mulatu astatke
#FridayRoundup: Westside Gunn, Mulatu Astatke, Gucci Mane i inni

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Na inaugurację sezonu ogórkowego dotarło kilku raperów, mistrz etiopskiego jazzu wraz ze swoją świtą i garść odrzutów Lucky’ego Daye’a. Obczajcie naszą selekcję poniżej.
Flygod Is an Awesome God 2
Westside Gunn
Griselda
Swoim ostatnim wydawnictwem – Pray for Paris, Westside Gunn zapewnił już sobie obecność w hip-hopowych podsumowaniach tego roku. Zawodnik z Buffalo nie osiada jednak na laurach i wypuszcza kolejny projekt, tym razem jest to kontynuacja wydanego rok temu Flygod Is An Awesome God. Z założenia projekt ma mieć podziemny charakter i odwoływać się do muzycznych korzeni artysty. To oczywiście oznacza brudne i boom-bapowe brzmienie, do którego przyzwyczaili nas członkowie Griselda Records. Za stronę produkcyjną odpowiadają m.in. Daringer, Sadhugold, Street Runner i Chuck Inglish. W gronie gości pojawiają się natomiast Benny The Butcher, Boldy James, Stove God Cooks i Keisha Plum. To z pewnością nie jest ostatnie słowo Westsde Gunna w tym roku – raper zapowiedział już kolejny album o nazwie Who Made the Sunshine. — Mateusz
To Know Without Knowing
Mulatu Astatke & Black Jesus Experience
Agogo
Guru ethio-jazzu Multatu Astatke po dwumiesięcznym opóźnieniu właśnie wydał swój kolejny longplay — To Know Without Knowing. Płyta, podobnie jak Cradle of Humanity z 2016 została zrealizowana wspólnie z australijskim dwunastoosobowym zespołem Black Jesus Experience, a wydała ją oficyna Agogo Records. Nowy materiał żywej legendy etiopskiej muzyki to żywy progresywny stylistyczny kolaż łączący taneczny groove z wysublimowaną improwizacją i piosenkowymi zaśpiewami. Z pewnością usatysfakcjonuje wszystkich tych, którzy cierpliwie czekali na kolejne dzieło afrykańskiego mistrza. — Kurtek
Gucci Mane Presents: So Icy Summer
Gucci Mane
1017 / Atlantic
Zapowiada się bardzo zimne lato. Po przeproszeniu się z wytwórnią Atlantic Gucci atakuje z kolejnym projektem. Gucci Mane Presents: So Icy Summer to kolekcja 24 utworów, na których oprócz gospodarza usłyszymy 21 Savage’a, Young Thuga czy Lil Baby’ego. Oprócz gości z czołówki mainstreamu, na płycie pojawiają się również wschodzące gwiazdy trapu z ekipy 1017, w tym Pooh Shiesty czy Foogian0. Czas przekonać się, czy Guwop wciąż ma talent do wyławiania prawdziwych perełek z podziemia — Adrian
Shoot for the Stars, Aim for the Moon
Pop Smoke
UMG Recordings
Wydany pod kreatywną pieczą 50 Centa pośmiertny album Pop Smoke’a pokazuje, przede wszystkim, jak duże muzyczne indywiduum straciliśmy wraz z odejściem rapera. Shoot for the Stars, Aim for the Moon, mimo tego że to album nierówny i borykający się z dużą ilością muzycznej szarej materii, odsłania dziki potencjał komercyjny, kiedy uderza w bardziej skupione, skondensowane formuły. Uwagę przykuwa przede wszystkim bardzo charakterystyczny język wyrazu rapera, łączący w sobie synkopowane kaskady werbli rodem z brytyjskiego drillu, spuściznę pimp rapu spod znaku największych hitów 50 Centa (vide: fantastyczne „Something Special”) oraz wpływy współczesnej trapowej socjety romansującej z motoryką R’n’B (choć to akurat najsłabsze momenty na krążku). Wszystko to, doprawione oczywiście wyrazistym, zapadającym w pamięć i rozpoznawalnym niemal od razu głosem oraz masą (w większości nietrafionych) gościnek, składa się na nieco chaotyczny, ale cholernie charakterny materiał. — Wojtek
Seguridad
Gaika
N.A.A.F.I
Z Gaiką wewnętrzny dialog prowadzę już od bardzo dawna. Z jednej strony jest to jeden z najoryginalniejszych gości na światowej scenie R’n’B i rapu. Transhumanistyczne, krystaliczne wokalizy zespojone nierozerwalnie z syntetycznym, psychodelicznym autotunem roztaczają narrację na euforycznych, chwilami mantrycznych pasażach czegoś, co moglibyśmy określić jako gotyckie, postclubowe neoperrero. No i konceptualnie jest to wizja absolutnie fascynująca, problem pojawia się jednak niemal zawsze na płaszczyźnie przekuwania tego ekscentrycznego języka w skondensowany, równie fascynujący twór muzyczny, co, niestety, w znamienitej większości zapewnia nam w najlepszym wypadku niedosyt. Seguridad nie stanowi w tej regule dużej rewolucji. Mimo tego że chwilami słychać dokąd zmierzał autor i co chciał określonymi zabiegami wyegzekwować, finalnie niewiele rzeczy tu uderza tak jak powinno. Gaika pozostaje zatem nadal ucieleśnionym potencjałem, który rozbija się o kawałki bliższe szkicowym demówkom niż dopracowanym kompozycjom. — Wojtek
6 R&B
Lucky Daye & Cassius Jay
Drip Gang
Na bezrybiu i rak ryba. Na inaugurację sezonu ogórkowego na serwisy streamingowe spadła dziwaczna, najpewniej nieoficjalna epka z sześcioma numerami Lucky’ego Daye’a wyprodukowanymi przez Cassiusa Jaya. Elektropopowe prostolinijne R&B przypomina trochę wczesne numery Franka Oceana. I podobnie jak tamten bootlegowy materiał, tak i to wydawnictwo spadło z rowerka równie szybko, jak na niego wsiadło. Obszernych fragmentów można wciąż posłuchać na stronie Juno Download. — Kurtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Mulatu Astatke zwiastuje nowy krążek ekspresyjnym singlem

Mulatu Astatke wraca po 4-letniej przerwie
Nowy materiał jest już za rogiem — guru ethio-jazzu Multatu Astatke na 15 maja zapowiedział właśnie premierę swojego kolejnego longplaya — To Know Without Knowing. Płyta, podobnie jak Cradle of Humanity z 2016 została zrealizowana wspólnie z australijskim dwunastoosobowym zespołem Black Jesus Experience, a wyda ją oficyna Agogo Records. Oficjalny preorder jest już dostępny na Bandcampie, a ogłoszeniu towarzyszyła premiera niemal ośmiominutowego singla „Kulun Mankwaleshi”, który uosabia wszystkie najlepsze cechy twórczości Astatke.
Wadada Leo Smith i Mulatu Astatke na tegorocznym Jazztopadzie

Do listopada pozostało jeszcze kilka dobrych miesięcy, ale to żadna przeszkoda, by ogłosić headlinerów tegorocznej edycji wrocławskiego festiwalu jazzowego Jazztopada. A ten, jak zwykle, prezentuje się zjawiskowo. Po tym jak z minionym roku Wrocław zaszczycili swoją obecnością m.in. Wayne Shorter i William Parker, organizatorzy nie zwalniają tempa i w tym roku zapraszają na koncerty znakomitego amerykańskiego trębacza i kompozytora Wadadę Leo Smitha, który ostatnio nie ustaje w kreatywnym łączeniu jazzu z klasyką oraz twórcę ethio-jazzu Mulatu Astatke. Smith w towarzyszeniu własnej grupy Golden Quartet oraz Orkiestry Symfonicznej Narodowego Forum Muzyki wykona premierowe dzieło skomponowane specjalnie dla Jazztopadu, podobnie jak trzeci headliner imprezy, nowojorski wiolonczelista Erik Friedlander, którego również w premierowej kompozycji także wesprze Orkiestra NFM. Tegoroczny Jazztopada odbędzie się w dniach 13-23 listopada. Szczegółowy program dostępny na stronie internetowej festiwalu.
Recenzja: Fat Freddy’s Drop Blackbird

Fat Freddy’s Drop
Blackbird (2013)
The Drop
Niegdysiejszy basista Mango Collective, Grzegorz Sipiora, wyznał mi kiedyś w atmosferze zdradzania tajemnicy nieśmiertelności, że to, co pcha młode zespołu do przodu, co zwabia dla nich publikę, kobiety, sławę i pamięć potomków, to, czego szukają (często nieświadomie) wszystkie początkujące składy podczas swoich garażowych prób – to brzmienie. Charakterystyczne, niepodrabialne, zabierające w podróż po terra incognica drgań powietrza. Choć to truizm, to na tyle często zapominany, żeby dziś scena muzyczna wyglądała jak jedna wielka mikrofalówka, w której odgrzewa się brzmienia, które kiedyś być może były smaczne, ale wraz z rosnącą ilością podgrzewań i bezproduktywnych odświeżeń stają się coraz trudniejsze do przełknięcia.
Zdaje się jednak, że o tak nowoczesnym zabiegu nie słyszano jeszcze w Nowej Zelandii. Dzięki temu mogę przedstawić wam najnowsze wydawnictwo Fat Freddy’s Drop – album Blackbird. Fat Freddy’s Drop stabilną pozycję na lokalnej, a w końcu międzynarodowej scenie, budowało od końca poprzedniego wieku po to, by teraz wydać płytę samoświadomą, dojrzałą, omijającą szerokim łukiem kompromisy i ugodowe rozwiązania. Na czym polega wyjątkowość Blackbird? Clue to jej wewnętrzna różnorodność. Dzięki niej określenie płyty w ramach kilku gatunków staje się bardziej niż niemożliwe.
Trudno sprowadzić do wspólnego mianownika rootsowe, romansujące z world music i soulem tytułowe „Blackbird” i ocierające się o country (!) bluesowe „Bones” (które wywoła niezły mindfuck, bo głos Dallasa Tamaira wyda się bliźniaczo podobny do wokalu… Bartka Królika). W kolejce do nadaremnej próby zaszufladkowania stoi też progresywny, chociaż cytujący stylistykę afrobeatu i rave’u lat osiemdziesiątych „Soldier” i zamykające płytę „Bohannon”, czyli pocztówka dźwiękowa z najczarniejszych, najbardziej funkujących lat 70., która równie dobrze mogłaby stanowić tło instrumentalne do vintage’owego filmu erotycznego jak i ekranizacji Akademii Pana Kleksa. Handluj z tym, ty, który oczekiwałeś po Blackbird przaśnej kontynuacji Based on a True Story.
Ociężałe, ponad siedmiominutowe utwory osadzone na rootsowej pulsacji wymykają się stylistyce, w której zespół zdążył się zadomowić i z którą jest kojarzony. Nowa płyta Dropsów wprowadza słuchacza w rejony industrialnych, syntetycznych brzmień. Nie traci przy tym jammującego, mantrycznego charakteru. Zespół przez nasycenie większą refleksyjnością swojej wrażliwości muzycznej zbliżył się tego, co kojarzy się z twórczością Mulatu Astatke. I całego katalogu gatunków muzycznych przy okazji.
Plagą krajów o wysokim stopniu rozwoju jest rzekomo problem zbyt dużego wyboru. Podobno kiedy wchodzimy do supermarketu i znajdujemy dziesiątki opakowań kostek rosołowych, wzbudza się w nas niepokój. Podobnie jest z tym albumem. Różnorodność, rozpiętość gatunkowa w której zawieszeni są na najnowszej płycie muzycy jest cechami jak najbardziej pożądanymi, jednak jednocześnie to one sprawiają, że na Blackbird, można poczuć się trochę zagubionym – jak wśród pełnych półek sklepie.
Mulatu Astatke i The Heliocentrics na jedynym koncercie w Polsce
Już 28-go października w warszawskim klubie Palladium zagra jedna z najbardziej frapujących i ciekawych konfiguracji muzyki jazzowej tego roku – pochodzący z Etiopii, Mulatu Astatke wraz z londyńską grupą The Heliocentrics. W tym samym składzie muzycy, w kwietniu tego roku wydali wspaniały jazz-funkowy krążek Inspiration Information. To muzyka mieszająca tradycyjny jazz ubiegłych dekad z funkowym powiewem świeżości młodszych pokoleń i nutką afrykańskiej muzyki etnicznej. Tę zjawiskową płytę promuje obecna trasa koncertowa obu wykonawców, wraz z zapowiadanym koncertem w Polsce. Bilety w cenach: 89 PLN / 99 PLN (normalne) i 109 PLN / 119 PLN (balkon) można nabywać w polskich sieciach biletowych takich jak: ticketpro.pl; eventim.pl; ticketonline.pl; shortcut.pl; ebilet.pl; waxbox.pl.