Wydarzenia

nowe rzeczy

„Wszystko musi grać z muzyczką” – KęKę dla soulbowl.pl

Screen Shot 04-28-15 at 07.37 PM

 

Wszedł z buta do mainstreamowej rap gry. Dwie legalne płyty i obie ozłocone. Ta druga już po dwóch tygodniach przekroczyła próg 15-stu tysięcy sprzedanych kopii. Prezentujemy Wam krótki wywiad z reprezentantem Radomia, który opowiedział nam trochę o koncertowaniu, życiowych zmianach czy… literakach. Przed Wami, nie kto inny jak… KęKę.

(więcej…)

Recenzja: KęKę Nowe rzeczy

KęKę

Nowe rzeczy (2015)

Prosto

KęKi jest niepodrabialny. Widać to w wywiadach, aktywnościach w mediach społecznościowych, a przede wszystkim charakterystycznej stylówie, odznacza się w każdym kawałku. Młode wilki do spółki z pierwszym legalem należycie przedstawiły Piotrka szerokiemu gronu słuchaczy. Zyskał rozpoznawalność, na którą zasługiwał od dawna i wykorzystał szansę. Zjeździł Polskę wzdłuż i wszerz, nauczył kluby woogie boogie, a teraz przyszedł czas na jego Nowe rzeczy. Trochę się zmieniło…

W zasadzie większość została wywrócona do góry nogami. Z dala od alkoholu, bez wybryków, z poważniejszym podejściem do wielu życiowych spraw. Czy to aby naprawdę KęKę? Wielu mogłoby wątpić. Czy przez Nowe rzeczy stracił pazur? Ani trochę. To dalej chłopak z sąsiedztwa, który przy papierosie i pogawędce, opowie ci o swoich poglądach, czemu przestał tańczyć jak wcześniej i dlaczego zaczął wychodzić na prostą. Bez ogródek, wyszukanych metafor, „po radomsku z iskrą”. Czasami się uśmiechniesz, zaśmiejesz lub zastanowisz nad tym, czy faktycznie nie ma racji. Picie opowiedziane jest z drugiej strony podobnie jak życiowa postawa, „poglądy na prawo” pozostały wraz z mnóstwem humoru i rapowaniem według własnego widzimisię. Wyróżnić należy na pewno „W dół kieliszki” o ciemnej stronie picia, ale z dystansem i przepięknym komentarzem na sam koniec numeru. Idealnie wchodzi również „Fajnie”, które będzie na 100% hitem występów na żywo (tak samo jak „Wyjebane”), a wersy „na koncertach jest konkretnie, znowu gramy / Vazee został mistrzem w tufu tufu, Radom Pany” instalują uśmiech na twarzy. „Było blisko” to świetne rozliczenie przeszłości i pokazanie kilku perspektyw barwnego życia bohatera. KiKi jak zawsze jedzie po swojemu z pewnością siebie i charakterystyczną manierą w głosie, która towarzyszy mu od „Sentymentalu” czy „Od zawsze, na zawsze”.

Muzycznie jak to u KęKego zwykle bywa, są bity lepsze („Fajnie”), słabsze („Nie bądź zły”) i średnie („Niezrzeszony”) — wszystkie raczej proste, ale dopasowane do jego stylu. Ten typ tak ma, tutaj prostota jest zaletą. Każdy bit w górę ciągną teksty i charyzma Piotra. Producencko jest może i ciut bardziej nowocześnie, ale styl rapowania pozostał ten sam — z niezłą próbą przyśpieszania w „Zmysłach”. Przeskokiem między TakimiNowymi rzeczami jest przede wszystkim zupełnie inne podejście do życia, co uwypukliło różnicę w treści. Gości — co nie powinno dziwić słuchaczy radomskiego rapera — nie ma. „Sam ozłociłem to solo, nie do działy ze sceną” nadal aktualne.

Nowe rzeczy uniknęły rewolucji i na dobrą sprawę nikt nie powinien być tym zaskoczony. KęKę uzbrojony w amunicję złożoną ze swoich życiowych historii, poglądów (politycznych też) i mnóstwem dobrego humoru (jak zwykle) robi dalej swoje. Trochę smutno, trochę radośnie, nostalgicznie, ale przede wszystkim dumnie. Bez gości, udawania i gonienia za modą. Nowe rzeczy, ale rap regularnie na Kękowym poziomie. Ja to kupuję i życzę kolejnego złota. Braka.