r. kelly
R. Kelly zapowiada nowy album, prezentuje pierwszy singiel

Czy tylko ja mam wrażenie, że R. Kelly od kilkunastu lat cierpi na artystyczną schizofrenię? Gdy nie śpiewa rzeczy w stylu „Lick it like an Oreo” wstępuje w niego duch soulowego dziadka po raz kolejny odtwarzającego „Step in the Name of Love” w coraz to nowszych konfiguracjach. Nowy singiel „Backyard Party” (a najprawdopodobniej także nadchodząca płyta) jest kolejną reinkarnacją tego motywu. Nowy krążek Kelly’ego Buffet trafi do sklepów 25 września, a tymczasem posłuchajcie nowego singla poniżej.
Keyshia Cole wypuściła dwa nowe teledyski

Za kilka dni ukaże się szósty studyjny album Keyshii Cole Point of No Return. Z tej okazji wokalistka nie poskąpiła swoim fanom promocyjnych emocji i w tym tygodniu wypuściła nie jeden, ale aż dwa nowe teledyski. Pierwszy z nich to stonowany, kanapowy obrazek do kawałka „N.L.U.”, którego jednym ze współautorów jest R. Kelly. W obu klipach nie zabrakło słynnych gości. Najpierw 2 Chainz, potem Future. Drugi pan pojawia się w klasycznym video z historią miłosną w tle i ujęciami Keyshii śpiewającej swoją balladę we wspaniałej rezydencji. Dodam, że w rolę ukochanego wokalistki wcielił się tutaj Don Benjamin i najprawdopodobniej pojawi się jeszcze w kolejnych klipach. Oba teledyski znajdziecie poniżej. Co prawda na premierę najnowszego krążka Cole musieliśmy trochę poczekać, ale chyba było warto?
R. Kelly jednak soulowy!

Pożegnajcie Kelly’ego ziomala, skandującego: „Lick it like an Oreo!”. Duch „Step in the Name of Love” wiecznie żywy! Piosenkarz tym razem odkurza go wespół z niejakim DJ’em Cassidym (nie mylić z raperem Cassidym od napadów z bronią w ręku i zapraszania niewiast do swojego hotelu), nowojorskim disk dżokejem, który w 2008 roku zabawiał gości na uroczystościach weselnych państwa Carter, a rok później świętował 50. urodziny Baracka Obamy na przyjęciu samego prezydenta USA. Teraz pan DJ wydaje swój debiutancki krążek Paradise Royale, na który zdążył już wcześniej zarekrutować Jessie J i Robina Thicke’a (co ostatecznie przerodziło się w szósty najpopularniejszy kawałek tygodnia w Wielkiej Brytanii), a teraz wyciągnął rękę w stronę R. Kelly’ego i wspólnie stepują w imię miłości, czy raczej w tym przypadku sprawiają, że świat się kręci. „Make the World Go Round” do odsłuchu poniżej.
Nowy utwór: Jennifer Hudson feat. R. Kelly „It’s Your World”


Jennifer Hudson zaprezentowała ten utwór na ostatniej gali BET Awards po raz pierwszy. Podczas występu nie towarzyszył jej jednak R. Kelly, którego możemy usłyszeć na wersji audio. Producentem utworu jest DJ Terry Hunter, czyli jak można się domyślać jest to kawałek up-tempo, zdecydowanie taneczny. Oprócz tego Jennifer udostępniła fanom urywki kilku utworów, które znajdą się na jej nadchodzącym albumie.
R. Kelly o nowym albumie i o współpracy z Mary J. Blige

Słyszeliście Black Panties R. Kelly’ego? Nie byliście zadowoleni z takiego, a nie innego klimatu nagrania, nie możecie już od tamtej pory jeść ciastek Oreo? Jeśli liczyliście na to, że następny album Kellza będzie powrotem do poważniejszego r&b (jak na przykład na Love Letter), to będziecie musieli poczekać na jeszcze następny. Ten, nad którym artysta pracuje obecnie, ma zwać się White Panties i — jak łatwo się domyślić — będzie kontynuacją poprzedniego wydawnictwa. Decyzję o nagraniu kolejnego 12 Play muzyk uzasadnia panującym obecnie deficytem albumów do „uprawiania miłości”. Hmm, przejdźmy do ciekawszej części newsa — tą na pewno jest zapowiedź bliższej współpracy z Mary J Blige. R. Kelly jest właśnie na etapie przygotowań wspólnej trasy koncertowej z wokalistką, oboje pracują również nad wspólnym utworem promującym tę trasę. Jak dobrze pójdzie, nie skończy się na jednym duecie, a na całym wspólnym albumie. Projekt, tak samo jak wspomniana trasa koncertowa, będzie nosił tytuł King & Queen — no bo czemu nie. To będzie pracowity rok dla Kelly’ego, ciekawe czy znajdzie czas na nagranie zapowiadanego już w 2013 albumu ze świątecznymi piosenkami.
R. Kelly zdradza muzyczne plany na kolejny rok

Nie ukrywamy, że Black Panties nie należy do naszych ulubionych płyt w katalogu R. Kelly’ego, ale piosenkarz już wielokrotnie udowodnił, że nie należy stawiać na nim kreski, bo co jakiś czas odradza się niczym feniks z popiołów i nagrywa coś naprawdę dobrego. W przyszłym roku piosenkarz nie zamierza zasypiać gruszek w popiele.
Przede wszystkim zapowiada kolejny album, tym razem świąteczny, zatytułowany The 12 Nights of Christmas. Piosenkarz podobno pracuje nad tym projektem już od kilku lat i zapowiada, że na krążku będzie dużo miłości (nie trzeba chyba dodawać, że fizycznej).
Także w przyszłym roku jego niesławna R&B-operetkowa saga Trapped in the Closet doczeka się dziesięciu kolejnych części, od 34. do 43.. Nieznana jest jeszcze data premiery ani liczba nowych epizodów, ale wiadomo, że seria będzie miała swoją premierę w przyszłym roku w amerykańskiej telewizji kablowej IFC. Są ponoć też poważne plany, by wystawić Trapped in the Closet na Broadwayu. Oj, będzie zabawnie. Poniżej, dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji doznać tego unikalnego piosenko-scenicznego formatu, część pierwsza serii. Kolejne epizody można znaleźć na oficjalnym koncie piosenkarza na VEVO.
Nowy teledysk: R. Kelly „Cookie”

Po tym jak poznęcaliśmy się nad nowym krążkiem R. Kelly’ego, zapraszamy do sprawdzenia teledysku do jednego z powodów, dla których Black Panties nie przypadło nam do gustu. Luksusowa willa, piękne panie w strojach francuskich pokojówek i Kells w czapce Chicago Bullsów śpiewający nam reklamę ciasteczek Oreo (pamiętacie: „przekręć… poliż… zamocz”). Cóż, przynajmniej klip można uznać za jako-tako przyzwoity.
Recenzja: R. Kelly Black Panties

R. Kelly
Black Panties (2013)
RCA
R. Kelly to postać równie ważna dla całego współczesnego rhythm & bluesu, co nierówna. Ostatnie lata stanowiły okres dobrej passy wokalisty. Jego ostatnie zabawy w Motown i wczesną erą disco pomogły mu ugruntować pozycję legendy gatunku — do tego stopnia, że nawet średnio zainteresowani nim wcześniej dziennikarze z mediów pokroju Pitchforka nagle stali się wielkimi koneserami r&b. Co ważniejsze, Love Letter i Write Me Back brzmiały jak deklaracja artystycznej i prywatnej dojrzałości Kellsa. Przynajmniej do czasu, kiedy to zapowiedział projekt noszący wymowny tytuł Black Panties.
Album miał z definicji być kontynuacją debiutanckiego 12 Play, co zważywszy na fakt istnienia już kolejnych części (TP-2.com i TP.3 Reloaded) można byłoby uznać za jakiś świeży start. Nie uświadczymy tu jednak świeżości. Wszystko, co czyniło dawnego Kelly’ego wyjątkowym, uległo przeterminowaniu i utracie swych specyficznych właściwości. Erotykę zastąpiła pornografa, spirytualizm miłosnych doznań zamieniony został na pusty hedonizm. W jego aktualnych utworach znajdziecie tyle finezji, co u podstarzałego żula uskuteczniającego końskie zaloty pod całodobowym. Apogeum braku przyzwoitości wydaje się być pojawiające się prawie na początku „Cookies”, ale to jeszcze nic w porównaniu z „Marry the Pussy” — nie będę cytował tekstu, bo i tak byście nie uwierzyli. Nie za dobrze jest również wtedy, kiedy Kells odbija od łóżkowego konceptu płyty. „My Story” jako autobiograficzny utwór mogłoby być odważnym, osobistym występem artysty opowiadającym o jego wzlotach i wyjątkowo ciężkich upadkach. Dostaliśmy jednak płytkie „started from the bottom” z piżamą Versace na mecie.
W całym tym stripclubowym deszczu banknotów i lawinie niepotrzebnych auto-tune’owych efektów da się co nieco docenić. Czuwający nad warstwą muzyczną Kelly przeważnie działa rozsądnie łącząc klasyczne i nowoczesne elementy, wciąż polega na zapadających w pamięć refrenach. Wszystkie pozytywne okoliczności zbiegły się w wyróżniającym się, pełnym klasy i starego-młodego Kellsa „Genius”. Irytuje mnie jak pomyślę, że cały album mógłby stać właśnie na tym poziomie. Nie można też powiedzieć złego o pojawiających się na płycie gościach. Kelly Rowland, Ludacris, Young Jeezy starają się jakby szczerze wierzyli, że są na audiencji u króla r&b. Nie widząc przy tym, że król jest nagi.
Black Panties to pozycja, która przemówi prawdopodobnie tylko do najbardziej wiernych fanów wokalisty — to znaczy tych, którzy do dziś bez cienia zażenowania słuchają TP.3 Reloaded, Double Up, czy Untitled. Dla każdego innego słuchacza album będzie kolejnym argumentem za tym, żeby nie traktować poważnie autora, pozycją do błyskawicznego odtrącenia w niepamięć. Sam R. Kelly pewnie szybko o płycie zapomni, będąc zajętym promocją pikantnego duetu z Lady Gagą.
Odsłuch: R. Kelly Black Panties

Do oficjalnej premiery dwunastego studyjnego krążka R. Kelly’ego pozostało jeszcze kilka dni, jednak już dziś istnieje możliwość odsłuchania całego materiału zawartego na Black Panties. Czy nowy album jednego z popularnych wokalistów R&B to potwierdzenie jego talentu i umiejętności czy może wręcz przeciwnie — najlepsze chwile R. Kelly ma już za sobą i nie jest obecnie w dobrej formie? Przekonajcie się sami, a nasze zdanie poznacie przy okazji recenzji płyty.
Nowy utwór: R. Kelly feat. Kelly Rowland „All the Way”

