Wydarzenia

silk

Recenzja: Silk Love Against the Machine

Silk

Love Against the Machine (2011)

All Saints Music

Nie lubię tego beznadziejnego oczekiwania na polskiego rapera, którego żaden ruch nie skojarzy mi się ze słowem „obciach”. Rozpaczanie jednak nic nie da – trzeba zacisnąć zęby i szukać. Czasem kolejne ruchome obiekty na radarze pozwalają uszom na cień nadziei. Na przykład taki MC, co gwiazdorzy na youtubie. (więcej…)

Trailer i Silk, Silk i Trailer

167813_152140754839018_152137511506009_256971_6998354_n

Jeżeli nie mieliście do tej pory w sobie imocji, żeby zbadać najnowsze dzieło Silka ‚Love against the machine’ to mam nadzieję, że trailer, którym nas poczęstował obudzi ją. Co więcej, mistrz prędkości zaprasza wszystkich do wzięcia udziału w kręceniu oldschoolowego teledysku. Szczegóły tutaj. Jeśli macie kolorowe bluzy, leginsy, okulary po babci, cioci, dziadku czy pradziadku – przemyślcie to!

„Wytwórnie nie mają patentów na to, jak zrobić z kogoś gwiazdę” – Ailo In Head dla soulbowl.pl

Ailo_Head_wydaje_plyte_5242750

Ailo in Head to nowy polski projekt dwóch muzyków – Michała Kusha i Ilony Rudnik. Ciężko ich wsadzić do jednej gatunkowej szuflady, wszystko czego dokonali zawdzięczają tylko sobie, a kolorowo nie było. O tym, czy było łatwo, jakie mają plany na przyszłość i dlaczego poszli w stronę abstrakcyjności brzmieniowej możecie poczytać po skoku. Subiektywnie stwierdzam, że to jeden z najbardziej szczerych wywiadów na naszej stronie. Polecam lekturę pomimo jej długości.

Minął ponad miesiąc od wydania Waszego debiutanckiego albumu. Jak się czujecie? Zmieniło się coś?

Kush: Chyba nic się nie zmieniło, czuję się dobrze, ale jeszcze MNÓSTWO pracy nas czeka.
Ailo: Zmieniło się na pewno to, że z każdym dniem motywacja do pracy i działania zwiększa się coraz bardziej. Album ku naszemu zaskoczeniu spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem. Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się takiego odzewu. Twierdziliśmy, że taka muzyka jaką tworzymy nie przyjmie się w Polsce – jest po angielsku, poza tym to coś nietypowego, ale na szczęście znaleźliśmy się w czasie kiedy ludzie zaczęli poszukiwać nowych smaków muzycznych i to bardzo cieszy, ponieważ nie zamierzamy zamykać się w jakiś określonych ramach i zajmujemy się ciągłym poszukiwaniem brzmienia i stylu. Dlatego właśnie czuję wolność będąc w Ailo in Head – nie mamy deadlinów na kolejną płytę, nie musimy się spieszyć, możemy mieszać różne style muzyczne i ciągle się rozwijać.

Kiedy i w jaki sposób powstał projekt Ailo? Michale, wcześniej udzielałeś się w Appletree, później o zespole ucichło. Ilona, z ręką na sercu przyznam się, że o Tobie nie słyszałam.

Kush: Apple Tree to był pierwszy projekt, jaki zrobiłem i wtedy też zacząłem się uczyć produkcji muzycznej. Zespół się rozpadł z jakiś dziwnych przyczyn, najwyraźniej nikt z tamtego zespołu nie miał wystarczającej determinacji, żeby ciągnąć coś, co nie od razu przynosi efekt. Ailo in Head jest kolejnym projektem, który chciałem już zrobić profejsonalniejw sensie brzmienia, otoczki itp. Udało się chyba. Kolejne moje projekty mam nadzieję będą dużo lepsze.
Ailo: Poznaliśmy się z Michałem jakieś 3 lata temu w konkursie Coke’a , którego Michał wygrał z zespołem Apple Tree. Po rozpadzie Apple Tree rozmowa wyglądała mniej więcej tak: -To co robimy projekt? – Robimy! I tak się potoczyło. Można powiedzieć, że nad projektem Ailo in Head pracujemy razem od roku, gdyż wtedy pierwszy raz weszliśmy do studia, a samo założenie współpracy powstało w naszych głowach dużo wcześniej. Początkowo myśleliśmy, że zrobimy coś stricte neo-soulowego, a ostatecznie wyszło electro-soulowo-dubowo-popowo-rapowo :) co wynika z inspiracji i chęci poszukiwania. Nie było skąd o mnie słyszeć. Troszkę „działałam”, ale w cieniu i bardziej undergroundowym środowisku. Śpiewałam w klubach na imprezach beatboxowych, dubstepowych – czasami spontanicznie na koncertach znajomych. To jednak nie to samo, co działanie w Ailo in Head. Ten projekt wymaga dużo pokładów pracy i dobrego przygotowania.

Gracie muzykę, która jest mało popularna w naszym polskim światku. Ne boicie się, że za pół roku nikt nie będzie o Was słyszał? Oczywiście poza mną.

Kush: Oczywiście, że może się tak stać, że każdy oleje ten projekt i nie mamy na to wpływu. To tylko pokaże czy faktycznie jesteśmy zdeterminowani czy nie, dużo zależy od samych muzyków jak toczą się ich losy. W sumie jak tak się zastanawiam dużo i nie dużo. Nasz ryneczek muzyczny jest tak dziwny i słaby, sporo dobrych projektów umiera śmiercią naturalną bez przyczyny. Nawet nie można tu mówić o rynku muzycznym, tylko o bazarku muzycznym. Generalnie tak jak w każdej dziedzinie naszej gospodarki jest kilka osób, które rządzą i chodzi tylko o to, żeby się nachapać. Egzystowanie na tym rynku jest jak wygrana w totka. Albo masz szczęście i trafisz w odpowiedni moment, albo zapomnij o tym, że możesz z tego normalnie żyć.
Ailo: Hmmm… nigdy nie można przewidzieć, co się wydarzy nawet dnia następnego. Mamy nadzieję, że album nie zostanie zapomniany i będziemy pracować nad tym żeby się tak nie stało. Muzyka mało popularna? Hmmm JDavey początkowo też grało muzykę mało popularną zdaniem wielu osób- znalazło to jednak odbiorców. Chodzi o to, że ta muzyka nie nudzi. Album nie jest cały soulowy, rapowy czy chilloutowy. Myślę, że ta różnorodność też sprawiła, że spotkało się to z pozytywnym odbiorem. Przewidujemy trasę koncertową, planujemy nagrać kolejną płytę, która mam nadzieję zaskoczy jeszcze bardziej zwłaszcza, że będzie dużo więcej tekstów w języku polskim i postaramy się utrzymać mimo elektronicznych brzmień soulowy klimat utworów.

Wydaliście płytę we własnej wytwórni (All Saints Music – dziecko Michała), dlaczego? Nie chcieli Was gdzie indziej?

Ailo: Chcieli, ale jeśli istniała opcja wydania się na własną rękę była bardziej atrakcyjna niż oferty pochodzące z zewnątrz. Myślę, że więcej na ten temat może powiedzieć Michał.
Kush: Chcieli nas w innych wytwórniach, jednak warunki niektórych są tak kiepskie, że wolałem to zrobić na własną rękę. Często artyści myślą, że jak podpiszą kontrakt to złapali Boga z nogi i zaraz będą gwiazdami. Otóż u nas nie ma gwiazd to po pierwsze, po drugie często właśnie wtedy zaczynają się problemy zespołów. Wytwórnie nie mają patentów na to jak zrobić z kogoś gwiazdę, to nie od nich zależy czy dany projekt załapie czy nie załapie. Uwierzcie mi, że im chodzi tylko o pieniądze, to nie są instytucję charytatywne, które chcą Wam pomóc. Są oczywiście osoby, które mogą więcej i parają się ohydnymi sztuczkami, ale to temat na osobny wywiad rzeka.

I z biegiem czasu uważacie, że opłacało się?

Kush: Finansowo na pewno się nie opłacało (czyli nie ma na tym mega zarobku) jednak ja wolę zrobić coś sam od podstaw, czuć tę satysfakcję, wiedzieć jak co się robi od kuchni. Jeśli coś jest robione z głową to pieniądze się pojawią.
Ailo: Czy się opłacało to dopiero się okaże. Na razie jest dobrze :)

Wasz wizerunek jest hmmm… kosmiczny, skąd pomysł na taką kreację, odwołujecie się do dźwięków?

Kush: hmm nie wiem. Mi zależało na gustownym, innym wizerunku. Żeby całość była jakaś.
Ailo: Wizerunek jest odniesieniem do muzyki. Akurat okładka charakteryzuje się kosmicznym „wystrojem”. Na koncertach będziemy pokazywać nasze różne odbicia.

Na waszej albumie pojawiają się goście: Tomasz Organek z zespołu Sofa i raper Silk. Nie obronilibyście się sami?

Kush: Też nie jestem za wsadzaniem na debiutanckie płyty 10 gości, bo dla mnie to bezsens. Jednak dwójka, którą cenimy to chyba nie przesada? Poza tym na płycie jest 11 numerów, w których chyba i bez gości nie ma kwasu?
Ailo: Chyba nie mieliśmy się przed czym nawet się bronić :) Chcieliśmy nawiązać ciekawą współpracę: myśleliśmy o męskim wokalu i anglojęzycznym rapie. Zdecydowaliśmy, że Tomasz Organek i Silk to najlepszy traf i chcieliśmy z nimi współpracować. Uznaliśmy, że ciekawie wkomponują się w nasz różnorodny klimat – i myślimy, że się udało.

Zaraz występujecie na Openerze, czujecie się wyróżnieni? Zawsze myślałam, że gdybym była artystką – byłoby to dla mnie ogromne osiągnięcie, ale nie jestem – więc pytam?

Kush: Tak, czuję się wyróżniony. Pokazuje to, że ten projekt ma jakiś sens. To ile było przy nim przeciwności i problemów to jeden Pan Bóg tylko wie. Dlatego cieszę się podwójnie.
Ailo: Nigdy jeszcze nie byłam na Openerze i to będzie mój pierwszy raz. Bardzo chciałam tam pojechać, ale zawsze coś stawało mi na drodze. W końcu się udało. Czuję, że Ailo in Head zostało ogromnie wyróżnione. To bardzo motywujące. Cieszę się, że ktoś nas docenił i dał szansę żebyśmy mogli zaprezentować swoją muzykę na tak ogromnym festiwalu. Nie ukrywam podekscytowania i radości.

Macie w planach większa trasę koncertową trasę koncertową?

Kush: Jak się uda to większa na jesień.
Ailo: Tak, planujemy trasę jesienną w największych miastach Polski i możliwe, że w wakacje zagramy w kilku warszawskich klubach.

Wróćmy do muzyki. Znowu zwracam się do Michała, rozmawiamy od dłuższego czasu, pamiętam nawet jak wpisywałam Ci się do magisterki, zawsze ciągnęło Cię w bardziej soulową, bardziej czarniejszą stronę, a tu taka niespodzianka – syntezatory, komputerowo generowane dźwięki itp., dlaczego tak? Ilona- te abstrakcyjne dźwięki przemawiały do Ciebie od początku, czy musiałaś się ‚przegenerować’ trochę?

Kush: Wpisywałaś mi się do licencjata, magisterka w tym roku dopiero:) Dalej mnie najbardziej ciągnie w tę stronę. Poszedłem jednak w elektronikę, bo nie lubię udawać żywych instrumentów, a przy tej płycie miałem ograniczone możliwości. Żeby płyta brzmiała czarno i tak jak lubię to musiałbym nagrywać żywe instrumenty z jakimiś świetnymi muzykami na co nie było funduszy. Nie kradnę i nie używam sampli, dlatego ciężko osiągnąć dobre brzmienie instrumentów, które są dodatkowo generowane elektroniczne. Najbardziej mnie bawią Ci wszyscy samplujący producenci, którzy wytną kawał numeru tego, kawał tego i kawał tego, podłożą bit i są z siebie mega zadowoleni, że uzyskali brzmienie jak czarnuchy w NY. Otóż dla mnie to zwykła kradzież, kto sam produkuje muzykę wie ile trzeba czasu, umiejętności, wiedzy i pieniędzy, żeby samemu wyprodukować dobrze brzmiącą muzykę. Brzmienie samplowanych bitów to nie jest brzmienie tych „producentów”, którzy to tną tylko tych czarnuchów, którzy całe dnie siedzieli i ćwiczyli od małego na instrumentach, realizatorów i producentów, którzy ileś lat dochodzili do swojego brzmienia i sposobu produkcji, miejsc, gdzie to było wszystko nagrywane i dodatkowo tej magii, którą udało się w trakcie danej sesji nagraniowej uzyskać. Także jak mnie będzie stać to będę robił tak brzmiące płyty jak chcę.
Ailo: Te abstrakcyjne dźwięki wynikają z inspiracji. Nie wiem czy się przegenerowałam. Od małego słuchałam muzyki neo soulowej. W moim sercu zdecydowanie grają soul i blues. Lubię poszukiwania i nowości. Muzyka elektroniczna zafascynowała mnie szczególnie tym, że tak finezyjnie potrafi się łączyć z innymi stylami, które uwielbiam. Poza tym nie zajmuje się klasyfikacją muzyki. Każdy styl wnosi coś ciekawego i każdy może w jakiś sposób zainteresować.

Promujecie się głównie przez internet, myślicie, że to dobra droga?

Kush: Najtańsza.
Ailo: Myslę, że obecnie jedna z najlepszych i najprostsza. Nie oszukujemy się, większość z nas pracuje, gra, komunikuje się tą drogą. To aktualnie jeden z największych medialnych
mocarzy. Oczywiście wykraczamy poza ramy internetu, ponieważ promują nas różne radia regionalne oraz radio PIN, także nie ograniczamy się wyłącznie do tego rodzaju promocji. Niedługo na ulicach Warszawy będzie można zobaczyć nasze Openerowe plakaty. Uważamy też, że koncerty będą rodzajem promocji.

Macie już kolejne projekty w głowie lub na komputerach? Znowu razem, czy Ilona idziesz w stronę Ailo, a Ty Michale w stronę Head?

Kush: miesiąc po Ailo wyszła płyta Silka – Love Against The Machine, którą zrobiliśmy w 1,5 miesiąca, czyli niestety ekspresem. Teraz robię projekt z mega utalentowanym wokalistą Ra Re, który również udziela się na płycie Silka. Czuję, że to będzie to. Trzymajcie kciuki.
Ailo: Aktualnie jestem najbardziej skupiona na Ailo in Head i nie angażowałam się w nic nowego głównie z braku czasu. Na razie skupiam swoją uwagę głównie na Ailo in Head, ale są pewne oferty współpracy, przymierzam się do nowych wyzwań, które myślę pójdą w stronę soulowo-rapowo-elektroniczną. Zobaczymy, co z tego wyniknie z czasem.

Ostatnie pytanie, a w zasadzie prośba o orędzie dla ludzi, którzy chcą się pokazać/wydać, a nie mają jak? Co im poradzicie?

Kush: Jeśli chcą się sami wydać to niestety, bez jakiegoś kapitału nie da się tego zrobić. Moim zdaniem jeśli ktoś czegoś bardzo chce to to zrobi mimo, że jest bardzo ciężko. Podkreślam słowo BARDZO. Nie ma złotego środka na zrobienie czegoś dobrze, tutaj może nim być tylko determinacja, poświęcenie i wstawanie, mimo kopniaków w tyłek. Wiem, że brzmi to pompatycznie i słyszy się to aż do znudzenia, ale niestety tak jest. Są projekty, które są tak dobre i mają tyle szczęścia, że od razu stają się rozpoznawalne i trafiają tam gdzie powinny. Jednak to jest rzadkość i przypadek jeden na 1000. Zajmowanie się w naszym kraju muzyką i próbowanie z tego wyżyć to walka tak ciężka, że wielu nie daje rady. Jednak chwile dla których warto to robić dają tyle energii, że warto walczyć.

Dzięki wielkie za rozmowę, którą przeprowadziła Lejdi K!

Pierwszy singiel Silka

171477_152140994838994_152137511506009_256978_3262482_o

Artysta, znany internautom do tej pory jako mistrz prędkości, nie zamierza dopuścić do przypięcia sobie etykietki najszybszego rapera. Zabłyśnięcie nie jest jego celem, Silk chce lśnić. Jeśli jego pierwszy singiel, „Shine not bling” oraz krążek Love Against The Machine dotrą do równie szerokiego grona odbiorców – będzie to już pewne: talent polskiego rapera nie pozwoli słuchaczom zapomnieć o Silku, kiedy znajdzie się nowy mistrz prędkości.

W kawałku „Shine not bling” artysta rymuje po angielsku. Jak się już zdążyliśmy przekonać, raperowi nie sprawia to najmniejszego kłopotu. Co więcej, Silk twierdzi, iż uczył się języka sam, z gier komputerowych. Tło do rapu to oddzielna historia, pełna własnych smaczków. W refrenach usłyszeć możemy Ra Re, wokalistę polskiego funkowego zespołu Brenda Walsh (obecnie chłopcy pracują nad nową płytą). Utwór porusza zawsze aktualny temat artystów, których sława zmieniła w materialistów oraz ostrzega, że nawet same desperackie marzenia o sławie są w stanie zniszczyć człowieka w człowieku. Dla Silka zaś prawdziwą nagrodą byłaby swoboda i odpoczynek od pośpiechu.

Mistrz prędkości – Silk

l

Silk to artysta, który zrobił niedawno olbrzymią karierę w internecie nagrywając filmik, w którym rapuje 10 procent szybciej niż George Watsky z U.S.A. Silk nie dość, że zrobił to szybiej, to dodatkowo w dwóch językach, wykonując przy tym różne czynności, takie jak zmywanie naczyń, gra w Quake’a, czy ubiajnie jajek (to mu wyszło dość średnio). Filmik w 2 miesiące obejrzało 2 miliony ludzi z całego świata ogłaszając go tym samym fenomenem i najszybszym raperem świata. Przyznam się, że sama nie do końca wierzyłam, że to, co możecie zobaczyć po skoku nie jest zmontowane. Okazało się, że nie. Co więcej, już 6 czerwca wychodzi jego pierwsza płyta ‚Love Against The Machine’, a w zasadzie 3: album właściwy, remiksy oraz filmy i grafiki Silka. Pierwszym singlem jest numer ‚Shine not Bling’ Poza głównym zainteresowanym na krążku udziela się Ailo (Ailo in Head), niesamowicie zdolny wokalista Ra Re (Brenda Walsh) i Tomasz Organek (SOFA), całość produkuje Michał Kush. Warto wspomnieć, że jednym z remixów (‚Second Hand Love’) zajął się nasz redaktor Roux Spana. W celu posłuchania kawałków, odsyłam Was na majspejsowy profil, gdzie codziennie dodawany jest jeden nowy utwór.

(więcej…)