robin thicke
Nieprzyzwoity i sugestywny Thicke
Jakiś czas temu, przy okazji wycieku utworu „Dirty It Up” pisaliśmy, że Robin Thicke pracuje w studio nad nowym albumem, który ma ukazać się jesienią. Wystarczy wyjrzeć za okno, żeby stwierdzić, że rzeczywiście mamy już jesień, a krążka Thicke czy chociaż jakichkolwiek konkretów ani widu, ani słychu. Krążek nie ma jeszcze tytułu, ani daty wydania, ale według najnowszych informacji możemy liczyć na niego jeszcze przed końcem roku. Okazuje się też, że „Dirty It Up” nie zostało jednak wybrane na singiel promującym. Tę zaszczytną funkcję powierzono natomiast utworowi „Sex Therapy”, o jeszcze bardziej sugestywnym tytule. Za jego produkcję odpowiada Polow Da Don. Kawałek brzmi co najmniej usherowo i nawet, jeśli kolejna płyta nie okaże się kopią poprzedniej, Thicke może skręcić w niebezpiecznym kierunku miałkiego i bezpłciowego męskiego R&B, do którego reprezentantów do tej pory przecież się nie zaliczał…
Nowy teledysk: T.I. „Slide Show” ft. John Legend
Nikt mi nigdy nie wmówi, że gwiazdy mają ciężkie życie, bo prasa, bo presja, paparazzi i inne nieszczęścia na ,,p” i inne litery alfabetu. W porównaniu do całych rzesz takich niepozornych szaraków jak Ty (tak, TY!) i ja, mają oni bardzo, ale BARDZO uprzywilejowany żywot. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile takie skromne z pozoru literki ,,v”, ,,i”, ,,p” są w stanie zmienić. Weźmy na przykład takiego rapera o pseudonimie T.I.. Jak zapewne wiecie, obecnie Clifford Joseph Harris, Jr , co tu dużo mówić, ogląda świat z nieco innej perspektywy, bo zza krat (został skazany za nielegalne posiadanie broni, całego arsenału wręcz). Ale to nic, bowiem nawet z tego ustronnego miejsca może wydawać kolejne single i wypuszczać nowe teledyski. Wspaniale. Jego najświeższy obrazek to ilustracja do utworu „Slide Show”, nagranego wspólnie z Johnem Legendem, którego wszystkie ostatnie kolaboracje osładzają nieco fakt, iż jego ostatni album „Evolver” nie był w pełni satysfakcjonujący. Tak więc, gdy T.I. przebywa po tamtej stronie, możemy zawsze puścić sobie pokaz slajdów z nim w roli głównej. Nie smućmy się jednak, on i tak na tym zarobi. Wspaniale.
PS Tak, ten post sponsorowało wiele liter, ale żadnych cyferek.
PS 2 Mea culpa, zapomniałam dodać, że oprócz promowania kolejnych singli i klipów, siedząc w pasiaku, można także nagrać mixtape’a. Oto link do świeżego, i zapewne pachnącego jeszcze zakładem, mikstejpu T.I. ‚a (?) „Live From Forrest City Correctional Facility”, który swój tytuł wziął od nazwy ,,ośrodka” w Forrest City, w stanie Arkansas, gdzie teraz rezyduje raper. Znaleźć tam można niewydane wcześniej nagrania oraz duety z Robinem Thicke’em i Mary J.
Robin Thicke lubi się brudzić!
Ten żywcem ściągnięty od pudelków i innych perezów hiltonów tytuł, wcale nie niesie ze sobą równie sensacyjnej zawartości. Po prostu Robin pracuje w studio nad nowym albumem i w ostatnich dniach, do sieci wyciekł jego pierwszy zwiastun, czyli kawałek zatytułowany „Dirty It Up”. Z tego co wiemy, czwarty krążek artysty ma ukazać się jesienią, a pierwszy promujący go singiel pojawić się… latem! Więc może będzie to właśnie „Dirty It Up”? Osobiście mam nadzieję, że nie, bo utwór na odległość zalatuje odgrzewanym kotletem i przyszłym projektem z metką Something Else 2, co byłoby wielce nie na miejscu i mogłoby znacznie osłabić artystyczną pozycję piosenkarza. Tymczasem Thicke napisał i wyprodukował także inny utwór – „Push”, tym razem na potrzeby filmu Precious w rolach głównych z Mariah Carey, Lenny’m Kravitzem i Paulą Patton, przepiękną żoną wokalisty. W tym momencie na efekty jego pracy musimy jeszcze poczekać. Po skoku jedynie „Dirty It Up”.
Mimi jest (w) „Precious”
Zwiastun do „Precious” nowego filmu z udziałem Mariah Carey przynosi pewne złe informacje dla Beyoncé. Po pierwsze, widać w nim, że Mimi potrafi grać. Dużo się mówi o jej divactwach, ale nasza Mimi Hello Kitty jest artystką. Mówię to bez cienia ironii i mojej zwyczajowej cynicznej maski, więc sprawa musi być poważna. Mimi dla sztuki jest w stanie schować swoją tęczę do szafy, a motyle zamknąć czasowo w słoikach. Gdy sztuka tego wymaga, Mimi potrafi nawet porzucić swoje różowe barwy i obrzydzić się dla dobra roli. Poza tym, nauczona niewypałem ,,obrazu” „Glitter”, Mimi umie teraz wybierać ambitne produkcje, które może nie zarobią góry kasy i nie zajmą pierwszego miejsca w box officie niczym dumnie brzmiący thriller „Obsessed”, jednak zapewne nie dostaną także tak stosunkowo marnych recenzji. (więcej…)
Nowy Thicke już latem
Podążając za Billboard.com, Robin Thicke przygotowuje się do wydania czwartego studyjnego albumu. Pierwsze efekty w postaci singla promującego mamy poznać już latem, podczas gdy krążek ujrzy światło dzienne na jesieni. Piosenkarz powiedział serwisowi, że ma już gotowych około 15 nowych piosenek. Ponadto zapowiedział duże zmiany, także w kwestii produkcji muzyki, którą na poprzedni album „Something Else” wyprodukował prawie całkowicie sam. Tym razem natomiast współpracuje z wieloma różnymi producentami muzycznymi takimi jak Jeffrey Bahsker czy Surf Krew. Artysta zdradził, że zawsze chciał być jak Prince – nagrywać i produkować wszystko samemu, teraz postanowił jednak zrobić to inaczej. Nowa muzyka także ma brzmień zupełnie inaczej, co Thicke sam określił jako „crazy new sound”. No to czekamy.
Robin Thicke i Jennifer Hudson ruszają w trasę
Zarówno Jennifer Hudson jak i Robin Thicke wydali swoje ostatnie albumy na jesieni. Teraz przyszedł czas, aby zaprezentować je na żywo szerszej publiczności. Artyści zdecydowali, że wyruszą we wspólną trasę koncertową, podczas której odwiedzą prawie 20 amerykańskich miast. Ich koncertowanie potrwa 6 tygodni. Dobrze wiedzieć, że Jennifer wracają siły. Praca to całkiem niezła terapia. Czy poprzednim razem Robin nie towarzyszył na trasie Beyoncé? Tak właśnie myślałam. Dokładne daty i miejsca, które nawiedzi to znakomite duo można prześledzić na oficjalnej stronie J-Hud.
Nowy teledysk: Robin Thicke „Dreamworld”
Promocja Something Else nadal w toku. Kolejnym singlem Robina Thicke’a z tegoż właśnie wydanego zeszłej jesieni albumu jest utwór Dreamworld. Nie mam nic przeciwko temu wyborowi. To jeden z wyróżniających się na Something Else kawałków. Mogę natomiast wymienić parę słów przeciw temu teledyskowi. To kolejne cliché w wykonaniu Robina. Po raz kolejny mamy tu parę, która dopiero co wyszła z łóżka. Rąsia-rąsia, parę nieznaczących spojrzeń, koronkowa bielizna, Wichrowe Wzgórza i zarośnięty Robin. To ma być ten Dreamworld ? A jeżeli w niebie emitują seriale, to ja do nieba nie chcę wcale, by zacytować poetę. Robinie Thicku, pora skończyć tę telenowelę, wyrzucić zużyty scenariusz i pokazać na co Cię w video świecie stać. Jesteś przecież dzieckiem Holly i jak możesz nie wiedzieć! Czasami już nie mam słów. W każdym razie oto nowy Robinus Thickus:
Nowy teledysk: Robin Thicke „Sweetest Love”
Zanim cokolwiek powiemy o tym teledysku, ustalmy jedno i postawmy sprawę jasno raz na zawsze. Robina Thicke’a lepiej się słucha niż ogląda. Dla mnie Robin w ogóle nie musiałby mieć ludzkiej postaci. Wystarczyłby jego głos. Reszta mnie nie interesuje. No, ale jeśli wypuścił klip, to daje nam tym pretekst, aby powiedzieć o nim parę słów. O teledysku do Sweetest Love, nie o Robinie. A zatem nic nowego w państwie duńskim. To samo, co w Lost Without You, tylko że na czarno-biało i z widocznie o wiele niższym budżetem. A ta pani na pewno nie jest panią Thicke. Nie jest to też Naomi Campbell, ani tranny Tyra Banks. Za to sceny z udziałem tej na razie jeszcze niezidentyfikowanej pani przypominają NIECO klip słynnego Żorża Miszela, w pewnych kręgach znanego także jako George Micheal. No, nie mówcie mi, że te sceny ze ,,śpiewającą” panią pod ścianą nie są żebraczą wersją słynnego Freedom? Choć może w tym właśnie byłby ratunek dla Robina. Przestać występować w klipach, a zamiast tego zatrudniać modelki, z którymi kamera obchodzi się bardziej łaskawie niż z kanciastym Thicke’m. Jedną z opcji jest także pójście animowaną ścieżką i przybranie postaci sympatycznej kreskówki. Cokolwiek. Show-biz jest bezlitosny, a w telewizji jakoś pojawić się trzeba. Przekonajcie się zresztą sami.
Recenzja: Robin Thicke Something Else

Robin Thicke
Something Else (2008)
Star Trak
Robin Thicke, mimo że prawdziwy sukces przyszedł do niego dopiero przy reedycji The Evolution of Robin Thicke, nie nagrywa złych albumów. Tak jest i tym razem. Robin wyciągnął lekcję ze swoich uprzednich niepowodzeń i postanowił skierować swoją karierę w kierunku tego, co przyniosło mu największy sukces, czyli bezapelacyjnie hitowej pościelówie „Lost Without U”. Jednocześnie jednak, jak niewielu obecnie, Thicke nie zatracił się w komercyjnej papce i faktycznie nagrał coś innego… niż wszystko dookoła.
Kim jest Jon B i czemu chce walczyć z Thicke?
Jon B był przed Robinem Thicke i zawsze pozostanie w moim sercu jako pierwszy biały wykonawca muzyki soul/r’n’b jakiego poznałam. Serce moje więc cieszy się gdy widzę, że żyje i ma się świetnie. W krótkiej zajawce, która wypłynęła ostatnio w sieci Jon odpowiada na dosyć trudne pytanie: „Czy uważasz, że dostałeś równą szansę zainstnienia w czarnej muzyce?” To wszystko przez to, że Robin ostatnio żalił się i narzekał, że chyba nie do końca jest traktowany serio jako biały wokalista soul. Jon B wybrnął z odpowiedzią świetnie – w końcu nie wyskoczył na scenę tydzień temu a w showbiznesie manewruje już od ponad 15 lat. W krótkim (nieco za krótkim- co z nową płyta Jonny?) wywiadzie wokalista wspomina swoją karierę, w której znajdują się nawet nagrania z 2pac’iem i wyzywa na pojedynek Robina Thicke. Choć to tylko żarty, warto sprawdzić o co chodzi i przypomnieć sobie Jona B bo być może zachęcony sukcesami Thicke, niedługo powróci do gry. Zobaczcie jaki z niego autentyk.