangster Shit — swojej muzyce nadali określenie, które niewiele mówi, ale jednocześnie podkreśla ich dynamiczność. Choose Your Weapon jest kontynuacją ich wizji. Na nowej płycie Hiatusi przygotowali tytułową broń, którą celują w serca, umysły i gusta słuchaczy.
Pierwsza myśl jaka nasuwa się po przesłuchaniu albumu to jego różnorodność. Zespół w idealny sposób łączy soul z elementami elektroniki. Do tego dodaje odrobinę funku, jazzu czy nawet elementy folku, co owocuje rewelacyjnymi rezultatami. Hiatusi charakteryzują się dużymi umiejętnościami muzycznymi i świetnym zgraniem. Utwory często są rytmicznie skomplikowane, szczególnie „Breathing Underwater”, „Swamp Thing” czy „By Fire”. Mimo to w piosenkach znakomicie słychać współpracę między muzykami, z których jednocześnie każdy wyróżnia się czymś wyjątkowym. Dźwięk syntezatorów jest pomysłowy, nowatorski, dodaje muzyce tajemniczości i przestrzenności. Ciekawe brzmienie słychać w szczególności w utworze „Atari”, gdzie muzycy naśladują dźwięk starej konsoli. Oryginalny głos wokalistki hipnotyzuje i intryguje, a chórki urozmaicają efekt. Cieszy więc to, że słyszymy tu głos artystki częściej niż na pierwszej płycie. Klawisze i gitara (zarówno elektryczna jak i akustyczna) stwarzają ciepłą atmosferę, a pianino dodaje wszystkiemu jazzowego pierwiastka. Bas świetnie dopasowuje się do każdego utworu. Perkusja zaś jest klamrą spinającą całą grę, pilnuje akcentów i nadaje szalony, skomplikowany rytm. W niektórych momentach także uspokaja muzykę i z powrotem doprowadza ją do ładu. Z kolei inne instrumenty perkusyjne dodają muzyce korzennego charakteru.
Najważniejszym jednak elementem charakteryzującym płytę jest jej klimat. Całe nagranie jest niesamowicie magnetyzujące. Słuchając go, ma się wrażenie jakby było się w muzycznym śnie, z którego budzi się dopiero wraz z końcem ostatniego utworu. Atmosfera rozkręca się bardzo szybko, przez co już od samego początku pochłania słuchacza i wymaga od niego niemałego zaangażowania. Piosenki wypełnione są skrajnymi emocjami — mają w sobie tajemniczość, spokój i szaleństwo. Niektóre z nich od początku kipią energią („Swamp Thing”, „By Fire”), inne z kolei rozkręcają się z każdą kolejną sekundą („Jekyll”, „Shaolin Monk Motherfunk”). Są też i takie, które dają wytchnienie od intensywnych wrażeń („Fingerprints”). Zespół łagodnieje w szczególności na końcu płyty, za sprawą dwóch ostatnich utworów: „Molasses” — z lekka przypominającego hit „Nakamarra” oraz „Building a Ladder”. Finałowy utwór rozpoczyna się chwytającym za serce wokalem przy akompaniamencie pianina, przywołującym na myśl dawne piosenki Alicii Keys. Zakończony jest repetytywnym tekstem — „Hand in hand we fly away”, co stanowi idealne pożegnanie.
Hiatus Kaiyote na nowej płycie, poza niebywałą umiejętnością hipnotyzowania słuchacza, wprowadzają innowacyjne brzmienie przy pomocy tradycyjnych instrumentów zmieszanych z syntezatorami. To wyjątek w kręgu czarnych brzmień, coraz częściej zdominowanych przez elektronikę. Nowe nagranie nawiązuje do wcześniejszej twórczości Australijczyków, ale teraz sprawiają wrażenie dojrzałych, dysponując przy tym większymi umiejętnościami. Ewoluują — w dobrym kierunku.
Nowy utwór: Hiatus Kaiyote „Breathing Underwater”
Minęło tylko parę miesięcy i Hiatus Kaiyote prezentują nowy utwór. Po grudniowej epce By Fire przyszedł czas na piosenkę „Breathing Underwater”. Oba nagrania są zapowiedzią drugiego studyjnego albumu o nazwie Choose your weapon, który ukaże się w maju. „Breating Underwater” w niczym nie ustępuje utworom z debiutanckiej płyty Tawk Tomahawk i pokazuje, że hiatusi nadal utrzymują wysoki poziom, grając typowy dla nich nowoczesny soul. Piosenkę charakteryzują świetne akcenty, a ciekawym elementem jest użycie syntezatora wśród klasycznych instrumentów. Posłuchajcie!
Warsoul Sessions: Maceo Wyro prezentuje Hiatus Kaiyote
Zawsze, kiedy zapraszamy Was na koncerty czy inne wydarzenia, nasza radość jest nieskryta. Tym razem też tak jest, jednak w nieco innym kosmosie wymiarze.
14.09 w Cafe Kulturalna miejsce będzie miał koncert, który długo wyczekiwany był przez wielu. Jedną z takich osób był Maceo Wyro – postać inspirująca, wrażliwa, ciepła, otwarta i przełamująca wiele granic. Człowiek-encyklopedia, niezależnie od dziedziny. Przed dwudziestoma laty rezydent Filtrów, następnie głos Dzianych Wąsaczy w Radiostacji czy Kosmosu w Radio Roxy, od lat wielu – jeden z Niewinnych Czarodziejów. Od 2009 organizator koncertów w ramach cyklu Warsoul Sessions, na które zapraszane były muzyczne zjawiska i odkrycia (Fatima, Bilal, Little Dragon, Mark de Clive-Lowe czy Coultrain). Jednym z marzeń był też koncert Hiatus Kaiyote, którymi Maciek był zachwycony i od niemal dwóch lat uparcie kombinował nad ściągnięciem ich do Polski.
Przez przedwczesną śmierć, Maceo nie mógł zrealizować tego pomysłu, jednak na całe szczęście otoczony był wieloma dobrymi ludźmi, którzy w ramach hołdu i podziękowania za wszystko, postanowili w taki chociaż sposób odwzajemnić miłość i uśmiechnąć się do góry.
Dlatego i my, z równie wyjątkowym uśmiechem na twarzy, zapraszamy Was na koncert Hiatus Kaiyote do Cafe Kulturalnej. Przed występem Australijczyków odbędzie się też pokaz materiału przygotowanego przez osobę bliską Maćkowi, Łukasza Zabłockiego. Ten krótki dokument przedstawiał będzie kilka dni pobytu Bilala w Polsce, który niespełna rok temu, również na zaproszenie Maceo, wystąpił w Kulturalnej. A pewnie część z Was wie, że to był szczególny czas dla naszego ukochanego Kosmonauty.
Ich dokonania od samego początku wspierał również legendarny DJ i prezenter radiowy Gilles Peterson, który zaprosił zespół na odebranie nagrody „Worldwide Awards” w kategorii „Breakthrough Artist Of The Year. Po ich pierwszym występie w Londynie, Peterson powiedział, że od czasu pierwszego koncertu The Roots w londyńskim Jazz Cafe, nie widział tak entuzjastycznej reakcji publiki. Talent i nieprzeciętność Hiatusów została też doceniona w Stanach Zjednoczonych, gdzie o ich twórczości rozpisywały się takie gazety jak New York Times, Wall Street Journal, Washington Post, a do programów zaprosili ich m.in. Jay Leno z Tonight Show czy Arsenio z Arsenio Hall Show. Tak jak The Roots, Hiatus Kaiyote swoje skrzydła rozwijają najpiękniej właśnie na koncertach. Obecnie grupa pracuje nad swoim drugim albumem i pojawi się we wrześniu w Europie tylko na trzech koncertach – zapraszamy Was wszystkich bardzo serdecznie na jeden z nich. A niech dodatkową zachętą będą słowa tych, co na muzyce znają się jak mało kto:
„That’s it I’m done. In love” – Erykah Badu
“The most inspiring music I’ve seen recently would have to be Hiatus Kaiyote” – Robert Glasper
„oh. my. gawd. this. is. DOOOOOOOOOOOPE. this coming from a cat who drowns in music everyday”
Ahmir ?uestlove Thompson – The Roots
14.09.2014, Cafe Kulturalna
Maceo Wyro prezentuje Warsoul Sessions: Hiatus Kaiyote
start: 20:30
wstęp: 55 pln / II tura i w dniu koncertu – 65 pln