india arie
Nowy teledysk: India.Arie „6th Avenue” (lyric video)

India.Arie odwołała w listopadzie premierę Open Door, wciąż też brak informacji na temat jej kolejnego krążka. Cieszy zatem każde artystyczne posunięcie wokalistki, nawet tak drobne jak lyric video do utworu „6th Avenue”, ponoć zwiastującego nowy materiał. Justin Timberlake wniósł widea z tekstem (jakoś dziwnie to brzmi po polsku) na całkiem nowy poziom, ale tutaj otrzymujemy normalną wersję takiej formy teledysku. Razem ze słowami utworu dostajemy rysunki Nowego Jorku i nie tylko. Bardzo prosto, ale czy taka piosenka potrzebuje więcej? Dla mnie nie.
Nowy utwór: India.Arie „6th Avenue”

Po debiucie “6th Avenue” na gali Black Girls Rock, pora zapoznać się z wersją studyjną nowego utworu India.Arie. Piękny, niezwykle spokojnie zaśpiewany kawałek w stylu wokalistki. Dochody uzyskane ze sprzedaży singla będą przeznaczone na pomoc ofiarom huraganu Sandy. Posłuchajcie poniżej:
Brandy, Ciara, Missy Elliott, Alicia Keys i inni na Black Girls Rock!

A także Keyshia Cole, India.Arie, Luke James, Anthony Hamilton i Eric Benét. Mało? Jeszcze SWV z medleyem swoim największych przebojów. Uff! Co za nazwiska, co za wieczór, aż chciałoby się tam być. Mowa oczywiście o corocznej imprezie stacji BET „Black Girls Rock!” poświęconej dokonaniom czarnoskórych kobiet. Sama gala odbyła się już kilka tygodni temu, ale dopiero wczoraj została wyemitowana. W tym roku statuetkę w kategorii „Żywa Legenda” wręczono Dionne Warwick, nagrodę „Młoda, Zdolna i Czarna” przyznano Janelle Monáe, a Alicię Keys okrzyknięto „Gwiazdą Rocka” (cokolwiek to znaczy). Wieczór pełen był znakomitych występów, nie tylko przedstawicielek płci pięknej. Dla wszystkich pań zaśpiewało męskie trio James, Hamilton i Benét. Popisy wyżej wymienionych gwiazd możecie obejrzeć poniżej.
Alicia Keys “New Day” + “Girl on Fire”
Miles Bonny & Soulbowl: Press Play # 13

Miles Bonny wystąpi w Warszawie już 26 października. Odliczając dni do koncertu pragniemy przybliżyć Wam nieco jego postać. Zaczniemy niewinnie, bo od gościnnego udziału Milesa w naszym cyklu Press Play. Gdy zapytałem go o to, czego najczęściej słuchał na przestrzeni ostatnich tygodni, bez wahania wskazał na swoją nadchodzącą płytę z Brenkiem Sinatrą. Sprawdźcie zatem krótką opinie Milesa o nowym projekcie. Zapraszamy również do zapoznania się tradycyjnymi rekomendacjami redakcji – nie zabrakło kilku słów o nieśmiertelnym Marvinie, enigmatycznej Indie. Arie, świeżym Ab-Soulu, żywiołowej Pani Khan, niepowtarzalnym Flying Lotusie i koncertowym popisie Johna Legenda.
Miles Bonny
S3 (Supa Soul Shit), Melting Pot Muisc (2012)
Ta płyta jest pierwszą, jaką zrobiłem z producentem. Będzie zupełnie nowym doświadczeniem dla słuchacza. Polecam przy tym przesłuchać całości na raz. Jest prawdziwym, współczesnym soulowym albumem i wierzę, że w przyszłości klasykiem. Brenk jest niesamowity. To on stworzył wszystkie beaty i skomponował album. Nagrałem wokale oraz zagrałem na skrzydłówce (rodzaj instrumentu dętego – przyp. autora). Stworzenie całości trwało 3 lata.
Chojny
Ab-Soul – Control System, Top Dawg (2012)
Czekając na najnowszy album Kendricka Lamara mam nie tylko obawy czy dorówna zeszłorocznemu Section.80, ale także czy dorówna wydanej w tym roku płytce kolegi z zespołu Black Hippy. Ab-Soulowi jako raperowi, autorowi tekstów, pomysłodawcy utworów również niczego nie brakuje, na co dowodem jest Control System. To jeden z niewielu tegorocznych albumów zapewniających nam taki efekt wkroczenia w osobisty świat artysty – świat pełen narkotycznych wizji, pełen protestu wobec niezrozumiałej rzeczywistości oraz pełen kochanych przez wszystkich teorii spiskowych. Pozycją obowiązkową jest tutaj z pewnością „The Book of Soul” – kawałek najbardziej poruszającej autobiografii, jaką dane mi było ostatnio usłyszeć.
Eye Ma
India.Arie – Acoustic Soul, Motown (2001)
Dużo nowych płyt pojawiło się w niedalekiej przeszłości, zwłaszcza tych rapowych (GOOD Music, Slaughterhouse, Lupe Fiasco) i choć sprawdzam je regularnie, to właśnie album India.Arie Acoustic Soul grany był u mnie ostatnio na okrągło. Doskonałe połączenie soulu i R&B oraz proste (ale niebanalne) teksty o miłości – oto czym ten krążek urzekał mnie od zawsze. „Video” i „Ready For Love” to wciąż jedne z najpiękniejszych piosenek jakie w ogóle powstały.
Estrella Q
Chaka Khan – I Feel For You, Warner Bros (1984)
W Chakę się wsiąka. Prawie niemożliwym wydaje się przesłuchanie jednego albumu nie nabierając ochoty na jeszcze. Czy to solo czy z Rufusem jej głos wprowadza nastrój tak ogromnego, uzależniającego pozytywu, że powstrzymanie się od kolistego ruchu biodrowego jest niemal „mission imposible”. I feel for you jest albumem, który rozwesela nawet w najpodlejszy dzień. Począwszy od tytułowego utworu z udziałem Prince’a i harmonijki Steviego Wondera przez „This Is My Night”, aż do klimatycznego „Through the Fire” silny wokal Chaki powoduje przyspieszony puls. A gdy ostatnie dźwięki zabrzmią, zdecydowanie można rzec, że jest się „Stronger than before”.
SoulJunkie
John Legend – Live from Philadelphia, G.O.O.D. Music/Columbia (2008)
Jeżeli występ na żywo jest sprawdzianem umiejętności artysty, to dla mnie John Legend za ten album dostałby szóstkę. Zarejestrowany w Filadelfii koncert prezentuje piosenkarza z najlepszej możliwej strony – nie tylko jako genialnego wokalistę (od tego głosu mam ciarki na plecach), ale także jako showmana, który swoją energią nieustannie porywa i zachwyca publiczność. Należy również docenić odwagę Legenda, który oprócz wykonania własnych przebojów mierzy się m.in. z „I Want You” Beatlesów. Wielka klasa, nie mam pytań. Wróć, tylko jedno – dlaczego jeszcze nikt go nie zaprosił do Polski?
K.Zięba
Flying Lotus – Until The Quiet Comes, Warp (2012)
Medal dla każdego, kto w jednym zdaniu scharakteryzuje najnowszy album Flying Lotusa. Nie da się… Mnogość styli, ocean dźwięków, niesamowita wyobraźnia i przestrzeń zawarta na płycie nobilituje Stevena do przemianowania go z regularnego producenta na kompletnego kompozytora. Piękna wędrówka w odmętach jazzu, elektroniki i hip hopu. Albumu można posłuchać w TYM miejscu.
BlackJack
Marvin Gaye – What’s going on, Motown(1971)
Magnum opus Marvina Gaye’a czyli nieśmiertelny krążek What’s going on ponownie namieszał w mojej głowie. I nie mogło być tym razem inaczej. A to za sprawą ostatnio bardzo intensywnie soulowych dni. A to w związku z premierą „pomarańczowego kanału” Franka. Przepełniony bólem po stracie przyjaciółki Tammi Terrell, Marvin nagrywa najważniejszy album w historii muzyki soul. W muzyce chwyta za saksofon, flet, smyczki, perkusję i tworzy za pomocą prostych instrumentów najpiękniejsze melodie. W tekstach dotyka problemów wojen, ekologii, środowiska, nałogów, narkotyków, korupcji i zbędnego unowocześniania świata, burząc przy tym dotychczasową zasłonę milczenia. Przed zbliżającą się kontemplacyjną porą roku propozycja obowiązkowa! What’s going on…
India.Arie wraca z kolegą
India. Arie po dwóch latach przerwy wraca do nas z nowym materiałem nagranym wspólnie ze swoim kolegą. Idan Raichel – bo tak koledze na imię, jest izraelskim kompozytorem i piosenkarzem. Krążek będzie zatytułowany „Open Door” i ma pojawić się tego lata. Ciekawostką jest fakt, iż piosenki na albumie będą w dwóch językach, hebrajskim i angielskim. Podobno produkcja jest bardzo prosta. Mam tylko nadzieję, że to co widzicie powyżej nie jest oficjalną okładką wydawnictwa. Wierzę, że muzycznie India nie zawiedzie jak zawsze. Chyba każdy przyzwyczaił się już do jej statyczności muzycznej. Po skoku macie pseudo teledysk do pierwszego utworu z nowej płyty – „Gift of Acceptance” .
Grammy rozdane
Grammy jakie jest każdy widzi. To znaczy słyszy. Choć czasem może lepiej nie słyszeć?
Wczorajsza impreza rozdania tychże nagród wypadła w moje urodziny i o dziwo dostałam mały prezent. Swoje pierwsze dwie nagrody otrzymał Maxwell (Najlepszy Album R&B – „Black Summers Night” i Najlepszy Męski Wykon R&B – „Pretty Wings”). To, jak się pewnie domyślacie po przestudiowaniu naszego top 40 zeszłego roku, bardzo mnie ucieszyło. Jego chyba zresztą nie mniej, co widać powyżej. Podczas wczorajszej gali do historii nagród Grammy przeszła Beyonce, która jako pierwsza wokalistka zabrała do domu aż sześć statuetek na raz. Zabłysnęła w kategoriach Piosenka Roku, Najlepsza Piosenka R&B, Najlepsze Kobiece Wykonanie (wszystkie trzy za „Single Ladies”), Najlepszy Album Współczesnego R&B („I Am… Sasha Fierce”), Najlepsze Wykonanie Tradycyjnego R&B („At Last”) i Najlepsze Kobiece Wykonanie Pop („Halo”). Ach ta Beyonce! Ach ten Jay-Z! Ale o nim może później.
Jedną, biedną statuetkę zgarnęła India Arie i tu już zaczyna się część mojego wypracowania zatytułowana „Nie wiem dlaczego”. Otrzymała ją w kategorii Najlepsze Wykonanie Urban/Alternative za utwór „Pearls”. Osobiście trzymałam tutaj kciuki za Foreign Exchange i Erica Robersona ale liczyć na czyjąś wygraną podczas Grammy to jak czekać na nową płytę Lauryn Hill. Never gonna happen. Idźmy dalej.
Najlepsze Wykonanie R&B przez Duet lub Grupę to T-Pain i Jamie Foxx w utworze „Blame It”. Najlepszy Solo Rap nagrał rzekomo Jay-Z i jest to „D.O.A. (Death of Auto-Tune)” – jakże to znamienne w erze gloryfikacji elektronicznych odkształceń muzyki. Po Grammy załapali się wraz z nim także Kanye West i Rihanna zdobywając statuetki za „Run This Town” w kategoriach Najlepsza Rap/Śpiewana Kolaboracja (uwielbiam tłumaczyć nazwy tych kategorii) i Najlepsza Piosenka Rap. Kanye Westa podobno nie było na imprezie. Dostał bana. Czyżby organizatorzy bali się, że znów odbierze mikrofon Taylor Swift?
Lubicie Commona, Q-Tipa i Mos Defa? Frajerzy! Statuetkę w kategorii, w której byli nominowani wszyscy Ci muzycy, tj. Najlepszy Album Rap zdobył nie kto inny jak Eminem za „Relapse” (… – miejsce na wasze zdziwienie lub śmiech lub radość…?). Eminem wziął też do domu złoty gramofon za Najlepsze Wykonanie Rap przez Duet lub Grupę („Crack A Bottle” z Dr. Dre i 50 Centem). Ble. Czyż Kid Cudi, Common i Kanye w swojej kolaboracji nie byli bardziej uroczy i twórczy?
Luźno przejrzałam pozostałe kategorie ale jest ich tak dużo, że trudno byłoby mi opisać wszystkie jazzująco-gospelujące wygrane, tym bardziej, że nie znam większości z tych artystów. Spośród tych znanych mi statuetkę zdobyły dziewczyny z Mary Mary za Najlepszą Piosenkę Gospel („God In Me”) i lubiana przeze mnie Heather Headley w kategorii Najlepszy Współczesny Album R&B Gospel („Audience Of One”). Zadziwiła mnie, zupełnie przypadkiem, siła rodziny Boba Marleya. Dwaj z jego synów po raz kolejny otrzymali nagrody Grammy. Ziggy Marley otrzymał gramofon za Najlepszy Album dla Dzieci („Family Time”) a Stephen Marley wygrał w kategorii Najlepszy Album Reggae („Mind Control Acoustic”). Polecam sprawdzić sobie ile statuetek zdobyli już wcześniej bo to całkiem imponujące. Siła genów czy nazwiska? A może jedno i drugie? Może dzięki genom Marley’a dziecko Lauryn Hill będzie bardziej płodne artystycznie niż mama..? Czyżbym wspomniała ją już drugi raz, zupełnie bez okazji? Chyba tak. Pora kończyć. Pora spać. Włączcie sobie Maxwella.
Recenzja: Carla Duren „BlackFolkRockStar”
Czy to Tracy Chapman? Czy to India.Arie? Czy to Lauryn Hill? Nie… to Carla Duren… Szukając ostatnio muzyki natknęłam się na Carlę i jej wydany w 2007 roku debiutancki album BlackFolkRockStar. Duren nie jest jednak nowicjuszką w show businessie. Jak czytamy na jej stronie jest nie tylko wokalistką, ale również tancerką oraz aktorką (ma za sobą „róleczki” w filmach Block Party i Maid In Manhattan, występuje też na Broadwayu). Na scenie muzycznej zaliczyła jednak więcej sukcesów, bo za takie uważam supportowanie takich muzyków jak Kelis, Taliba Kweliego, Bette Midler czy też Amel Larrieux.
India Arie na żywo, w studio.
Utalentowana nie od dziś, India Arie pojawiła się ostatnio w programie ‚Conan O’Brian show’. Wykonała jeden z moich ulubionych utworów – “He Heals Me” z jej ostatniego albumu ‚Testimony: Vol. 2, Love & Politics’. I powtórzę się może po raz kolejny, muzyka Indii jest jedyna w swoim rodzaju. Wspaniale jest oglądać artystów przez duże A, którzy wkładają w coś co robią, całe serce i da się to odczuć przez nas, odbiorców. W tym wypadku, poza charakterystyczną i delikatną dla niej barwą głosu dochodzą instrumenty. Znana wszystkim dziewczyna od gitary odkrywa kolejne karty, grając tym razem na flecie poprzecznym. To wszystko razem tworzy niesamowity klimat. Bardzo serdecznie zapraszam na muzyczną terapię.
Nowy teledysk: India Arie – ‚Therapy’
Jeżeli nie widzieliście dawno brzydkiego teledysku, macie okazję go zobaczyć teraz. India Arie wydała swój ostatni album ‘Testimony: Vol. 2, Love & Politics’ w lutym. Wtedy też pojawiły się dwa single “Chocolate High” i „Therapy”. Do tego pierwszego dostaliśmy przeciętny klip pół roku temu, w którym swoją obecność zaznaczył Musiq, a do drugiego dzisiaj! Smutno mi przyznać, że jest to jeden z najbrzydszych obrazków jakie ostatnio widziałam. Piosenka ma potencjał na przyjemy, letni teledysk, a dostała nudnego, hawajskiego gniota. Jeszcze bardziej smutno jest mi przyznać, że reżyserem tego czegoś był David LaChapelle. A może komuś się podoba? Dajcie znać.
Nowy teledysk: India Arie
India! Czekamy na Ciebie! Przybywaj!
Nowa płyta Indii Arie w sklepach już 10 lutego a tymczasem wokalistka uracza nas teledyskiem do utworu „Chocolate High” z udziałem Musiqa. Boskość.
Ostatnio ścigamy się z podawaniem newsów z Andrzejem Całą, więc zaglądajcie też do niego bo dziś to on trafił na Indię pierwszy.