odd future
The Internet (Odd Future) w Warszawie!


The Internet
start: 20:00
Bilety: PULA 2 – 80 pln / (klik!), PULA 1 – 70 pln / wyprzedane, PULA mobile – 50 pln / wyprzedane
Recenzja: The Internet Ego Death

The Internet
Ego Death (2015)
Odd Future LLC
Byli członkowie Odd Future, Syd tha Kid i Matt Martians, kontynuując karierę chcieli odciąć się od buntowniczego wizerunku poprzedniej grupy, a także pójść w innym kierunku muzycznym. Nazywając swoję grupę The Internet musieli spodziewać się trudności ze znalezieniem jej w wyszukiwarkach. Okazuje się jednak, że nie tylko nazwa, ale również cały koncept na zespół okazały się strzałem w dziesiątkę. Początkowo pracowali tylko we dwoje, jednak grupa poszerzona została o cały live band. Obecnie mija czwarty rok działalności grupy. Najnowszy trzeci już album, Ego Death wydaje się najbardziej spójnym stylistycznie do tej pory.
Album rozpoczyna kawałek „Get Away” z bardzo dosadnym pierwszym wersem: „Now she wanna f**k with me, live a life of luxury, models in my money trees”. Syd ze swoim delikatnym głosem doskonale wtapia się w ciężkie linie syntezatorów, zagłąbiając się w problemy z byłą dziewczyną. Życie uczuciowe, lub jego brak, różnice między miłością a pożądaniem, emocjonalny roller coaster, to tematy, które będą nam towarzyszyć przez cały album. Syd nie ma żadnego problemu ze swoją orientacją seksualną, często wykorzystuje to w swoich tekstach. Jest bardzo charyzmatyczną liderką grupy. Ma coś w rodzaju powściągliwej energii, która sprawia wrażenie, że nie bierze siebie zbyt poważnie. Potrafi przełożyć to na taki numer jak „Go With It”, z łatwym do zapamiętania refrenem. Takie utwory jak „Under Control” i „Just Sayin’/I Tried” ukazują, jak producent Matt, używając różnych technik jest w stanie wykorzystać predyspozycje wokalne Syd, by stworzyć z jej głosu instrument. Ponadto „Under Control” kończy się dopracowaną częścią instrumentalną, którą doceniliby również muzycy jazzowi.
W porównaniu do poprzednich albumów, Purple Naked Ladies i Feel Good, tym razem muzycy postawili na bardziej tradycyjne brzmienie. Skupili się na stworzeniu melodyjnych utworów, przystępnych dla przeciętnego słuchacza, absolutnie nie tracąc przy tym na jakości i wartości muzycznej. Ich dotychczasową pracę docenili również inni artyści, którzy zgodzili się współpracować przy kilku utworach na Death Ego. Nie są to anonimowe postaci, bo przecież wszyscy uwielbiamy Janelle Monáe, czy Jamesa Fauntleroya. Oprócz nich pojawili się jeszcze Vic Mensa i Kaytranada. Jak widać, na tym polu zespół bazuje raczej na znanych artystach, przyciągając do siebie poprzez nich nowych fanów.
Album musi być dobry, jesli po jego przesłuchaniu pozostawia słuchacza w dobrym nastroju. Ego Death jest tego przykładem. Bardzo dobry na leniwe wakacyjne wieczory. Muzycy zadbali o to, aby miał pozytywne przesłanie i przekazywał silne emocje. Jednocześnie jest na tyle ekscytujący, że można go słuchać w kółko. Trzeci album The Internet to solidnie wykonana praca, pełna pięknego instrumentarium, charakterystycznych wokali i ciekawych występów gościnnych. Zespół odrobił pracę domową i podzielił się z fanami naprawdę dobrym albumem.
Nowy teledysk: Tyler, The Creator „Fucking Young”

Tyler, The Creator zapowiedział właśnie swój kolejny album Cherry Bomb, który ukaże się 13 kwietnia. Podobnie jak swój brat i członek kolektywu OFWGKTA atakuje z zaskoczenia klipem promującym zbliżające się wydawnictwo. Teledysk do utworu „Fucking Young” możecie obejrzeć poniżej. Dostępny jest również preorder na itunes, o tutaj. W jednym z utworów podobno gościnnie mają pojawić się Kanye West oraz Lil Wayne, o czym poinformował magazyn Complex.
Nowy utwór: The Internet „Girl” (Prod. by Kaytranada)

Uwielbiany, nieco mniej kontrowersyjny niż reszta Odd Future, The Internet puszcza do sieci zupełnie świeży utwór. Kawałek został zaprezentowany w audycji rewelacyjnego Kaytranady, który jest jednocześnie producentem utworu i podejmuje współpracę z coraz to większymi nazwiskami w branży. Jedyna dostępna wersja to nagranie z BBC Radio One, sam producent bardzo miło wspomina współpracę z Syd Tha Kyd i resztą zespołu. Oficjalna premiera utworu ma nastąpić już wkrótce!
The Internet prezentują nowy singiel i klip…

…z nadchodzącej płyty Feel Good, która w sklepach pojawi się 24 września. Kawałek jest naprawdę dobry i warty poświęcenia kilku chwil. To jedno z niewielu wydawnictw kolektywu Odd Future, które dla odmiany okraszone jest miękkimi dźwiękami klawiszy i smukłym, uwodzącym damskim wokalem. Połączenie i pomieszanie wszystkich gatunków spod szyldu „czarnej” muzyki wychodzi grupie bardzo dobrze, a efekt końcowy jest zdecydowanie bardziej dojrzały aniżeli miało to miejsce przy ostatnim longplayu zespołu. Nastrojowy klimat gwarantowany — przypinamy łatkę „best new music”.
Recenzja: Tyler, the Creator Wolf

Tyler, the Creator
Wolf (2013)
Odd Future
We współczesnym hip hopie nie brakuje artystów, których można nazwać kontrowersyjnymi i nie byłoby to nadużyciem tego nagminnie spłycanego przez media pojęcia. Mało który raper posiada taki talent do polaryzowania opinii na temat własnej osoby jak Tyler, the Creator. Jedni go kochają, inni nienawidzą — wypośrodkowane opinie praktycznie nie istnieją. Czy Wolf, trzeci solowy album lidera Odd Future, spowoduje przetasowanie w szeregach hejterów i miłośników?
Jako producent na pewno więcej zyska niż straci. Pozytywnie zaskoczeni Wolfem mogą być ci, których na Goblinie męczyły ciężkie, prowokacyjne bity z zamierzenie tandetnymi, syntezatorowymi melodiami. Na nowej płycie Tyler wygładził swoje brzmienie, tchnął w nie więcej duszy jednocześnie nie spuszczając przesadnie z tonu czy nie rezygnując z fundamentów OddFuture’owego soundu. Czuć zarówno presję związaną z sukcesem Franka Oceana, jak i inspiracje muzyką The Neptunes (które do tej pory dostrzegałem głównie na papierze). W podkładach pobrzmiewają echa nowoczesnego jazzu, neo-soulu, worldbeatu, skutecznie uatrakcyjniając nam podróż po zakamarkach pokręconego umysłu Tylera.
W jego głowie wciąż kłębią się takie rzeczy jak: szczegółowe opisy masturbacji, mordowanie rówieśników w szkole, wyzywanie Spike’a Lee od „cholernych cz******ów”, no i oczywiście przechwałki (tym, ile sławy przyniosła mu pamiętna scena zjedzenia owada w klipie do „Yonkers”). Złośliwi powiedzą, że nic się nie zmienił. Ci bardziej dociekliwi zauważą, że w ogólnym rozliczeniu Wolf jest płytą, na której szokowanie dla szokowania schodzi na drugi plan, a tematem przewodnim staje się pielęgnacja introwertycznej osobowości rapera. Z drugiej strony, wyznawcom mitu na temat absolutnej oryginalności Tylera zagrać na nosie będą mogli słuchacze Eminema. Jadowite rozliczenie ze znienawidzonym rodzicem, wspomnienie szkolnych gnębicieli i ich wpływu na rozwój młodego człowieka, czy wreszcie wersy nawinięte z perspektywy bezgranicznie oddanego słuchacza-fanatyka. Brzmi znajomo, prawda?
Wymienione wyżej zmiany spowodują, że Tyler, the Creator raczej zyska trochę nowych słuchaczy. Gorzej z tymi, którzy narzekali na inne aspekty jego muzyki. Na przykład brak umiejętności do wyważenia długości płyty czy rezygnowania z ewidentnych zapychaczy. Tej bardziej irytującej części kolegów z OFWGKTA też można było powiedzieć „nie”, zamiast nagrywać z nimi posse cut. Kwestie te nie przysłaniają jednak faktu, że raper obronił swoją pozycję intrygującej eminencji hip hopu.
Recenzja: Domo Genesis & Alchemist No Idols

Domo Genesis & Alchemist
No Idols (2012)
Odd Future
Przez długi czas do Odd Future podchodziłem ze sporą rezerwą. Chłopaki przekonali mnie dopiero do siebie swoim debiutem studyjnym – The Odd Future Tape Vol. 2. Mniej więcej od tego czasu zacząłem śledzić poczynania składu, będącego dziś już niejako symbolem nowej fali w rapie, charakteryzującej się zupełnie inną estetyką brzmienia.
Dlatego też, gdy usłyszałem, że Domo Genesis wypuścił płytę nagraną na bitach Alchemista nieco się zdziwiłem. Raczej wydawało mi się, że obaj panowie reprezentują przeciwległe bieguny jeśli chodzi o styl, więc spekulując wcześniej na temat planów wydawniczych reprezentantów Wolf Gang na pewno bym nie wpadł na to, że dojdzie do takiej kooperacji. A jednak – w końcu doczekaliśmy się w Odd Future kogoś, kto nagrał całą płytę na samplowanych bitach.
No Idols to wypuszczony do sieci za darmo long play, na którym znajduje się 11 tracków wyprodukowanych w całości przez Alchemista. Wokale Domo urozmaica bardzo ciekawe zestawienie występów gościnnych. Oprócz ziomków ze składu: Tylera i Earla, możemy usłyszeć takie gwiazdy podziemia jak Action Bronson i Freddie Gibbs, legendę Prodigy, czy mniej znanych: Space Ghost Purp, Smoke Dza i Vince Staples.
Wbrew powszechnej opinii jakoby Domo Genesis był przyćmiewany przez swoich gości – choć faktycznie momentami brakuje mu tchu – rymuje dobrze i równo, podbijając rytm bitów mnogością rymów. W tych szalonych labiryntach słownych nie jest mu daleko nawet do Earla Sweatshirta. Pozostając przy gościach, inni także wypadają dobrze – w pamięć szczególnie zapada pierwsza zwrotka z utworu No Idols, w której Tyler, The Creator energicznie rymowane wersy kończy niepasującym spokojnym głosem przy zupełnie wyciszonym podkładzie.
Nie zawiódł także Alchemist – album obfituje w zapętlone gitarowe riffy, pocięte wokale o podwyższonej tonacji i kontrastujący z nimi głęboki bas. Bity jednak nie są tu w stu procentach klasyczne – Alc urozmaica płytę, dość często rezygnując z mocnych bębnów, co genialnie oddaje mroczny klimat niektórych utworów…
Zaułki dzielnic i sąsiedztw Los Angeles, gdzie nie dociera miejski monitoring, czy nowojorskie ulice późną nocą, podczas ulewy jakiej nie pamiętają nawet najstarsi wyborcy Rudego Giuliani, tam właśnie przenoszą nas takie kawałki jak „Fuck Everybody Else”, „Elimination Chamber” czy „The Daily News” – będące najmocniejszą częścią albumu. Ale No Idols nie jest jedynie potencjalnym soundtrackiem do filmu gangsterskiego – Domo i Alchemist mają w zanadrzu także bardziej chillujące czy wręcz refleksyjne kawałki („The Feeling”, „Gamebreaker”, „All Alone”).
No Idols to bardzo dobra płyta, łącząca artystów z dwóch różnych nurtów rapu, którzy doskonale odnaleźli się współpracując ze sobą. Domo Genesis udowodnił, że nie jest tylko tłem w składzie Odd Future, a Alchemist na pewno zyska sobie dzięki niemu nowych fanów.
Run DMC, Jill Scott i inni na drugim dniu Made in America Festival

Zachwycił Was sobotni występ D’Angelo? Podobała się jak zawsze świetna Janelle Monáe? W niedzielę festiwal Made in America nie zwolnił tempa i poniżej możecie obejrzeć prawie całe znakomite sety Run DMC, Odd Future, Jill Scott i Santigold. Na deser coś specjalnego – „99 Problems” w wykonaniu Jaya-Z i Pearl Jam. Nie pozostaje mi nic innego, jak ponownie życzyć miłego oglądania. Naprawdę warto!
Wakacyjny mix od Tylera, The Creatora

Lider Odd Future ma dla nas długogrającą mp3-kę o nazwie Summer Camp Mix. Pomysł podobny do tego z zeszłego roku, z tym że tym razem Tyler pracował nad swym dziełem solo. Każdy znajdzie fragment dla siebie – ja odkryłam tam „Tape You” N.E.R.D. Mix do pobrania TUTAJ. Kliknijcie w to zielone „DOWNLOAD”, nie niebieskie.
Nowy teledysk: Mac Miller feat. Casey Veggies & Joey Bada$$ „America”

Nie jestem fanką Maca Millera. Jednak Casey Veggies to pan z Odd Future, więc o nim na pewno warto było wspomnieć. Utwór w wykonaniu 3 raperów troszkę nudnawy. Klip za to bardzo ładny. Komiksowe animacje w połączeniu z „żywym” obrazem podobają mi się od czasu „Good Life” Kanye. Wydaje mi się, że u Millera motyw ten wyszedł jeszcze lepiej.